Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Objęło mnie światło – cz. 1   

Dodano 2014-04-12, w dziale opowiadania - archiwum

Nierealne, pomarańczowe światło sączyło się spod moich przymkniętych powiek. Z jakiegoś powodu nie mogłam otworzyć oczu. A może jednak mogłam, tylko nie miałam na to ochoty? Zmęczenie nie pozwalało mi się nad tym zastanawiać. Przez dłuższy czas leżałam więc w bezruchu. Podłoże, na którym leżałam, zdawało się przejmować ciepło mojego ciała. Z trudem uniosłam się na rękach. To przyniosło mi ulgę, ale wciąż czułam, że nie wszystko jest ze mną dobrze. Siłą woli uniosłam powieki, czując w skroniach pulsujący ból, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam.

/pliki/zdjecia/światło1.jpgSłońce spoglądało na mnie przyjaźnie. Jego blask nie raził oczu, raczej obejmował łagodnie moją twarz. Wstałam i z trudem podniosłam się na skostniałych nogach. Co się ze mną stało? Dlaczego obudziłam się przed chwilą na wilgotnej trawie w pobliżu ruiny, którą codziennie mijałam w drodze do domu? Na dodatek byłam całkiem przemoczona. Naprawdę musiałam głęboko spać, skoro nie obudził mnie nawet deszcz. Czułam się nawet nieźle, to znaczy lepiej, niż ostatnimi czasy, ale natrętny głos z tyłu głowy mówił: Przecież ty nie wiesz, jak naprawdę się ostatnio czułaś… Odepchnęłam od siebie te myśli i skupiłam się na swojej obecnej sytuacji. Martwiła mnie jednak ta luka w pamięci. Raz i drugi odetchnęłam głęboko i ruszyłam przed siebie.

Szybko dotarłam do asfaltowej drogi i skierowałam swoje kroki w stronę domu. Miałam nadzieję, że chociaż tam wszystko będzie normalnie, czyli zastanę mamę czekającą na mnie z obiadem, a może i mojego wiecznie nieobecnego, tak ciałem jak i duchem, ojca. Bardzo chciałam ich już zobaczyć. Nie pamiętałam, kiedy widzieliśmy się ostatnio, ale wszystkie wspomnienia z nimi związane były piękne. Ileż to razy wracałam tą drogą zmęczona do domu, do mojej ostoi. Tutaj zawsze panowała pełna harmonia, co bardzo mi odpowiadało, bo z natury jestem człowiekiem zadowolonym z życia. To, co mnie dotąd spotykało, też było dobre. I nie wpłynął na to nawet chwilowy zanik pamięci, bo prawdopodobnie sama sobie coś zrobiłam. Nie trudno było to sobie wytłumaczyć, gdyż, niestety, jestem urodzoną niezdarą.

Na takich rozmyślaniach upłynęła mi droga do domu. I już jest, ta dobrze mi znana brama, a za nią buchający feerią barw ogród. Nie czułam już bólu. Było dobrze. Rolety w oknach były o dziwo zaciągnięte. Może gdzieś wyjechali? – pomyślałam. W tym momencie stanęłam u drzwi i sięgnęłam ręką do dzwonka. Nie wiedziałam, jak długo mnie tu nie było, więc wydawało mi się, że lepiej będzie zapowiedzieć swoje przyjście. W tej krótkiej chwili oczekiwania zniknęła niespodziewanie cała moja determinacja i pewność siebie, a w ich miejsce pojawiło się wyczekiwanie, a nawet strach. Bałam się… ale czego?

Dobrze wiesz czego, pomyśl, otwórz te drzwi, a wszystko sobie przypomnisz…

Drzwi otworzyła mi Marta. Zdziwiłam się na widok starszej siostry w naszym domu, bo odkąd wyjechała do pracy w Niemczech, to odwiedzała nas co najwyżej raz na kilka miesięcy. Moja reakcja była jednak nieporównywalna ze wstrząsem, jaki malował się na jej twarzy. Przypatrywałyśmy się sobie przez dłuższą chwilę. Nie trudno było zauważyć, że bardzo postarzała się w ostatnim czasie. I choć wciąż wyglądała młodziej niż sugerowałby to jej dowód osobisty, wydawała się nieludzko zmęczona i jakby poszarzała. Skoro jest aż tak wstrząśnięta, to chyba dawno musiało mnie tu nie być – pomyślałam. I ta racjonalna myśl w wyjątkowo irracjonalnej sytuacji przyniosła mi taką ulgę, że aż się roześmiałam. Objęłam siostrę. Jak dobrze być znowu w domu - powiedziałam. I nagle, akurat w tym momencie, odezwał się ból głowy, który przybierał teraz postać natrętnych myśli. Niestety, mimo wysiłku, nie potrafiłam ich sobie poukładać. Odsunęłam je więc od siebie i wróciłam do teraźniejszości.

- Jak dobrze cię widzieć - siostra patrzyła na mnie z niedowierzaniem - Jak długo się nie widziałyśmy? - zapytałam, żeby przerwać nieznośną ciszę.
- Jakieś pół roku. Ostatni raz na Wielkanoc. Ale o czym my w ogóle rozmawiamy. Gdzie byłaś? Co się z tobą działo?! - tym razem wyrzut w jej głosie był już wyczuwalny.
- Ale jak to? Jak długo mnie nie było?
- Jakieś dwa dni. Szukaliśmy…
- Dwa dni?! Boże, nie wiem co się ze mną działo, ale obudziłam się obok ruin, kilometr stąd.
- Niemożliwe – zaprzeczyła. - Policja szukała cię wczoraj cały dzień, aż w końcu stwierdzili, że musiałaś uciec z domu. My też szukaliśmy i dzwoniliśmy, ale nie odpowiadałaś.

Dręcząca mnie od pewnej chwili myśl nasilała się. Uświadomiłam sobie, że nie mam przy sobie ani telefonu, ani okularów. Musiały mi wypaść w trawie, o czym natychmiast poinformowałam siostrę. Czułam się dziwnie. Już dawno przestałam rozstawać się z telefonem choćby na krok. A poza tym…

- …dlaczego miałabym uciekać? Mieliście jakieś powody, by tak pomyśleć? - spojrzałam głęboko w brązowe oczy siostry, w których malowała się podejrzliwość i zaskoczenie. Wyglądało na to, że jest moimi słowami autentycznie zakłopotana.
- Wiesz, rodzice pojechali na policję, by potwierdzić jakieś dokumenty, ale jak wrócą, to koniecznie musimy porozmawiać - mówiąc to spojrzała na mnie jakoś dziwnie i ruchem dłoni zaprosiła do salonu.

Nadal byłam zdezorientowana. Dlaczego zniknęłam na dwa dni? Gdzie byłam, gdy przeszukiwano okolicę? Po raz pierwszy doświadczyłam uczucia pustki. Czułam się tak, jak gdyby ktoś wyrwał ze mnie kawałek mnie, jak gdybym nie była już sobą. Chociaż teraz nie byłam tak naprawdę pewna kim jestem. Każdemu mojemu ruchowi towarzyszyła niepewność.

Tymczasem Marti poszła przygotować mi obiad. Stwierdziła, że powinnam się przebrać i wyszła, nadal uważnie mnie obserwując. Podświadomie czułam, że w sytuacji odnalezienia się zaginionego członka rodziny powinna okazać nieco więcej radości. Zawsze miałyśmy ze sobą dobry kontakt, tym bardziej dziwiła mnie jej chłodna reakcja. Zmieniając ubranie dostrzegłam dziwną bliznę na swoim brzuchu, której nie pamiętałam. Zaniepokojona, postanowiłam zapytać o to siostrę. Weszłam więc do kuchni, gdzie zastałam ją pogrążoną w nerwowej rozmowie telefonicznej.

- …Albo udaje, albo nie pamięta niczego, co się stało. … Normalnie, była tylko przemoczona, ale czuje się chyba dobrze. Teraz się przebiera, zaraz dam jej obiad i... - w tym momencie zobaczyła mnie. …Także, wracajcie szybko, bo jest w końcu co świętować. …Tak, czekamy. Na razie.
- Kiedy przyjadą? – zapytałam. - Stęskniłam się za nimi jak nie wiem co - uśmiechnęłam się do niej.
Zmrużyła oczy i nic nie powiedziała. Postanowiłam więc zapytać ją o drugą dręczącą mnie kwestię.
- Nie wiesz może, jak dorobiłam się tej blizny z prawej strony na brzuchu? – zapytałam, próbując rozładować atmosferę.
- Chyba żartujesz - popatrzyła na mnie jak na głupią. - Jak możesz tego nie pamiętać?!
- Nie pamiętać czego? - zapytałam nieźle już poirytowana.
- Tego, że pięć lat temu wycięli ci wyrostek. Okropnie to przeżywałaś. Jak możesz tego nie pamiętać?

Nagle zrozumiałam. Nie pamiętam bólu związanego z zapaleniem wyrostka. Nie pamiętam bólu złamanej nogi (chociaż widziałam takie zdjęcie na jednej ze ścian). Jak to możliwe, że mój umysł jest teraz tak dziurawy? Za to ból głowy dzisiaj rano był tak dotkliwy. Czyżby nigdy wcześniej nie bolało mnie tak naprawdę?

- Jakimś cudem nie mogę przypomnieć sobie żadnych bolesnych sytuacji, ale to chyba dobrze, jestem nawet szczęśliwa z tego powodu - powiedziałam i naprawdę tak się poczułam.
- Szczęśliwa? Dawno nie widziałam cię wesołej, a co dopiero szczęśliwej. - Chyba musiałaś zrobić coś sobie w głowę – zażartowała siostra. Niezbyt udanie, biorąc pod uwagę moje rozterki.
- Siostrzyczko, chyba oceniasz mnie zbyt krytycznie. Zawsze staram się być pozytywna.
- Nie, to z tobą coś jest nie tak. Jesteś zupełnie inna niż ostatnio. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak żartowałaś - uśmiechnęła się do mnie. - Wolę cię jednak taką jak dziś, niż taką, jaką byłaś ostatnio - zdobyła się na odrobinę szczerości i wspierający uśmiech, ale wciąż czułam że coś ukrywa.
- Nie chcę tego słuchać. A teraz zrób mi obiadek, bo jestem głodna jak wilk - przesłałam jej buziaka i pomknęłam do pokoju.

Zamiast się z nią sprzeczać, powinnam była raczej zapytać, dlaczego wróciła do domu.

No, to chyba raczej jasne, zniknęłaś na dwa dni idiotko.

Jak zawsze samokrytyczna w stosunku do siebie, pomyślałam z rozbawieniem o drugiej stronie swojej osobowości, którą właśnie odkryłam. Tymczasem uświadomiłam sobie, że jestem nieludzko zmęczona i postanowiłam położyć się na chwilę. Ledwie przyłożyłam głowę do poduszki, a już spałam.

Nagle wszystko zrozumiałam. To było tak oczywiste. Z moich barków spadł ciężar, który dźwigałam od lat. To był jeden z dwóch darów, jakie dał mi mój Anioł Stróż (chcę wierzyć, że to właśnie on) - drugie życie. Tchnięto we mnie ducha, który przywrócił mi zagubioną duszę. I odmienił mnie, naprawił, stworzył wersję 2.0. Nowa dusza był nowa, nieużywana i nieskażona. Byłam tam ja, ale tylko ta dobra ja, ta szczęśliwa, złożona z samych pięknych wspomnień.

On musiał bardzo mnie kochać. Dał mi też znak, że nie może już zabiegać o moją lepszą przyszłość i teraz muszę znaleźć siłę w sobie. Na koniec uścisnął moją dłoń i powiedział, że będzie mi ciężko, ale On zawsze będzie przy mnie. To wszystko wyłaniało się z chaosu, który panował w mojej głowie, ale tutaj czułam się tak bezpiecznie…

- Obiad już czeka - siostra poruszyła lekko moim ramieniem, wyrywając mnie z przyjemnego snu.
- Rodzice przyjechali, a razem z nimi policja. Chcą z tobą porozmawiać - popatrzyła na mnie jakoś tak życzliwie, a ja poczułam, że wszystko musi się ułożyć, skoro jest taka piękna pogoda, a ja się odnalazłam.

CDN.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.7
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.7 /18 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry