Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Spotkanie w lesie - część 2   

Dodano 2005-03-31, w dziale opowiadania - archiwum

Zaraz za moim rumakiem z lasu wypadły z wielkim rykiem i trzaskiem łamanych drzew dwie wielkie bestie. Na wolnej przestrzeni szybko dogoniły konia i w jednej chwili rzuciły się na niego. Zwierze głośno pisnęło z bólu. Bestie zaczęły wyrywać z niego ogromne kawały mięsa. Musiałem walczyć póki były zajęte jedzeniem, w przeciwnym razie zwęszyłyby mnie wracając do lasu.
Powoli ześlizgnąłem się z drzewa, wyciągnąłem łuk, napiąłem strzałę i celując w jedno ze stworzeń wypuściłem ją. Strzała trafiła, jednak bestia nawet nie drgnęła. Po chwili zobaczyłem jak mój pocisk osuwa się po grubym futrze stwora na ziemię zwracając jego uwagę. Szybko skryłem się za drzewem, nie chcąc zostać zauważonym. Odczekałem kilkanaście sekund i wyjrzałem zza drzewa. Bestia szła w moją stronę. Napiąłem następną strzałę i wyszedłem z ukrycia. Stworzenie szybko mnie zobaczyło i z rykiem rzuciło się w moją stronę. Nie minęło trzy sekundy, a było już zaledwie w odległości dwudziestu stóp ode mnie. Widząc szarżującą bestię, z paszczą rozwartą na szerokość mojego miecza, wyposażoną w co najmniej kilkaset ostrych niby sztylety zębów, stałem niewzruszony.
Bliżej, bliżej… no jeszcze kawałek. Teraz!
Wypuściłem strzałę w sam środek paszczy potwora. Pocisk przeszedł na wylot przez mózg i bestia natychmiast padła martwa kilka stóp przede mną. Niestety śmierć jednej zwróciła uwagę drugiej maszkary. Musiałem się teraz szybko zastanowić co zrobić, bo ta już szarżowała w moją stronę. Nie miałem już strzał, a na szukanie tych wystrzelonych nie miałem czasu. Pozostawała jeszcze tylko niezbyt pocieszająca perspektywa walki w bezpośrednim starciu. No cóż albo zginę w walce albo stojąc i czekając aż stwór zrobi sobie ze mnie ucztę. Wyciągnąłem przewieszony przez plecy miecz, stanąłem w lekkim rozkroku mocno wbijając prawą nogę w ziemię, tak aby móc dobrze wybić się do skoku. Miecz trzymałem oburącz, opuszczony lekko i przechylony do tyłu. Bestia szybko znalazła się dostatecznie blisko, żeby móc zadać jej cios. Jednak nie zrobiłem tego, zmieniłem pozycję trzymanego miecza, tak że ostrze skierowane było w dół. Oderwałem nogę od ziemi, wykonałem trzy ćwierci pełnego obrotu w tył i kiedy rozpędzona maszkara wpadła do lasu, wyrywając przy tym kilka drzew, skorzystałem z okazji i zadałem cios… Cholerne błoto! Poślizgnąłem się. Chybiłem.
No to pięknie…
Miecz utkwił w drzewie, wbity głęboko. Nie było czasu na szarpanie się. Zacząłem biec. Po chwili jednak zdałem sobie sprawę, że choćbym nie wiem jak szybko biegł, to i tak nie uda mi się uciec bestii. Stwór szybko otrząsnął się po uderzeniu w ścianę zieleni i rzucił się w moją stronę, łamiąc przy tym kolejne drzewa. Dopadł mnie, przeskoczył nade mną i zagrodził mi drogę. Stanąłem w kałuży błota na ugiętych nogach wpatrując się w oczy bestii. Dopiero teraz uświadomiłem sobie z czym mam do czynienia. Potwór wielkości czterech koni, przypominający nieco niedźwiedzia, o srebrzystoszarej sierści, ogromnym rogu na czole, wielkich żółtych oczach, w których aż kipiała dzikość i paszczy wyposażonej w dwieście małych maszyn do zabijania. To był cieniostwór, ostatnie stworzenie na tym świecie, które chciałbym teraz widzieć. Nie życzę spotkania z nim nawet największemu wrogowi, gdyż walka z tą bestią nigdy nie jest wyrównana.
Bestia stała przez chwilę w bezruchu wpatrując się we mnie, głośno dysząc i wypuszczając przy tym z paszczy opary rozkładającego się mięsa i krwi. Jej ślina spływała sporym strumieniem do błota pod moimi stopami. Bogowie, jak ja się wtedy bałem, nie miałem zielonego pojęcia co zrobię, kiedy cieniostwór się na mnie rzuci. Zacząłem się nawet zastanawiać, co się ze mną stanie po śmierci. W momencie gdy serce biło mi już w przełyku i czułem jak krew płynie chyba wszystkimi żyłami w moim ciele, bestia z głośnym rykiem rzuciła się na mnie. Chciałem uciekać, ale przewróciłem się w kałuży błota i śliny. Bestia była już na wyciągnięcie ręki, kiedy w powietrzu usłyszałem cudowną pieśń jaką wydaje z siebie miecz wyciągany z pochwy. Coś błysnęło mi przed oczami i po chwili w oczach bestii utkwiły dwie żelazne gwiazdy. Przyprawiło ją to o jeszcze większą furię. Zaczęła się rzucać i wbijać szpony w ziemię i otaczające ją drzewa. Trzeba tu zauważyć, iż cieniostwory mają świetny węch i jestem przekonany, że nawet wtedy, gdyby potwór nie czół ogromnego bólu, doskonale poradziłby sobie z dopadnięciem mnie. Obejrzałem się za siebie żeby zobaczyć co się dzieje, ale niczego nie dostrzegłem. Za to bestia znowu wydała z siebie przerażający ryk. Odwróciłem się i zobaczyłem jak z cieniostworem walczy jakaś ciemna postać. Była mniej więcej rozmiarów dorosłego mężczyzny i takiego przypominała. Postać była uzbrojona w dwa zakrzywione miecze i świetnie sobie z nimi radziła. Mogę przysiąc na miłość do mojej zmarłej matki i umęczonego ojca, że nigdy nie widziałem żeby ktoś walczył z taką szybkością, finezją i dokładnością. Postać unikała ciosów bestii, jakby z góry wiedziała, gdzie takowe zostaną zadane. Przy tym wykonywała akrobatyczne popisy z orężem. Z łatwością też sama zadawała ciosy, ale ani jeden nie chybiał, a każdy z nich był jakby dokładnie przemyślany. Najpierw w nogi, a następnie kilka cięć po plecach. Wszystko to robiła niezwykle szybko i z taką łatwością, że odniosłem wtedy wrażenie, iż wręcz tańczy wokół bestii w rytmie własnej muzyki i ryków potwora. W końcu ciemna postać znalazła się przed głową cieniostwora i wykonała dwa błyskawiczne cięcia krzyżowe przez jej gardło. Stworzenie wydało tylko pusty pisk i padło na ziemię. Tajemnicza postać wytarła ostrza mieczy o futro bestii, po czym wstała, schowała je w pochwy i odwróciła się w moją stronę. Po chwili wpatrywania się we mnie podeszła nieco bliżej i powiedziała bardzo poważnym i jakby mokrym głosem:
Wybacz mi, że się jeszcze nie przedstawiłem. Jestem Kalam Mekhar z klanu Assamitów, ale tobie i tak pewnie niewiele to powie.
- a —>Mimo wszystko, miło mi i dziękuje za pomoc. Gdyby nie ty byłbym już zapewne trawiony przez to ścierwo.
- a —>Żaden kłopot, ale teraz bądź tak miły i zabieraj się stąd. Wybacz moje maniery, ale mam tu jeszcze coś do załatwienia i nie chciałbym cię w to mieszać.
- a —>Uszanowałem wolę mojego wybawiciela. Dziękując mu jeszcze raz, odwróciłem się i poszedłem w stronę wyjścia z lasu. Wyciągnąłem wbity w drzewo miecz, podniosłem leżące na ziemi łuk i kołczan i wyszedłem z lasu. Wychodząc odwróciłem się. Kalam klęcząc na ziemi i robił coś przy ciele cieniostwora, nisko nad nim nachylony. Jego prawo, w końcu pokonał bestię. Głęboko w sobie podziękowałem mu raz jeszcze, a po chwili usłyszałem jego donośne wołanie:
Nie ma za co, to na prawdę żaden problem!
- a —>Nie wiedziałem jakim cudem usłyszał moje podziękowanie i nie chciałem tego wiedzieć. Teraz myślałem już tylko o ciepłej kąpieli, sytej kolacji i wygodnym łóżku. Jednak przez całą drogę, dopóki nie dotarłem do miasta, nie mogłem jakoś wyrzucić z pamięci obrazu Kalama walczącego z cieniostworem. Coś głęboko w środku mówiło mi, że nie jest to nasze ostatnie spotkanie. Teraz wiem, że cokolwiek to było miało sporo racji…


~ The End~

Oceń tekst
Średnia ocena: 0 /0 wszystkich

Komentarze [5]

~Morgana
2005-05-19 09:07

Gothic… Cudowna rzecz… Zabrakło mi tylko ścierwojadków… Xardas byłby z ciebie dumny… Diego też.

~Aniołkowa
2005-04-02 07:55

ej ostatnio zaczęłam komentować w lesserze, czego wcześniej nie robiłam. tyryry. Co do opowiadania to się po prostu uśmiecham, bo podobać mi się podobało:) Podobno autor też ładnie rysuje, więc może by swoje opowiadania ilustrował:)

~Goldie
2005-04-01 21:45

Ciekawe? Może trochę tak. Ale dobrze napisane. Masz pióro, gościu.

~Ona Anonimowa
2005-04-01 19:40

Nie wiem co mnie tak urzeka w twoim stylu pisania…aczkolwiek jak ci ostatnio mówiłam, popełniłeś gafę rzeczową nie do wybaczenia :P co do komentarza poniżej…to hmmm…książkę? może jeszcze nie teraz…ale masz zadatki…jakby co to mam wtyki we WSiP-ie :D

~Gość
2005-04-01 10:01

chłopie książke piszesz czy co :/

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry