Objawienie
Objawienie
Na początku był dzwonek na lekcję,
A dzwonek był u woźnego,
I woźnym był nauczyciel (wynik restrukturyzacji oświaty).
Był też wizytator,
Na początku był u nauczyciela.
I wszystko przez niego się stało,
Bo bez niego nic by się nie stało,
co się stało.
W nim była ta złość,
A złością były złe oceny uczniów,
które nawstawiał dla zaspokojenia własnego ego.
Życiem jego było zadawanie bólu i ciężkiej pracy,
a ciężka praca procentuje ocenami,
jednak tej pracy ocena nie ogarnęła.
Wnet pojawił się posłaniec od Boga –
Panem on był.
I spojrzał na ich pracę
i był zadowolony,
a gdy zapytał o ich oceny,
usiadł i zapłakał...
Pan chciał oświecić wizytatora,
Lecz wizytator Go nie poznał,
Więc Pan wrócił do uczniów,
A oni Go przyjęli,
A On w nagrodę zaczął dawać dobre oceny,
Tym, którzy ciężko pracowali i nagrody swej nie otrzymali –
którzy ani ze ściąg,
ani z ukrytych zeszytów,
ani z SMS-ów,
Lecz z własnej głowy wiedzę czerpali.
Dzwonek na przerwę stał się rzeczywistością,
i brzmienie jego wśród serc ich zagościło.
I oglądali porażkę wizytatora,
porażkę większą niż przegrana Janukowycza.
I czuli chwałę jaką Pan otrzymuje od Ojca,
za te dobre oceny.
Na podstawie Ewangelii św. Jana
(serdecznie mu dziękuję za to, że chciało mu się coś takiego napisać)
Komentarze [5]
2008-09-27 10:18
Ciekawe sparafrazowanie tego tekstu ewangelicznego, który sam w sobie jest już ciekawy (ze względu na powtarzanie pewnych wyrażeń), więc nie tak łątwo zrobić z niego coś ciekawszego, a jednak się udało. Bardzo dobry pomysł :)
2005-02-07 20:44
jakbym 5-6 lat temu wiedziała, że siedzę w ławce z ewangelistą, to chyba bym sie nawróciła :P Hubi…jezdem z ciebie dumna :)
2005-02-07 19:32
Widzę że Lesser doczekał sie własnego ewangelisty…:P
2005-02-07 15:49
eno hubi teraz to dopiero pokazałeś, niezly tekst, podoba mi sie , 3-maj sie:)
2005-02-07 15:39
Cóż za pomysł...
- 1