Szał Euro
Istnieją na tym świecie sprawy niezmienne: nowe ekipy rządowe w Polsce są zazwyczaj nieporadne, Polacy narzekają na wszystko, a po ciężkim i pełnym wyrzeczeń roku szkolnym nadchodzą upragnione wakacje. Równie pewne było dla mnie i to, że EA Sports wyda nową grę, wykorzystując popularność europejskiego święta futbolu.
I tak ukazała się ostatnio gra UEFA Euro 2008. Nie będę ukrywał, że nie jest to gra wybitna i nawet nie rości sobie do tego pretensji. To po prostu wersja FIFY 2008 (z odrobinkę zmienionym silnikiem meczowym) stworzona tylko po to, aby nabić monetami kieszenie kanadyjskich programistów. Gra została wprawdzie spolszczona, ale nadaremnie oczekiwalibyśmy w niej porywających komentarzy znanych polskich komentatorów sportowych, jak choćby Dariusza Szpakowskiego czy Włodzimierza Szaranowicza. Sam nie wiem – cieszyć się z tego powodu czy płakać? Tak czy inaczej możemy za to posłuchać, jak Anglicy łamią sobie język próbując wymówić nazwisko Błaszczykowskiego.
Włączamy grę. Na początek miłe zaskoczenie. Chyba po raz pierwszy wykorzystano w intro prawdziwe bramki z poprzednich czempionatów. Menu, już od FIFY 2006, pozostaje praktycznie bez zmian, no może poza kolorami. Jak zawsze jest tu mnóstwo niepotrzebnego klikania (np. żeby zapisać grę trzeba trzy razy to potwierdzać, a kolejne okienka pojawiają się bardzo wolno). W sumie jest jednak przejrzyście i ładnie. A w co możemy grać? Do wyboru mamy Mistrzostwa Europy, eliminacje, tryb „Zostań kapitanem” lub „Rozgrywki Europejskie”, a także trening i konkurs rzutów karnych. W grze brakuje natomiast licencji na Holandię, o czym przekonałem się osobiście. Zmusiło mnie to do ściągnięcia sobie z Internetu uaktualnienia, zawierającego rzeczywisty skład tej drużyny. Eliminacje pełne są nieścisłości. Poza tym brak w nich np. możliwości dokonywania dodatkowych powołań. Myślę, że można było tę fazę znacznie ciekawiej rozbudować. „Zostań kapitanem”, to z kolei przeróbka trybu „Zostań gwiazdą” z FIFY (polega na kierowaniu pojedynczym piłkarzem). Kamera usytuowana jest tutaj bardzo niewygodnie. „Zawieszono” ją gdzieś nad połową boiska, co znacznie utrudnia graczowi prawidłową ocenę lotu piłki. „Rozgrywki Europejskie”, to z kolei dla gracza swoiste wyzwanie (np. przegrywasz 2:0 po pierwszej połowie - doprowadź do zwycięstwa!). Nie powiem, to bezsprzecznie atrakcyjny pomysł. Żywotność gry powinna teoretycznie wydłużyć gra w sieci, ale wątpię, żeby fanom chciało się grać tylko reprezentacjami. Moim zdaniem gracze powrócą raczej do zwykłej FIFY.
A sam mecz? Odgrywane na początku hymny pozwalają wczuć się w atmosferę widowiska. Jednak sama gra pozostawia już wiele do życzenia. Na boisku jest tak ciasno, jak na małej sali gimnastycznej w naszej szkole. W odróżnieniu od rzeczywistości, wymiary boiska w grze są zdecydowanie za małe. Niewiele można zrobić. Piłkarze wydają się być także o wiele mniej rozumni niż w rzeczywistości. Żaden z nich nie wie, co to znaczy wysunąć się na wolne pole. W efekcie mamy taki kabaret, że boczni obrońcy niezwykle rzadko przekraczają połowę boiska. Nawet środkowi pomocnicy niezbyt często podchodzą pod bramkę, a jeden zawodnik walczący z całym blokiem defensywnym wygląda kuriozalnie i nie wiele jest w stanie wskórać. Zawodnicy mogą wykonywać bardzo efektowne, ale nieefektywne zwody i to tylko za pomocą gałek analogowych w padzie. Dzięki nim możemy również delektować się nowym, lepszym systemem stałych fragmentów gry. W tej grze nie każdy rzut wolny kończy się bramką, a gdy to się już uda, czujemy autentyczną satysfakcję. Świetnie zrealizowano konkursy rzutów karnych. Dużym mankamentem gry wydaje się być jednak wysoki poziom trudności (mimo czterech dostępnych). Ja już na drugim z nich miewałem hokejowe wyniki. Padało sporo goli i to dla każdej ze stron. Przyznam, że irytował mnie ten nieustający pościg za przeciwnikiem. Wadą gry jest także, w moim odczuciu, obecność na ławce rezerwowych tylko pięciu zmienników, podczas gdy na prawdziwym Euro trener ma do dyspozycji całą kadrę!
Grafika pozostaje niezmieniona od kilku lat i jest po prostu brzydka (np. murawa jest jaskrawo zielona). Nieźle natomiast odwzorowano stadiony. Wielka szkoda, że producenci traktują posiadaczy komputerów osobistych jako gorszą kategorię graczy. Okazuje się bowiem, że gra przygotowana na konsole nowej generacji jest zupełnie inna i ma znacznie ładniejszą szatę graficzną. Niezła jest za to ścieżka dźwiękowa. O dziwo, nie zdecydowałem się wyłączyć jej podczas grania. Pozytywnie zaskoczyło mnie także odwzorowanie polskiej kadry, z czym zawsze były problemy (zauważyłem tu jednak brak w składzie Rogera).
UEFA Euro 2008, to gra równie słaba, jak występ Isis Gee na festiwalu Eurowizji w Belgradzie. W czasie prawdziwych piłkarskich mistrzostw Europy zabawa jest znacznie lepsza. Irytuje brak realizmu i możliwości czerpania przyjemności z samego grania. Pozostaje nam Pro Evolution Soccer, którego producenci nie nastawiali się wyłącznie na zysk i nie wprowadzili specjalnej edycji gry z okazji Euro. Warto tu także nadmienić, że nową grafikę wprowadzili dopiero wówczas, gdy dostały ją również konsole. A produktu EA Sports nie polecam, nawet zagorzałym miłośnikom serii FIFA.
Grafika:
Komentarze [2]
2008-06-13 21:06
Heh, widzę że nikogo specjalnie nie obchodzi ani nowy produkt Electronic Arts, ani Twój artykuł, Rybosomie.
- 1