Odarci z marzeń
Nie tak dawno, przy okazji afery z Bereszyńskim, Emilio Butragueno, związany przez lata z Realem Madryt, twierdził, że w tym klubie podobna sytuacja byłaby po prostu niemożliwa, gdyż zbyt wielu ludzi nadzoruje tam takie sprawy. Ostatnio mogliśmy się przekonać, jak jest prawda. Real pokonał w 1/16 Pucharu Króla Cadiz CF 3:1, ale wystawił do gry nieuprawnionego zawodnika, co poskutkowało wykluczeniem tego zespołu z tych rozgrywek. I tak po trzech miesiącach bieżącego sezonu kibice Realu mogli przestać już marzyć o tryplecie.
Długo wzbraniałem się przed dokonaniem oceny aktualnej sytuacji w Realu Madryt, ale w końcu miarka się przebrała i postanowiłem zabrać głos w tej sprawie. O ile na początku sezonu było na Santiago Bernabeu w miarę przyzwoicie, o tyle teraz to już niekoniecznie. A wspomniana powyżej sytuacja obciąża zarówno konto prezesa jak i trenera.
W ubiegłorocznych rozgrywkach Copa del Rey Rosjanin Denis Czeryszew był wypożyczony z Realu do Villarreal, gdzie w meczu z Barceloną obejrzał trzeci żółty kartonik, co zgodnie z regulaminem rozgrywek poskutkowało zawieszeniem go na jeden mecz. Z racji tego, że Żółta Łódź Podwodna grała wówczas ostatni mecz w pucharze, po którym odpadła, kara ta została przełożona na kolejny sezon. Niestety, włodarze Realu zapomnieli o tym fakcie albo też nie zadali sobie trudu, by to sprawdzać i takim to sposobem Czeryszew wyszedł w wyjściowym składzie na mecz w Kadyksie. Mało tego. W 3. minucie zdobył gola, choć zgromadzeni na trybunach kibice Cadiz skandowali: „Benitez, sprawdź Twittera!”. Benek zreflektował się i w drugiej połowie posadził Rosjanina na ławce. Niestety, było już za późno, bo szefowie Cadiz tuż po spotkaniu złożyli oficjalną skargę do Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej. Po jej rozpatrzeniu, Królewscy - w myśl artykułu 76. Regulaminu Rozgrywek – zostali zdyskwalifikowani.
To powinno mnie naturalnie sfrustrować i powinienem od tego momentu przestać pokazywać się publicznie w barwach Realu, ale od czasu, gdy zacząłem obserwować pewien kanał na YouTube, nauczyłem się inaczej do takich wydarzeń podchodzić. Sytuacja ta pokazuje bowiem z grubsza rzecz ujmując totalną niekompetencję zarządu, którym dowodzi jeden człowiek i to właśnie on będzie głównym bohaterem niniejszego felietonu.
Florentino Perez zalazł mi za skórę po raz kolejny. Poczynania tego pana (szczególnie w ostatnim okresie) świadczą o kompletnym braku profesjonalizmu i działaniu na szkodę klubu. Zacznijmy jednak od początku. W ostatnich latach Real częściej zmieniał swoich trenerów, niż przeciętny obywatel bieliznę. Wystarczy przypomnieć jak po sezonie 2002/2003 został zwolniony Vicente del Bosque, bo „tylko” wygrał ligę, ale nie obronił już Ligi Mistrzów. Pod koniec ubiegłego sezonu Real stracił (na własne życzenie) możliwość obrony tytułu w Lidze Mistrzów i wygrania ligi. A wszystko to po kardynalnych wręcz błędach Carlo Ancelottiego. Wtedy pojawiło się oczywiście pytanie: jak nie on, to kto? Ja optowałem za powrotem Jose Mourinho, którego uwielbiam, ale patrząc na to, co w tym sezonie wyczynia pod jego wodzą Chelsea i pamiętając jego wcześniejsze pożegnanie z Realem, uznałem, że to nie jest jednak najlepszy pomysł. Wybór Florka padł w końcu na Rafaela Beniteza. Na początku myślałem, że to dowcip, ale słowo stało się ciałem i Be(ka)nitez został trenerem Królewskich. Czułem, że to kiepski pomysł, ale mam taką zasadę, że każdemu daję szansę na starcie. To było jednak cholernie słabe posunięcie zarządu Realu, bo jak wszyscy pamiętamy Rafa nie wygrał tej ligi od 2004 roku, czyli od czasu, gdy był trenerem Valencii. A przypomnę, że od powrotu Pereza na stołek, czyli od roku 2009, Real wygrał ligę tylko raz. Czym kierował się Perez wybierając tego człowieka na to stanowisko? Nie wiem. Nie rozumiem też jego nieustającego poparcia dla Beniteza. Czyżby nie dostrzegał poziomu sportowego drużyny? Ja byłbym pewnie za kandydaturą Beniteza, ale jakieś 10 lat temu, gdy można było powiedzieć, że jest fachowcem w swojej dziedzinie. Niestety, od tego czasu trener ten zatrzymał się w rozwoju i nie nadąża już za współczesnymi trendami. Ja nie zatrudniłbym go nawet w Siarce Tarnobrzeg.
Potem pojawiła się sprawa z Casillasem. Wszyscy widzieli, że Iker wypalił się. Byłem mimo wszystko przekonany, że zostawią go choćby na ławce, bo jego obecność w klubie dla wielu była ważna. Niestety Florek miał inne plany związane z tym piłkarzem i wysłał go na banicję do Porto. Czarę goryczy przelała moim zdaniem pożegnalna konferencja... Każdy inny prezes klubu (oczywiście z klasą) spaliłby się w takiej sytuacji ze wstydu. Pamiętacie jak Barca uhonorowała pod koniec ostatniego sezonu Xaviego? To było pożegnanie, a nie jakieś tam... . Florentino po raz kolejny pokazał, że nie ma dla niego żadnych świętości, a piłkarzy traktuje jak zabawki. Świadczy o tym także historia z 31 sierpnia, kiedy to ważyła się sytuacja wymiany de Gei na linii Manchester United – Real Madryt. Perez chciał tego Hiszpana w drużynie, bo brakowało mu wielkiego nazwiska. Ciekawe, co musiał wówczas czuć Keylor Navas? Podobała mi się jednak postawa Kostarykanina, który przyjął wszystko spokojnie i dalej był profesjonalistą. W pierwszych kilku kolejkach wpuścił zaledwie 3 gole i to nie po własnych błędach. Obawiam się jednak, że Perez będzie chciał jeszcze raz wdrożyć w życie swój plan z de Geą w letnim okienku. Jeżeli to zrobi, to moim zdaniem wyda na siebie wyrok.
Nie powiedziałbym jednak, że Perez jest złym biznesmenem. Jeśli uwzględnić to, jak udaje mu się pozyskiwać kasę dla klubu, to radzi sobie całkiem dobrze. Chociaż ja wolałbym, żeby Real dysponował nawet połową tego budżetu, ale za to dbał o inne wartości. Florek nie uznaje jednak żadnych świętości. Nawiasem mówiąc dowiedziałem się ostatnio, że jego kolejnym marzeniem jest wprowadzenie koszykarskiej sekcji Realu do ligi NBA. Nie mam pojęcia, jak on chce to uczynić, ale taki sposób myślenia pokazuje, że na sporcie to on się raczej nie zna.
Obecna sytuacja w klubie bardzo negatywnie odbija się na postawie zawodników. Najlepiej w zespole spisuje się obecnie Keylor Navas. A gdy bramkarz jest najlepszym zawodnikiem, to z drużyną musi być chyba coś nie tak. No bo jeżeli Benitez chce uczyć piłkarzy od podstaw gry w piłkę i wszczepiać im nowe nawyki, to można się lekko zirytować. Benek podpadł już kilku graczom pierwszego zespołu. Jednym z nich jest James Rodriguez, który jest chyba w tym momencie najlepszym graczem Realu (nie brakuje jednak i takich, którzy uważają, że jest absolutnie przeceniany). Rafa nawet z niego potrafił zrobić średniaka. Trenerowi nie jest po drodze także z Marcelo, którego ostatnio posadził na ławce, choć był jedynym lewym obrońcą w składzie. Moim zdaniem za dużo gra natomiast Danilo. Nie, żebym coś do niego miał, ale uważałem go od początku za backup Carvajala, który jest od niego o klasę lepszy. Najbardziej jednak zawodzi trio BBC. Bale nie może odnaleźć się już kolejny sezon i jest obecnie cieniem bestii z pierwszego sezonu. Może jak zetnie włosy, to forma mu wróci? Chciałbym oglądać w jego wykonaniu takie akcje, jak ta w finale Copa del Rey (krążą pogłoski, że Bartra nadal go goni). Benzema, który z czasem zaczął mi pasować, a nawet zyskał u mnie opinię najlepszej dziewiątki dla tej koncepcji gry, zawodzi mnie całkowicie. No bo powiedzcie sami, kto normalny pomaga szantażować kolegę z reprezentacji? A nawet jeśli go nie szantażował tylko w tym pośredniczył, to i tak dyskredytuje go jako zawodnika w takim klubie jak Real. Z taką wolną amerykanką i demoralizacją zawsze kojarzyła mi się raczej Barcelona. Dlatego chyba nie będę miał dylematu, gdy klub będzie chciał ściągnąć Lewandowskiego. Nieważne, jakie zawodnik ma umiejętności, jeśli szkodzi wizerunkowi klubu, to siłą rzeczy nie powinien w nim grać. Jeżeli w innych klubach takie coś się toleruje (a są takie przypadki), to może grać gdzie indziej. Ja płakać nie będę. Nadal można jeszcze oczekiwać jako takiego poziomu od Ronaldo. Niestety ostatnio strzela on bramki głównie „ogórkom”, a w ważnych meczach drużyna nie ma z niego zbyt wielkiego pożytku. Wystarczy przypomnieć ostatni mecz z Barceloną, w którym Messi na ławce zrobił dla swojego zespołu więcej niż on na boisku. Złota Piłka? Chyba nie w tym roku. Messi pokazuje na każdej płaszczyźnie, że jest od niego zdecydowanie lepszy. Czy ja bym go sprzedał? No, cóż. Ja nie kibicuję Cristiano Ronaldo, tylko Realowi Madryt, więc jeżeli zacznie szkodzić temu zespołowi, to nie miałbym żadnych skrupułów, by się go pozbyć. Pewnie odszczekam to wszystko, jak jakimś cudem pod banderą Beniteza odzyska formę, ale tak powinno być. Nikt nie jest i nie może być ważniejszy od klubu. Ani Ronaldo, ani Perez, ani nikt inny.
A wiecie, co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że gdy coś napiszę, to dzieje się z reguły na odwrót. Więc… prawdopodobnie Real w tym sezonie nie zdobędzie żadnego trofeum, bo pod wodzą takiego trenera nie ma na to szans, a piłkarze będą dalej strajkować, by się go pozbyć. Czy dymisja Pereza poprawiłaby sytuację i klimat w drużynie? Nie wiem, ale to raczej nie nastąpi.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?