Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Przegrana   

Dodano 2009-11-04, w dziale opowiadania - archiwum

Czwartek
Nareszcie wyszłam ze szpitala. W szkole nikt nic nie wie. Ponoć Marta organizuje w sobotę imprezę. Zaprosiła mnie, choć za sobą nie przepadamy. „To ma być prawdziwy bal karnawałowy, stroje muszą być total. Nie nawal.”- oświadczyła. Łatwo tej kretynce mówić. Jakby miała takich rodziców jak ja, to by wiedziała, że to prawie niemożliwe. Moja matka najchętniej widziałaby mnie na harcerskiej zabawie przebraną za jakiegoś zwierzaka.... (z pamiętnika Joasi)

Joanna od początku, to znaczy od momentu kiedy nauczyła się czytać, liczyć i obserwować ludzi, ma przechlapane. Jej rodzice marzyli o synu, a ponieważ urodziła się dziewczynką przelali na nią wszystkie przesądy związane z płcią piękną. W dzieciństwie Joanna budziła śmiech rówieśników, bo mama ubierała ją jak porcelanową laleczkę. Miała być grzeczna, ładnie się uśmiechać i najlepiej nic nie mówić. Potem doszła do tego ambicja, że ich córka ma mieć w szkole same szóstki. Generalnie jej starsi opracowali ścisły plan, jak ma wyglądać jej życie.

I tak, kiedy Joasia przynosiła do domu gorszą ocenę, jej rodzice potrafili nie odzywać się do niej nawet tydzień. Tata, z zawodu urzędnik pocztowy, pisał polecenia na kartce. Mama, z zawodu kura domowa, roniła łzy w kuchni. - Miałam nadzieję, że będziesz najlepsza ze wszystkich - mówiła w końcu. - Zawsze marzyłam, że spotka Cię lepszy los niż mnie.

Po raz pierwszy Aśka nie wytrzymała po drugiej klasie gimnazjum. Przyniosła do domu świadectwo z czerwonym paskiem, na którym znalazła się „tylko” jedna piątka z matematyki. Po domowej awanturze dziewczyna spakowała plecak, nad ranem zamknęła za sobą drzwi i wyruszyła w Polskę. Rodzice postawili na nogi policję w całym kraju. Szukano jej tydzień. Kontrolowano pociągi, przeczesywano najdziwniejsze miejsca. Znalazła się w końcu na dworcu w Łodzi. Była głodna, zziębnięta i przerażona. Dziewczynki przecież nie uciekają z domu - przywitała ją mama, po czym zaciągnęła córkę do psychiatry. Lekarz długo badał pacjentkę, pytał o marzenia i leki. W końcu uznał, że terapia należałaby się całej rodzinie i zalecił, by stawiano nastolatce poprzeczkę nieco niżej.

Kiedy Joasia dostała się do liceum temat nauki zniknął z domowych posiedzeń. Górę wzięły kontakty damsko - męskie. - Pamiętaj, że kobieta musi się szanować. Sam jestem mężczyzną i wiem, jak traktuje się naiwne, głupie flądry – stwierdził pewnego dnia ojciec i oznajmił, że nie ma powodu, by Asia wracała do domu później niż po ósmej. - Jeśli chcesz chodzić do kina, proponuje niedzielne poranki. A o panach możesz zacząć myśleć po maturze, jeśli oczywiście dostaniesz się na studia. Na nic nie zdały się błagania dziewczyny i prośby jej nowych koleżanek. Rodzice powiedzieli nie i już.- Nastoletnie dziewczynki – powtarzali – powinny siedzieć w domu.

Prawdziwe problemy zaczęły się jednak dopiero wtedy, gdy jesienią ubiegłego roku Asia poznała Tomka. Był przystojny i pewny siebie, ale - co najważniejsze - wpatrzony w nią jak w obraz. Na początku spotykali się tylko w szkole. Rozmawiali o bzdurach, ale oboje czuli, że to tylko przykrywka, że łączy ich coś więcej. Pewnego dnia Tomek zaprosił Joasię do kina. Rzecz jasna, że musiała odmówić. Zdziwiony chłopak ponowił zaproszenie jeszcze dwa razy. Potem zaczął unikać Joanny, a do kina poszedł z Martą, podobno tylko po przyjacielsku.

Wieczorem, gdy za oknem padał śnieg, Aśka siedziała w swoim przytulnym pokoiku przy zgaszonym świetle. Chwilę później przeszła do drugiego pokoju i z szuflady wyciągnęła tabletki nasenne... Na szczęście skończyło się na płukaniu żołądka. Zszokowani rodzice postanowili, że będą odtąd pozwalać córce na wieczorne wyjścia ( tylko w soboty), ale poglądów na wychowywanie dziewczynek nie zmienili...

Piątek
Na korytarzu minęłam się z Tomkiem. Nawet na mnie nie popatrzył. Właściwie go rozumiem, bo dlaczego miałby gadać z kobietą, która potraktowała go jak debila? Ale przecież nie powiem mu, że nie poszłam z nim do kina, bo mam nienormalnych rodziców. Zresztą i tak by się tym wszystkim pewnie specjalnie nie przejął. Wszyscy wiedzą, że ma codziennie inną pannę. Nie pasowalibyśmy do siebie. Nie nadaję się do szybkich akcji, nie chcę całować się gdzieś w bramie, a później udawać, że nic się nie stało. Być może do niczego się nie nadaję... ( z pamiętnika Joasi)

Kiedy Tomek spotkał Asię miał już spore doświadczenie w postępowaniu z kobietami. Odkąd sięgał pamięcią nikt niczego mu nigdy nie zakazywał. Rodzice się nim nie interesowali. Tomek nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz rodzice zapytali go o szkołę. W podstawówce uczył się dobrze, więc dali sobie spokój. Nie zdziwiliby się, gdyby ich syn poszedł do zawodówki. To, że wybrał liceum, to zasługa pewnej 22-letniej studentki, z którą jeszcze w gimnazjum poszedł do łóżka. - Z maturą łatwiej ci będzie w życiu - powiedziała mu pewnego dnia ta kobieta, po czym zostawiła go dla jego o rok starszego przyjaciela. Potem już żadna dziewczyna nie miała cienia szansy, by zranić licealistę. Zaczął traktować je przedmiotowo.

Sobota
Powiedziałam rodzicom o imprezie. Nawet specjalnie nie protestowali. Może boją się, że znowu coś zażyję. Tylko po co ja tam chcę iść? Przecież będzie tam Tomek i ta cholerna, zawsze zadowolona z siebie Marta.

Niedziela
Minęła północ. Wróciłam niedawno od Marty. Ona jest niesamowita! Namówiła mnie i Tomka na szczerą rozmowę. Na początku było trochę drętwo, ale potem nagle powiedział, że chyba się we mnie zakochał , bo cały czas o mnie myśli… dodał też, że całe jego dotychczasowe życie było tylko wielką zgrywą i ma już dość przypadkowych historii, które kończą się w łóżku. Ze mną chce chodzić na długie spacery...
Nie wiem czy mam mu wierzyć, ale spróbuję.

Środa, dwa miesiące później
Pomyłka... OGROMNA POMYŁKA... nie miałam czasu pisać, ale dziś muszę...
On wcale nie chce chodzić na spacery, do kina, nigdzie! Nie ze mną...
widziałam ją, wracali razem...

Czwartek
czuję się bezsilna, jak nigdy. Śmierć - moje marzenia, cel, sen, moja ucieczka, wolność od cierpień, moja przyszłość, moje szczęście... wieczne
mój koniec

Niedziela, 1 listopada
- wieczny odpoczynek racz dać jej Panie... - szepcze Tomek zapalając znicz nad grobem Joasi.
Łzy spływają mu po twarzy. Łzy, które nie przywrócą już życia ukochanej osobie.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /17 wszystkich

Komentarze [5]

~Leva
2009-11-06 12:02

Trochę przerażają mnie takie opowiadania… szkoda, że pozwalamy ludziom na taką słabość. Jedyne co mnie tu zastanawia, to : w jaki sposób możemy pielęgnować w sobie wiarę w świat? Jak możemy nastawić bliskich i otoczenie, aby nie trzeba było pisać takich opowiadań. Nie z takimi zakończeniami. Bo przecież można się śmiać z tej “ckliwości”, ale musimy mieć świadomość, że ona skądś się bierze. Mamy tu do czynienia z wyraźnymi postawami i każda jest na swój sposób skrajna. Jeśli to po to, by odwieść nas od tych skrajności to jestem za. Ale następnym razem poproszę coś bardziej budującego.

~anonim
2009-11-05 20:16

czyszczeniegrobów peel? :)
Link do grafiki komponuje się cudownie…

~Ja
2009-11-05 17:44

Po obrazku wiedziałem jak się skończy.

~sunny
2009-11-04 16:41

lubię. podobało się. tylko zakończenie jakby urwane. Kogo widziała, Martę z Tomkiem? trochę zamotane to pod koniec. Ale mimo wszystko na plus. za ciekawą formę i historię też, mimo że ‘ckliwe i łzawe’. (:

~Failariel
2009-11-04 15:10

Za bardzo to wszystko łzawe i ckliwe. Typowe.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 11hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry