Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Kiedyś musiał nadejść ten dzień   

Dodano 2015-12-20, w dziale inne - archiwum

Ta deklaracja w zasadzie chyba nie zaskoczyła żadnego kibica koszykówki. Ja również od jakiegoś roku przeczuwałem, że Kobe Bryant zdecyduje się zakończyć swoją karierę, ale w sercu liczyłem jednak na to, że może nie nastąpi to aż tak szybko i Kobe pozostanie choćby jeszcze sezon w LA, grając po kilka minut w rotacji. Niestety, stało się inaczej. Kobe oświadczył ostatnio oficjalnie, że to już koniec, bo – jak podkreślił - trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść.

Kobe Bryant w najlepszej koszykarskiej lidze świata zdobył praktycznie wszystko. Jego osiągnięcia mówią same za siebie: 5 tytułów mistrzowskich, 7 udziałów w Finałach NBA, MVP sezonu zasadniczego w 2008 roku, MVP Finałów (2009, 2010), siedemnastokrotny uczestnik AllStar Game, czterokrotny MVP Meczu Gwiazd, 15 razy wybierany do All NBA Team, dwunastokrotnie w Defensive NBA Team, dwukrotny król strzelców (2007, 2008), najmłodszy zwycięzca konkursu wsadów (w roku 1997 - miał wtedy niewiele ponad 18 lat). Był też przez kilka lat najmłodszym zawodnikiem, jaki grał na parkietach NBA (zadebiutował w wieku 17 lat), a rekord ten pobił dopiero w listopadzie 2005 roku jego kolega z drużyny LA Andrew Bynum (ten zagrał w spotkaniu/pliki/zdjecia/kob1 (Kopiowanie).jpg z Denver 6 minut, zaliczając 2 blogi i dwie asysty, ale punktów nie zdobył). A jak wyglądała kariera Black Mamby?

Podczas draftu w 1996 roku został wybrany z 13. pickiem przez Charlotte Hornets. Niemal natychmiast powędrował jednak do Los Angeles Lakers, a w jego miejsce przyszedł do Hornets center Vlade Divac. Było to bardzo ryzykowne posunięcie włodarzy klubu z Miasta Aniołów, gdyż Koby był bardzo młodym zawodnikiem (ukończył dopiero co Lower Merion High School i miał jak wspomniałem 17 lat, dlatego kontrakt w jego imieniu musieli podpisać rodzice). Jerry West wiedział jednak, co robi. Kobe przyznał później, że już od 6 roku życia kibicował Jeziorowcom. Przywdział więc z dumą złoto - purpurową koszulkę, której nie zamienił już potem na żadną inną. Ostatnio zażartował nawet w jednym wywiadów, że on ma te barwy we krwi, bo jak się skaleczy, to krwawi na złoto - purpurowo. W swoim pierwszym sezonie w lidze wygrał konkurs wsadów, stając się najmłodszy graczem, który tego dokonał. W następnym sezonie awansował razem z Lakersami do fazy play-off. W finale konferencji zostali oni jednak odprawieni przez Utah Jazz w stosunku 4-1. Bryant w ostatnim meczu nie zachwycił, bo w kluczowych momentach rzucił aż 3 air balle (niedoloty). W filmie „Kobe Bryant's – Muse” sam zawodnik przyznaje, że po tym meczu po prostu zaczął intensywniej trenować rzuty, co doprowadziło go tam, gdzie jest dziś. Wielu doszukiwało się w nim wtedy kopii Michaela Jordana, gdyż ich ruchy na parkiecie były nadzwyczaj podobne. Ale sukcesy miały dopiero nadejść.

W 1998 roku do drużyny z LA przybył najlepszy center ligi czyli Shaquille O'Neal. I tak oto powstał jeden z najlepszych duetów w lidze. Mówi się nawet, że drugi najlepszy w historii (niepodważalnym duetem nr 1 są moim zdaniem Jordan z Pippenem). Po tamtym sezonie trenerem klubu z Miasta Aniołów został Phil Jackson. W sezonach 1999/2000, 2000/2001 i 2001/2002 Lakers zdobyli mistrzostwa zwane „Three-peat.” /pliki/zdjecia/kob2 (Kopiowanie).jpgW międzyczasie Koby został najmłodszym graczem, jaki wystąpił kiedykolwiek w meczu gwiazd. W całej tej sytuacji mógł go wówczas boleć tylko jeden fakt, to, że stał w cieniu wielkiego Shaqa.

Na początku sezonu 2003/2004 Kobe został oskarżony o napaść na tle seksualnym. Potem przyznał, że faktycznie doszło do stosunku płciowego pomiędzy nim a 19-letnią pracownicą hotelu, ale za zgodą obu stron. Sprawa została załagodzona, a Kobe uniknął nawet rozwodu ze swoją żoną Vanessą. W związku z całą tą historią opuścił jednak w sezonie wiele meczów, choć doprowadził swoją drużynę po raz kolejny do Finałów ligi, gdzie ulegli Detroit Pistons w stosunku 4-1. Tym samym zaprzepaścił szansę, by tak jak jego idol (Michael Jordan) nie przegrać nigdy w Finałach NBA. W tym czasie dochodziło już jednak do ostrych starć między nim i Shaqiem. Legendarny środkowy - wg doniesień medialnych – planował ponoć nawet wynajęcie płatnych zabójców, żeby ci zrobili porządek z jego kolegą z zespołu.

Ta niezdrowa sytuacja zaczęła jednak odbijać się zbyt mocno na wynikach drużyny, dlatego Shaq przeszedł do Miami Heat, a w rozliczeniu za niego do Lakersów dołączyli Brian Grant, Lamar Odom i Caron Butler. Kobe stał się więc prawdziwym liderem zespołu. Nie udało mu się jednak w sezonie 2004/2005 wejść ze swoją drużyną do fazy play-off. Przełomowy okazał się dopiero następny sezon./pliki/zdjecia/kob3 (Kopiowanie).jpg Do historii koszykówki przeszedł jeden dzień z tego sezonu. 22 stycznia 2006 Kobe zdobył w meczu z Toronto Raptors 81 punktów. W tamtym momencie mnie kupił i od tego czasu jestem jego fanem. To drugi wynik w historii NBA, jeśli chodzi o zdobycz punktową zawodnika w jednym meczu (jedynie Wilt Chamberlain zdobył w 1962 roku w barwach Philadelphia Warriors w meczu przeciwko New York Knicks 100 punktów). Ale również wtedy nastąpił kolejny zwrot w karierze tego koszykarza - porażka w play-offach z Phoenix Suns, prowadzonymi przez rewelacyjnego Steve'a Nasha (Kanadyjczyk odebrał mu również szansę na tytuł MVP, którego Bryant wówczas najbardziej pragnął).

Musiał i chciał coś z mienić. Zaczął od numeru na koszulce. Porzucił 8 i w następnych latach występował już z 24. Ale to nie pomogło. Wyników nadal nie było. Zmiana nastąpiła dopiero z chwilą, gdy 23 grudnia 2007 stał się najmłodszym zawodnikiem ligi, który przekroczył próg 20.000 punktów (po latach rekord ten pobił LeBron James) i gdy w maju 2008 roku odebrał pierwszą w karierze statuetkę dla najbardziej wartościowego gracza ligi. Uznał to jednak za nagrodę pocieszenia, ponieważ Lakers pomimo wejścia do Finału NBA i tym razem przegrali z Bostonem 4-2.

Potem było już lepiej. Kobe jako lider poprowadził Los Angeles Lakers do dwóch z rzędu mistrzowskich tytułów. Najpierw w roku 2009 rozprawili się z Orlando Magic 4-1, a w roku 2010 po dramatycznych spotkaniach pokonali Boston Celtics 4-3. W obydwu meczach Koby został uhonorowany nagrodą MVP finału. Wtedy to zaczęto o nim mówić, że jest najlepszym koszykarzem naszych czasów./pliki/zdjecia/kob4 (Kopiowanie).jpg Jednak żadna bajka nie trwa wiecznie, takoż i ta musiał się kiedyś skończyć.

Dominacja Lakers miała zostać wzmocniona przez najlepszego wówczas podkoszowego ligi Dwighta Howarda i wiekowego już Steve'a Nasha. Te ruchy kadrowe, dokonane w trakcie offseason, miały na celu pobicie historycznego rekordu Chicago Bulls z sezonu 95/96, gdy zespół ten zanotował bilans 72-10. I to był początek końca Kobiego. 12 kwietnia Lakers grali przed własną publicznością z Golden State Warriors, który to zespół zaczynał budowę swojej potęgi. W tym meczu Black Mamba doznał poważnej kontuzji ścięgna achillesa, która jest chyba jedną z najgorszych, jakie mogą się przytrafić sportowcowi. Bezpośrednio po meczu Kobe płakał udzielając wywiadu. Dla wielu kibiców był to szok, gdyż gracz ten słynął z żelaznej psychiki. Dla niego mógł to być jednak koniec kariery. Do treningów powrócił dopiero w kolejnym sezonie, ale po pewnym czasie uszkodził sobie znów kolano. Wtedy już coraz oficjalnie zaczęto mówić, że czas Kobiego w NBA dobiega końca. W Internecie uaktywnili się również jego hejterzy, wieszcząc mu rychły koniec. Myślicie, że Kobe sobie coś z tego robił? Bynajmniej. Chciał grać i zwyciężać, ale po dwóch ciężkich kontuzjach było to mało prawdopodobne. Jego Lakers wtedy słabi (w zasadzie to nadal są) i play-offy były dla nich mrzonką. Kobe nadal wychodził w pierwszej piątce (mimo wieku i dolegliwości), aż stało się najgorsze. 14 grudnia miało miejsce spotkanie Lakers z Minnesotą Timberwolves. Tego wieczoru Kobe wyprzedził Michaela Jordana na liście rankingowej najlepiej punktujących zawodników. Sam zarywałem nocki, oglądając mecze LA, bo chciałem być naocznym świadkiem tego wydarzenia. I właśnie wtedy doznał kolejnej kontuzji./pliki/zdjecia/kob5 (Kopiowanie).jpg Tym razem uszkodził sobie stożek rotatorów w prawym barku i czekała go bardzo poważna operacja, która zakończyła jego dziewiętnasty sezon w NBA.

Wszyscy kibice mówili „It's over Kobe.” Ja też miałem przeczucie, że sezon 2015/2016 będzie jego ostatnim, ale tliła się we mnie iskierka nadziei, że pozostanie jednak z drużyną, choćby w charakterze mentora dla młodzieży. No cóż, zdecydował inaczej, o czym poinformował kibiców przed meczem z Indianą. Nie obejrzałem powtórki z tego wydarzenia, bo było mi aż nadto przykro. Dobił mnie jeszcze tekstem pt. „Droga koszykówko”, który opublikował pod własnym nazwiskiem, i który to pozwalam sobie zacytować:

Droga koszykówko

Od momentu,
w którym zacząłem skręcać skarpetki ojca
i rzucać wyimaginowane
zwycięskie rzuty
w wielkim Western Forum,
wiedziałem jedną rzecz:

Zakochałem się w Tobie.

Miłość była tak głęboka, że oddałem jej wszystko
Od mojego umysłu po ciało
do mojej duszy i ducha.

Jako 6-letni chłopiec
mocno w Tobie zakochany,
nie widziałem końca tego tunelu
Widziałem tylko siebie z niego wybiegającego.

Zatem biegłem.
Biegłem przez wszystkie parkiety,
za każdą piłką specjalnie dla Ciebie
Prosiłaś o moje poświęcenie
oddałem Ci serce,
bo dostałem o wiele więcej.

Grałem mimo słodszych i gorszych momentów,
nie dlatego, że to było wyzwanie,
ale dlatego, że mnie prosiłaś.
Zrobiłem dla Ciebie wszystko,
bo tak robi każdy,
któremu pozwalasz poczuć się tak żywym,
jak pozwoliłaś mnie.

Dałaś 6-latkowi jego marzenie o Lakers
i zawsze będę Cię za to uwielbiał.
Nie mogę jednak dłużej robić tego z taką obsesją.
Ten sezon jest ostatnią rzeczą, jaką mogę ci dać
Moje serce nadal znosi bicie

Mój umysł nadal znosi walkę,
jednak moje ciało wie, że czas się pożegnać.
Jest w porządku,
jestem gotów odpuścić.
Chcę, żebyś to wiedziała,
abyśmy mogli się cieszyć każdą pozostałą chwilą.
Dobrą i złą.
Daliśmy sobie wszystko, co mieliśmy.

Wiemy, że bez względu na to, co będzie dalej,
nadal pozostanę tym dzieciakiem
z podwiniętymi skarpetkami,
śmietnikiem postawionym gdzieś w rogu,
z 5 sekundami na zegarze
i piłką w ręku.
5…4…3…2…1…

Na zawsze oddany,
Kobe.”

Wzruszający - nieprawdaż? Tym akcentem w kwietniu 2016 zakończy się pewna epoka w historii amerykańskiej koszykówki. Mojej pamięci nigdy nie umkną jego rzuty z odchylenia (fadeawaye), etyka pracy, niesamowita psychika i chęć sięgania po coraz wyższe cele. Jego kariera nauczyła mnie naprawdę wiele. Pewnie będę musiał teraz znaleźć sobie innego idola wśród obecnie występujących, ale jestem pewien, że Kobemu nikt nie dorówna. Wiem, że jest jeszcze Michael Jordan, ale nie dane mi było żyć w czasach jego świetności i nie pamiętam go z parkietów, więc za najlepszego w tej dyscyplinie uznaję Bryanta. Rozumiem, /pliki/zdjecia/kob6 (Kopiowanie).jpgże wszystko musi mieć swój koniec, tak jak i ma początek, ale jakoś mi żal, że Kobe nie zakończy kariery z pierścieniem zwycięzcy na palcu. Liga jednak trwa. Paul Pierce w Clippersach jest drugą opcją w swoim zespole, a Kevin Garnett robi za mentora i siedzi na skraju ławki w Minnesocie. Kobe stara się grać na najwyższym poziomie i nie zdziwię się, jeśli zostanie wybrany w drodze głosowania do ASG 2016. Sam oddam na niego głos. Myślę, że nie tylko kibice Lakers, ale wszyscy miłośnicy koszykówki zapamiętają go jako ikonę naszych czasów. Jedyne, co nie jest dziś do końca pewne, to numer, który zostanie dla niego zastrzeżony i zawiśnie pod kopułą hali Staples Center. Wiem, że mam w tym roku maturę, ale na pewno zarwę kolejną nockę, by móc obejrzeć pożegnanie Kobego. I zrobię to, choćbym potrzebował wagonu chusteczek.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /12 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry