„Jaki Bond, taki Q”
Jest niemal naszym rówieśnikiem, a wygląda jak gimbus, który całe dnie potrafi przesiedzieć przed ekranem komputera, grając w gry. I chyba to właśnie z tego powodu spada na niego fala hejtów, porównywalna do górskiej lawiny - intensywna i bezlitosna. Jeszcze nie tak dawno był wicedyrektorem biura poselskiego pana Antoniego Macierewicza i wiceszefem okręgowego sztabu wyborczego PIS w okręgu piotrkowskim, z którego ów znany polityk kandydował, a już po wyborach i nominacji pana Antoniego na ministra obrony narodowej, został jego doradcą. O kim mowa? O Edmundzie Jannigerze, dwudziestolatku, studencie Rutgers University School of Public Affairs and Administration, który ku zaskoczeniu wielu komentatorów politycznych, pojawił się w ostatnich miesiącach na polskiej scenie politycznej, by zacząć robić błyskotliwą karierę. Jak to możliwe?
Na swojej oficjalnej stronie internetowej Edmund Janniger napisał tak: „Jestem studentem Wydziału Administracji, jednego z 7 najlepszych programów w Stanach Zjednoczonych w zakresie zarządzania i administracji publicznej, według rankingu US News & World Report. Jako jeden z ośmiu najstarszych uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych, Uniwersytet Rutgers jest wiodącym krajowym uniwersytetem badawczym założonym w 1766, przed rewolucją amerykańską”. A zatem wiemy już, skąd do nas przybył (w chwili obecnej jest podobno na urlopie dziekańskim) i co ostatnio robił, ale przecież studia to chyba za mało, by pełnić tak odpowiedzialną funkcję.
Sięgnijmy w takim razie głębiej i poznajmy jego rodziców. Ojciec Edmunda – Robert Allen Schwartz – to znany dermatolog (podobnie jak i jego matka), profesor Uniwersytetu Rutgers, autor licznych publikacji naukowych (ma ich podobno w swoim dorobku ponad tysiąc, w tym kilka napisanych wspólnie z synem) i posiadacz około 20 tytułów doktora honoris causa, co specjalnie nie dziwi, jeśli uwzględnimy fakt, że jest jednym z najbardziej znanych na świecie badaczy zajmujących się nowotworami skóry. Matka Edmunda – Camila Krysicka-Janniger – była kiedyś opozycjonistką w PRL, a obecnie - wraz z mężem - pracuje naukowo na uniwersytecie Rutgers i doradza ministrowi zdrowia Kuwejtu. Dorobek naukowy i zasługi rodziców pana Edmunda budzą absolutny szacunek, ale czy to miała być ta rekomendacja, który przemawiała za powierzeniem temu młodemu człowiekowi aż tak odpowiedzialnego stanowiska?
A może stała za tym jednak wspomniana powyżej wzorcowa praca wyżej wymienionego w biurze poselskim pana Antoniego? Nie mam pojęcia, ale jestem przekonany, że prędzej niż później się o tym przekonamy.
Ale to raczej nie ta zaskakująca nominacja, nieznanego wcześniej szerzej w polskich kręgach politycznych Edmunda Jannigera na doradcę Ministra Obrony Narodowej, była przyczyną fali hejtów i chęci pogrążenia go przez internautów. Mam wrażenie, że tym głównym powodem jest raczej jego wiek i wygląd. Szukając materiałów do tekstu natknąłem się w Internecie na takie oto komentarze i opinie: „– Co robić, doradco? – Rush B”, „Mehmed II Zdobywca w wieku 21 lat podbił Konstantynopol (1453 r.). 20-letni Edmund Janniger został doradcą Macierewicza w MON. A Ty co zrobiłeś w wieku 20 lat?”, „Harry Potter w ministerstwie wojny? A może teraz szef MON jako pierwszą decyzję da 50 punktów Gryffindorowi?”. Poza tym znalazłem też kilka zabawnych porównań, z których najbardziej rozbawiło mnie to: „Jaki Bond, taki Q”.
Powiem wam, że ja też mam mieszane odczucia, ale dałbym temu młodemu Jannigerowi trochę czasu, a dopiero potem oceniał jego poczynania. To fakt, że jego doświadczenie polityczne jest niewielkie, ale w zarządzeniu obronnością i bezpieczeństwem kraju samo doświadczenie to pewnie też za mało. Mógłbym tu wymienić i innych doradców, którzy nie różnią się od niego ani doświadczeniem, ani politycznym obyciem, ale mimo młodego wieku wyglądają znacznie poważniej, co jak widać wystarcza, by nikt nie porównywał ich do nerdów czy no-life’ów.
W moim odczuciu dyskredytuje pana Edmunda tylko jedno, fakt, że mając świadomość braku odpowiedniego wykształcenia, doświadczenia i umiejętności, tę propozycję przyjął. Czy to nie jest waszym zdaniem przejaw arogancji? Bardzo byłbym ciekaw uzasadnienia tej nominacji przez pana Macierewicza, ale nie podejrzewam abym się jej doczekał.
Grafika:
Komentarze [2]
2015-12-09 18:35
No i stało się. Młody Janniger nie wytrzymał presji, zrezygnował kilka dni temu z doradzania Macierewiczowi i wrócił do USA. Mówi się, ze przyczyniła się do tego przede wszystkim prowokacja Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego, którzy umówili go na wizytę w elitarnej jednostce komandosów Formoza.
2015-12-05 01:01
Dziękuję Panu za ten artykuł. Bardzo przybliżył postać tego młodego człowieka. Zabawne, jak kształtował się mój odbiór tej postaci w trakcie lektury artykułu.
Przy akapicie o jednym z najlepszych uniwerków w US&A pomyślałem “może rzeczywiście to naprawdę zdolny gość z nieprzeciętnie analitycznym umysłem?”, ale gdy doszedłem do akapitu na temat ojca bohatera artykułu, stwierdziłem, że to się trzyma kupy. Zapomniał chłopak dodać na swojej stronie informacji “Mój uniwerek jest jednym z najlepszych w US&A, a mój tatko tam wykładają dermatologię”.
Bo nepotyzmu przecież w US&A nie ma wcale – oficjalnie skończył się w 1962r. – wtedy prawnie go tam zakazano, choć nigdy nie był karalny.
Czyli wychodzi na to, że z chłopaka może (nie musi) być jako tako pracowity przeciętniak – oby choć tacy ludzie wchodzili nam do polityki, bo ci współcześni politycy to typy jeszcze gorszego sortu niż pracowity przeciętniak.
Co do przydziału na doradztwo, jaki dostał od Pana Macierewicza, to normalna sprawa. Każdy człowiek, który mocno udziela się w kampanii wyborczej, po wygranych wyborach liczy na jakieś gratyfikacje w postaci posadki na państwowym. A że taki dwudziestolatek żadnych kwalifikacji zawodowych nie ma, bo mieć nie może, to nie zrobią go dyrektorem czy innym funkcyjnym. Jedyną możliwością, by wynagrodzić lojalnego człowieka bez wymaganych kwalifikacji, jest zrobienie z niego doradcy – vide początki kariery wielkiej edukatorki – Pani Joli w tarnobrzeskim magistracie – Pan Grześ zrobił ją z początku swoim doradcą, bo siąść na wydziale edukacji nie mogła – dopiero po paru kursach zyskała uprawnienia.
Janniger tak szybko kwalifikacji na dyra nie zdobędzie, więc umościli mu fotel doradcy, gdyż minister może sobie na doradcę pewnie i ośmiolatka powołać, jeśli ma taki kaprys.
Co do internetowego hejtu jaki się wylał – cóż, taki jest poziom współczesnych mediów, a przypomina to typową platformerską socjotechnikę – czyli prymitywne szyderstwo z najmniej znaczących cech danej osoby. Przypomina się Wam sytuacja sprzed dziesięciu lat? Nie, za młodzi jeszcze jesteście – wtedy chodził po mieście żart, że Jarosław Kaczyński został kawalerem, bo brat mu odbił najładniejszą dziewczynę jaką znali. Czujecie ten sam smrodek miernego żartu?
Szyderstwo z czyjejś wątpliwej urody przy nieznajomości (jak w przypadku Pana Edmunda) lub ostentacyjnym pominięciu (jak w przypadku p. Marii Kaczyńskiej) tego, co się w człowieku najbardziej liczy jest… ech, sami sobie dopiszcie. Mnie osobiście krew na widok tego rynsztoka żartów zalewa, chociaż z polityką PiS zarówno ogólnie, jak i w większości szczegółów się nie zgadzam.Dobra, kończę, i tak dla większości z was to tldr
- 1