Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Pensjonat   

Dodano 2008-01-12, w dziale opowiadania - archiwum

To jest właśnie to! - entuzjazmował się Krzysiek.- Trzy poziomy, grube ściany, z okien widać jezioro. Dom stoi na górce, ściany suchutkie. Słowem, pensjonat idealny!

Kiedy Krzysiek ujrzał ten budynek po raz pierwszy, zakochał się w nim od razu. I choć dom miał jakąś posępną aurę, to Renata - żona Krzyśka, wiedziała, że doskonale pasuje do jego wyobrażeń o ich wspólnym gniazdku. Sprzedaż starego mieszkania poszła im bardzo szybko, a przeprowadzka zajęła zaledwie cztery dni. Decyzję o życiowej zmianie podjęli zgodnie i jednogłośnie. Sami malowali pokoje, wybierali meble i szyli zasłony. I tak po kilkunastu dniach powstała ich maleńka przystań nad jeziorem. W maju przekształcili swój domek w mały hotelik i zdecydowali się przyjmować gości.

- W przyszłym sezonie zrobimy salę do bilardu - zacierał ręce Krzysiek.- I może saunę...

Planowali na ten cel przeznaczyć duże pomieszczenie w piwnicy, które w sam raz nadawało się na bilardowy salonik. Tymczasem trzymali tam zamrażarkę. Rzadko kto lubi piwnice, ale ta z pozoru wydawała się być przytulna. Przez małe okienka pod sufitem wpadało do niej sporo światła. Jednak Renacie, gdy tam schodziła, towarzyszyło zawsze dziwne uczucie. Początkowo miała wrażenie, że ktoś na nią patrzy. Poczuła to już wtedy, gdy oglądali dom pierwszy raz. Po przeprowadzce te nieprzyjemne doznania przybrały jeszcze na sile. Kiedy pewnego majowego dnia przeciąg zatrzasnął za nią piwniczne drzwi, prawie zemdlała ze strachu. Miała wrażenie, jakby ktoś próbował ją tu uwięzić.

- Co się stało? Jesteś okropnie blada!- zaniepokoił się Krzysiek.

- Nie pytaj - westchnęła, postanawiając sobie w duchu, że już nigdy nie zejdzie do piwnicy.

Ale czasem, gdy Krzyśka nie było w domu, musiała złamać dana sobie obietnicę. Wtedy zbiegała pędem po schodach, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że coś czai się w ich pobliżu i zaraz złapie ją za kostkę. Krzysiek, któremu w końcu opowiedziała wszystko, wyśmiał ją, ale obiecał, że teraz to on będzie schodził do piwnicy.

- Gdy zrobimy na dole remont, to to twoje „coś” na pewno sobie pójdzie - pocieszał ją.

Krzysiek nie wyczuwał w piwnicy niczego dziwnego i najprawdopodobniej nadal dowcipkowałby sobie z przeczulenia Renaty, gdyby nie historia z Kacprem, siedmioletnim synkiem jednego z wczasowiczów. Był koniec sierpnia. W pensjonacie zamieszkali Kacper i jego ojciec. Chłopiec, amator zimnej coca-coli, poprosił Renatę o lód, a ona zajęta w kuchni odruchowo wskazała piwnicę z zamrażarką. Nie przyszło jej do głowy, że sam się tam wybierze. Gdy siadali do obiadu usłyszeli za plecami jego dziecięcy głos.

- Ta pani, co jest w piwnicy, woła panią!

- Jaka pani? - spytała Renata ze zdziwieniem, a zimny dreszcz przebiegł jej po plecach.

Krzysiek i tata Kacpra pobiegli co tchu do piwnicy. A Renata tkwiła przy stole jak wmurowana. Spojrzała na chłopca i spytała udając opanowanie.

- Kto tam był? Widziałeś ją?

- Nie, tylko słyszałem ... Mówiła, że jest utknięta.

- Że utknęła w naszej piwnicy?

- Nie. Że ją utknęli. Tak powiedziała. I dodała jeszcze, żeby pani przyszła. Nie wiem, gdzie się schowała, ale chyba się boi, bo mówi szeptem.

- Tam nikogo nie ma - orzekli obaj panowie po powrocie z piwnicy. - Coś się najwyraźniej małemu przywidziało.

- Nieprawda!- Kacper ze zdenerwowania tupnął nogą.- Ona tam jest i się boi!

Ta przekomarzanka trwała jeszcze dobrą chwilę, ale zaraz potem Kacper, jak to dzieciak, zapomniał o wszystkim i pobiegł bawić się z psem przed domem. Nie rozmawiali już o tym więcej ...

Tuż po sylwestrze postanowili, że nie będą czekać z przeróbką piwnicy aż do lata.

- Bilard przyda się już teraz - mówił Krzysiek. - Weźmiemy kredyt.

Znaleźli niedrogi stół, a Renata namówiła Krzyśka na zrobienie kominka. Zdecydowali się na stylowe, głębokie fotele, kryte brązową skórą i podłogę z szerokich desek. Aby ją położyć, robotnicy musieli jednak skuć warstwę betonu.

- Zejdziesz tam ze mną? Trzeba wybrać kafle pod kominek, a ja nie mam za grosz gustu - poprosił Krzysiek żonę.

- Oczywiście - odpowiedziała Renata, ale poczuła się nieswojo, gdy tylko stanęła u szczytu drewnianych schodów.

W tym momencie pojawił się obok nich pan Stefan, szef brygady remontowej. Miał jakąś dziwną i jakby tajemniczą minę.

- Panie Krzysiu - zaczął. - Może pan ze mną na stronę?

- Też jestem ciekawa - wtrąciła się Renata. - Co to za tajemnice?

- Tam jest... trup! Był zatopiony w betonie, no tym, co go skuliśmy. To chyba kobieta.

Wszyscy troje zeszli do piwnicy. Zwłoki były jakby zmumifikowane, ale dało się rozpoznać resztki sukienki, biżuterię i długie włosy. Renata szybko wróciła na górę, by wezwać policję. Odkrycie kobiecych zwłok w piwnicy pensjonatu zamknęło dochodzenie, które prowadzono w pobliskim komisariacie ponad trzydzieści lat temu. Morderca dawno już nie żył.

I tak Krzysiek i Renata poznali mroczną historię swojego nowego domu. Okazało się, że Amanda, przyjaciółka żony ówczesnego właściciela domu, przyjechała tu w odwiedziny. Gospodarz zapałał do niej uczuciem, którego ona nie odwzajemniła. Poczuł się wzgardzony, więc okrutnie się zemścił. Wszyscy w okolicy myśleli, że Amanda wróciła do miasta, podczas gdy jej ciało spoczęło pod podłogą. Oczywiście po pewnym czasie zaczęto szukać zaginionej, zwłaszcza, że niemal równocześnie zniknęła żona gospodarza. Zapewne pozbył się jej w podobny sposób, jako że mogła być świadkiem tego okrutnego mordu. Twierdził jednak, iż obie kobiety uciekły do Stanów, bo połączyła je występna, sprzeczna z naturą namiętność. Matka Amandy nie uwierzyła, że jej córka uciekła bez słowa, ale organy śledcze wyjątkowo powoli dochodziły prawdy. Podejrzany był w końcu szanowanym obywatelem i miał określoną pozycję w lokalnych układach. Nikt, nigdy nie udowodnił mu winy, a on sam zmarł spokojnie ze starości.

Po zamknięciu dochodzenia Amanda została pochowana na cmentarzu w swoim rodzinnym mieście. Renata nie boi się już schodzić do piwnicy, choć wspomnienia są jeszcze bardzo świeże. Obawia się tylko, że kiedyś, niechcący trafi na miejsce, w którym były właściciel pochował drugą ofiarę, swoją żonę Elżbietę...

Grafika:

http://img504.imageshack.us/img504/16/zjawake9.jpg

Oceń tekst
  • Średnia ocen 2.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 2.9 /16 wszystkich

Komentarze [3]

~znawca
2008-01-14 11:58

TO BYŁ JOZIN Z BAZIN-MÓWIE WAM

jugos
2008-01-13 21:49

uuuu mhroooocznie, aż mnie ciarki po piętach przeszły.

a fe!

~ak et
2008-01-13 18:44

w ogóle nie wciąga i bardzo przewidywalne.
“- Bilard przyda się już teraz – mówił Krzysiek. – Weźmiemy kredyt.” .‘ i w ogóle upchane strasznie. do tego ‘renata’, ‘stefan’..

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry