Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Nawet najmniejsza kałuża odbija niebo   

Dodano 2007-11-28, w dziale opowiadania - archiwum

Był ciepły, letni poranek. Słońce przecierało dopiero swoje zaspane oczy wyglądając delikatnie zza chmur. Ktoś mógłby powiedzieć, że to dzień, jak każdy inny, ale nie dla niej. W ten dzień przypadał bowiem termin jej porodu.

Wprawdzie oczekiwali już drugiego dziecka, lecz tym razem towarzyszyła im jakaś dziwna obawa. Anna od samego rana chodziła zdenerwowana po domu, a kiedy schyliła się po skarpetkę, która upadła jej przy ściąganiu prania, poczuła, że to już, że się zaczyna. Była sama. Zadzwoniła po męża.

- Adam, przyjeżdżaj, szybko, proszę cię! - krzyczała do słuchawki telefonu.

- Ależ kochanie, uspokój się, co się dzieje? Tylko mi nie mów, że... – w tym miejscu urwał.

Anna jeszcze przez chwilę usiłowała się do niego dodzwonić, ale jego telefon nie odpowiadał. Adam jechał już do domu. Chciał być przy niej i jak najszybciej zawieźć ją do szpitala. Kiedy zjawił się w domu, ujrzał swoją żonę opartą o futrynę, spakowaną i gotową do drogi. Powoli pomógł jej zejść na dół i wsadził do samochodu.

* * *

W szpitalu czuła się dobrze, choć ciągle towarzyszył jej ów dziwny niepokój. Jaś urodził się jednak zdrowy, otrzymał w skali Apgar 10 punktów. Był naprawdę ślicznym dzieckiem. Razem z mężem cieszyli się z narodzin swego kolejnego dziecka. Byli tak szczęśliwi, że aura, która ich otaczała udzielała się i innym. Pielęgniarki i lekarz, który odbierał poród, byli zdumieni. Dawno już nie trafiło się na ich oddziale tak urodziwe dziecko. Dziecko z ogromnymi oczami koloru ciemnej czekolady i z jasną, delikatną cerą. Nic nie wskazywało na to, że spotka je tak ogromna tragedia.

Nazajutrz, Jaś zaczął gwałtownie tracić masę ciała. Miał problemy z oddychaniem, dlatego szybko podłączono go do odpowiedniej aparatury. Anna nie miała pojęcia, co się dzieje z jej synkiem. Lekarze wiedzieli. Diagnoza brzmiała jak wyrok - sepsa, czyli piorunujące zakażenie organizmu. Lekarz prowadzący Jasia wezwał Annę na rozmowę.

- Panie doktorze, co się dzieje z Jasiem?! Dlaczego tak nagle pogorszył się stan jego zdrowia? Mówiliście, że wszystko jest dobrze! – mówiła nerwowo Anna, próbując opanować płacz.

- Proszę się uspokoić. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję pani, że postaramy się zrobić wszystko, co w naszej mocy, by Jaś przeżył. Anna poczuła, że świat zaczyna wirować wokół jej głowy. Nie mogła się z tym pogodzić, że jej ukochany synek ma sepsę. Dlaczego właśnie on?

***

Sepsa opanowała już cały malutki organizm Jasia. Konieczne okazało się wycięcie znacznej części jelita cienkiego, ale wkrótce okazało się, że po tym zabiegu pojawiły się komplikacje. Anna, mimo swoich 24 lat, posiwiała. Nie miała już sił, by przechodzić przez kolejny, tak trudny etap w swoim życiu. Wiedziała jednak, że nie może się poddać. Wiedziała, że musi być silna, że oboje muszą być silni – i ona i Adam, właśnie dla niego, dla Jasia, którego pokochali wcześniej, niż go ujrzeli.

Jaś przeszedł pomyślnie kolejną operację, ale Anna wiedziała już, że jej synek nigdy nie będzie mógł normalnie żyć. Nierozłącznie związany z pompą do żywienia pozajelitowego, mógł w ogóle funkcjonować.

***

Jaś ma teraz 7 lat i czeka go kolejna, niezwykle poważna operacja, która może mieć ogromny wpływ na jego dalsze życie. Kilka pierwszych lat swojego życia spędził w Centrum Zdrowia Dziecka, które stało się dla niego drugim domem. Nie chodzi do szkoły. Uczy się indywidualnie. Ma świetną pamięć. W swoim krótkim życiu posiadł jednak znacznie większą mądrość życiową niż niejeden dorosły. Nigdy nie traci pogody ducha, jest dzielny i wytrwale znosi kolejne przeszkody, które zgotował mu los.

Choć nigdy nie pozna smaku zwykłego jedzenia (nawet słodyczy), choć nigdy nie będzie mógł normalnie żyć, tak, jak jego rówieśnicy, nawet w najmniejszych sprawach potrafi dostrzec dobro i piękno. Pociesza zawsze tych, którzy się smucą. Jest namiastką niezwykłości Bożych planów. On wie, że życie to najcenniejszy skarb, jaki otrzymał od Boga. On wie, że nawet najmniejsza kałuża odbija niebo i przekazuje tę mądrość tym, którzy wątpią.

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /110 wszystkich

Komentarze [10]

~ktoś
2007-12-01 19:51

cóż... różni ludzi, różne gusta… poprzedni tekst zdecydowanie lepszy od tego.

~sunny
2007-11-30 22:24

czasami, gdy coś jest dla Ciebie naprawdę ważne, gdy przeżywasz to wewnątrz siebie, ciężko przelewając na klawiaturę opisać wszystkie uczucia.. bo czasami to za bardzo boli.

ale przecież nie każdemu się musi wszystko podobać.

pozdrawiam. I dziękuję Voy’u bo naprawdę szanuję Twoje zdanie.

~ktoś
2007-11-30 22:14

nawet jako opis prawdziwych zdarzeń ten tekst – jest zupełnie przeciętny…

Voy
2007-11-30 20:32

Ładne. :) Naprawdę mi się spodobało, co w przypadku lesserowych tekstów nie jest częste. Jako opowiadanie wypada pretensjonalnie, ale jako opis prawdziwych wydarzeń – bardzo dobrze. Językowo też bez większych błędów. Tylko ten początek… Personifikacja słońca przywodzi mi na myśl bajki dla dzieci.

~ktoś
2007-11-30 16:55

za mało emocji… za mało. i choć historia wzruszająca to… co z tego? skoro nie potrafiłaś przekazać tego w odpowiedni sposób?

Aigel
2007-11-30 15:49

Wiem, to atut, że historia oparta na faktach i że wewnętrzna potrzeba. Szanuję. Ale bardziej podobało mi się, jak opowiadałaś to w busie. W suchym tekście nie widać tego bólu – nie ma siły oddziaływania, a nawet razi banałem. Mogłaś z tego zrobić reportaż. Byłoby piętro wyżej.

~sunny
2007-11-30 15:12

tylko, że ten wyciskacz łez pisałam, bo mnie hmm.. zmusiła do tego sytuacja. i to nie jest zwykły wyciskacz łez, to jest prawdziwa historia, imię tylko zmieniłam, bo czułam potrzebę napisania o kimś dla mnie naprawdę ważnym..

Aigel
2007-11-30 14:59

Kolejna smutny wyciskacz łez na lesserze. Prosty, przewidywalny, dość schematyczny (czaretoczarne, białetobiałe)- osobom o ograniczonej wrażliwości nie przypadnie do gustu. Tragicznie nie jest, ale…

Naprawdę nikt cię nie pogryzie, jeśli napiszesz jakiś felieton, zrobisz jakiś wywiad. Wszechstronnie i do przodu!

~M. ;))
2007-11-29 16:48

ooj pamiętam ten temat.. ponad 100 opowiadań na ten sam temat (Marta wie, o co chodzi), a wśród nich Twoje.. ładnie ;))

Karola
2007-11-28 20:25

uuu…:) świetne opowiadanie, troszkę smutne, ale i tak świetne… bardzo wzruszające. no i pokazuje, że z życia najbardziej cieszą się Ci którzy nie mogą z niego w pełni czerpać...

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry