Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Magia życia – cz. 1   

Dodano 2012-02-12, w dziale opowiadania - archiwum

Jagoda była dziewczyną o przeciętnej urodzie. Tak przynajmniej twierdzili wszyscy znajomi. Mieszkała w małym miasteczku pod Rzeszowem. Kiedy miała dwa lata jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Rodzina nie miała ochoty się nią zaopiekować, bowiem jej członkowie sądzili, że musi być jakimś przekleństwem danym od Boga. Po pogrzebie rodziców trafiła więc do domu dziecka.

Nie była szczęśliwa, ale uśmiechała się przez cały czas. Właśnie to dodawało jej uroku, chociaż wielu uważało inaczej. Dziewczyna miała siedemnaście lat. Jak każda nastolatka marzyła o prawdziwej miłości. Wierzyła, że kiedyś odnajdzie tą przysłowiową drugą połówkę jabłka. Przez całe wakacje pracowała ciężko w barze, wysłuchując przeróżnych propozycji i obelg od pijanych mężczyzn. Nie raz było jej ciężko, kiedy słyszała takie słowa. Wracając późnym wieczorem do domu, siadała w kącie i cicho łkała. Zdarzało się, że nie spała. Jagoda zmuszona była pracować właśnie tam, bo nikt inny nie chciał jej przyjąć ze względu na wiek. Pieniądze były jej bardzo potrzebne. Chciała zapewnić sobie lepszą przyszłość i zdobyć wykształcenie. Nie raz słyszała od swoich rówieśników, że jest nieudacznicą. Często naśmiewali się z jej ubioru i braku pieniędzy. Nie dawała po sobie poznać, że te słowa godzą w jej dumę, jednak w podświadomości bardzo cierpiała. Powodowało to, że dziewczyna była zamkniętą osobą, która miała trudności z nawiązywaniem nowych kontaktów. Właściciel baru kazał dziewczynie ubierać się w skąpe stroje, co rzekomo miało zwiększyć utarg. Nie chciała się tak ubierać, ale był to jeden z warunków postawiony przez jej szefa, dlatego pewnego dnia uległa i ubrała krótką, niebieską spódniczkę i obcisły, biały top. Czarne włosy związała w luźny kucyk, a pełne, zaróżowione usta pociągnęła bezbarwnym błyszczykiem. Gdy weszła do pokoju swojego szefa, powiedziała:

- Może być? - uniosła ku górze jedną brew.

Mężczyzna spojrzał na nią znad biurka i skinął głową, wracając do codziennych zajęć. Jagoda, nieco zestresowana, wróciła za barową ladę i zaczęła obsługiwać klientów. Jej zdziwienie nie miało końca, gdy zauważyła, że utarg zmienił się nie do poznania. Uśmiechnęła się lekko, myśląc, że gdy będzie wyglądała na trochę starszą, będzie mogła zawładnąć całym światem. To wszystko jednak minęło, kiedy jeden z klientów zaczepił ją słowami:

- Dziewczynko, skoro już masz prawie nagie ciało, to w czym problem, aby je jeszcze trochę... rozebrać? - po czym zaśmiał się szyderczo, dotykając jej ramienia.

Jagoda wzdrygnęła się, zepchnęła dłoń obleśnego mężczyzny i wybiegła na zaplecze, płacząc po cichu. To tylko jedna z dwuznacznych sytuacji. Wiadome, że dziewczyna miała dosyć, w końcu była młoda, a życie jej nie rozpieszczało. Nadszedł wrzesień [...].

- Jagoda, pani Wawrylak wzywa cię do swojego pokoju - usłyszała głos swojej koleżanki Malwiny.

Dziewczyna skinęła głową i posłusznie ruszyła we wskazanym kierunku. Weszła do pokoju w kolorze malwy. Ze ścian schodziła farba, a na białym suficie rysowały się wyraźne plamy wskazujące na wilgoć, albo, co gorsza, grzyb. W kącie stała juka ze smętnie opadającymi liśćmi. Jednak mimo wszystko pokój ten miał w sobie jakiś urok, coś, co nie pozwalało się smucić ani złościć. Pośrodku stało stare, dębowe biurko, a za nim siedziała pani Ludmiła. Była to kobieta o śniadej cerze, siwych włosach i błękitnych oczach. Na jej twarzy malowały się nieznaczne zmarszczki. Dłonie miała zmęczone, spracowane.

- Usiądź dziecko - rzekła, widząc ją w drzwiach.

Posłusznie wypełniła jej rozkaz, spoglądając na to, co trzymała w rękach. Była to biała koperta zaadresowana na imię i nazwisko Jagody.

- Pani Ludmiło, co to jest? - spytała podekscytowana.

Była pewna, że na jej twarzy rysowało się teraz podniecenie i ciekawość. Oczekiwała bardzo długo na pewien list, a jeżeli okazałoby się, że to właśnie on, szczęście dziewczyny nie miałoby końca.

- To list, do ciebie - uśmiechnęła się. - Przyszedł wczoraj, ale nie było czasu, aby Cię o nim poinformować. Jak wiesz, każdy list jest u nas cenzurowany, bo czasami mogą... A z resztą, przejdźmy do sedna sprawy. Dostałaś stypendium naukowe od prezydenta, także od jutra zaczynasz naukę w nowej szkole, prywatnym liceum, do którego tak bardzo chciałaś się dostać.

Jagoda wstała i uścisnęła Ludmiłę z radości po czym wybiegła z pomieszczenia oznajmić radosną nowinę swojej koleżance - Malwinie [...].

Jagoda bardzo często rozmyślała nad wyborem szkoły. Prywatne liceum wybrała ze względu na to, że chciała osiągnąć w życiu coś znaczącego. Kilka dni przed rozpoczęciem roku przechodziła obok swej nowej szkoły, pragnęła poznać schemat nauczania, budowę szkoły jako budynku.

Chciała iść na zakupy, ale nie mogła. Wszystkie oszczędności, które miała, wydała na książki do liceum. A przecież pieniądze ze stypendium musiała przeznaczyć na opłacenie szkoły. Stanęła przed drewnianą szafą i wyciągnęła z niej białą bluzkę wraz z czarną, plisowaną spódnicą. Nie była zadowolona ze swojego stroju, czuła się jak ostatnia nieudacznica, lecz co mogła w tej chwili na to poradzić? Musiała pogodzić się z losem. Z resztą, uważała, że i tak jest on dla niej bardzo łaskawy. Przed Jagodą otworzyły się nowe możliwości. Mogła zdobyć upragnione wykształcenie, poznać nowych przyjaciół, stać się także inną osobą. Ale największym marzeniem było poznanie kogoś, komu będzie mogła zaufać, w kim zakocha się bez opamiętania.

Droga do szkoły nie była długa, dziewczyna musiała pokonać pieszo tylko dwa kilometry. Idąc wolnym krokiem, spoglądała na stojące przy drodze budynki. Myślała, że kiedyś sama będzie mieszkała w jednym z nich. Będzie miała duży dom z widokiem na piękny las. Do tego mały ogródek z wodnym oczkiem. Wszystko jak w bajce, takie nieosiągalne. Jagoda bardzo często rozmyślała o swoich rodzicach, jak wyglądałoby jej życie, gdyby oni żyli. Czasami cieszyła się, że ich nie ma, bo w domu dziecka poznała wielu wspaniałych ludzi. Ale to była tylko taka wymówka, przecież tak naprawdę kochała swoich rodziców, mimo tego, że tak naprawdę to ich nie znała. Czuła z nimi więź, czuła się jak Harry Potter z blizną na czole. Ona też wygrał swoje życie na loterii. Po chwili dotarła do szkoły. Wchodząc po schodach, zauważyła, że na jej kolanie widniał duży, purpurowy siniak. "Która to faza gojenia?" - spytała samej siebie, sumiennie przypominając sobie gimnazjalne lekcje biologii. Jagoda nie należała do dziewczyn uzdolnionych fizycznie, dlatego przeskakując jeden schodek potknęła się i upadła na płytki. Syknęła pod nosem, zakładając za ucho kosmyk włosów, który nieznacznie okalał jej twarz. W tym samym momencie poczuła czyjeś dłonie na swoim brzuchu. Ktoś podniósł ją odważnym ruchem i postawił na ziemi, lekko obracając w swoją stronę. Jagoda ujrzała twarz młodzieńca. Miał czarne włosy, ale nie był wysoki. Miał zaledwie 175 cm wzrostu, mleczną cerę i brązowe oczy z niebieską plamką tuż pod źrenicą prawego oka. Dziewczyna przestała na moment oddychać, widząc go. Co tu dużo mówić, poczuła przysłowiową chemię.

- Dziękuję - mruknęła.

- Nie ma sprawy - odpowiedział, drapiąc się po głowie. - Nic ci nie jest?

Jagoda pokręciła przecząco głową i odeszła w przeciwnym kierunku. Apel miał zacząć się za piętnaście minut. Jagoda oparła się o metalowy płot i westchnęła, gładząc lewą dłonią spódnicę. Wiedziała, że otwiera się przed nią nowy rozdział w życiu, ale wtedy nie wiedziała jeszcze, czy aby na pewno dobry.

CDN.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 3.8
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 3.8 /34 wszystkich

Komentarze [8]

~fenrir
2012-02-15 16:46

A skąd w ogóle pochodzą te skróty w połowie tekstu?

~Szczera
2012-02-14 17:40

Kiepskie, płytkie i oklepane.

~Jaskier
2012-02-14 16:07

@Zuśka
Co potwierdza zgubny wpływ tego typu literatury na młody umysł.

~Zuśka
2012-02-13 22:09

Trochę jak zmierzch czyli nudne i przewidywalne ale lepsze niż wcześniej, dobre i to.

~Iza Łęcka
2012-02-13 21:13

Wcale się nie dziwię że koleżankę Laylę intryguje kolor malwy bo tak na prawdę jest to jeden z baaardzo wielu odcieni różu.Właściwie po co używać poetyckich epitetów,które nijak się mają do ogólnego charakteru tekstu?A sam tekst-od razu widać że nie do końca wiesz o czym piszesz,jest taki jakby ,no nie wiem,“suchy”.Rzeczywiście, nie porywa.

~Layla
2012-02-13 20:09

Z całego tekstu najbardziej intryguje mnie kolor malwy.

~sabinA
2012-02-13 18:08

Mnie się podoba, czekam na kolejną część ;>

~Osprey
2012-02-13 17:51

Mnie to opowiadanie kompletnie nie porwało. Brak tej “głębi”. Przynajmniej dla mnie ;)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry