O dobrym wychowaniu
Matka-Karmicielka Kotów podniesionym głosem wykładała niesfornemu Klonowi – Dręczycielce zwierząt Wszelkich – prywatnie córce – zasady, których przestrzeganie sprawia, że tak zwani dorośli nie mają ochoty popełniać zbrodni na nieletnich.
Po każdym zdaniu Matki-Karmicielki Kotów Klon robił miny nieprzyjemne, prychał, wzruszał ramionami, a kiedy tego nie robił, sprawiał wrażenie, jakby wciągnął uszy do środka, a skłonny do błyskawicznej ewolucji organizm wytworzył grubą dźwiękoszczelną błonę przykrywającą bezużyteczne otwory po bokach głowy. Dlatego prelegentka podkręcała z każdym zdaniem potencjometr.
Po kolejnym prychnięciu można było uznać, że Matka-Karmicielka Kotów włączyła ze trzy wzmacniacze i zwyczajnie ryczała. Piękna, czarna kotka przysłuchiwała się temu wszystkiemu z dezaprobatą. Kiedy ilość decybeli zaczęła być szkodliwa dla organizmu (także, a może przede wszystkim dla organizmu Matki-Karmicielki Kotów), wstała, przeciągnęła się, zajrzała wprost w ziejący zjadliwym smrodem dydaktycznym otwór wydający głośne dźwięki, a potem położyła na nim włochatą łapę. Ile można słuchać o tym, że nie mówi się „co?”, tylko „słucham?”…
Komentarze [4]
2009-02-13 18:53
uaa !! to jest na prawdę dobre :) . Co prawda krótkie , aczkolwiek czasem lepiej krótko i ciekawie niż długo i męcząco ( Panie świeć nad duszą Mickiewicza xD ) ..
Pisz więcej ! :))
2009-02-03 03:00
panienka, widzę, wyżyny artystyczne osiąga… pogratulować...
2009-01-26 21:20
Moim zdaniem przydałaby się tu mała redukcja formy i przekształcenie tego we wiersz.
2009-01-26 15:30
porażka… do tego źle się czyta…
- 1