Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Uśmiech   

Dodano 2012-02-28, w dziale opowiadania - archiwum

Szła ulicą skulona, ciasno obejmując ramionami swoje drobne ciało. chociaż na dworze panowało łagodne, wiosenne ciepło. Swoją opuszczoną do granic możliwości twarz zasłaniała woalką rozpuszczonych włosów w kolorze poszarzałego blondu. Smutnych oczu nie powinno pokazywać się nikomu. To jej prywatne cierpienie, nikt inny nie ma wstępu do tego świata, który odbija się w jej spojrzeniu.

Czasem zastanawiała się, co ludzie o niej myślą, mijając ją na ulicy. Czy są zaciekawieni jej postacią? Czy fascynuje ich, co może kryć się we wnętrzu tej kruchej, ubranej w szarą sukienkę dziewczyny? A może w ogóle nic nie myślą? Przecież jest tylko małym człowieczkiem, jednym z wielu na tej ulicy, w tym mieście, na tym świecie... Może tak jest nawet lepiej. Może dobrze, że nikt nie próbuje odgadnąć jej małych, wielkich tajemnic. Nie zrozumieliby i pewnie by nią pogardzali.

A tak... tylko ona sama tak naprawdę wie, kim jest. Nikt inny nie zwiedza jej serca - mieszkania wspomnień, złudzeń, pragnień. Tylko ona każdego wieczoru udaje się w podróż. Czasem nie może odnaleźć drogi powrotnej do stabilności przez godziny. Bywa, że dopiero świt wkraczający bladą jasnością do jej pokoju wyprowadza ją z tego labiryntu, a może po prostu z jej prawdziwego, lepszego, idealnego świata. I wtedy często zdarza jej się płakać. Głównie z powodu tego, że nie wie, w co może i powinna wierzyć. Czy warto wierzyć w jej baśniową fikcję? Czy kryje się w niej jakaś naiwna prawda? A może powinna z bezpiecznym dystansem traktować to, co serwuje jej wyobraźnia? Może jedynie w namacalne krawędzie rzeczywistości należy wierzyć?

A później musi wyjść na ulicę do rozwrzeszczanego, obcego jej tłumu, by tam zmierzać się z jej największym wrogiem - obojętnością. Patrząc w płyty chodnikowe, umacnia się w swojej niepewności. Jej wątpliwości stają się coraz większe, coraz głośniejsze. Nie zagłuszy ich nawet odgłos mocnych, zdecydowanych kroków...

Kiedyś, gdy była jeszcze małym człowieczkiem, zbierała uśmiechy innych ludzi. Wierzyła w ich prawdę, w ich wyjątkowość, w ich siłę, w ich moc. Uważała, że każdy z nich jest gwiazdą, że w chwili zabłyśnięcia na ustach, rozjaśni także niebo. Układała je starannie w sercu. I zawsze, gdy było jej smutno, brała któryś z nich, oglądała go ze wszystkich stron, popadając w zachwyt mieszany ze wzruszeniem.

Świat przecież nie może być zły, skoro ludzie potrafią się tak uśmiechać, skoro uśmiech ma na nim prawo bytu. Potem jednak wraz z upływającym czasem zaczęła baczniej przyglądać się swojej kolekcji uśmiechów. Odkrywała, że niektóre z nich były tylko maską, która miała przykryć smutek, złość, gniew. Pozbywała się ich stopniowo, wyrzucała z pamięci, tracąc nadzieję. Nie wychodziło jej także zbieranie nowych uśmiechów, bo dostrzegała już więcej niż kiedyś. Przestała ufać uśmiechom i ludziom, którzy je rozdawali. Przestała wierzyć w ich moc.

Pewnie dlatego teraz stale była smutna. Już nie mogła rozpamiętywać poszczególnych uśmiechów, by w jej sercu rozlała się choć odrobina ciepła. Świat wokół niej - bez magii szczerego uśmiechu - stał się oziębły, a ona w nim obca. Dlatego tak uporczywie próbowała się ukryć. Jeszcze nie daj Bóg ktoś zauważyłby jej tęsknotę za dawnymi dniami. A ona wolała tęsknić w swej własnej samotności.

Nagle poczuła, że właśnie się z czymś lub z kimś zderzyła. Cichutko, niemal szeptem powiedziała "Przepraszam" i chciała już odejść, nie podnosząc nawet głowy, ale coś ją tchnęło, by obdarzyć postać, którą potrąciła, choćby przelotnym spojrzeniem. A tam... odkryła uśmiech. Prawdziwy, szczery, jaśniejący na pomarszczonej przez czas twarzy. Wpatrywała się urzeczona w usta układające się w ten wyjątkowy uśmiech, aż jego posiadaczka powiedziała:

- Dziecko, wyglądasz tak, jakbyś cud zobaczyła. A na tak już zużytej twarzy to chyba niemożliwe - zakończyła ze śmiechem.

- Bo zobaczyłam. - odpowiedziała wciąż jeszcze zadziwiona dziewczyna.

To był jeden z takich momentów, które choć z pozoru wydają się mało istotne, zmieniają życie. Dzięki niemu doszła do wniosku, że prawdziwy uśmiech jeszcze istnieje, że jeszcze może go odkryć i dołączyć do swojej kolekcji. Musi tylko uważnie patrzeć, obserwować twarze i już nigdy nie chodzić z opuszczoną głową. Inni ludzie kryją w sobie mnóstwo ludzkiego ciepła, uczuć, przeżyć, a ona teraz na nowo musi nauczyć się to w nich odkrywać. To może być trudne zadanie, ale warto spróbować zaprzyjaźnić się ze światem. I samemu uśmiechać się jak najwięcej, by inni ludzie także w niej mogli odnaleźć cud zwany uśmiechem.


Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.8
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.8 /11 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry