Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Nieme słowa   

Dodano 2010-10-29, w dziale opowiadania - archiwum

Miała takie jedno swoje miejsce. Pewien opuszczony dom z otworem na okno, w którym zawsze siadywała. Tak dobrze było widać przez nie inny świat, ten poza granicami betonowego miasta, pełnego żelaznych zasad przekazywanych przez różnorakie znaki, informacje, które tak naprawdę prowadziły donikąd, sterowały ludźmi, nie pozwalając im na improwizację, na zagłębienie się we własnych umysłach.

Jej oczy zawsze z zachwytem chwytały każdy element krajobrazu, zachłystywały się nieogarniętą przestrzenią, niebem, które tutaj było jakby bliżej, wyglądało trochę inaczej, stawało się symbolem wolności. Nawet powietrze nie przesiąkało, aż chciało się łykać kolejne jego hausty. Wierzyła, że kiedyś uda jej się wyrwać ze szponów tego idealnie poukładanego świata, że kiedyś pobiegnie ku swoim marzeniom, po drodze odnajdując siebie. Póki co przychodziła w to miejsce, by popatrzeć na obraz wolności, by nabrać sił do walki o swoją wolność. Zawsze tu odbywała się jej mała spowiedź. Te mury znały każdą myśl starannie ubraną w delikatny, wstydliwy szept. Lecz tu nie musiała niczego się wstydzić. W tym miejscu mogła być sobą, mogła oczyścić się z wszelkich spraw, utarczek i kłopotów.

Jednak dziś nie była tu sama. Zobaczyła pewną drobną dziewczynę siedzącą w wyrwie, zapatrzoną na umierający w barwie czerwieni dzień. Już miała po cichu wycofać się, lecz tajemnicza towarzyszka odwróciła swoją twarz, patrząc na nią wielkimi, brązowymi oczami. W jej wzroku było coś... dziwnego. Czuła, jakby ją prześwietlał, odczytywał każdą jej tajemnicę. Jedno krótkie spojrzenie, a potrafiło rozebrać ją ze starannie wyszykowanych pozorów, masek, które zakładała, by uchronić swoją wrażliwość przed niepożądanymi obserwatorami. Ta nieznana jej osoba miała w sobie coś magicznego, wręcz nierealnego, coś, co sprawiało, że nie bała się tego swoistego ujawnienia. Sądziła, że to istota z jej równoległego świata, mieszczącego się gdzieś na granicy powiek i rzęs. Postanowiła przerwać długie, acz całkiem przyjemne, zapoznawcze milczenie krótkim "Hej". Dziewczyna chyba nie zamierzała jej odpowiedzieć, tylko wciąż się w nią wpatrywała, tym razem spojrzeniem, którym próbowała ułożyć sobie jej postać w zgrabną i logiczną całość. Zauważając jednak nerwowość, przejawiającą się w przestępowaniu z nogi na nogę, nowa koleżanka uśmiechnęła się do niej kącikami warg. "Dziwny człowiek" - pomyślała, spoglądając nieśmiało na swoją towarzyszkę - "Ale ciekawy" - dodała w myślach i mimowolnie odwzajemniła uśmiech. Uznała, że mimo milczenia tej zagadkowej dziewczyny, poznały się na tyle dobrze, by podejść bliżej. Odczuwała coś w rodzaju więzi, tak zwanego pokrewieństwa dusz. Nie krępowała się przed nią, nie lękała się milczenia, które w towarzystwie innych ludzi brzmiało dziwnie niezręcznie. Obydwie wsłuchiwały się w ciszę, która wbrew pozorom była pełna nieznanych dźwięków stanowiących wyjątkowo przyjemną nie tylko dla uszu, ale też i dla duszy, muzykę. Dziwiła się ludziom, którzy za wszelką cenę starali się ją zagłuszyć, którym wydawała się taka straszna, a może inaczej: tak prawdziwa, że wręcz ich przytłaczała. I myśli w niej były tak głośne, a przecież prościej było ich nie słyszeć. Tym razem jednak cisza nie była tą samą ciszą w samotności swojej własnej osoby. Dziś stała się symfonią grającą dla dwóch dusz, spajając je w jedną całość. Żadnej z nich nie wydawała się nie na miejscu.

Nie wiedziała, jak długo tam stała, wpatrując się w niebo przypinające do siebie kolejne gwiazdy i zerkając od czasu do czasu na chyba już przyjaciółkę. Tego wieczoru nawzajem podarowały sobie coś ważnego - zrozumienie, które tak ciężko odnaleźć w drugim człowieku. Gdy odchodziła, zostawiła jeszcze jeden porozumiewawczy uśmiech, błysk w oku - może to była łza - i niby niedbałe "do zobaczenia" przekazane ruchem ręki. Potem naszła ją jednak chwila zastanowienia. Kim była ta istota? Dlaczego nie wypowiedziała ani jednego słowa? W jej głowie pojawiła się dziecięco naiwna myśl, że nowa, a właściwie pierwsza prawdziwa przyjaciółka, to po prostu jej Anioł Stróż, który zawsze był gdzieś obok, ale ten jeden raz chciał się z nią spotkać, ujawnić swoją okrytą tajemnicą postać. Nie wierzyła, że ta zagadkowa i magiczna dziewczyna może być zwyczajnym człowiekiem z tego do bólu naukowego świata. A może po prostu ją sobie wymyśliła, by znaleźć lekarstwo na samotność, by móc komuś wreszcie zaufać? Może to tylko wytwór jej nieokrzesanej wyobraźni, by uwierzyć, że istnieją ludzie, przed którymi nie trzeba wstydzić się siebie?

Następnego dnia - mimo chwili zwątpienia - znów poszła w to samo miejsce, mając nadzieję, że uda jej się spotkać tę dziewczynę. Chciała wierzyć, że przyjaźń, to nie tylko definicja, puste słowa, które nic ze sobą nie niosą. Jednak jej tam nie było. Ze smutkiem i żalem spuściła wzrok. Jej bezsilność rozbiła się na podłodze. Obiecała sobie, że już nigdy nie wróci w to miejsce, że zacznie żyć jak należy - bez złudzeń, bez marzeń, bez uczuć. Jednak najpierw chciała spojrzeć ostatni raz na zamierające na wargach nieba słońce.

Na murze zobaczyła białą kopertę. Początkowo czuła jakiś dziwny strach, bała się wiedzy, jaką może znaleźć na tym małym kawałku papieru. Przemogła się jednak i otworzyła kopertę. Następnie wyciągnęła niewielką kartkę, na której drukowanymi, wyjątkowo równymi literami napisane było: "Jestem niema".

"A więc wszystko jasne" - odetchnęła. Była mocno zdziwiona, ale poczuła ulgę. Teraz już może wierzyć w to, w co coraz trudniej było jej wierzyć. Wiedziała, że niedługo znów spotka ją tutaj, że w wymownym milczeniu będą kształtować swoją przyjaźń, zacieśniać więzi, które połączyły je przy pierwszym spotkaniu. Bo największą siłą człowieka wcale nie są słowa. Słowa często kłamią, zniekształcają rzeczywistość. Cisza natomiast mówi zawsze prawdę i odpowiada na najważniejsze pytania. W ciszy rodzą się także najpiękniejsze uczucia.

Na odwrocie kartki napisała "Nie, nie jesteś. Gestami, spojrzeniami, uśmiechem mówisz znacznie więcej niż większość ludzi jest w stanie przekazać słowami". Po chwili odeszła, zostawiając kartkę w tym samym miejscu.

Tekst nagrodzony w Konkursie Literackim XVIII Rzeszowskich Dni Kultury Szkolnej.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /32 wszystkich

Komentarze [4]

~Buszmenka799
2010-11-03 16:58

E no jak Moczo_absolwent Cię pochwalił, to jest już git
No nie, Moczo? Twoje komentarze są bardzo brane pod uwagę przez dziennikarzy Lessera.

~Domas
2010-10-31 21:06

Emocje, emocje, emocje. Właśnie dzięki temu kobiety piszą tak a nie inaczej :)
Przyjemnie się czyta, każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie, po prostu bardzo dobre.
Powodzenia i oby tak dalej!

~Moczo_absolwent
2010-10-31 18:49

Gładko napisane, przyjemne.
Mocno emocjonalne, mało rozumne, czyli po prostu dziewczęce.
Ta notka o nagrodzie na końcu moim zdaniem niepotrzebna.
Powodzenia!

~mrtn
2010-10-31 14:40

wow, gratulacje!
2h jest dumna z takiej pisarki!:)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry