Umarł król. Niech żyje król?
Znany na całym świecie szwajcarski tenisista. Były lider rankingu ATP World Tour. Najlepszy z najlepszych. O Rogerze Federerze można mówić jedynie w superlatywach. To bowiem nie tylko niezwykle utalentowany zawodnik, ale i niesamowita osobowość o wielkim sercu. W tym roku wydarzyło się jednak w jego życiu coś, co spowodowało, że dopadł go potężny sportowy kryzys. Przykro patrzeć, jak po wielu miesiącach dominacji w rankingach zaczyna przesuwać się w dół.
Roger wielokrotnie zapisał się już na kartach historii. W zawodowej karierze osiągnął prawie wszystko. Zwyciężał w największych imprezach, takich jak : Roland Garros, Australian Open, US Open czy Wimbledon. W swojej kolekcji ma również złoty oraz srebrny medal Igrzysk Olimpijskich (odpowiednio Pekin 2008 – gra podwójna i Londyn 2012 gra pojedyncza). W całej swojej przygodzie ze sportem wygrał już 77 turniejów i utrzymywał się na pozycji lidera rankingu przez 302 tygodnie. To bez wątpienia dotychczasowy rekord.
Jednak w ostatnim okresie coraz głośniej i powszechniej mówi się o "kryzysie", w jakim znalazł się sympatyczny Szwajcar. Tego roku na pewno nie zaliczy do udanych. Nie udało mu się do tej pory zdobyć ani jednego liczącego się trofeum, mimo startu w wielu turniejach. Jego pozycja w elicie zaczęła znacząco słabnąć . Oczywiście natychmiast pojawili się liczni krytycy, którzy oficjalnie zaczęli wytykać mu te potknięcia. Wielu zaczęło nakłaniać go nawet do zakończenie kariery i odwieszenia rakiety na kołek. Mimo to Roger nie poddaje się i stara się pokazać światu z jak najlepszej strony. Bardzo bliski był tego podczas turnieju w Cincinnati, gdzie doszedł do ćwierćfinału, ale niestety przegrał tam ze swoim największym konkurentem sportowym , a zarazem dobrym przyjacielem, Rafaelem Nadalem .
Krytyki Rogerowi nie szczędzą również ostatnio jego rodacy, którzy przychylają się do opinii wypowiadanej przez wielu internautów, zachęcającej Rogera do zakończenie kariery. Powód ? W światowych turniejach błysnął formą ostatnio kolejny szwajcarski tenisista - Stanislas Wawrinka, który wdarł się na listę najlepszych niczym błyskawica. W ostatnich zawodach (US Open), w których Federer odparł już w IV rundzie, Wawrinka doszedł aż do półfinału, gdzie po niesamowitej walce został pokonany przez aktualnego lidera rankingu - Novaka Djokovica.
Można by rzec –„Umarł król. Niech żyje król”. I coś mi się wydaje, że Szwajcarzy tak właśnie postrzegają obecnie tę sytuację. Jeden wiele osiągnął, być może wypalił się, a zatem teraz nadszedł czas na tego drugiego, cztery lata młodszego.
Jednak na pewno nie jest to koniec kariery Federera. Do końca roku zostało jeszcze kilka ważnych imprez tenisowych, w których ma on szansę pokazać się z lepszej strony i poprawić swoje marne póki co miejsce w ranking.
Mimo tego upadku nie powinniśmy jednak zapominać, jak wiele dokonał on w świecie tenisa i poza nim. Przypomnę więc tylko mniej zorientowanym, że jest on od 2006 roku ambasadorem dobrej woli UNICEF, założycielem fundacji pomagającej chorym dzieciom z Republiki Południowej Afryki i promującej sport wśród młodzieży oraz uczestnikiem licznych gier pokazowych, z których dochód przeznaczano na rzecz poszkodowanych w trzęsieniach ziemi, powodziach i huraganach na całym świecie.
Sympatycznemu Szwajcarowi chciałabym więc na koniec życzyć przełamania kryzysu i powrotu do efektownego tenisa na wysokim poziomie.
Grafika:
Komentarze [1]
2013-09-24 07:08
prosta grzeczna rozprawka, no cuż... początek niczym z Wikipedii, ale wierzę w ciebie.
- 1
