Każdy chce zatańczyć przy rurze
“That kinda lovin'
Turns a man to a slave
That kinda lovin'
Sends a man right to his grave...
I go crazy, crazy, baby, I go crazy
You turn it on
Then you're gone
Yeah you drive me
Crazy, crazy, crazy, for you baby
What can I do, honey
I feel like the color blue...
I'm losin' my mind, girl
'Cause I'm goin' crazy
I need your love, honey
I need your love”
Znany nam wszystkim, no może nie wszystkim, ale z pewnością znacznej większości z nas, teledysk. Dwie młode uczennice wsiadają do samochodu, zdejmują szkolne uniformy i śpiewają piosenkę Aerosmith “Crazy”. Mówiąc krótko - jadą „w nieznane”.
Czują się wolne. Są szczęśliwe. Odwiedzają stację benzynową i wykorzystując swoje wdzięki (jakimi natura je obdarowała) zabierają z półek sklepowych wszystko, co im się podoba. W ramach podziękowania wręczają sprzedawcy swoje, zapewne bardzo interesujące (sądząc po jego minie), zdjęcia. Facet siedzący przed stacją także nie ma obojętnej miny, spoglądając to na ich nogi, to na coś innego... Następnie wstępują do nocnego klubu. Jedna z nich, aby zarobić, tańczy przed publicznością przy rurze. Obecni na Sali mężczyźni, oczarowani jej wdziękiem, nie szczędzą napiwków.
Ile z nas dałoby sobie urwać głowę, żeby przeżyć taką przygodę. Choćby przez kilka dni? Z tą głową to chyba trochę przesadziłam, ale wracając do tematu… Ile razy pomyślałeś/łaś o szaleństwie w podobnym stylu? Może niekoniecznie musiałby to być taniec przy rurze. Bardziej myślę tu o formie wykrzyczenia siebie, o jeździe samochodem z przyjacielem lub przyjaciółką, kiedy wiatr rozwiewa wam włosy, a wy jesteście pewni/e swej (nawet chwilowej) wolności. Chodzi mi o takie życie chwilą…(!)
Bywa czasem i tak, że chcemy uciec od tego świata i to jak najszybciej. Chcielibyśmy być możliwie daleko stąd. Jak najdalej od bliskich, rodziny, przyjaciół i nauczycieli. Nie chcemy oglądać codziennie tych samych budynków, ludzi i sytuacji. Pragniemy… po prostu pragniemy…no właśnie – czego? Czy to ludzka natura, czy może to, że oglądamy za dużo filmów i teledysków, skłania nas do myślenia o takiej samotnej ucieczce w nieznane (bądź znane), do miłości niczym z książki „Anioły też płaczą”(polecam), czy też do podróży dookoła świata? Nie chcę, abyście pomyśleli, ze jestem bujająca w obłokach marzycielką – nastolatką - fanką Aerosmith, buntowniczo nastawioną do świata i marzącą o ucieczce z domu i poznaniu świetnego faceta. Przyznaję, jest we mnie trochę romantyczki, trochę marzycielki, a Aerosmith słucham z zamiłowaniem. Do czego zmierzam? Chciałabym, aby więcej ludzi potrafiło przyznać się do swoich ukrytych marzeń i robiło wszystko, aby choć jedno z nich spełnić. Pewnie komentarze pod tym tekstem będą pisane „pod jedną melodię”, ponieważ niewiele z nas zechce przyznać się do tak „dziecinnych” przecież marzeń, jednak mnie to „nie rusza”.
Tekst nie ma wyraźnego przesłania i niech tak zostanie. Niech każdy z nas szczerze postara się odpowiedzieć na zadane w nim przeze mnie pytanie, a ja osiągnę sukces.
O wiele nie proszę.
Grafika:
http://www.geocities.com/livcaptures3/crazy_makingof_017.JPG
Komentarze [7]
2007-06-13 15:36
a ja planuje podróż w nieznane :P a jak trzeba będzie to i na rurze zatańcze, a co!
2007-06-12 18:48
NO ja juz odbylam tako podroz w nieznane (3000 km stopem w 8 dni, bez noclegu, bez namiotu, po prostu przed siebie ;]), co do marzen to mam ich duzo, jedne drobne i inne troche wieksze, ale uwazam ze nei wazne czy ma sie jakies dalekosiezne szalone marzenia czy tez takie bardziej przyziemne, wazne po prostu zeby w nie wierzyc i dazyc do ich spelnienia.
pozdrawiam
2007-06-12 09:27
A ja bym tylko chciała żeby nam się udało ze znajomymi z akademika wsiąść do pociągu z plecakami i bagażami, pojechać w stronę gór, wysiąść na jakiejkolwiek stacji, znaleźć fajne miejsce, rozłożyć namioty i przez tydzień tylko zabawa, imprezy, śpiewy i wygłupy….
Na razie muszę stąpać po sesyjnej ścieżce. Ja już rok temu udałam sie w taką podróż w nieznane, bez adresu, bez mapy, ale za to z jakimś celem ;)
2007-06-11 14:40
Taka zielona szkoła to dopiero chwilowe oderwanie od rzeczywistości… Marzenia są te duże i te maleńkie ale nie zdradzę bo się nie spełnią :)
Zgodzę się z jugosem w jednym zabrakło mi w tym wszystkim troszkę spójności znaczenia treści.
2007-06-11 13:24
Sama nie raz lałam wodę,więc nie zamierzam ostro Cię krytykować,czekam jedynie na coś lepszego w Twoim wykonaniu.
2007-06-11 12:32
“Nie chcę, abyście pomyśleli, ze jestem bujająca w obłokach marzycielką – nastolatką – fanką Aerosmith, buntowniczo nastawioną do świata i marzącą o ucieczce z domu i poznaniu świetnego faceta.” > I właśnie dlatego, że to napisałaś, co druga osoba sobie tak pomyśli.
A, i nie przejmuj się. Za chwilę będą wakacje.
2007-06-10 22:17
pal licho przesłanie. ja bym zadbał o obecnosc sensu… bo tak szczerze…o czym napisałaś?
- 1