Sytuacja nie do uzdrowienia?
Jest sobota 7 lutego 2015. Matka zmierza do swojego pokoju, by położyć się spać. W pokoju obok jej najstarszy syn ogląda właśnie mecz Juventus - Milan. Drużyna jej syna przegrywa 2:1, tracąc dwa gole po ewidentnych spalonych. Syn siedzi przed kompem z szalikiem narzuconym na ramiona i czeka na cud. Nadchodzi 65. minuta. Alvaro Morata zdobywa gola na 3:1. W domu rozbrzmiewa głośne "k... jego mać”. Matka wchodzi zaniepokojona do pokoju syna. W normalnych okolicznościach syn dostałby pewnie burę, ale nie tym razem. Ona wie, jak bardzo przeżywa tę porażkę.
Teraz spokojnie możecie uznać mnie za dziwaka, który ogląda Serie A. Większość znanych mi ludzi nie jest w stanie patrzeć na "widowiska" z włoskich boisk. Szczególnie, gdy gra Milan... Ja też mam pecha, ponieważ jestem jeszcze niepełnoletni, a mecze czerwono-czarnych należy oglądać wyłącznie przy wsparciu wszelkich dostępnych środków wspomagających. Już drugi sezon drużyna jest w ogromnym kryzysie. To jeden z najbardziej utytułowanych klubów na świecie, w czym więc tkwi ich problem?
Niedawno zakończyło się zimowe mercato. Kibice prosili zarząd o zatrudnienie rasowego środkowego pomocnika, gracza typu Rakiticia, który byłby łącznikiem między atakiem i obroną. Niestety, nie znaleziono na europejskim rynku odpowiedniego zawodnika. Kto zatem przybył?
Mercato zaczęło się od wymiany na linii Milan - Atletico. Do ekipy z Madrytu powędrował Fernando Torres. W Milanie w 10 meczach zdołał strzelić tylko jednego gola. W Atleti odżył. W drugą stronę poszedł Alessio Cerci. Włoch miał grać w Milanie od początku sezonu, ale brak funduszy na to nie pozwolił. I tu objawił się prawdziwy geniusz Adriano Gallianiego, który okazał się być mistrzem negocjacji. Wymiana póki co wychodzi dla obu ekip na korzyść. Kolejnym wzmocnieniem ma być Suso Fernandez, uznawany za wielki talent. Ten przybył za darmo z Liverpoolu, w którym grał nie za wiele. O tym wzmocnieniu nie jestem w stanie wiele powiedzieć, bo to jest taki typowy no-name. Następny wymieniony jegomość jest już na szczęście trochę bardziej znany. Chodzi o Mattie Destro. Milan wprawdzie go wypożyczył, ale myślę, że po sezonie raczej go kupią. Problem jednak nie w tym. Nie tylko moim zdaniem drużyna ta nie potrzebuje kolejnego napastnika. Jest Pazzini, jest Menez, a zatem Destro jest raczej zbędny. Na koniec wzmocniono też linię defensywną. Do ekipy powrócił wychowanek, Luca Antonelli, co uważam za dobre posunięcie. Solidny obrońca, znający realia tej ligi, był tej drużynie potrzebny jak lekarstwo. Wystarczy popatrzeć na lewą flankę. I się nie pomyliłem. Wystarczyło 30 minut, abym go polubił (strzelił wyrównującego gola w meczu z Juventusem). Wypożyczono również Salvatore Bochettiego, o którym wiadomo na razie tylko tyle, że grał w Spartaku Moskwa. Osobiście nie sądzę, że zadomowi się tu na dłużej. Na koniec zaklepano jeszcze Gabriela Palettę, jedynego gracza, na którego wydano pieniądze (aż 1 mln €). Oby się sprawdził, bo przybył z Parmy, która obecnie sięgnęła dna ligowej tabeli.
A kto ubył? Odszedł Torres, który był rażąco nieskuteczny, ale widzę, że w Atleti powoli się odbudowuje. Z wypożyczenia wrócił co prawda Matri, ale trafił do Juventusu. I wiecie, co mnie w jego przypadku irytuje? Fakt, że Milan musi wywiązać się z kontraktu, płacąc temu nieudacznikowi połowę pensji. To był fatalny transfer. Odszedł też do Genoi M'Baye Niang. Wielki talent, choć w parze z tym jego talentem idzie równie wielka niedojrzałość, jazda po pijaku czy rozbicie samochodu w drodze na mecz. I to by było na tyle w sprawie zimowego okna.
Moim zdaniem skład powinien teraz wyglądać mniej więcej tak: Diego; Lopez, Rami, Mexes, Alex, Antonelli; Cerci, De Jong, Suso, Bonaventura; Menez, Destro. Uważam też, że niektórzy zawodnicy nigdy nie powinni się znaleźć w Milanie. O kim mówię? Oto moja lista: Muntari, Essien, Armero, Albertazzi, Montolivo, Zapata, Pazzini, Bonera. Gdy Muntari i Essien wybiegli w pierwszym składzie na Juve, byłem pełen obaw. Nie myliłem się. Oni są po prostu słabi. Dwóch lewych obrońców Armero i Albertazzi również mnie irytuje. Ba wśród kibiców Milanu krąży nawet taki dowcip. Wiecie co mają wspólnego Albertazzi, Armero i kurek w kranie? Każdym z nich równie łatwo się kręci. Wiem, że to trochę suche, ale za to prawdziwe. Na prawdę nie mam pojęcia, dlaczego Allegri uczynił z Montolivo kapitana ani dlaczego Inzaghi tę jego decyzję podtrzymał. Przecież Monto jest słaby i kompletnie nic nie wnosi do gry zespołu. Brak mu też zdolności przywódczych. Zapata to także porażka, a ilość minut gry, jakie otrzymuje Pazzini, pokazuje wymownie, ile potrafi. O Bonerze nawet nie wspomnę, bo o jego wyczynach trzeba by było napisać osobny tekst. Jest jeszcze pomysł, żeby sprzedać El Shaarawiego. Umiejętności to on i owszem ma, ale robi się z niego drugi Pato. Chodzi o to, że ciągle się łamie. Kto zatem prezentuje się w tym zespole pozytywnie? Na pewno bramkarz. Lopez to absolutna światowa czołówka. Jak wspomniałem powyżej Antonelli potrzebował również tylko kilkudziesięciu minut, żeby kibice go polubili i liczę, że teraz ich nie zawiedzie. Na pozycji DM szaleje De Jong. Prawdziwy walczak, który przypomina mi Gattuso. Dusi w zarodku ataki przeciwników, walczy do końca i nigdy nie cofa nogi. To mi się podoba. Jeszcze jest Menez. Siódemka Milanu strzela dziś jak na zawołanie, mimo widocznego deficytu dobrych rozgrywających. A wyobrażam sobie, co by było, jakby był dobry pomocnik, który mógłby mu dograć piłkę.
Są nazwiska? No niby są. Z takim składem spokojnie można bić się o scudetto z Juventusem i Romą. Więc co jest nie tak? Odpowiedź jest równie banalna co prosta. Trener. Filippo Inzaghi był prawdziwym killerem pola karnego. Może brakowało mu trochę techniki, ale wykańczał akcje jak mało kto. Na ławce trenerskiej jednak mu nie idzie. Nie ma podejścia do zawodników ani koncepcji taktycznej. Przed sezonem powiedział, że „chce być dla Milanu takim trenerem, jakim był dla Manchesteru Ferguson”. Słuszna, choć smutna refleksja, bo pozwolę sobie przypomnieć, że Sir Alex swoje pierwsze trofeum zdobył dopiero po sześciu latach pracy. Trudno za to nie porównywać go z Clarensem Seedorfem. Ten Holender (surinamskiego pochodzenia) wkroczył do rozbitego zespołu i w miarę dawał radę. Opieram się teraz ciężkiemu wrażeniu, że ostatnim „trenerem” w Milanie był Zlatan Ibrahimović. Był on niepodzielnym liderem w szatni. Teraz odnoszę wrażenie, że trenerzy wymieniają się według pewnego systemu. Seedorf nosił 10. Inzaghi zakładał 9. To kto następny w kolejce? Pewnie Gattuso, bo ten biegał z 8. Zobaczyć tego wojownika na ławce trenerskiej Milanu... To byłoby coś.
Dlaczego więc to Inzaghi jest trenerem? Bo tak chciał zarząd klubu. A wiecie dlaczego Seedorf został zwolniony? Bo nie potrafił utrzymać języka za zębami. Pippo zaś siedzi cicho i na pewno posady tak szybko nie straci. Poza tym jest ulubieńcem Berlusconiego. Najbardziej z całego tego towarzystwa nie toleruję właśnie tego ostatniego. Jak zakręcił kurek z kasą, to w klubie zaczęło dziać się źle. Na szczęście jest Adriano Galliani, mistrz w swoim fachu, który potrafi przeprowadzać transfery nawet bez kosmicznych nakładów finansowych (raczej bez żadnych). Brak pieniędzy, to dziś w klubie norma. Jednym z poważnych problemów Milanu jest także stadion. Stadion, za którego wynajem płacą na spółę z Interem aż 8 mln €! (San Siro jest obiektem należącym do Mediolanu). Ruszył wobec tego projekt budowy nowego stadionu. Co ja o tym sądzę? Patrząc na to, jak na zmianie stadionu wyszedł Juventus, to ja jestem za. W przypadku Milanu zgodziłbym się nawet na zmianę właściciela. Tylko broń Boże nie na jakiegoś szejka. Chodzi mi tu raczej o gościa, który wyprowadziłby klub na prostą, tak, żeby stał się znowu takim Milanem, jakiemu dałem się uwieść ponad dwanaście lat temu. Ktoś może spytać dziś, czy było warto? Myślę, że tak, choć teraz muszę się uzbroić w cierpliwość i poczekać na kolejne wielkie sukcesy.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?