Jak się nie strzela, to się nie wygrywa
No i mamy koniec rundy jesiennej. Czas na przerwę od piłki nożnej i regularne uczęszczanie na mecze koszykarzy Jeziora, którzy złapali ostatnio wiatr w żagle. No cóż, podsumowanie postawy naszego piłkarskiego zespołu będzie krótkie, bo nasi piłkarze dają nam do zrozumienia, że nie dojrzeli jeszcze do gry w pierwszej lidze, a więc my, kibice, możemy ją sobie z głowy wybić, przynajmniej do kolejnego sezonu.
Tę rundę jesienną można spokojnie nazwać jedną z najgorszych w ostatnich latach. Nasza "Siareczka", po rozegraniu 19 spotkań (dwa rozegrano pod koniec listopada awansem z rundy wiosennej), zajmuje obecnie 7. miejsce w tabeli z dorobkiem 30 punktów. Bilans wygląda nieźle, ale powinien być moim zdaniem znacznie lepszy. W końcu 8 zwycięstw, 6 remisów i 5 porażek na kolana raczej nie powala. Najbardziej boli mnie jednak to, że nasi rywale zza miedzy (Stal Stalowa Wola) prezentowali się znacznie lepiej od nas i ostatecznie zajęli 4. miejsce. Kiedy patrzę na tabelę to krew mi się w żyłach gotuje. No, ale cóż. Taki jest sport. W zeszłym sezonie sytuacja była odwrotna i wtedy zachwycaliśmy się grą naszej drużyny, współczując „rowerom”, którym groził spadek.
Początek tego sezonu spokojnie można uznać za falstart. Mieliśmy ogromną szansę wygrać derby ze Stalową, ale gol w ostatniej minucie odebrał nam tę radość. Nie czas było jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Zarząd naszego klubu zauważył, że coś jest nie tak i czas na wstrząśnięcie zespołem. Niestety, jedynym co wymyślili i zrobili panowie z zarządu, była zmiana pierwszego trenera. Tomasza Tułacza, który nie dogadywał się rzekomo z piłkarzami już w zeszłym sezonie, zmienił były szkoleniowiec Sandecji Nowy Sącz, Ryszard Kuźma. Kolejne mecze pokazały jednak, że zmiana ta tylko nieznacznie wpłynęła na postawę zespołu. Niestety, w piłce nożnej nadal wygrywają ci, którzy strzelają więcej bramek, a nasza drużyna strzelała w ostatnich kolejkach co najwyżej po jednej bramce na mecz (mecz z Rakowem Częstochowa przegraliśmy 2-1, a 5 wcześniejszych spotkań kończyło się wynikiem 1:0 lub 0:0). Nasz zespół grał piach i tego nie dało się kompletnie oglądać. Przestałem przychodzić na mecze Siarki dla przyjemności oglądania niezłego futbolu, a zacząłem z obowiązku. W końcu ciągle czuję się fanem tego zespołu, który wcale mi tego nie ułatwiał. I chyba nie tylko ja zauważyłem, jak radykalnie spadła pod koniec sezonu frekwencja na meczach naszego zespołu. Na pewno nie wszyscy kibice Siarki to ludzie zamożni, ale nie sądzę, żeby kasa, a w zasadzie jej brak, był główną przyczyną opuszczania przez fanów spotkań swojej drużyny. Winy za ten stan rzeczy nie da się też zwalić na pogodę, bo ta nie był jesienią taka zła. Tak czy inaczej smutno się zrobiło pod koniec rundy na trybunach przy al. Niepodległości. Wspomnę tu choćby o meczu z Okocimskim Brzesko, podczas którego na trybunach zasiadło zaledwie 536 osób, z czego w naszym młynie było około 50. I kto miał niby robić doping? Ta żenująca sytuacja uległa nieznacznej poprawie dopiero w ostatnim meczu z Nadwiślanem Góra.
Skończmy jednak mówić o kiepskiej frekwencji, a wróćmy do oceny piłkarzy i ich stylu gry. Królem strzelców naszego zespołu został w tej rundzie Daniel Koczon, który strzelił, uwaga, pięć goli. Dramat, to mało powiedziane. Dla porównania przypomnę, że w zeszłym sezonie Marcin Truszkowski zdobył w pierwszej połowie sezonu siedem bramek. Nasz bilans bramkowy również nie wygląda zbyt imponująco (strzeliliśmy 23 bramki, a straciliśmy 20). Jak więc widać, nie mamy w naszym zespole rasowego napastnika. Ba, rzec by można, że w tym sezonie w ogóle mało jest w naszej drużynie wyróżniających się zawodników. Na pewno jednym z nich jest Robert Chwastek, który zyskał sympatię tarnobrzeskich kibiców już od pierwszego spotkania. Wielu fanów naszej drużyny dziwi się, że tak mało gry dostał Tamaz Czargeiszwili (zagrał tylko w czterech spotkaniach i żadnego w pierwszej jedenastce). Nie bardzo jest to i dla mnie zrozumiałe, bo z tego, co słyszałem, to zarząd klubu walczył o jego transfer najostrzej (Tamaz dołączył do zespołu nieco później i miał problemy z uzyskaniem pozwolenie na pracę w Polsce). Widziałem go jednak w grze i uważam, że jest on na pewno lepszym piłkarzem niż Jan Kowalski, który opuścił nasz zespół latem. Nowy kapitan zespołu, Dariusz Frankiewicz, jest bezsprzecznym liderem na środku pola. Potwierdzeniem tego jest prawie każdy mecz Siarki. Ciekawie prezentuje się na boisku również Pavol Cicman. I w zasadzie na tym można by skończyć, bo nie zamierzam kopać leżącego i pastwić się nad pozostałymi piłkarzami i trenerem.
Sądzę, że czas spojrzeć do przodu i zastanowić się, co można teraz zrobić, aby przyciągnąć wiosną kibiców na stadion. Co by nie mówić, wszystko w rękach, a w zasadzie w nogach naszych graczy. Jeśli wyzwolą w sobie ambicję, podniosą poziom umiejętności, wykażą większe zaangażowanie i zaczną grać zespołowo, to może się to udać.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?