Moje miasto nocą
Słońce gaśnie za drzewami, rozmywając się w nurcie rzeki w setki falujących, barwnych plam, ułożonych w mozaikę uczuć. Nadchodzi czas nocy. Normalni mieszkańcy miasta powoli szykują się do snu. Myją ząbki, mówią pacierz, życzą sobie kolorowych snów. Nie boją się, ale stalowe bramy zamykają na klucz. Czasem spuszczą kundla z łańcucha, by żaden kruk, duch czy inna mara nie dostała się do środka. Zapraszają do łóżka znajomych, żeby było raźniej i idą spać. Śpią twardo. Nie chcą wiedzieć, co się dzieje na zewnątrz ich ograniczonych umysłów.
Nienormalni właśnie wstają. Nie muszą już bać się światła, którego promienie mogą wychwycić każdy złowieszczy krzyk i ukarać. W odludnych ciemnościach zawsze znajdzie się zabłąkana, niewinna owieczka, którą widać najlepiej, gdy się odcina na tle nocy. W cieniu żadna dusza się nie podniesie. Żadne też wydarzenia nie równają się tym mrocznym, tym nieznanym, tym piekielnym. To nie dyskoteka.
Z ciasnego pokoiku na dziesiątym piętrze, gdzie rytmiczny bas przekrzykuje się z perkusją, a melancholijny wokal zażywa pod nadzorem mamiących solówek gitary, obserwacja zadziwiających zdarzeń jest niezwykle łatwa. Szerokie aleje, szare betonowe jaskinie, kilka strzępek szmaty i wiatr. Najmniejszą kroplę krwi widać jak na skaleczonej dłoni. W czasie jednej wizji, ilość wrażeń i doznań wykracza poza zdolności najbardziej psychodelicznej percepcji. Nagła przemiana świata radości w smutek odrywa od ziemi. Wyrywa z ziemi wampiry, czarownice, ludzi. Bo za dnia nie zaznasz najgorszej nocy.
Blisko północy. Wokół pustka. Ani śladu człowieka. Ciszę przerywa natężający się z każdym krokiem stukot. Puste ciało, blisko czterdziestki, bez szalika i rękawiczek, w asfaltowym płaszczu, szybciutko mknie do swojego samotnego domostwa. Stuk, stuk, stuk. Musiała zostać dłużej w robocie. Nienormowane godziny pracy, wymagający szef, jeszcze bardziej klienci. Nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Noc jednak taka ciemna, a nikt na nią nie czeka. Stara się nie biec, choć przed nią jeszcze długa droga. Czuje, że jest śledzona, jednak boi się obejrzeć. Słychać tylko stukot jej kroków. Stuk, stuk, stuk. Nie może dojrzeć przekrwionych oczu pełnych zawiści i wyrzutu. Diabeł kieruje ich krokami. Pojawią się nagle, złapią, zrobią co chcą. Ona już wie, nie myśli o powrocie. Krajobraz przeniknie echo stłumionego wycia...
Nikt nie pamięta jego imienia. Siedzi w pokoju. Sam ubrał choinkę. Niewinny, ubrany w biel klęczy i czeka. To nie tak miało być. Trzy świeczki, wszystkie kotary czarne. Przed śmiercią zrobi sobie jeszcze zdjęcie polaroidem. Jego dziewczyna śpi. Łagodna, delikatna, wrażliwa. Czasami odwiedza ją na cmentarzu, czyta jej wiersze. Odżegnuje wspomnienia z dzieciństwa, nawet one go nie uratują. Do trzech razy sztuka. Przyodzieje szmaragdowy szal i sznur od suszarki. Powędruje do wybrzeży wolności. Opuści krwawiący świat, unosząc się tuż nad ziemią. W kącie podchodzi do swojego cienia, ale ten nie chce rozmawiać. Dziewczyna zaczyna śpiewać.
Zakochani. Siedzą nad rzeką, w której przegląda się samotny księżyc. Młodzi. Za nimi szum miasta, kłopoty, beznadzieja. Romantycy. Przed nimi woda, w której można się utopić. I butelka z napojem, w którym też się można utopić. Lubię na nich patrzeć. Ona piękna; długonoga i długowłosa. Jej oczy świecą jasno, przedzierając się przez mrok. Łatwo stracić serce. On, głęboko wtula się w jej ciało, szepcąc do ucha. Powoli przekraczają wszelkie granice. Hop, ona leży na nim, fik, teraz on na niej. Nie czują żadnych barier, żadnej przyzwoitości. Pozwalają sobie zdecydowanie na zbyt wiele. I co z tego? Zakochani umierają młodo. Zanim staną się inni, spoczną obok siebie w cichej ziemi.
Zapach poranka leniwie unosi się w powietrzu. Idź lepiej spać. Wezmą cię jeszcze za mordercę. Bo za dnia nie zaznasz najgorszej nocy.
Komentarze [8]
2007-02-14 11:45
nie napisalem ze dno. to jest fajny chlopak ten aigel, ale wole go jak sie bierze za sport, to mi smierdzi innymi rzeczami.
tomas koku, jak to mawia trener piechniczek “zebys sie nie zesral”
2007-02-13 20:10
Elektryku, elektryku, twoje miejsce na śmietniku….
2007-02-13 20:08
Że ci się jeszcze chce komciac elektryk? a że aigel to literackie dno to wiadomo nie od dzis.
2007-02-13 18:10
Ludzie z zamknietymi umyslami nic tylko czekaja az ja Aigel powiem im, jak zle bylo oraz jest ich zycie, jak duzo im potrzeba by byc szczesliwymi. I to w tak przystepnej literacko formie jak opowiadanie! Co za czad, co za poezja poruszania sie wsrod form prozatorskich, co za podroba czytanych przez siebie lektur!
2007-02-02 22:48
pewnie wącha klej
2007-02-02 21:52
Ale faza! Co Ty bierzesz przed pisaniem?
2007-01-29 20:18
zgadzam się z przedmówcą;) Aigel opowiadania zdecydowanie wychodzą:D
2007-01-29 17:56
Tak jak wcześniejszy nieudany( moim zdaniem ), tak ten trafiony w 10! Coś nietypowego…
- 1