Konsekwentnie aż do końca

Dodano 2015-04-13, w dziale inne - archiwum

Po tych wszystkich niezwykle emocjonujących wydarzeniach związanych z tegorocznymi finałami ligi mistrzów, zarówno u kobiet jak i u mężczyzn, czas wrócić na krajowe podwórko, gdzie zbliżają się mecze, które zdecydują o rozdziale medali. Początek sezonu zawsze jest wielką loterią. Nikt nie wie, jak przygotowały się poszczególne zespoły i na co w danym momencie je stać, ale możliwość włączenia się w walkę o medale z reguły przypisuje się kilku zespołom. W wypadku Plus Ligi od lat o to trofeum walczą 4 ekipy: PGE Skra Bełchatów, Asseco Resovia Rzeszów, Jastrzębski Węgiel i ZAKSA Kędzierzyna-Koźle. Każdy sezon jest jednak inny i nikogo nie można uznać za pewniaka.

/pliki/zdjecia/sia 2_1.jpg Niespodzianką tego sezonu jest bez wątpienia Lotos Trefl Gdańsk, któremu udało się przed sezonem pozyskać nie tylko byłego trenera naszej męskiej reprezentacji Andrei Anastasiego, lecz także kilku innych doskonałych zawodników jak na przykład Mateusza Mikę czy Jakuba Jarosza. Zespół ten z każdym kolejnym meczem pokazywał, że jest gotów powalczyć w tym sezonie o najwyższe cele. I tak się też stało. Ostatecznie dotarł do półfinału, w którym zmierzył się z aktualnym jeszcze Mistrzem Polski, Skrą Bełchatów. „Skrzaty” od lat są jedną z najlepszych drużyn w Europie i dlatego prawie z automatu typuje się ich każdego roku do zajęcia najwyższych lokat w lidze. Patrząc na skład tej drużyny trudno się temu dziwić. Jednak od pewnego czasu drużynę tę dotykają przeróżne kłopoty. Stosunkowo częste kontuzje kluczowych zawodników oraz kłopoty z utrzymaniem wysokiej dyspozycji przez większość zawodników przez dłuższy okres czasu, wpłynęły na to, że końcówka sezonu zupełnie się zawodnikom Skry nieudała. I gdy doszło do półfinałowej konfrontacji tej ekipy z zawodnikami z północy Polski, wszystkie te wymienione powyżej problemy uwidoczniły się tak mocno, że bełchatowianie przegrali tę konfrontację z Lotosem 3:1 (w ostatnim spotkaniu przegrali 3:2).

W drugiej półfinałowej parze zmierzyły się z sobą drużyny Jastrzębskiego Węgiel oraz Asseco Resovii Rzeszów. Klub z Jastrzębia również nie zaliczy tego sezonu do grupy tych specjalnie udanych. Poza tym zespół ten także nawiedziła plaga kontuzji, począwszy od Niemca Denisa Kaliberdy, który nie zdążył rozegrać ani jednego meczu w barwach nowego klubu, a kończąc na Zbyszku Bartmanie, który po operacji łokcia zmuszony był opuścić znaczną cześć sezonu. Resovia jako jedyny zespół naszej ekstraklasy prezentowała się przez prawie cały sezon z bardzo dobrej stronie, choć i jej zdarzały się chwile kryzysu, na szczęście krótkotrwałe. /pliki/zdjecia/sia 1_0.jpg W ostatnim okresie mogliśmy jednak przekonać się, że siatkarze tego zespołu nadal są w bardzo wysokiej formie. W tym półfinale byliśmy zatem świadkami bardzo jednostronnego pojedynku i łatwej wygranej klubu z Rzeszowa w trzech meczach.

Teraz nadszedł czas na finał, w którym zmierzą się drużyny Asseco Resovii oraz Lotosu Trefla i mam nadzieję, że oba te zespoły, choć niewątpliwie zmęczone już wyczerpującym sezonem, będą jeszcze w stanie pokazać fanom i całej siatkarskiej Polsce kawał dobrej siatkówki. Rywalizacja o miano najlepszej polskiej męskiej drużyny siatkarskiej rozpocznie się już niebawem. Pierwszy mecz rozegrany zostanie 15 kwietnia w Rzeszowie o godz. 20 (rywalizacja toczyć się będzie do trzech zwycięstw). Myślę, że niektórzy z nas wybiorą się pewnie na ten mecz, by wesprzeć rzeszowski zespół swoim żywiołowym dopingiem, ale wszyscy inni powinni zasiąść tego dnia przed telewizorem i trzymać kciuki za końcowy sukces drużyny z Podkarpacia.

Grafika: