Ratunku!
Ile masz czasu dla siebie? Zdążysz zjeść obiad, odrobić wszystkie lekcje, pouczyć się na dodatkowe zajęcia, porozmawiać z rodziną o tym, co wydarzyło się w szkole i wyspać się, aby następnego ranka wstać z przeświadczeniem, że jesteś w 100% przygotowana/y na wszystkie zajęcia?
Jeśli tak, to moje gratulacje. Myślę jednak, że większość z nas zastanawia się codziennie, jak znaleźć czas dla siebie, dla znajomych, dla rodziny, dla domu i dla przedmiotów nie tylko „na jutro”. Czas na czytanie lektur, czy uzupełnianie arkuszy maturalnych?
Chyba wszyscy doświadczyliśmy niejednokrotnie tego, że każdy nauczyciel przekonany jest, że jego przedmiot jest najważniejszy. W konsekwencji, my uczniowie, poświęcamy zdecydowanie więcej czasu na przygotowanie się do testu z fizyki niż do zajęć z geografii czy historii, z których chcielibyśmy w przyszłości zdawać maturę. Dopiero późnym wieczorem, zamiast odpoczywać, próbujemy nadrabiać zaległości z wybranych przez nas przedmiotów maturalnych. Często jednak musimy korygować nasze plany i odłożyć na bok nadrabianie zaległości z przedmiotów maturalnych, bo dowiadujemy się nieoczekiwanie, że jutro czeka nas nieplanowany wcześniej sprawdzian z chemii i jeśli go nie zaliczymy (chociażby na 2), to nikt nam w domu nie uwierzy, że nie wystarczyło nam czasu, aby to wszystko ogarnąć. Dlaczego ciągle musimy dokonywać takich wyborów i to jeszcze pod taką presją? Dlaczego nasze oceny muszą później na świadectwach tak wyglądać? Najgorsze jest jednak w tym wszystkim jest to, że nie umiemy za wiele.
Wspomniałam o domu… Tu ciągle ktoś mówi nam, że powinniśmy się bardziej przyłożyć, bo przecież córka/syn cioci Basi lub wnuczka babci Józi jakoś lepiej sobie od nas radzą w szkole. Czy Was to nie irytuje? Bywa też niekiedy inaczej. Nie zawsze komfortowo czują się i ci, którzy dostają systematycznie dobre oceny. Ich najbliżsi na tyle przyzwyczajają się do nieustającego pasma sukcesów swoich dzieci, że przestają doceniać ich wysiłek. Chwalić Boga o ile to niespecjalnie sympatyczne samopoczucie nie przełoży się na zdecydowaną obniżkę formy szkolnej. Ale jeśli z prymusa staniemy się „trójkowiczem”, to musimy mieć świadomość, że ten fakt nie ujdzie już uwagi naszych rodziców, a nasze tłumaczenia w stylu „nie daję sobie rady” potraktują jako miganie się i czyste lenistwo. To smutne. Najbliżsi nie próbują zrozumieć naszej sytuacji, tylko w kółko powtarzają, że musimy się wziąć do roboty, i że damy radę, bo jesteśmy, a raczej byliśmy, przecież tacy dobrzy ze wszystkiego.
Ja osobiście rzadko kiedy wychodzę w piątek wieczorem. Jeśli zdołam się już dowlec do domu po ostatniej lekcji, którą kończę o 15:15, to biorę prysznic i padam na łóżko, nie mając nawet sił na zjedzenie obiadu. W sobotę już od rana zabieram się do nauki, bo z każdego przedmiotu mam tyle rzeczy zadane, że mogę nie zdążyć. W końcu, jak twierdzą nasi nauczyciele, to tylko dla naszego dobra, abyśmy się zbytnio nie nudzili. Najgorzej, kiedy mama zorientuje się, że spałam do 10-tej, nie posprzątałam, a mimo to mam ochotę gdzieś wieczorem wyjść! Wówczas w domu jest taka atmosfera, że siekierę można zawiesić w powietrzu. Oczywiście nikt nie zauważy, że cały dzień spędziłam z nosem w książkach. Niedziela, to u mnie czas nadrabiania zaległości w czytaniu lektur i odrobina czasu dla siebie, ale bez przesady.
Czasem zastanawiam się, dlaczego musze uczyć się tak wielu przedmiotów? Dlaczego muszę uczyć się np. fizyki i chemii, których nie lubię i nie rozumiem, a na świadectwie i tak będę miała w najlepszym przypadku dopuszczający? Dlaczego nasi profesorowie tak wiele od nas wymagają? Przyznaję, wybrałam tę szkołę świadomie, ale zdecydowanie nie dlatego, aby poświęcać tyle czasu na naukę przedmiotów, które w zupełności mnie nie interesują. Martwi mnie to, bo mam świadomość, że matury są coraz bardziej szczegółowe, coraz trudniejsze, a to zmusza nas do coraz to bardziej intensywnej pracy w zakresie tych przedmiotów, które wybieramy. Pozostaje tylko pytanie, kiedy mamy się za to zabrać? Po co uczymy się w tak szerokim zakresie przedmiotów, które w konsekwencji nie będą nam tak bardzo potrzebne. Moim zdaniem w gimnazjum zrealizowaliśmy zakres podstawowy ze wszystkich przedmiotów ogólnokształcących i teraz w liceum powinniśmy jedynie rozwijać nasze zainteresowania w konkretnych dyscyplinach wiedzy. Teraz powinniśmy skupić się na ważnych dla naszej przyszłości przedmiotach i im poświęcać cały swój czas. Gdybyśmy mogli dokonywać wyboru przedmiotów, na które będziemy uczęszczać, tak jak w szkołach na zachodzie Europy czy w USA, to mielibyśmy nawet czas na to, aby dobrze przygotować się do matury z przynajmniej dwóch przedmiotów więcej niż w tej chwili. A najważniejsze jest chyba to, że wówczas mielibyśmy więcej czasu dla siebie i poczucie, że uczymy się tego, co lubimy i co przyda nam się w życiu. A tak niczego nie robimy jak trzeba.
Chciałabym powiedzieć, że nie jestem zwolenniczką likwidowania zajęć, bo przecież wszyscy mamy świadomość, że nasza szkoła jest szkołą ogólnokształcąca i wiedza ogólna też się nam przyda, ale na miłość Boską - trochę luzu i zmniejszone wymagania od osób nie zainteresowanych danym przedmiotem byłyby jak najbardziej na miejscu.
Komentarze [42]
2008-05-21 21:26
Skąd ja to znam… Życiowy temat i artykuł :) Tak trzymaj
2008-03-18 20:29
zobaczymy jak bedziesz na studiach,tam dopiero znalezc czas…..
2008-03-16 18:25
no cóż ja weekendy stanowczo spędzam poza domem i liczę na pasek na świadectwie ;)
jak umiesz sobie czas rozplanować to dasz radę ze wszystkim droga ma ;)
nauka tylko w tygodniu, weekend jest od relaxiku ;)
2008-03-08 13:32
dobrze gada, polac jej!
2008-03-06 21:26
kk: wiedza akademicka, licealna jest praktycznie w zyciu nieprzydatna, o czym się już zdążyłam przekonać, więc uważam za zbędne psucie sobie zdrowia dla 5, chyba, że ktoś ma chore ambicje. każdy zawód wymaga przede wszystkim odpowiednich cech charakteru, jeśli ich nie posiadasz, żaden papierek z 5 od góry do dołu nie pomoże. lepiej postawić na rozwój swojej osobowości i pasji, być w czymś naprawdę ok, bo na tym, co się realnie kocha robić najlepiej się wychodzi. pozdrawiam:)
2008-02-29 20:02
nie! luzy są od 7 roku życia do 19 mniej więcej (a nawet dłużej)!
nie chcesz, nie ucz się, jedź na dwójach, może lepiej wyjdziesz na rozwijaniu swoich pasji… ALE NIE NARZEKAJ – miliony ludzi ma dużo bardziej przeje**ne od ciebie!
2008-02-29 19:01
panowie King i Kuba mają rację ;) luzy zaczynają się w drugim półroczu 3 klasy dopiero ;)
@Mara wiesz założę się, że jak byłaś w liceum to do gimnazjalistów mówiłaś “jak pójdziesz to liceum to zobaczysz ile nauki”
Przepraszam ale nie trawię takich tekstów i musiałam skomentować ;]
2008-02-28 13:06
i uczenie się wielu nieprzydatnych rzeczy…zapomniałam dodać;).
2008-02-28 13:06
nie narzekajcie, pojdziecie na studia, to zobaczycie, co to jest brak czasu;P
2008-02-27 22:43
no Vix, zaraz się poplaczę... chciałaś ku chwale uczniowskiej braci, a brac cie zeżarła. rażąca niesprawiedliwosc!
a serio – pisz to co sama uważasz za stosowne, nie zważając na to, że inni mają cię za freaka. wtedy twoje poglądy będą najwyżej obiektem krytyki, konfrontacji innego zdania itp. Nawet kpin (np ja kpie na całego z tego tekstu) – a jeśli będziesz ich dobrze bronic, zyskasz szacunek (przynajmniej mój). Jeśli zaś stwierdzisz, że ty biedna, stłamszona przez prześmiewców powinnaś pisac tak, żeby się komentującym podlizac, ewentualnie, żeby nie nadepnac na odcisk – to wtedy będzie szczyt żałosności.
poza tym – proszę, nie chowaj się za “to nie tylko moje zdanie”, tylko podpisuj się pod nim za siebie i broń go (no chyba, że sama je zmieniłaś). Inni odezwą się we własnym imieniu.
UWAGA! MOJA PIERWSZA OD DAWNA KONSTRUKTYWNA KRYTYKA!!! Notice that bitches!
2008-02-27 21:21
Viki powinnaś być przygotowana również na krytykę, to chyba normalne..to tylko “głos licealnego społeczeństwa” ;D, który jest niestety innego zdania niż Ty.. cóż, takie życie.. pisz dalej, ale może na inne tematy?
2008-02-27 18:32
pisałam w obronie większości, a ta cała “więkość” teraz sie ze mnie smieje:/
2008-02-27 18:30
a więc… Aigel-gdzie moje podziękowania!!!???? wiele by wyjaśniły, bo jak niewiele z Was wie, zrobiłam sondę, na podstawie której napisałam artykuł! nie tylko ja tak myślę...i jak robiłam sondę, to wszyscy mówili ze super temat, że na czasie, że porusza problemy ucznia. A teraz mnie jadą z góry na dól. Nigdy więcej tekstów o szkole i sond! wrrr przestanie dobijac człowieka, robic ze mnie dziwoląga i kujona
2008-02-27 16:06
dzięki Jugos, ale radzę sobie.. bez Twojego głaskania ;P