Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Powrót The Kooks   

Dodano 2011-10-05, w dziale recenzje - archiwum

Jak miło słuchać zespołów, które się rozwijają. „Junk of the Heart” to krok do przodu dla The Kooks. Może nie jest to krok milowy, ale zdecydowanie w dobrą stronę. Chłopcy, których dotychczas poznaliśmy od strony lajtowych, łatwo wpadających w ucho piosenek, grają teraz nieco ambitniej, a przede wszystkim ciekawiej. „Chcieliśmy stworzyć porządny, pełnometrażowy album, którego można słuchać od początku do końca. Płyty to nasza  specjalność. Zapraszamy słuchacza, by udał się z nami w podróż”. Co ciekawe, często jest to wędrówka w nieznane dotychczas dźwięki krainy Anglików.

/pliki/zdjecia/kooks1.jpg

Dla niewtajemniczonych, The Kooks to indie-rockowy band z wysp Brytyjskich. Mają na całym świecie miliony fanów, a na swoim koncie setki koncertów i trzy studyjne albumy. Ostatniego lata wystąpili na krakowskim Coke Live Music Festival, gdzie - jak relacjonują nie tylko fani - zagrali jeden z najlepszych koncertów całej imprezy. Mówiąc krótko, każdy szanujący się nastolatek, wychowany w duchu pokolenia MTV i YouTube, wie dokładnie, kim są The Kooks.

„Junk of the Heart” zwiewnie walczy z mitem indie-rockowego zespołu, którego fanami są nastolatki po uszy zakochane w charyzmatycznym Luke’u, czy też ostatnim nabytku zespołu, Peterze. Nie jest to rzecz jasna walka na śmierć i życie, bowiem panowie zdają sobie oczywiście sprawę z potencjalnych funtów, jakie owe fanki za sobą niosą. Dlatego znajdziemy tu nawiązania do „She Moves In Her Own Way” z debiutanckiego „Inside In Inside Out” czy „Shine On” z „Konk”. Są też dwa utwory singlowe; tytułowy „Junk of the Heart” oraz „Is it Me”. Oba to Kooks w 100% - chwytliwy tekst, nośny wokal i refren, który trudno wyrzucić z głowy. Starych dobrych Kooksów usłyszycie także w opartych głównie na gitarowym brzmieniu „Taking Pictures of You” oraz „Petulii”. Swoją drogą, ta druga, to jedna z perełek „Junk of the Heart”.

/pliki/zdjecia/thekooks.jpg

Duch poprzednich krążków jest tu mocno obecny, ale na pierwszy plan wybija się stosunkowo często chęć pokazania czegoś nieco innego. Momentami, to koniec z typowym dla Brytyjczyków minimalizmem; lekkiej perkusji, nieco wyraźniejszych wokali i przede wszystkim gitary. „Runaway” jest po prostu fantastyczną zabawą z elektroniką. Subtelny, pogodny bit świetnie współgra tu z tekstem. To kolejna perełka, która wyróżnia się odejściem od mimo wszystko popowego, akustycznego grania The Kooks. To zdecydowanie krok w dobrą stronę, bowiem jest to interesujące urozmaicenie i co ważne, zrobione w bardzo przyzwoitym stylu. Teraz wszystko jest po prostu żywsze, choć sentyment do bardziej akustycznej formuły ciągle pozostaje. W „Killing me” i „Mr. Nice Guy” jest już jednak zdecydowanie ostrzej. Brawa za rozważną różnorodność. Na koniec muszę wspomnieć jeszcze o „Eskimo Kiss”. Końcówka albumu okazała się wyjątkowo pogodna, a po przesłuchaniu całości, z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że to moja ulubiona piosenka z „Junk of the Heart”.



Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.8
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.8 /13 wszystkich

Komentarze [2]

fenrir
2011-10-07 23:16

Lubię czytać jak piszesz o muzyce, Andrew, i nierzadko obiecuję sobie, że przesłucham tych, o których piszesz. Niestety zawsze kończy się na obietnicach. Ale tekst fajny.

~ika
2011-10-06 16:13

To jest indie rock??

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry