Skończyli o pianiu kura, a teraz... matura
W minioną sobotę w tarnobrzeskim „Koperniku” odbył się 101 w historii szkoły bal maturalny. Tym razem w murach naszej szkoły bawiło się ponad 600 osób, dla których będzie to bez wątpienia kolejne miłe wspomnienie ze szkoły, bo jednak nie ma to jak studniówka u siebie.
Po tygodniu mniej lub bardziej wytężonej pracy nad dekoracjami, które mogliście osobiście obejrzeć i ocenić lub też dowiedzieć się czegoś o nich z lektury tekstu moich redakcyjnych koleżanek, Funky i Belek, nadszedł wreszcie dla maturzystów czas na zabawę.
A wszystko zaczęło się 30 stycznia 2010 roku, tuż po godzinie 19.00.
Na początek, zgodnie z wieloletnią tradycją, wszystkie klasy - w układzie alfabetycznym - zaprezentowały się w polonezie. Naturalnie każda klasa przygotowała na tę okoliczność własny układ. Już pierwszy polonez, zaprezentowany przez klasę „3a”, wywarł na zgromadzonych w sali gimnastycznej nauczycielach i rodzicach spore wrażenie, choć gwoli sprawiedliwości należałoby dodać, że opinie na jego temat były podzielone. Na pewno dużym atutem tego układu był oryginalny podkład muzyczny (wersja rockowa), który zaskoczył publiczność i z pewnością na długo utkwi wszystkim w pamięci. Jednak nie tylko maturzyści z klasy „3a” zaszokowali tego dnia publiczność. Kilkanaście minut po nich na parkiecie zameldowali się maturzyści z klasy „3h”, którzy ku nie mniejszemu zaskoczeniu wszystkich wykonali poloneza z elementami tanga. Ta propozycja została przyjęta równie ciepło, o czym - podobnie jak w wypadku poprzedniej klasy - świadczyły gromkie brawa i głośne okrzyki zachwyconej publiczności. Pozostałe klasy nie wykroczyły już w swoich układach poza normę narzuconą przez tradycję. Najważniejsze było jednak to, że ta niezliczona ilość prób, przyniosła oczekiwany przez maturzystów efekt. Oczywiście nie obyło się w trakcie wykonywania poszczególnych układów bez małych wpadek, ale to nic dziwnego, jeśli uświadomimy sobie jak wysoki był poziom adrenaliny krążącej tego wieczoru w krwi tańczących maturzystów. Trudno było jednak dostrzec jakiekolwiek rażące błędy taneczne, a jeśli już nawet takie wystąpiły, to maturzyści przyćmili je swoimi fantastycznymi kreacjami, fryzurami, makijażami bądź też nadrabiali miną. A propos maturalnych kreacji, to chciałabym w tym miejscu wspomnieć, że w tym roku na parkiecie naszej szkoły dominowały kreacje we wszelkie odcieniach koloru niebieskiego, szarego a także fioletu.
Po odtańczeniu polonezów, wysłuchaliśmy kilku przemówień, z których każde kończyło się najbardziej obecnie denerwującym maturzystów zdaniem: „Już za sto dni matura!”. Na scenie pojawili się kolejno: dyrektor szkoły, Dariusz Bożek, wiceprezydent miasta, Wiktor Stasiak i przewodniczący Rady Studniówkowej Rodziców, Janusz Kropornicki. Wszyscy sugerowali nam, że odliczanie do matury zostało rozpoczęte i że nie mamy już odwrotu, ale życzyli nam także powodzenia na egzaminach i realizacji swoich marzeń.
Po części oficjalnej rozpoczęła się ta najprzyjemniejsza i długo wyczekiwana część studniówki, czyli bal, który trwał aż do białego rana. Część taneczna rozpoczęła się jednak z pewnym opóźnieniem, bo maturzyści postanowili najpierw zrobić sobie sesje zdjęciowe na sali gimnastycznej, czym uniemożliwili punktualne rozpoczęcie balu. Myślę, że warto w tym miejscu wspomnieć o klasie „3b” i ich kamerzyście, który wykazał się ogromną "kreatywnością", proponując uczniom niezwykłe, nietypowe, a niekiedy bardzo odważne ujęcia. Tak więc zobaczyliśmy miedzy innymi panów z tej klasy fotografujących się na sali w samych gatkach.
A gdy wreszcie wszystkie klasy zakończyły już swoje sesje zdjęciowe, na scenie pojawił się bardzo dobrze znany w naszym mieście zespół USC, który towarzyszył nam już do końca balu i wierzcie mi lub nie, ale zrobił to naprawdę koncertowo. Dzięki wspomnianym muzykom bawiliśmy się pysznie, tańcząc w różnych muzycznych klimatach. Myślę, że każdy uczestnik tego balu mógł w zaproponowanej przez zespół ofercie muzycznej znaleźć coś dla siebie. Wystarczy tylko wspomnieć, że tańczyliśmy zarówno przy utworach Czesława Niemena jak i Pussycat Dolls.
Myślę także, że nikt nie powinien narzekać na jedzenie, serwowane podczas studniówki, które w tym roku było wyjątkowo smaczne (dwa lata temu jakoś mniej mi smakowało). A już na pewno nikt nie powinien narzekać na to, że czegoś było za mało. Na stołach było naprawdę sporo jedzenia: przeróżne ciasta, owoce, sałatki, wędliny, koreczki, napoje, no i co chwilę pojawiały się na nich dodatkowo różne dania gorące (kotlet z ziemniakami i surówką, Boeuf Strogonow oraz barszcz z krokietami). Tu należałoby chyba także pochwalić studniówkowych kelnerów, którzy nie tylko dobrze wyglądali, ale i przemieszczali się po szkole z prędkością światła! Skądinąd wiem, że nasi profesorowie mogli skosztować jeszcze przepysznych pierogów z kapustą i szpinakiem, które robione były na miejscu, a dokładnie w sali 101, gdzie mieściła się studniówkowa kuchnia. Nasi rodzice również stanęli na wysokości zadania, bo bacznie pilnowali całego tego rozbrykanego towarzystwa, a na niektóre nasze małe grzeszki po prostu przymykali oko. To prawda, że zawalili trochę sprawę z DJ dla naszych profesorów, który pojawił się na małej sali gimnastycznej dopiero po północy, ale poza tą drobną wpadką, to byli chyba bez zarzutu.
Niektórzy moi znajomi, którzy mieli okazję być na tej studniówce, twierdzą jednak, że była to chyba najgorsza studniówka, w jakiej uczestniczyli. Ja powiedziałabym jednak inaczej. Na pewno była inna i miała swoje słabsze strony, ale i tak dla tych, którzy pierwszy raz wzięli udział w takim balu, będzie z pewnością najlepsza i pozostanie im w pamięci na zawsze. Teraz, drodzy koledzy i koleżanki maturzyści, nie pozostaje nam już nic innego, jak rozpocząć przygotowania do czekających nas za trzy miesiące egzaminów. Nie martwcie się jednak, bo po tych stu dniach, może stu kilkudziesięciu, znów będą wakacje!
Na koniec chciałabym jeszcze przedstawić Wam kilka opinii, które udało mi się zebrać od moich znajomych tuż po studniówce:
Justyna (3h): Ogólnie mówiąc było miło. Atmosfera była świetna, wszyscy bawili się wyborowo, a najbardziej wytrwali „trzymali fason do końca”.
Dominika (3b): Zaj… nuta, cała noc z elektro, wyczesane towarzystwo, pełna kultura, nikt się nie upił, a na koniec było pier… .
Żaneta (3h): Tegoroczna studniówka była fantastyczna. Moc wrażeń, ale i trochę stresu. Ale najfajniejsza była szałowa zabawa do białego rana. Żałuję tylko, że w porównaniu z długością przygotowań, ta noc trwała tak krótko.
Dominika: Ogólnie jestem zadowolona, podobało mi się. Sala balowa wyglądała w tym roku znacznie lepiej niż w ubiegłym, a zespół był naprawdę w porządku. No i jeszcze był tam pyszny sernik. Trochę jednak szkoda, że niektórym zabrakło uśmiechu na twarzy.
Grafika: własna Webmastering
Komentarze [9]
2011-02-02 18:30
Studniówki weszły stosunkowo niedawno (to znaczy:nie tak znowu niedawno ale na pewno nie ponad 100 lat temu tylko tak koło ’75 roku czy jakoś tak)=D
2010-02-11 15:08
Pytanie do redakcji: Czy mój komentarz nie ukazał się w całości czy został ocenzurowany? Proszę o odpowiedź z jakiego powodu to się stało?
2010-02-08 19:20
W sumie bardzo miła impreza. W mojej klasie nie doszło do tak nie miłych incydentów jak pobicia, wymioty lub hałaśliwe kłótnie. Na szczęście rodzice byli także uprzejmi.
2010-02-05 08:58
widocznie się dopuszcza, pamiętajcie, że tekst przechodzi przez obróbkę- bynajmniej nie moją.
2010-02-05 00:28
Niestety, ale faktycznie ocena nie do końca jest obiektywna odnośnie tego poloneza. Reszta moze byc, ale ten fragment budzi spory niesmak, że się tak wyraze. Wiecej obiektywizmu na przyszłość i będzie dobrze.
2010-02-04 23:24
od kiedy dopuszcza się wulgaryzmy w tekstach Lessera pani redaktor naczelna?
2010-02-04 20:12
Koleżanka Sunny, która jak wiemy jest maturzystką, nie powinna się wypowiadać przynajmniej na temat poloneza, jej ocena nie jest obiektywna, bo nie dodała, ze nie wsyztkim podobał się uklad 3h, tak jak nie wsyztkim podobał sie uklad 3a.Ale ponieważ sama uczęszcza do 3h co nie co ominęła:) Ponadto, nie zauważyłam aby koleżanka Sunny oglądała poloneza 3a :)moje zdanie: wiecej obiektywizmu.
jezeli chodzi o 101 studniowke, dyrektor ewidentnie zażartował w tej sprawie, ponadto kiedys LO nie było, dawniej istniało gimnazjum ;-)
2010-02-04 18:25
Ja też nie jestem pewna, ale chyba P:)) ma rację. Trudno mi powiedzieć jak było za okupacji. Skoro były tajne komplety to może i jakieś tam potańcówki też były. Od mamy słyszałam natomiast, ze kiedyś faktycznie były dwie takie imprezy. Jedna przed, a druga po maturze. No ale od wielu lat jest już tylko jedna “studniówka” i chyba obecnie używa się już obu nazw dla tej samej imprezy. Pozdrawiam.
2010-02-04 15:10
pytanie techniczne: czy oby na pewno 101? Czy załóżmy za okupacji niemieckiej odbywały się jakiekolwiek imprezy? I jeszcze jedno, coś obiło mi się o uszy że kiedyś funkcjonowały dwa pojęcia: studniówki i balu maturalnego, ten drugi odbywał się już po maturze. Czy to ja jestem w błędzie czy może konieczne będzie jakieś sprostowanie? :)
- 1