Jak umierają stereotypy...
Dwa rodzaje ignorancji
Jeżeli ktoś jest czytelnikiem Frondy albo Gazety Wyborczej, nie był w stanie nie zauważyć, że 17 lipca 2010 odbyła się w Warszawie europejska parada LGBT (gejów, lesbijek, bi- i transseksualistów) pod nazwa EuroPride. Zarówno nagonka Frondy jak i równie nachalna promocja GW zachęciły mnie do przyjrzenia się temu wydarzeniu na własne oczy. Na EuroPride składała się nie tylko sama parada, ale mnóstwo towarzyszących atrakcji.
Zjawiłem się w stolicy w południe, dzień przed paradą. Jadąc autobusem oddałem się lekturze GW, która zaserwowała bodajże cztery artykuły na ten temat. Nie sposób więc było zapomnieć, po co tam przyjechałem. Dla odetchnięcia wybrałem się na spacer po Złotych Tarasach i o 14:00 stawiłem się pod siedzibą centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat zarządzanego przez Krytykę Polityczną.
Wcześniej minąłem jeszcze kurs tańca towarzyskiego dla par jednopłciowych na Krakowskim Przedmieściu. Poziom zainteresowania nie porażał ani pozytywnie (par było może z dziesięć), ani negatywnie (nikt nie krzyczał „lesby”, „pedały”). W NWŚ kupiłem za dyszkę tęczową przypinkę i postanowiłem przez trzy dni chodzić z nią po mieście, testując stołeczny poziom homofobii. O efektach napiszę na końcu, ale już widzicie, że jestem cały i zdrowy.
O 14:00 wystartowała wycieczka trasą miejsc ważnych dla społeczności LGBT. Cóż dane mi było odwiedzić? M.in. miejsce pracy Skamandrytów (jeden z nich – Jarosław Iwaszkiewicz – był gejem), dziedziniec Uniwersytetu Warszawskiego (tego strasznego bastionu „propagandy homoseksualnej”, gdzie w latach 50. pracował Michel Foucault), Filharmonię Narodową (gejami byli muzyk Karol Szymanowski i krytyk muzyczny Jerzy Waldorff) i kilka klubów, niestety nie weszliśmy do środka. Po drodze zaczepiłem obcokrajowców, pytając, jak im się podoba, ale oprócz banałów w stylu „Nie spodziewaliśmy się tu tylu takich miejsc i postaci” nie dowiedziałem się niczego ciekawego. Zapewne spodziewali się zobaczyć co najwyżej szubienice, na których wstrętne polskie homofoby wieszaliby gejów jak w Iranie. Poziom ignorancji w Europie Zachodniej na temat Polski przeraża mnie czasem bardziej niż polska ignorancja wobec osób LGBT.
Jak Hitler dbał o rasę i rodzinę?
Następnie skorzystałem z dobrodziejstw cywilizacji takich jak klimatyzacja w ZT i po chwili odpoczynku ruszyłem na drugą wycieczkę. Organizowała ją warszawska społeczność żydowska. To wsparcie narodu Dawida wcale mnie nie dziwi, bo dzięki lekturze portali pokroju Frondy wiem już, że „Żydzi aborcją i ślubami gejów budują na świecie komunizm”. Poszedłem więc budować wraz z nimi.
Dotarłem pod synagogę Nożyków (jedyna, która przetrwała wojnę), gdzie jedna z pracownic Gminy Żydowskiej, Miriam (niestety przeoczyłem nazwisko) opowiadała o specyfice żydowskiego coming out. Dowiedziałem się, że jest on sto razy trudniejszy niż gejowsko-lesbijski, bo nie wystarczy powiedzieć rodzicom/dziadkom „Jestem Żydem”, ale trzeba też dodać „Wy tez jesteście Żydami i pewnie o tym wiedzieliście i to przede mną ukrywaliście”. Miriam powiedziała, że coraz więcej młodych osób w naszym kraju odkrywa swoje żydowskie korzenie i jest to dla nich powodem do dumy, choć często sprawia problemy związane z brakiem akceptacji ze strony otoczenia. Potem zwiedziliśmy Umschlagplatz (miejsce wywózki Żydów z getta do obozów zagłady), gdzie dowiedzieliśmy się, że geje mieli zniknąć z powierzchni ziemi tak samo jak Żydzi, z tym że dotyczyło to tylko gejów niemieckich. Tak wyglądała hitlerowska „troska” o naród i rodzinę, czego przejawem był również zakaz aborcji (tylko dla kobiet niemieckich).
Kolejnym punktem wycieczki był Żydowski Instytut Historyczny – świecka organizacja badająca i dokumentująca historię Żydów w Polsce. Bożena Keff, historyczka i Żydówka, wygłosiła tam wykład na temat podobieństw homofobii i antysemityzmu. Dostało się polskiemu Kościołowi i polskiej szkole, która nie zwalcza uprzedzeń. Na zakończenie wróciliśmy do NWŚ, gdzie odbywała się kolacja szabatowa. Właściwie niewiele różni się ona od zwyczajnej, wyjątkiem jest tylko błogosławieństwo chleba i wina.
Kiedy już zaspokoiłem ciekawość i głód, udałem się na miejsce mojego noclegu, to znaczy do swojej ciotki, która niestety nie wiedziała o celu, w jakim zjawiłem się w stolicy. Na usprawiedliwienie swojego kłamstwa dodam tylko tyle, że chyba nie była nawet tym specjalnie zainteresowana, bo co najmniej połowę wspólnego czasu zajęło jej tłumaczenie mi, że Tusk i Rosjanie zabili naszego prezydenta.
Ile procent geja w geju?
Na szczęście szybko usnąłem i po pysznym śniadaniu spędzonym w atmosferze opowieści o tym, że Komorowski to klęska dla Polski, a Tusk jest Niemcem, udałem się metrem na Plac Bankowy. Tam właśnie startowała parada.
Przyznam szczerze, że sam nie byłem przekonany, co do słuszności tego wydarzenia. Spodziewałem się perwersji, półnagich mężczyzn w skórzanych majtkach i tym podobnych rewelacji. Jak miłe było me zaskoczenie, gdy okazało się, że tylko dałem się nabrać konserwatywnej propagandzie.
Na wstępnie dostałem darmowy egzemplarz specjalnego czterostronicowego wydania GW po polsku i angielsku. Potem zacząłem przemierzać kolorowy tłum w poszukiwaniu choćby kilku perwersyjnych perwersów. Podobne poszukiwania uczyniłem już po paradzie, przerzucając różne fotorelacje. Efekty są następujące: wśród około dziesięciotysięcznego tłumu udało mi się „wyhaczyć” trzech osobników w samych majtkach i może z dwudziestu bez koszulki (warto dodać, jak wielki był w tym dniu upał). Poziom „obsceny” powalający. Podobne widoki można zobaczyć na Juwenaliach..
95% osób wyglądało tak jak na zdjęciach. Widziałem też kilka rodzin z małymi dziećmi. Ze znanych osób pojawili się politycy (SLD, SDPL, Zieloni, Partia Kobiet, Racja Lewicy), prof. Osiatyński, Pacewicz z GW i podobno Doda, ale nie widziałem jej nigdzie (chwaliła się tym na stronie internetowej).
Nie obyło się, rzecz jasna, bez kontrmanifestacji, ale ich wymiar był raczej mizerny. Najpierw ok. 30 starszych osób z krzyżem i wodą święconą. Potem około 200 krzyczących młodych mężczyzn z Młodzieży Wszechpolskiej wspomaganych przez węgierską skrajnie prawicowa partię Jobbik. Ta grupa rzuciła butelkami i kamieniami, udowadniając, że nie posiadają innych argumentów. Policja szybko opanowała sytuację, a jeden policjant został ranny. Trzecia była jeszcze grupka kilkudziesięciu chłopaków z NOP-u.
Ogólnie mówiąc o protestach, Chrześcijańskie Stowarzyszenie Piotra Skargi chwaliło się, że rozesłało 650 tys. ulotek protestacyjnych do warszawiaków. Ulotkę wystarczyło podpisać, nakleić znaczek i wysłać do ratusza. I uczyniło tak... 2,5 tys. osób. To znaczy, że 647,5 tys. najzwyczajniej w świecie ten moralny i święty protest wrzuciło do kosza. Pod petycją przeciwko paradzie podpisało się 55 tys. osób. To trochę mało jak na 38 milionów obywateli.
Najbardziej ucieszyły mnie tłumy gapiów na całej trasie parady. Pomimo upału i bitwy pod Grunwaldem przyszli. Nie bali się. Przyprowadzili dzieci. Robili zdjęcia i byli uśmiechnięci. Inni machali z okien i balkonów. Nikt nie stał z krzyżami, nie buczał i nie pokazywał środkowych palców.
Co ma ZNP wspólnego z MTV?
Z tęczowym znaczkiem chodziłem trzy dni. Nikt nie był dla mnie niemiły, nikt mnie nie zaczepiał, ani się głupio nie patrzył. Z NWŚ zabrałem darmowy informator, gdzie znaleźć można instytucje wspierające EuroPride. Były tam m.in. Muzeum Narodowe w Warszawie (wciąż jest tam wystawa Ars homo Erotica), OPZZ (zorganizował konferencję, inne odbyły się w Sejmie, MSZ i na UW, debatę organizował też Związek Nauczycielstwa Polskiego), Kinoteka, Ambasady Luksemburga, Brytyjska, Holandii, Danii, Irlandii, a jako patroni medialni Gazeta Wyborcza, MTV i FilmWeb. Miasto Stołeczne Warszawa dofinansowało „Przewodnik po Homo Warszawie”. Pomyślałem, że coś zaczyna się zmieniać.
Zawiodła mnie liczba osób na paradzie, bo spodziewałem się 15 tys. Ale protestujący powinni być zawiedzeni o wiele bardziej. Najwięcej jednak mówią badania opinii publicznej. Od 2001r. (kiedy zorganizowana została pierwsza Parada Równości) liczba osób deklarujących nietolerancję skurczyła się z 41% do 23%. Jednocześnie od 2005 r. wzrosła akceptacja dla publicznego ujawniania się gejów i lesbijek (z 16% do 29%), a od 2003 r. legalizowania niemałżeńskich związków (z 34% do 45%, źródło: CBOS). W samej Warszawie jest ona jeszcze wyższa (wg Newsweeka za legalizacją jest 66%, przeciw 27%). O związki właśnie chodzi najbardziej, bo bez nich partnerzy nie mają prawa do odwiedzin w szpitalu, wspólnego rozliczania się, dziedziczenia i pochówki, w wypadku śmierci partnera.
Wiele do zrobienia ma jeszcze polska szkoła, która milczy o seksualności (czyli także nasza). To ona jest moralnie współodpowiedzialna za kamienie rzucane przez Wszechpolaków. Jednakże zaangażowanie instytucji, przychylne przyjęcie przez warszawiaków, a – co najważniejsze – badania opinii publicznej pokazują, że homofobia może stać się już niedługo takim samym powodem do wstydu jak teraz rasizm, seksizm lub antysemityzm. Tego życzę wszystkim, bo życie bez uprzedzeń jest o wiele szczęśliwsze.
Grafika: własna autora tekstu oraz
http://wiadomosci.gazeta.pl/../Europride_2010_w_Warszawie__ZDJECIA_.html
Komentarze [3]
2011-02-14 21:41
Postanowiłem poczytać, zachęcony Twoim linkiem i powiem Ci, że artykuł Michaszka “Wiara czyni cuda” jest mniej subiektywny. Za artykuł otrzymujesz ocenę, z której możesz być dumny. Uno!
2010-09-06 13:35
Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie.
2010-09-06 09:07
Artykuł całkiem w porządku.
Pozostaje czekanie na komentarze o zagrażającym Polsce i Polakom pedalstwie :-)
Sądzę, że homofobia i wszelkie inne fobie wynikają z niewiedzy i nieznajomości świata.
Poza tym uderzyło mnie stwierdzenie tej pani z gminy żydowskiej (dziwne że piszesz o gminie w artykule z dużej litery nie podając jej pełnej nazwy) o dumie z bycia żydem. Jak można być dumnym z tego, czego ani człowiek sobie nie wybrał, ani na to nie zapracował? To tak jak duma z bycia Polakiem, gejem, czy katolikiem.
- 1