Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Jestem wpadką   

Dodano 2012-09-07, w dziale opowiadania - archiwum

Jestem szaleńcem. Skąd pewność, że istnieję? Że nie składam się jedynie z powstałych w wyniku kontaktu z innymi cząstkami atomów? Że jestem czymś więcej niż tylko wypadkową tego, co mnie otacza? Świat był dla mnie zbyt absurdalny, bym mogła faktycznie egzystować. Stałam się ofiarą stworzonej przez ludzi rzeczywistości. Za bunt przeciwko niej przyszło mi zapłacić wysoką cenę.

/pliki/zdjecia/jw1.jpg

Jestem wpadką. Nikt mnie tutaj nie potrzebował. Jestem upośledzona społecznie. Mój organizm buntuje się przeciwko temu, co zastałam. Miałam trafić gdzie indziej, wystąpił błąd, przewoźnik się pomylił, pewnie dostał niedokładną instrukcję i wysadził mnie na Ziemi. Chciałam napisać jakieś pismo, pójść do kogoś z podaniem o przeniesienie. Najpierw nie wiedziałam do kogo, później nie chciano mnie słuchać, moje istnienie uległo przedawnieniu. I tak już zostało, jestem niepotrzebnym szaleńcem, pariasem, ukaranym za nie swój błąd trupem.

Nie miało mnie tu być, ja tylko przeszkadzam. Zazdroszczę komuś, z kim mnie pomylono. Ta druga osoba trafiła w miejsce stworzone dla mnie, tam, gdzie nie przeciwstawiałabym się temu, co dla mnie zaplanowano. Trafiłam do pandemonium, mój raj utracony.

Nie potrafiłam nawiązać kontaktu z tubylcami, zazdrościłam im. Zaprogramowano ich do tego, co rozdzierało mą duszę. Uczono mnie kłamać, oszukiwać i wykorzystywać. Karmiono oszczerstwem, obłudą, zazdrością i nienawiścią. Liczono na bierność, lizusostwo, wazeliniarstwo i konformizm. Wmawiano, że jest coś, co przekracza moje możliwości, coś, czego nie potrafię zrobić. Chciano włączyć mnie w szare, naiwne, bezczynnie wegetujące szeregi. Zmusić do przystosowania i bezwzględnego posłuszeństwa.

Rzucono mi wyzwanie. Przymusowo wstrzykiwano silne środki uspokajające, neuroleptyki i coraz mocniejsze psychotropy. Testowano na mnie leki, byłam niewinnym królikiem doświadczalnym. Zaczęli prewencyjnie od antydepresyjnej fluoksetyny, która wywoływała we mnie skłonności samobójcze. Po niektórych specyfikach spałam kilka dni. Z drżeniem serca, morderczym podnieceniem spoglądali na krzywą elektrokardiograficzną. Nie próbowali mnie obudzić, czekali na zgon, usprawiedliwienie odłączenia aparatury. Niestety, zawsze naiwnie otwierałam zamglone oczy.

Uzależnili mnie od dużych dawek szkodliwych substancji, zniszczyli fizycznie i psychicznie. Osłabili mój rewolucyjny głos, przytępili wzrok, upośledzili zmysły. Przestałam się dziwić wszystkiemu, poddałam się. To naturalna kolej rzeczy, dożywotnia kara, właśnie tak postępuje się z niewygodnymi ludźmi, z wpadkami. Unieszkodliwili moją wiarę i pewność siebie, rozbroili z odwagi i honoru, zutylizowali me wnętrze. Zgodnie ze swym modus operandi uśmiercili mnie, osamotnili, podporządkowali sobie, a później wypuścili. Zabrali najpiękniejsze lata życia, wreszcie dali spokój, pozwalając błądzić martwej.

Miałam ambiwalentne uczucia. Zmieszały się we mnie strach i ciekawość. Ogarnął mnie defetyzm, choć ekscytowało nieznane. Nigdy nie ustały fantasmagoryczne sny, lecz przygasł blask mych malachitowych, dziecięco niewinnych oczu.

Zmatowiałe, szorstkie włosy byle jak upinam ręcznie wykonaną spinką wysadzaną lapis lazuli, kupioną niegdyś na pchlim targu. Drobne stopy stawiają ciche kroki w ubłoconych oficerkach ze zdartymi noskami. Otulam się wyblakłymi połami szarego prochowca ukrywającego trupio sine, wychudzone ciało, pomarszczoną skórę i wystające kości. Popołudniami spaceruję po mieście, tęsknie spoglądam na roześmiane tarasy, pełne wesołych, kolorowo ubranych dzieci - dziewczynek z warkoczykami z wplecionymi aksamitnymi tasiemkami, chłopców w skórzanych sandałkach z poobijanymi kolanami i zdartym w wyniku nieprzerwanych zabaw naskórkiem.

Ludzie sukcesu grillujący na dworze, spotykający się z przyjaciółmi, by w pełni wykorzystać przyjemne wieczory, patrzą na mnie z odrazą i nieskrywaną niechęcią. Wynoś się stąd, myślą, nie pasujesz do naszego idealnego życia, bajecznie zaprojektowanego ogrodu z palmami mrozoodpornymi, storczykowcami chińskimi, kwitnącymi magnoliami i azaliami. Straszą mną nieposłuszne dzieci, pełnię rolę starej, przerażającej czarownicy z niepełnym uzębieniem, sępimi szponami i klatką w piwnicy odrażającej chatki, w której więżę niegrzeczne maluchy.

Czułam się jak biedak wałęsający się po amsterdamskim Kloveniersburgwal, choć miałam pieniądze. Żyłam z zasiłku dla zmęczonych swym istnieniem. Być może mogłabym być tutaj szczęśliwa, dopasować się, odnaleźć w sobie odrobinę optymizmu. Byłam tak uparta, zapominając, że idealistyczna postawa jest dziś anachroniczna. W mojej naturze nie leżało jednak zadowolenie surogatem absolutu, moim idée fixe było odnalezienie utraconego raju. Nie było mi dane zrozumieć, że lepiej być panem w piekle, niźli sługą w niebiosach*. Nie miałam pojęcia, jak i gdzie odnaleźć swe alter ego, dlatego okrzyknięto mnie szaleńcem, bym umarła za życia.

*John Milton - Raj utracony (1667)

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /35 wszystkich

Komentarze [3]

~idéefixe
2014-04-19 14:02

Uwielbiam styl, w jakim zostało napisane to opowiadanie. Jest takie nowoczesne i naukowe, a przy tym nastrojowe i poetyckie. Metaforyzm z dystansem. Czytam Twojego bloga i stwierdzam, że niesamowicie się rozwijasz, dziewczyno :)

~Jacek_21cm
2012-09-15 20:47

Dziewczyno, Twój styl sprawia, że Twoje teksty dosłownie można ćpać przez oczy do mózgu. Niemalże uzależniasz!

~Villemo
2012-09-09 18:43

Cóż, nie sposób przyznać, że jest w tym opowiadaniu coś niezwykłego.
Mi przeszkadza tylko niepotrzebnie wetknięte niemalże w każdym zdaniu “trudne” słowo. Oczywiście, nie mówię, żeby takowych nie używać, ale tutaj staje się to już kuriozalne. :)
Ale i tak mi się podoba. :D

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry