Magia życia - cz.2
Od ostatniego dnia wakacji minęły już ponad cztery miesiące. Życie Jagody zmieniło się nie do poznania. Niepodważalny był też fakt, że była szczęśliwa. Pewnego razu, gdy wracała ze szkoły, usłyszała, jak ktoś ją woła. Odwróciła się i uniosła wyregulowaną brew ku górze. Serce wykonywało milion uderzeń na minutę, na policzkach pojawiły się płomienne rumieńce, a oczy pokryły się błogą mgłą.
- Cześć – mruknęła, uśmiechając się delikatnie.
- No cześć – odparł, śmiejąc się. Nie zdawał sobie nawet z tego sprawy, że gdy się śmiał, to w jego
policzkach pojawiały się dwa urocze dołeczki.
Jagoda to uwielbiała. Nie mogła otrząsnąć się z tego snu. Chciała, aby trwał jak najdłużej. To tak, jakbyś całe życie trwał w przekonaniu, że nic miłego nigdy cię już nie spotka, aż tu nagle niespodzianka i wszystko wydaje się piękniejsze.
- Co słychać? – było jasne, że dziewczyna się denerwuje.
- Właściwie to wszystko po staremu, nauka, nauka i jeszcze raz nauka – odparł bez zastanawiania.
– A u ciebie Jagoda? W sumie to nie mam za bardzo czasu na pogawędki, bo śpieszę się na trening
koszykówki, ale może moglibyśmy się umówić w najbliższy piątek?
Jagoda wstrzymała powietrze, kiedy usłyszała słowa chłopaka. Przez ostatnie tygodnie miała cichą nadzieję, że chłopak zwróci na nią uwagę i … doczekała się.
- Pewnie, z przyjemnością – „zachowaj stoicki spokój” myślała.
Od tego spotkania zaczęła się prawdziwa miłosna przygoda. Byli przyjaciółmi przez pewien czas, ale jeden, niewinny pocałunek zmienił wszystko. Nigdy nie było mowy o przyjaźni damsko-męskiej, przynajmniej nie w tym liceum. Trzeba było przyznać, że Filip obawiał się tego uczucia. W końcu nie wszystko składało się z prostych czynników: pierwsza randka, pierwsze przytulenie, pierwszy pocałunek, pierwsze „kocham cię”. Był innym chłopakiem, może trochę delikatnym i tajemniczym, ale Jagodzie to nie przeszkadzało. W „bidulu” wszyscy zazdrościli dziewczynie tego, co osiągnęła. Dostała się do prestiżowej szkoły, miała przystojnego chłopaka, ale za jaką cenę? Nikt przecież nie powiedział, że będzie łatwo. Musiała po drodze znosić cierpliwe obelgi swoich rówieśników, poniżać się w letniej pracy. Pewnego razu pokłóciła się nawet z Malwiną – wprawdzie o błahostkę – ale mimo to zabolało. Jagoda sądziła, że ma w niej oparcie, ale najwidoczniej się myliła. Bardzo. Dziewczyna jeszcze tego samego dnia wstała, ubrała się i wyszła. Potrzebowała przestrzeni. Nocny cień chodził za nią cały czas, a przecież chciała być sama. Po kwadransie dotarła na plażę Jeziora Bernardyńskiego. Ostrożnie przeszła po małych wydmach i usiadła na bardziej stabilnej części piachu. Wpatrzona w niebo, rozmyślała o wszystkim, co się stało. Filip już wie, kim tak naprawdę jest Jagoda, jakie ma życie, gdzie mieszka i wie też, że ma swój cel w życiu. Dziewczyna nienawidziła okłamywać bliskich, dlatego powiedziała mu całą prawdę. Na początku sądziła, że źle to przyjął. Może nieco się o nią bał, że jest zbyt krucha emocjonalnie, że już nie będzie w stanie jej pomóc. Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk cichych kroków, stawianych na piasku. Nie musiała się jednak odwracać, aby poznać, kto przyszedł. Rozpoznała go po zapachu i … po prostu wiedziała, że to on. Chłopak podszedł bliżej brzegu, usiadł obok Jagody i objął ją w pasie.
- Cześć Księżniczko – wymruczał jej do ucha. – Dlaczego siedzisz tu sama?
- Teraz już z tobą – zaśmiała się. – Przyszłam trochę pomyśleć. Ogólnie miałam ciężki dzień –
dziewczyna wtuliła się w niego, czując błogie ciepło ogarniające całe jej ciało.
- Rozumiem – westchnął, składając pocałunek na jej czole. – Co się dzieje, Jagoda?
Dziewczyna odwróciła od niego twarz, zagryzając dolną wargę. Nie wiedziała, co ma mu powiedzieć, czego on spodziewa się usłyszeć. Miała tak całkowicie otworzyć przed nim swój umysł? Nikomu nie ufała tak bardzo jak jemu. Parę lat temu została skrzywdzona. Los nie oszczędził jej, a mimo to miała siłę żyć. Kiedy patrzyła na te wszystkie nieszczęścia, na głodujące dzieci w Afryce, na ludzi, którzy handlowali żywym towarem – dziękowała Bogu za swe życie. Zawsze mogła trafić gorzej.
- Chodzi o Malwinę. Pamiętasz ją jeszcze? Opowiadałam ci o niej całkiem dużo.
- No tak – przytaknął, spoglądając na dziewczynę w napięciu.
- Jako jedyna w bidulu była moją podporą. Dzisiaj jednak pokłóciłyśmy się o całkiem nieważną rzecz,
poszło najpierw o to, że zabieram jej za dużo miejsca w pokoju, a później zaczęła wypominać mi
wszystko, co dla mnie zrobiła, a w zamian ode mnie nie otrzymała niczego. Może i miała rację, ale
nie pamiętam, żebym mogła cokolwiek jej oferować. Rodzice Malwiny oddali ją do domu dziecka,
gdy miała pięć lat, nie mieli po prostu pieniędzy na jej utrzymanie – mruknęła. – Ale odwiedzają ją
regularnie, teraz ich status materialny nieco się polepszył, niestety nie mogą jej zabrać do siebie, bo
opieka społeczna na to nie pozwala. Sama nie wiem o co tak naprawdę w tym chodzi, wszystko jest
jakieś skomplikowane – wzruszyła ramionami.
- Hej, Jagoda – chłopak uniósł jej podbródek do góry, zmuszając ją do tego, aby spojrzała mu prosto w
oczy. – Nie przejmuj się, w końcu masz mnie, we mnie też masz oparcie.
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, gładząc kciukiem jego dłoń. Po chwili spostrzegła, że Filip
też o czymś intensywnie myśli.
- Dobrze, to by było na tyle o moich problemach. Filip, widzę, że u ciebie też jest coś nie tak … -
urwała, słysząc jego śmiech. Wydał jej się nieco sztuczny, ale nie zagłębiała się w to.
- Nie, nie, wszystko jest w porządku. Widzisz, zastanawiałem się tylko … Nie masz ochoty może
pójść do mnie na kolację? Rodzice często mówili, że chcą cię poznać.
Jagoda przygryzła usta, denerwując się. Czy rzeczywiście był to dobry pomysł? Co będzie, jeśli nie
spodoba się jego rodzicom?
- No nie wiem Filip – powiedziała. – A jeśli coś pójdzie nie tak?
Chłopak pokręcił tylko głową i chwycił ją za rękę. […]
Filip i Jagoda szli uliczkami na których panował półmrok. Blask wysokich lamp oświecał pół twarzy chłopaka, przez co wyglądał nieco strasznie. Oczywiście dla innych, Jagoda zdążyła przywyknąć już do jego zadziornego wyrazu twarzy. […]
Przeszli przez korytarz, a Jagoda ze szczególną ostrożnością obserwowała obrazy wiszące na ścianie. Z jednego spoglądała na nią złotowłosa dziewczyna z półuśmiechem na twarzy. Sądziła, że to jego siostra w przeszłości. […]
Po kolacji poszli do jego pokoju, włączyli muzykę i rozmawiali o wszystkim. Kolacja z jego rodzicami okazała się strzałem w dziesiątkę, polubili się – to było pewne. Jagoda wstała i podeszła do biurka chłopaka. Wisiała nad nim korkowa tablica, na której umieszczone były zdjęcia Filipa z jego przyjacielem – Adamem. Obydwaj wyglądali tak powabnie, delikatnie. Dziewczyna nie mogła otrząsnąć się ze świadomości, że było to nieco dziwne.
- Filip, zrobimy sobie zdjęcie? – podebrała go.
- Pewnie – odparł, wziął aparat w dłoń, ustawił samowyzwalacz i podbiegł do Jagody.
Fotografia nad biurkiem przedstawiała dwóch obejmujących się chłopaków, natomiast ta chłopaka i dziewczynę, którzy stali od siebie kilkanaście centymetrów i robili głupie miny. Zupełnie jakby byli przyjaciółmi.
CDN.
Komentarze [2]
2012-02-27 15:18
Ta cała historia w ogóle nie trzyma się kupy, najpierw oni dopiero się poznają, a zaraz są już parą...
Bez sensu
2012-02-20 17:27
Dlaczego Ja oraz Pamiętnik z Wakacji jest bardziej pasjonujący. Urzekła mnie twa historia…. A tak naprawdę to to samo co wcześniej, albo jestem za mądra albo to wszystko jest oklepane, nudne i przewidywalne. Po co “cytować” i “kopiować?”
- 1