Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Nie zatrzymuj mnie   

Dodano 2007-09-07, w dziale relacje - archiwum

Tegoroczna XVI Dominikańska Pielgrzymka na Jasną Górę zaskoczyła niejednego, chociażby samą pogodą. Zresztą, życie ma to do siebie, że lubi zaskakiwać i już na początku powiedziano nam, że to, co zaplanujemy, rzadko kiedy okazuje się sukcesem.

Kraków - Jasna Góra- ktoś powie: ” Pikuś! Co to za dystans?!” Ja jednak pod tym się nie podpiszę. Bo jak nie zeszłoroczny deszcz, to tegoroczna sauna zaserwowana przez związek asfaltu ze słońcem, sprawiły, że takie niby swobodne maszerowanie przekształciło się w krzyż, który każdy pielgrzym niósł, wbrew pozorom dzielnie i mężnie do Częstochowy. Jako że pielgrzymowałam w grupie o zaszyfrowanej nazwie „JTS” - czyli Jarosław, Tarnobrzeg, Sandomierz - śmiało mogę stwierdzić, że: JotTeeS - jest the best!

Tradycją „dominikańskiego spacerku” jest minimum jeden dzień deszczu. W tym roku nasze rodziny pozostające w domach zasypywały nas nowinkami meteorologicznymi, które z reguły nie sprawdzały się. Odnotowaliśmy dosłownie jedną deszczową godzinę, przez którą tak naprawdę nie zdążyliśmy zmoknąć, bo byliśmy tak nasłonecznieni, że deszcz padał i parował jednocześnie. Zetknięcie deszczowych kropel z asfaltem powodowało wzrost temperatury i utrudniało oddychanie (i pomyśleć, że amerykanie mają tak cały rok!), a dystans z dnia na dzień rósł. Najpierw jako zwykłe kilometry, a później jako zmęczenie podszyte zwątpieniem i pytaniami: a po co mi to?

Nie zabrakło jednak dobrych ludzi, którzy bezinteresownie pomogli. Raz słowem, innym razem czynem. Nie ważny był skwar, trud... ważne było spojrzenie poza siebie i poza swój mały egoistyczny świat. Dzięki jednemu takiemu dobremu duszkowi doszłam w całych butach, choć przeszły one traumatyczne klejenie taśmą izolacyjną, a inni np. nie odczuwali pragnienia, bo zawsze znalazł się ktoś, kto napoił i podał chociażby Sprite’a.

W tym roku z kwaterami, czyli miejscami noclegowymi, nie było większego problemu i mało kto z naszej grupy spał w szkole czy w remizie. W większości ugościli nas gospodarze. Czasem herbatką i kolacyjką, a czasem wodą bez chleba i soli. Jednak każdy miał dach nad głową i wiele osób zaznało prawdziwie domowych warunków. Ba! Miałam okazję spać w ładnie i gustownie urządzonym domu z piękną łazienką. Ten obrazek uświadomił mi, że chyba szwankuje mi wyobraźnia, bo ciężko mi było wymarzyć sobie podobne cudo ludzkiej majętności. Dobrze, że człowiek umie się jeszcze zachwycić po całym męczącym dniu.

Kiedy nadszedł 8 sierpnia, święto Świętego Dominika, czyli „imieniny” naszych tatusiów duchowych, nasza grupa, w łączności z innymi, przygotowała kalambury filmowe. Wybraliśmy film „Trzystu” i zaangażowaliśmy w działanie ponad 100 osób. Stroje zrobione z dostępnych nam materiałów, czyli trawek, worków na śmieci, listków i innych patyczków, okazały się niezwykle atrakcyjne, bo oblegli nas pielgrzymkowi paparazzi. Niewiele zabrakło nam do zwycięstwa. Dla mnie liczyła się jednak przednia zabawa i wspólne stworzenie „czegoś”, co podobało się większości.

Z wielkim sentymentem wspominam tę pielgrzymkę, bo choć trasa niezmienna od lat, to każdego dnia zaskakiwana byłam nowym spojrzeniem na rzeczywistość. Otoczona wspaniałymi ludźmi 9 sierpnia padłam na kolana u stóp Jasnej Góry wdzięczna za to, co mam i za to, co mieć będę. I śmiało mogę rzec, już drugi rok z rzędu, że pielgrzymka jest dla każdego. Wystarczy chcieć i nie ustawać w marszu, mężnie dzierżąc hasło wędrówki: „Nie zatrzymuj mnie”! i iść… iść dalej przez życie.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.4 /16 wszystkich

Komentarze [7]

~a.
2007-09-16 19:42

a ktoś wybiera się z nami za rok?;>

~Naleśnikowy czarodziej
2007-09-12 17:07

wspaniały tekst. Powróciły wspomnienia z tych cudwonych dni dzięki Tobie Paulianno …

ddomcia
2007-09-11 15:21

tak, pielgrzymka :)

jugos
2007-09-08 10:53

a propos pielgrzymek… baaaaardzo mi się nie spodobało, gdy podczas zaprzysiężenia Wojska Polskiego na Rynku w Krakowie jedna z pielgrzymek przelazła wrzeszcząc “Alleluja” i inne tym podobne bzdury w megafony, po drugiej stronie Sukiennic.]

~Kondri
2007-09-07 22:52

Ciekawy artykuł.Ważne aby w czasie takiej pielgrzymki się nie poddawać, satysfakcja z przejście takiej “wędrówki” jest napewno ogromna;)

~~b
2007-09-07 22:09

Amerykanie.

~a.
2007-09-07 20:42

dla mnie to było zupełnie nowe doświadczenie, choć to moja trzecia pielgrzymka… być może ze względu na pełnioną przeze mnie funkcję, a może ze względu na brak pewnych osób… Mimo chwil trudnych, bo i takich nie brakowało, każdemu z osobna dziękuję za te wspólnie spędzone chwile, za towarzystwo na kwaterach i za znoszenie mojego wrednego charakteru :)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry