Jestem Aniołem
Mam na imię Lena. Urodziłam się… No właśnie, nie pamiętam już nawet kiedy. Nie pamiętam też kim byłam wcześniej. Po prostu jest tak, jakbym nigdy nie istniała w prawdziwym życiu. Dziwne, prawda? Pewnie teraz zastanawiasz się, z kim masz do czynienia. Czy aby na pewno chcesz to wiedzieć? Dobrze, powiem Ci. Jestem aniołem. Zginęłam młodo. Miałam osiemnaście lat. Jakiś łowca przygód potrącił mnie, gdy przechodziłam przez jezdnię. A przecież rozglądałam się trzykrotnie. I co? Zginęłam. Ale widać tak miało być. Tak po prostu musiało być.
Miałam piękne życie. Wianuszek przyjaciół, wspaniały chłopak, bezkonfliktowi rodzice – żyć, nie umierać. Taki paradoks. Ale po co wracać do czegoś, co nigdy już nawet nie wróci? Jeden z serafinów uświadomił mi, że zostałam wybrana. Szczerze? Wolałabym męczyć się na Ziemi niż być tutaj, w Niebie. Mimo wszystko przyjmuję każde wydarzenie z wdzięcznością. W końcu wszystko dzieje się po coś.
Obudziłam się kilka minut przed godziną ósmą. Przeczuwałam coś. Na dworze panował niemiłosierny chłód, co nie zdarza się tu często. Liście delikatnie poruszały się na wietrze, a w górze unosił się biały pył. Naszym pokarmem jest tu Ambrozja. Bóg nakazał nam ją spożywać raz na jakiś czas, w celu regulowania potrzeb życiowych, które w nas pozostały. Muszę przyznać, że to bardzo wygodna opcja. Nie muszę martwić się o linię, dietę, kalorie. Tutaj nie tyjesz ani nie chudniesz. Jesteś, można by rzec, ideałem. Osiągasz stan ducha i ciała mniej więcej dwudziestoletniego osobnika, a twoje walory ukazane są w pełnej krasie.
Po co Ci o tym mówię? Chcę Ci po prostu uświadomić, jak tu jest. Możesz mi nie wierzyć, ale to prawda. Od jakiegoś czasu dzieje się ze mną jednak coś dziwnego. Zaczęłam fascynować się Szatanem. Jest niezwykle intrygujący. Pewnego dnia Bóg zażyczył sobie, abyśmy napisały coś o Biblii. I wiesz co ja zrobiłam? Napisałam o biblii Szatana. Nie wiem, co się wydarzy, kiedy mój tekst zostanie poddany ocenie. Na razie nie martwię się jednak o to. Martwię się natomiast tym, że mam złe oczy. Tak mówią.
Jestem zdziwiona. Nie przypuszczałam, że Bóg potraktuje mnie tak łagodnie. Powiedział tylko, abym obaliła tezy z Biblii Szatana. Aby to zrobić, muszę się jednak z nim spotkać. Boję się, nawet bardzo, ale myślę, że będą mnie chronić.
Mieszkamy w wielkim, kamiennym zamczysku. Jest chłodno, ale bardzo przyjemnie. Każdy jest tu miły dla innych. Nie ma kłótni. Da się przeżyć, nie jest źle.
O godzinie dwunastej wyszłam na dziedziniec zamku w oczekiwaniu na Szatana. Denerwowałam się, bo nigdy jeszcze z nim nie rozmawiałam i nie wiedziałam jaki jest. Pewnie dlatego tak bardzo mnie intrygował. Chcesz wiedzieć, jak wyglądam? Mam długie, kręcone włosy koloru blond, niebieskie oczy, różane policzki i alabastrową cerę. Ubrana jestem w białą sukienkę i białe pantofelki. Taki typowy aniołek z obrazków.
Wreszcie go dostrzegłam. Minął mnie szybkim, zamaszystym krokiem. Podbiegłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Przepraszam … - wydukałam niepewnie, cofając dłoń.
Szatan odwrócił się dokładnie w tym samym momencie i zmarszczył czarne jak węgiel brwi. Jego twarz była czerwona, może nawet nieco purpurowa. Skrzywił się i zacisnął dłonie na dwóch smyczach, na których prowadził swoje trójgłowe psy.
- O co chodzi? – warknął, wciągając głośno powietrze.
- Ja… chciałam się po prostu dowiedzieć czegoś więcej o panu, o biblii – mruknęłam cicho, spoglądając na niego ukradkiem.
Jego wyraz twarzy zmienił się momentalnie. Uśmiechnął się szeroko i z kieszeni długiego, czarnego płaszcza wyjął przeźroczyste zawiniątko. Podał mi je i powiedział:
- Niech ci służy.
Moim oczom ukazał się srebrny pentagram. Zadrżałam ze strachu i z emocji. W tym samym momencie Szatan chwycił moją dłoń, spojrzał mi głęboko w oczy i złożył na moim policzku pocałunek. Zdradziecki, jak się niebawem okazało.
Kiedy Szatan mnie całował, przeszył mnie nieziemski chłód. Nie powiem, boję się do tej pory. Po co napisałam do Ciebie ten list? Bardzo chciałam podzielić się z Tobą moimi przeżyciami. Chciałam pokazać Ci, jak jest w Niebie. Już wiesz, że nie jest tu źle. Ale wiesz, co jest najgorsze? To, że już zawsze będę samotna…
Grafika:
Komentarze [3]
2012-09-17 17:59
jak dla mnie tekst świetny, ale tak jakby niedokończony… mam wrażenie, że się urywa. Napisz dalszy ciąg. :) 5+
2012-09-16 17:10
Okropnie niedopracowane i nieprzemyślane.
2012-09-16 14:22
Zajebiste, jaram się jak Joanna Darc na stosie. Ale kilka rzeczy jest niepotrzebnych (według mnie, oczywiście). Tytuł jest za słaby jak na takie opowiadanie, mogłaś bardziej opisać niebiańskie zwyczaje, wymyślić kilka codziennych faktów, typu właśnie jedzenie ambrozji i niebieskie AG ;) I niepotrzebnie jest to w formie listu do kogoś, chyba, że jest to na potrzeby drugiej części.
- 1