Ufff!
Odetchnęłam z ulgą. I myślę, że reakcja ta nie będzie obca również innym słuchaczom Gabrieli Kulki. Tak wielką ulgę przyniósł mi najnowszy album tej artystki, który wręcz upewnił mnie, że jest jeszcze nadzieja dla polskiej sceny muzycznej.
Długo musieliśmy czekać na ten krążek. Mogłoby się wydawać, że po niesamowitym materiale z płyty „Out” (2006) może być już tylko porównywalnie dobrze, ale na płycie „Hat, Rabbit” pianistka zaskakuje nas ponownie: energią, świeżością. I nawet porównania do Kate Bush nie wyrażają do końca talentu, z jakim mamy tu do czynienia. Stało się – jest Gaba Kulka – piosenkarka, po której nazwisku możemy postawić kropkę, bo broni się samo.
Być może nie jest to muzyka dla wszystkich. Twórczość Gaby przeciwstawia się zdecydowanie powszechnemu komercjalizmowi, na który w dalszym ciągu jest wielkie zapotrzebowanie. Jednak ufam, że znajdą się sympatycy i takich brzmień. Zacznijmy od pierwszego singla pt. „Niejasności”, który pojawił się na liście przebojów radiowej trójki i od razu wkupił się w łaski słuchaczy. Nie można powiedzieć, że nie wpada w ucho. I to jest chyba cechą większości utworów tej artystki. Kompozycje są żywe i przyjemne. Idealny sposób na przebudzenie, a jeszcze lepszy na poprawę humoru przed snem.
Na płytę składa się trzynaście utworów. Jeśli chodzi o warstwę tekstową, to trzeba przyznać, ze Kulka jest przewrotna. Bawi się słowem, zarówno po polsku jak i po angielsku. Oprócz wspominanych już ”Niejasności’, warte polecenia są również utwory „Challenger” i „Aaa”. Trudno mi wyróżnić którykolwiek z utworów zawartych na tej płycie, gdyż wszystkie trzymają wysoki poziom.
I choć to alternatywa, to wydaje się być produkcją bardzo przyswajalną dla ucha przeciętnego słuchacza. W porównaniu do poprzednich krążków, lepiej wygląda tym razem kwestia promocji. Wydaje się, że znalazł się wreszcie ktoś na tyle mądry, aby otworzyć szerzej drzwi dla dobrej muzyki.
Orginalny głos wspomnianej wokalistki możemy usłyszeć także na najnowszej płycie Reni Jusis. W kawałku „Osiem minut” piosenkarki tworzą profesjonalny duet, a ballada pokazuje trochę inne oblicze Gaby.
Być może moja recenzja nie jest wystarczająco krytyczna, ale zostałam oczarowana. Polecam więc tę płytę gorąco i wracam do jej ponownego przesłuchania.
Grafika:
http://www.mystic.pl/upload/Image/CD/G/GabaKulkaHatRabbit.jpgKomentarze [8]
2009-05-26 23:26
Sukces zgubi wiele zespolow. Czy dobrze jest pamietac? pewnie nie. Piosenki na pewno, sluchajac i cofac warge by docenic poziom “nie – komercjalizacji slow”
2009-05-26 21:08
edit: światełek,które sukces zgubił.
2009-05-26 07:59
Trochę masz racji Laziale. Było już parę takich światełek, których sukces zgubił. Może po prostu warto trzymać w pamięci moment, w którym byli światełkami.
2009-05-26 00:33
Nadzieja matką głupich. W tym kraju jeśli odniesiesz sukces, wystawiasz się praktycznie na pożarcie. Dziewczynie życzę szczescia oczywiście.
2009-05-25 17:34
“London calling” też lubię, ale chyba mimo wszystko, bardziej w wykonaniu The clash. Ale “królestwo i pół” polecam bez namysłu. Tyle że to nie ta płyta ;)
2009-05-24 22:39
tylko za pol krolestwa oddam dolna warge.
2009-05-24 22:11
a ja polecam : this city i london callin
recenzja jak zwykle na dobrym poziomie. ;)
2009-05-24 12:19
Jak dla mnie recenzja świetna;) A piosenka “Niejasności” jest rewelacyjna:)
- 1