Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Nieznane oblicze Wallac'a - część 2   

Dodano 2005-04-07, w dziale opowiadania - archiwum

Głos pomógł mu. Poczuł się tak, jak gdyby ktoś wylał na niego wiadro zimnej, orzeźwiającej wody. Biesy nie zareagowały i dalej napierały seriami ataków na wampira. W pewnej chwili coś rozerwało klatkę piersiową jednej z bestii. Bies pisnął w agonii. To była duża dłoń koloru nocnego nieba zakończona szponami. Dłoń wydarła przeszytego biesa z walki, odrzucając go daleko w tył. Ten po krótkim locie uderzył o ścianę wąwozu i osunął się na ziemię.


W chwilę potem wszystkie biesy odstąpiły od Kalama i wycofały się na pozycje wyjściowe. Oczom Kalama ukazała się jeszcze większa od biesów skrzydlata postać, z tą dodatkową różnicą, że miała wyrastające z czoła dwa ogromne, zakrzywione rogi. Tę paskudną maszkarę Kalam poznałby wszędzie. Był to Norvid. Stał odwrócony plecami do Kalama, tak aby mieć pewność, że nic mu nie zagrozi z żadnej ze stron. Kalamowi zrobiło się jakby lżej.


- No stary przyjacielu, jak zwykle w samą porę – powiedział z lekką nutką ironii w głosie.


- Wybacz, ale miałem kilka ważnych spraw na głowie. Czy wiele mnie ominęło?


- Heh, no i jak zwykle nigdy nie traci poczucia humoru.

- Coś ty im zrobił, że tak się rozeźliły?


- No cóż, wiesz jak jest…


- Jasne, jak słońce w zenicie.


- Może do nich zagadasz? W końcu to twoi dalecy krewni- w głosie Kalama znowu zagościła ironia.


- No tak, to raczej nic nie da, biorąc pod uwagę fakt, że są prawie całkiem dzikie. Ale i tak mamy szczęście, to Czarne Abiszaje. Gdyby to były Czerwone, obydwaj moglibyśmy pożegnać się z życiem.


- Czy to mnie miało pocieszyć?


Rozmowę przerwał im jednak kolejny atak ze strony biesów, które rzuciły się na nich. W stronę Norvida leciało ich pięć, na Kalama natomiast dwa.


- Kalam postaraj się nie dopuścić do tego, żeby któryś z twoich zaatakował mnie od tyłu.


- Ma się rozumieć


To mówiąc Kalam odbił się mocno od miejsca w którym stał i poszybował prosto w stronę nacierających biesów. Norvid złożył zaś ręce w dziwnym geście, przygotowując się do rzucenia zaklęcia. Kalam starł się z bestiami, przelatując między nimi i tnąc je przy tym sejmitarami przez całą długość ich ciał. Biesy zawyły i zwróciły się w jego stronę, stając plecami do Norvida. Tego zaś zaczęła otaczać dziwna jasnozielona poświata. Wyglądało to mniej więcej tak, jakby parowała z niego ciepła woda, z tym, że para ta przypominała raczej opary jakiegoś eliksiru albo po prostu zielony dym. Bestie zbliżały się do niego niebezpiecznie szybko. On natomiast cały czas stał w miejscu bez najmniejszego nawet ruchu. Kalam widział co się dzieje, jednak nie mógł pomóc przyjacielowi. Krzyknął tylko:


- Wallace, co ty u diabła wyprawiasz? Nie popisuj się tylko walcz!


Norvid nie zareagował. Cały czas stał w miejscu z dziwnie ułożonymi dłońmi. Dwa ranne biesy rzuciły się na Kalama. Wampir znowu odbił się od ziemi mając nadzieję, że sytuacja się powtórzy i będzie w stanie pomóc Norvidowi. Jednak biesy zaatakowały inaczej, ustawiając się jeden za drugim. Kalam musiał zmienić taktykę. Krzyżując ręce wykonał cięcie przez szyję biesa. Trafił, łeb bestii padł odcięty na ziemię, Kalam odbił się od padającego ciała i rozchyliwszy ręce zaatakował drugiego napastnika. Sytuacja powtórzyła się i łeb drugiego biesa potoczył się po ziemi. Jednak biesy atakujące Norvida były już zbyt blisko, aby Kalam mógł coś na to poradzić. I kiedy jeden z nich był już na tyle bliski zadania ciosu, że jego szpony dotykały prawie skóry Norvida, ten rozpostarł gwałtownie skrzydła i wyzwolił tym samym wybuch energii magicznej, która biła z całej powierzchni jego ciała i uderzyła prosto w nacierające bestie. Uderzenie było tak silne, że po biesach nic nie pozostało. Tak jakby energia ta całkowicie wymazała ich istnienie. Kalam widywał już różne dziwy, ale czegoś podobnego jeszcze nigdy.


- No Wallace, tym mnie zaskoczyłeś, ale to i tak tylko cyrkowe sztuczki. Norvid odwrócił się po chwili do Kalama z lekkim uśmiechem na twarzy.


- Może i tak, ale jakie skuteczne.


Przez chwilę w kanionie zagościła cisza. Jednak coś sprawiało, że Kalam nie czuł się spokojny. Coś mu nie pasowało. Norvid nie widział go przez przepaskę osłaniającą jego oczy przed światem, jednak czuł wypływające z niego emocje. Było to zaniepokojenie i lekki strach. Po chwili emocje te zmieniły się w jeden wyraźny sygnał. Było to duże zaskoczenie. Kalam dojrzał bowiem jak tuż za placami Norvida wyrosły jakby z pod ziemi dwa biesy gotowe do natychmiastowego ataku. Kalam zareagował błyskawicznie wypuszczając z obu dłoni sztylety. Norvid usłyszał ich świst, gdyż przeleciały koło jego uszu, a następnie jeszcze ryk biesa przeszytego sztyletem wampira. Drugi bies uniknął ciosu. Norvid chciał się odwrócić i dokończyć dzieła, jednak Abiszai był szybszy. Wbił w plecy Norvida całą łapę, tuż pod skrzydłem, a następnie ugryzł go boleśnie w lewy bark. Norvid krzyknął przeraźliwie z bólu. W jego głosie zabrzmiało coś dziwnego, coś nieznanego Kalamowi do tej pory. Abiszai nie ustępował zaciskając szczęki na barku Norvida. Kalam przez chwilę znieruchomiał, jednak szybko się otrząsnął i rzucił na pomoc przyjacielowi. Norvid wyciągnął ku niemu wyprostowaną rękę, rozkazując mu aby się zatrzymał. Kalam spojrzał na niego zatrzymując się w miejscu. Na twarzy Norvida zagościł przerażający grymas bólu i złości. Po jego twarzy spływał pot. Wszystkie żyły pulsowały od przepływającej przez nie krwi. Z ust Norvida wydobywał się ten sam dym który wcześniej pokrywał jego ciało. Z trudem i powoli zwrócił głową w stronę wampira.


- Kalam, uciekaj stąd…


- Wallace, nawet o tym nie myśl!


C.D.N.

Oceń tekst
Średnia ocena: 0 /0 wszystkich

Komentarze [4]

~Norvid
2005-04-13 11:06

Norvid to moja autorska ksywka :) Nie było takiego bohatera nigdy i nigdzie wcześniej :P A z jego losami to bywało różnie bywał nawet smokiem kiedyś... Ale to może kiedys poczytacie sobie o tym sami :D

~luki
2005-04-07 21:22

Norvid, im wiecej “cie” czytam tym bardziej mi sie podoba…czekam na kolejne odslony!

~Gwiazdeczka
2005-04-07 17:58

Lubisz takie krwawe, pełne grozy opowieści- ja nie lubię, więc podchodzę do tych opowiadań z dystansem. Zależy po prostu, co kto lubi:)A jeśli chodzi o język wypowiedzi- przyznaję, że dobry.

~Goldie
2005-04-07 15:16

Najpierw był Norvid-bohater, czy Norvid-Ty?

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry