Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Pierwsze koty za płoty   

Dodano 2007-10-04, w dziale inne - archiwum

Mówią, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie, nie tylko w szkole, ale i ogólnie - w życiu. Podobno ma to wpływ na to, jak później będziemy postrzegani przez ludzi. Ma to bez wątpienia ogromne znaczenie, bowiem dobry start oznacza zazwyczaj udany finisz. Czy aby jednak na pewno?

Idąc tokiem tego rozumowania, każdy pierwszak powinien - zwłaszcza na początku nauki w nowej szkole - być pod każdym względem wzorowym. Co mam na myśli? Odrabiać wszystkie zadane prace, być przygotowanym na każdą bez wyjątku lekcję (nawet jeśli nauczyciel przestrzega tzw. „okresu ochronnego”), nie spóźniać się na lekcje, a nade wszystko nie powinien wyróżniać się ekstrawaganckim strojem. W teorii łatwe, przyjemne, wręcz znośne i do przyjęcia, a jak jest w praktyce? Co drugi „Kot” nie stosuje się do wyżej wymienionych rad, bo właściwie i po co? A oto i garść moich obserwacji po pierwszym miesiącu nauki.

Pierwszy tydzień . Wtorek, czwartego września, świt. Wstaję - „o Boże, to już dziś” – myślę z niepokojem. Pakuję się, myję i wychodzę. Droga do szkoły pokonana z uśmiechem i lekkim dreszczykiem emocji. W drodze towarzyszą mi przeróżne myśli. Zastanawiam się np. jakich ludzi spotkam w nowej szkole i czy znajdę tam takie koleżanki i takich kolegów, z którymi z przyjemnością spędzę kolejne trzy lata. I nadszedł ten moment. Spotkanie z nową klasą. Po krótkiej chwili spędzonej w klasie, trudno było jednak kogokolwiek ocenić (pozory przecież mylą.)

I kolejne doświadczenie. Stwierdziłam, że w tej szkole można się pogubić! Numeracja sal jest zupełnie niezrozumiała dla postronnych. Idziesz, widzisz salę z numerem „37”, z nadzieją na numerek bliski temu przemieszczasz się niewiele dalej i co… dostrzegasz salę trzysta coś. Można zwariować! Ale do tego chyba się jednak jakoś przyzwyczaję.

Lekcje ogólnie sympatyczne. Pojawia się pierwsza zasada - nie powinniśmy się spóźniać. Niestety, nie obyło się bez wpadek. Do dziś przeklinam siebie za to, co miało miejsce na pierwszej matmie, a przecież sama kilka akapitów wcześniej pisałam o dobrym wrażeniu - o zgrozo!. Ale po kolei. Pół minuty po dzwonku wpadamy do klasy. Zanim się odnalazłam - zostały tylko dwie wolne ławki: pierwsza i ostatnia. Po krótkiej ocenie sytuacji zajmuję ostatnią. Pani profesor każe się przedstawić, powiedzieć z jakiego gimnazjum się przyszło, ile punktów uzyskało się na teście oraz jaką oceną z matematyki na końcowym świadectwie możemy się wykazać. Moja kolej. Wstaję. Nagle stwierdzam, że razem ze mną wstaje moje krzesło i z hukiem pada na podłogę - klasa w śmiech, a pani profesor wyraźnie zniesmaczona. Czuję, że płonę i równocześnie maleję z przerażenia w oczach. Wniosek? - nigdy więcej nie spóźniam się na matematykę i w ogóle.. na żadną lekcję.

Ogólna refleksja po pierwszym tygodniu nauki: „Mamo, ja nie chcę do szkoły!”. Poza tym stwierdzam, że w salach podłogi są zbyt śliskie, a krzesła wyjątkowo niestabilne, co potwierdzają przypadki kilku moich kolegów z nowej klasie! Drugi, jak i kolejne tygodnie nauki, minęły już spokojniej, chociaż trudno przyzwyczaić się tak od razu do zwiększonych wymagań, ogromu nauki, dziwnych zwyczajów panujących w szkole, aczkolwiek… wszystko ponoć da się zrobić, wystarczy tylko chcieć. Zauważyłam jedno - kiedy narzekałam na gimnazjum mówiąc, że trzeba się za dużo uczyć, to tak naprawdę nie wiedziałam chyba co mówię. Dopiero tu, w liceum, wyraźnie dostrzegam przepaść w zakresie wymagań między tymi szkołami. Przepaść niby nie do przeskoczenia, a jednak… Więcej wiary w swoje możliwości, więcej siedzenia nad książkami i powinno się udać. Trzeba stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej i coraz poważniej myśleć o przyszłości. Zmusza nas do tego sytuacja, wiek i miejsce.

Niedługo pasowanie na ucznia, a więc koniec kubeczków z mlekiem czekających na „koty” na schodach oraz tego przyjemnego „kici kici”, na które słyszałam już wiele dowcipnych odpowiedzi. Po pasowaniu będziemy pełnoprawnymi uczniami i… właśnie i co dalej? Jak będzie wyglądała nauka w tej szkole? Po miesiącu mogę stwierdzić, że ta szkoła, teraz już nasza szkoła, da się lubić. Klasa to w sumie podstawa, a te trzydzieści cztery roześmiane (póki co) twarze tylko przekonują, że dokonało się dobrego wyboru i że do tej szkoły, z ogromnymi przecież tradycjami, nie dostają się przypadkowi ludzie.

Przyznam szczerze, że już na wakacjach panicznie bałam się iść do liceum, bo dopiero teraz widzę, jak ogromny krok ku dorosłości poczyniłam. To, co było w gimnazjum, to już tylko miłe wspomnienia, które można porównać do tych z dzieciństwa –zupełnie beztroski czas. Wtedy wykorzystywany na przyjemności, teraz na naukę. Przynajmniej na razie, bo w ciągu szkolnego tygodnia nie znajduję jeszcze czasu na to, by gdzieś pójść. Przecież i na to „dobre wrażenie” trzeba ciężko pracować, ale z uśmiechem i pozytywnym myśleniem pokonuję trudy każdego dnia.

Pierwszoklasiści, jeśli myślicie, że jesteście sami ze swoim strachem (np. przed matematyką), to się mylicie. Po naszych korytarzach spaceruje wiele osób, które boją się tak samo jak Wy i trzęsą się w środku, powtarzając sobie cichutko „tylko nie ja, oby tylko nie ja!”, gdy nauczyciel wypowiada pełne grozy: „może do odpowiedzi przyjdzie...”

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /136 wszystkich

Komentarze [27]

~anonim
2007-12-01 22:10

“. I jakie dobre wrażenie???? powinnas byc sobą.. a nie stwarzac pozory przez fajne ciuchy czy cos w tym stylu… mysle ze za duzo nasłuchałas sie bajek o tej szkole i uważasz ją za jakąs elitarną (bo ja ani troche… ) pozdro :)”

jest sobą, nie ubiera się tak, żeby każdy na nią zwracał uwagę (a tak co niektóre uczennice robią) i myślę że wcale nie uważa tej szkoły jako elitarną... W Tbg nie ma elitarnej szkoły ;]

~anonim
2007-12-01 22:09

“. I jakie dobre wrażenie???? powinnas byc sobą.. a nie stwarzac pozory przez fajne ciuchy czy cos w tym stylu… mysle ze za duzo nasłuchałas sie bajek o tej szkole i uważasz ją za jakąs elitarną (bo ja ani troche… ) pozdro :)”

jest sobą, nie ubiera się tak, żeby każdy na nią zwracał uwagę (a tak co niektóre uczennice robią) i myślę że wcale nie uważa tej szkoły jako elitarną... W Tbg nie ma elitarnej szkoły ;]

marcintbg
2007-11-01 18:48

tekst mi się podoba, chociaż po przeczytaniu jego postrzegam Cie jako “podjaraną” dziewczyną, ktora uwaza liceum za inny świat. Dziewczyno to tylko szkoła. Zadziwił mnie okropnie to co napisalas:

“chociaż trudno przyzwyczaić się tak od razu do zwiększonych wymagań, ogromu nauki, dziwnych zwyczajów panujących w szkole..”

z ogromem nauki jeszcze sie nie spotkałem… przeciez tu są takie luzy!!. I jakie dobre wrażenie???? powinnas byc sobą.. a nie stwarzac pozory przez fajne ciuchy czy cos w tym stylu… mysle ze za duzo nasłuchałas sie bajek o tej szkole i uważasz ją za jakąs elitarną (bo ja ani troche… ) pozdro :)

~ktoś
2007-10-23 16:34

co do tego co napisałeś/aś o reszcie tekstów – zgadzam się. jednak jak dla mnie … ten tekst jest równie beznadziejny jak tamte:)

Pozdrawiam:)

~anonim
2007-10-22 17:03

a właśnie, że dobrze jest… I przestanę tu przychodzić i pewnie wielu innych jak pojawiać będą się teksty typu “Przyszłość” , “Kopernik wybiera parlamentarzystów”, czy “Kurierska męczarnia” (większego kitu nie widziałem) nie wspominając pieprzenia w pewnym tekście jak to technologia nas wyprowadziła z równowagi i zamiast spotykać się ze znajomymi, chodzić do kina, na spacer, imprezę to tylko sms’y piszemy. Śmiech na sali. O innych gniotach z archiwum nie będę wspominał. To jest pierwszy tekst i wcale nie jest zły, a przytoczone przykłady nie były debiutami a kicz jak cholera.

~ktoś
2007-10-21 20:55

anonim: właśnie nie jest dobrze:/ Jak w lesserze pojawi się jeszcze jeden taki denny artykuł to ja i wielu innych przestaniemy tu przychodzić.

~anonim
2007-10-20 14:16

dobrze jest ;)

~JR
2007-10-13 22:19

no młoda jak na początek nie jest źle, ale zgadzam się z Radziem LO to naprawdę relax,za 3 lata się o tym przekonasz :) czekam na kolejne texty :)i pozdrawiam moją ex klasę III H rocznik `87 :)

~blondklon
2007-10-11 17:06

Ty wiesz,że uwielbiam czytać Twoje teksty i czekam na następne.
:*

Laziale
2007-10-11 02:28

Niezły tekst jak na debiutantkę. Oby tak dalej, bo naprawdę miło się czyta.

Rybosom
2007-10-08 15:45

W wielu przypadkach przesadzasz (nie zwauważyłem śliskich podłóg i niestabilnych krzeseł), w niektórych przyznaję rację. Ogólnie na plus – za oryginalność. Numeracja sal nie jest dziwna – chyba nie słuchałaś wychowawczyni, po prostu są dwa skrzydła. Do nauki sie albo przyzwyczaisz albo niepotrzebną połowę odpuśisz.

~Bożena
2007-10-08 15:28

Fajnie, że ludzie piszą, że im się chce.Jednak czytając ten tekst miałam wrażenie jakby nic poza szkołą już nie istniało…Szkoła to tylko epizod.Pasja, miłość, bliscy-to są rzeczy naprawdę ważne…Gdzie ja bym się kiedykolwiek zastanawiała nad numerami klas czy tym, że mi sie krzesło przewróciło, no ale może to się z wiekiem zmienia:)W każdym bądź razie bycie w tej szkole na pewno nie polega na standardowym stroju czy wzorowej obecności:)Aha i jeszcze jedno.Ja żadnych siedmiu dni mojego życia nie nazywam tygodniem szkolnym tylko MOIM tygodniem,w którym można robic tysiące różnych ciekawych rzeczy:)Pozdrawiam i życzę owocnych tekstów wszystkim piszącym!

jugos
2007-10-07 13:59

Zgadzam się z Radziem. A tekst mi się nie podoba – nie tylko ze względu na temat pierdołę, ale i styl. Może następnym razem – wierzę w ciebie biotch…

radzio
2007-10-07 00:29

Ja Wam powiem tyle. Przejście z gimnazjum do liceum to pic na wodę. Wierzcie mi to jest nic strasznego. A numeracja sal w naszym LO jest bardzo prosta, wystarczy zrozumieć system i zależności ;). Jedyne co może wkurzać to te dodatkowe testy sprawdzające naszą wiedzę na początku roku (imo idiotyzm bo przecież po co są testy kompetencji :|). Imo nie macie na co narzekać i cieszyć się życiem ;) bo Liceum to czas na prawdę luzu.

Na studiach (ale takich wymagających, a nie przykładowo socjologii (bez obrazy dla prawdziwych socjologów z wyboru)) jest zapieprz^2.

Co powiecie jak przychodzicie na wykład z fizyki, gdzie wykładowca “ni z gruchy ni pietruchy” rzuca różniczkami, całkami i szeregiem Taylora (to dopiero po kilku miesiącach jest na studiach). A na ćwiczeniach z Algebry jest taki system, że można po 2 wpadkach przy tablicy nie zaliczyć przedmiotu :D? Nie wspomnę o tym, że czasami trzeba wchłonąć książki o wadze 1500 stron (i takich kilka(naście)). Tak więc narzekajcie na takie pierdoły w Liceum to pikuś i cieszcie się życiem. Tym bardziej, że matura (z matmy chociaż) to pic na wodę a nie matura :D

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry