Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Nita - cz.1   

Dodano 2010-09-26, w dziale opowiadania - archiwum

Delikatny stukot wyrwał Ingę z głębokiego snu. Półprzytomna otworzyła oczy i spojrzała w okno. Krople bębniły bez wytchnienia o metalowy parapet okna w jej małym mieszkaniu na poddaszu, które nazywała „norą”, nie tylko ze względu na jego wymiary. Przekręciła się na prawy bok. Plecy piekły ją nadal po niedawnym usunięciu tatuażu, który upamiętniał Jego.

Czarna satynowa pościel szeleściła cichutko przy najmniejszym ruchu. Delikatnie opadła na plecy. Popatrzyła w górę, na lustro wiszące przy suficie. Oczami wyobraźni zobaczyła Jego plecy na swoim drobnym ciele. Minął tydzień od czasu, gdy widziała Go po raz ostatni. Było tak, jak jest zwykle, czyli najgorzej jak mogło by być. Wtedy też padał deszcz. On stanął w drzwiach, a z włosów spływały mu cienkie stróżki wody. Wydał jej się wówczas taki trochę niski i chudy, ale zarazem taki męski i seksowny. Chciała mu się rzucić na szyję, powtórzyć zeszłą noc. Wtedy padły jednak te słowa. Słowa jak noże: „Nie mogę, nie pasujemy do siebie. Może kiedyś”. I wyszedł.

Inga zerwała się z łóżka. Od tygodnia planowała zemstę i właśnie dziś zamierzała wcielić w życie swój diabelski plan. Zarzuciła na nagie ciało jedwabny szlafrok w chińskie wzory. Usiadła przed lustrem i chwyciła w prawą dłoń nożyczki. Zebrała włosy w kucyk. Blond loki zaczęły po chwili opadać powoli na ziemię. Po pierwszym szybkim ruchu nastąpił kolejny i kolejny. Obserwowała w lustrze swoje długie palce. Palce pianistki, jak mawiała jej niania. Albo też palce złodzieja. Uśmiechnęła się do tego wspomnienia. Ta druga opcja pasowała jej zdecydowanie bardziej. Efekt był niezły. Prosto ścięte włosy, kończące się tuż nad ramionami i do tego króciutka grzywka. Brakował tylko koloru. Z małej szafki nad umywalką wyjęła kruczoczarną farbę. Usta pociągnęła krwistoczerwoną szminką. Delikatnie kołysząc biodrami podeszła do łóżka. Przykucnęła i wyciągnęła spod niego dość duże pudło. Kiedy Go poznała, zerwała ze swoją przeszłością. Dzisiaj nadszedł dzień, w którym chciała do niej wrócić. Była gotowa do wyjścia. Pewna, że nikt jej nie rozpozna. W czarnych skórzanych spodniach, kurtce i w glanach wyglądała dokładnie tak, jak przed kilku laty. Jak dziewczyna, z którą nikt nie odważy się zadrzeć.

Drogę do Marcusa pokonała prawie z zamkniętymi oczyma. Bywała tu w końcu wiele razy. Stojąc przed odrapaną kamienicą, jakich nie brakowało w tej części miasta, poczuła dziwne uczucie. Nie, to nie był strach. Niepokój też nie. Nie potrafiła go nazwać, ale dobrze je znała. Nacisnęła przycisk domofonu tuż pod tabliczką Marcin Makowski. Po chwili brama się otworzyła. Kiedy dotarła lekko dysząc na czwarte piętro, drzwi mieszkania Marcusa były już otwarte, a on sam stał w nich opierając się lubieżnie o framugę. Był obleśny jak zwykle. Jak mogła kiedyś chodzić z nim do łóżka?

- Nita! Kopę lat! Wiedziałem, że wrócisz. Co, twój kochaś jest za mały?!

Teraz wiedziała już, jak nazwać to uczucie, które poczuła, stojąc przed jego blokiem. To był respekt. Tylko przed nim go czuła, bo tylko on byłby w stanie ją zabić.

- Zamknij się idioto! – ucięła krótko. Na pewno większy niż ty. Masz to dla mnie?

- Dla ciebie zawsze i wszystko, słońce!

Mężczyzna schylił się po małą paczuszkę, która leżała na posadzce tuż za progiem. Po małej żyłce pulsującej na jego skroni Inga zorientowała się, ile wysiłku kosztował go ten ruch. „Czy to na pewno ten sam sławny Marcus?” – pomyślała. Marcus, którego nazywano największym mafiozem w regionie! Musiała się skupić, żeby nie parsknąć śmiechem.

- Dawaj Marcus!- wzięła do rąk malutkie zawiniątko, odwróciła się na pięcie i odeszła.

- „Suka” - usłyszała z oddali.

Ruszyła teraz wprost do Niego. Po godzinie szybkiego marszu dotarła na luksusowe osiedle domków jednorodzinnych. Z łatwością odnalazła właściwy numer. Drzwi otworzył jej On. Kiedyś ugięłyby się jej nogi i brakło słów, ale teraz… Teraz nie poczuła nic. Zupełnie nic.

- Inga, kochanie. Ja sobie wszystko… zresztą… chodź, wejdź, porozmawiamy w środku.

Fakt, że nie miał najmniejszej trudności z rozpoznaniem jej po przemianie, zbił ją nieco z tropu. Nie dała jednak tego po sobie poznać. Powoli sięgnęła ręką za siebie. Ciszę przerwał huk wystrzału. Pochyliła się. Z Jego ust wypływała krew, ciepła i delikatnie parowała. „Nie nagrzał w kominku”- pomyślała.

CDN.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.8
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.8 /6 wszystkich

Komentarze [1]

~iskierka
2010-10-01 18:05

Czekam na ciąg dalszy :*

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry