Niebo - Piekło
Zabili mnie! Tak po prostu, w biały dzień, na ulicy. Spóźnię się na spotkanie w sprawie pracy. Ba, wcale tam nie dojdę! Jakiś idiota wyszedł ze sklepu i zaczął strzelać. Pech chciał (a może nie pech?), że trafił właśnie mnie. I to nie raz. Dwie kulki – jedna w serce, druga w płuco. Nie za młodo tak umierać w wieku lat trzydziestu? W sumie, póki jeszcze lecę (Właśnie. Nie wiem jakim cudem, ale lecę w stronę bliżej mi nieokreśloną) mam czas stwierdzić – byłem dobry.
Dobry – pojęcie względne, ale chyba taki byłem. Teraz mijam jakiegoś starszego kolesia w złotej bramie, który daje mi parę (oczywiście odpowiednich rozmiarem i odliczonych od podatku) skrzydeł. Nie wiem po co mi one, skoro zaraz po przejściu bramy, na której wielkimi literami było napisane Niebo (ponoć każdy napis widzi w swoim ojczystym języku), podjeżdża po nas (dziwnym trafem sam tu nie jestem) biały tramwaj i wysadza nas w centrum tego czegoś. Jestem prowadzony do wysokiego wieżowca, tak wysokiego, że nie widzę jego końca i mam wrażenie, że z każdą wchodzącą do środka osobą staje się jeszcze wyższy. Już na wejściu dostaję teczkę ze swoim imieniem i nazwiskiem, datą urodzenia i śmierci. W środku lista grzechów - od lekkich do ciężkich. Ciężkich nie ma wcale, więc chyba nie jest źle. Wchodzę do jakiegoś wielkiego gabinetu. Na drzwiach złota tabliczka z napisem: Sz.P. BÓG.
Myślę: „no to się zacznie”. Wchodzę, a w zasadzie zostaję wepchnięty. Za biurkiem siedzi facet wyglądem zbliżony do nikogo. Wiek, jakieś 30-40 lat? Wyraz twarzy, dość obojętny. Mówi do mnie, nawet nie podnosząc głowy znad gazety, Witam itd. bla bla bla. Zostałeś oficjalnie przyjęty do Nieba (po przeglądnięciu mojej teczki). Tu są klucze do Twojego pokoju numer: 8274601619516063215, a to Twój aktualny plan dnia. W tym momencie pomyślałem, jaki plan dnia? To tu nie ma wolnego?
06.00 - Modlitwa poranna
07.00 - Religia
09.00 - Audycja radiowa Radia Maryja
11.00 - Litania do...
12.00 - Anioł Pański
13.00 - Przygotowanie do życia w rodzinie
15.00 - Moralność w życiu codziennym
16:00 - Program edukacyjny TV Trwam
17.00 - Różaniec
18.00 - Modlitwa wieczorna
19:00 - Samobiczowanie w ramach pokuty za brudne myśli
Obecność obowiązkowa na wszystkich zajęciach.
Poza tym nie wolno Ci opuszczać wyznaczonej strefy, odwiedzać wyznawców innych religii (tu wskazując placem na las wieżowców) i opuszczać zajęć. To by było na tyle.
Zdębiałem. Wyszedłem z gabinetu, jak po jakimś wyroku. Tysiące pokoi, las wieżowców, Wielcy Kolejni Bogowie. Chyba pomyliłem drzwi. Ja chcę gdzie indziej?!! Czy z Nieba można uciec do piekła? Tam przynajmniej diabeł jest jeden dla wszystkich...
Tydzień później:
Ktoś najwyraźniej usłyszał moje myśli, bo teraz, uznany za niewdzięcznika i bluźniercę, już bez skrzydeł, w dziwnie przyciasnym kaftanie, zostałem zamknięty w szpitalu. Tamtego pamiętnego dnia po słowie „wszystkich”, ktoś uderzył mnie czymś w głowę. Czarna mafia Ojca Dyrektora najwidoczniej działa tam, gdzie nam się nawet nie śni. Jak już mówiłem, jestem w szpitalu, idealnie czystym, czystym aż do bólu. Kto by pomyślał, że w rzekomym raju są szpitale psychiatryczne. Nic to. Pozostaje mi czekać aż… umrę? (Tu się nie umiera) Wyzdrowieję? (Nie jestem chory) Mogę jeszcze udawać, że jest ok., że wierzę, że ufam i zawierzam. Z dwojga złego wolę chyba szpital. Jak mi się nudzi, bawię się. Gram w... Niebo-Piekło, Niebieski-Czerwony. Pielęgniarz Gabriel mówi, że szybko mnie nie wypuszczą. Możliwe, że nawet nigdy, ale nie wzrusza mnie to... w końcu wieczność wcale nie jest taka długa. I gdzieś na pewno się kończy. Prawda?
Komentarze [20]
2008-11-04 21:18
Proste, a jakie treściwe i popychające do myslenia. Chrześijańskie niebo jest “gratyfikacją” zdolną uszczęśliwić bliskowschodnich pasterzy sprzed 2000 lat, przez ten czas ursoły wymagania “konsumentów”, którzy “kupują” religię. Ale nie odrzucałbym zupełnie koncepcji życia po śmierci, wszak nie zbadane to obszary(?) świata albo czasy(?) naszego żywota. Cóż, chyba ani słowo “obszar”, ani “czas” nie jest tu adekwatne, zatem wypadałoby powótzyć za Sokratesem “Wiem, ze nic nie wiem” i szukać dalej :)
2007-02-03 12:10
jaki problem? Bo ja nie widzę w tym żadnego :) ot, opowiadanie…
2006-10-03 21:32
a mnie sie bardzo nie podoba. choc tez nie jestem za Ojcem Dyrektorem i jego staffem to była przesada. obraza nie tylko dla niego (choc kij mu w oko) ale dla całego koscioła i religii. mysle ze są granice. a Ty ich najwyrazniej nie znasz. no ale. to Twój tekst i Twój problem.
2006-06-30 11:02
dla mnie swietne, masz genialny styl pisania
2006-06-11 20:09
akceptuję. heh
2006-06-07 16:11
chciałam pochwalić:)
mi się podobało:)
ja bym poptrzestała na jednym skojrzeniu z Ojcem D. ale i tak bardzo fajnie:)
2006-06-06 17:46
Nie ma to jak stary dobry Dziadzio Szatan…
2006-06-05 17:54
Jak widać DE, nie każdy musi nim być. No Panno Katarzyno, bardzo mi się podoba to opowiadanko – choć wizja Twego Nieba troszeczkę mnie zaskoczyła. Moje uszanowanie
2006-06-05 17:27
Morgan: zdołowałam się...
2006-06-05 17:07
ps. nie jestescie ateistami?!
2006-06-05 16:27
Heh… Mara… nie bój nic. I tak tam nie trafisz…
2006-06-05 16:23
fajne ..Ale dziwne masz wyobrazenie nieba.. :P
2006-06-05 16:11
Ty się Basha po prostu nie znasz na sztuce :P
2006-06-05 13:21
Powiem krótko: podoba mi się, ale w takim razie ja nie chcę do nieba;)