Świat hipokrytów   

26 sierpnia Rosja ogłosiła jednostronnie niepodległość zbuntowanych gruzińskich republik autonomicznych - Abchazji i Osetii Południowej. Wsłuchując się uważnie we wszystkie wcześniejsze komentarze, można się było tego spodziewać. Było to nieuniknione, jak zmiana pór roku. Teraz plują jadem komentatorzy sceny politycznej z różnych państw Unii Europejskiej i USA. Sęk w tym, że państwa te same dały Rosji na to swoje przyzwolenie.

Nie wiem czy pamiętacie jeszcze, co wydarzyło się 17 lutego tegoż roku na Bałkanach? Otóż tego dnia swoją niepodległość - również jednostronnie - ogłosiło Kosowo. Co ciekawe, większość światowych mocarstw zatwierdziło ten fakt i to wbrew prawu o samostanowieniu narodów. Inaczej zachowała się Rosja. Bezspornym jest fakt, że była to swoista walka o wpływy na tym terenie. Europa Zachodnia (m. in. Francja, Wielka Brytania i Niemcy) oraz Stany Zjednoczone błyskawicznie zaakceptowały taką sytuację, aby sprzeciwić się Rosji oraz żeby przypodobać się muzułmanom. Kreml z kolei nie mógł się z tym faktem pogodzić, ponieważ w Rosji również są obszary, które znajdują się w podobnej sytuacji (Hiszpania postąpiła analogicznie). Dziś Moskwa oficjalnie informuje, że ogłasza niepodległość republik autonomicznych nominalnie wchodzących w skład Gruzji (faktycznie kontrolowanych przez Rosję), powołując się przy tym na casus Kosowa. I chociaż okoliczności i podłoże tamtych wydarzeń były nieco inne, to chyba jednak ma rację. Okazuje się, że międzynarodowe ustalenia w tych kwestiach nie mają chyba specjalnego znaczenia. Wszyscy możni interpretują je tak, aby były one dla nich korzystne. A może lepiej byłoby je znieść i przestać udawać? Przeciętny obserwator sceny politycznej odnosi wrażenie, że wszystko to jest tylko grą, w której każda ze stron próbuje wygrać coś dla siebie. Gdy rozwiązanie sprawy Kosowa było korzystne dla USA – wówczas USA uznało niepodległość tej prowincji. Teraz, gdy Rosja nie chce utracić swoich wpływów w Osetii, to uznaje niepodległość tego spornego terytorium (Osetyńcy od lat próbują przyłączyć swoją republikę do Rosji). Na jaw wychodzi cała hipokryzja wielkich mocarstw. Rozpoczęła się walka o dominację i wpływy, która może stać się zaraniem znacznie większego konfliktu.

To bogaci wywołali wojnę w Gruzji kierując się przy tym swoiście pojmowaną moralnością Kalego. Dwuznaczne jest bowiem zachowywanie integralności Gruzji bez zachowywania integralności Serbii. Tymczasem Abchazja i Osetia się cieszą. A w całej tej zawierusze rozgrywają się dramaty wielu gruzińskich rodzin, o których nie jesteśmy zbyt obszernie informowani. Właśnie tam giną i cierpią tysiące ludzi i to tylko dlatego, że biedne kraje są dziś wyłącznie marionetkami w rękach światowych hegemonów. Źle się dzieje.