Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Wartość miłości – cz. 3   

Dodano 2019-04-12, w dziale opowiadania - archiwum

Wnętrze restauracji przywitało ich znajomą mieszanką zapachów, która przywróciła natychmiast wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem. Zwyczajowo zajęli miejsce przy stoliku w pobliżu okna, a Carol szybko zniknął za drzwiami prowadzącymi do kuchni. Mike, pamiętając o zasadach dobrego wychowania, które niegdyś wpoiła mu przecież matka, odsunął krzesło Giselle, a następnie zajął miejsce naprzeciw niej. Oboje zaczęli delektować się nostalgiczną atmosferą tej przytulnej knajpki.

/pliki/zdjecia/wart1_0.jpg

- No to opowiedz mi moja kochana, jak spędziłaś ostatnie dwanaście miesięcy beze mnie u twego boku?

- Ach, Mike... Nawet nie wiesz, jak burzliwy był to dla mnie okres. Udało mi się zarobić nawet więcej niż w poprzednich latach...
- Naprawdę? Toż to cudowna wiadomość! - przerwał jej zafascynowany mąż.
- Niewątpliwie, aczkolwiek, mam w związku z tym także nieco mniej radosne wieści. O tym jednak za chwilę, bo widzę, że i ty masz mi do przekazania jakąś nowinę – uśmiechnęła się smutno, widząc błysk w oczach Mike'a, gdy rozmowa zeszła na sprawy finansowe.
- Ależ oczywiście, że mam! Ba, można by nawet rzec, iż jest to nowina nie tyle wielka, co po prostu ogromna! Otóż, jakiś czas temu byłem w Londynie na przeglądzie nowych technologii. Przyjechało tam mnóstwo przedziwnych ludzi – tu ściszył głos, przybliżając się do Giselle. - Mam wrażenie, że przynajmniej połowa z nich to byli kompletni szaleńcy – zaśmiał się. Ludzie ci przynieśli zarówno prototypy swych produktów jak ich projekty, które prezentowali podczas seminariów. I wyobraź sobie, że udało mi się najpierw jeden z tych niezwykłych projektów zdobyć, a później znalazłem człowieka, który praktycznie za grosze zgodził się wykonać dla mnie prototyp tego ustrojstwa. Jak tylko pokazałem ten „mój” projekt publicznie, zainteresowało się nim wiele firm, który wyraziły zainteresowanie jego masową produkcją i wprowadzenie tego produktu na rynek. Podpisałem w efekcie kilka bardzo korzystnych finansowo kontraktów.

Mike, pochłonięty opowiadaniem swojej historii, nie zauważył narastającego zdenerwowania u swej małżonki.

/pliki/zdjecia/wart2.jpg- Chcesz mi powiedzieć, że ukradłeś ten schemat? - zapytała zaniepokojona.
- A tam, zaraz ukradłem – odpowiedział lekko urażony tym stwierdzeniem Mike. - Ewidentnie ktoś go porzucił, spisując na straty. Ja jedynie udowodniłem, iż nie trzeba było tak od razu tracić nadziei w tym temacie.
- Ach tak... - Giselle ściszyła głos i przeniosła wzrok na okno.
- Kochanie... Widzę, że jesteś trochę niespokojna. Chcesz mi coś powiedzieć?
- Tak... Bo widzisz Mike – dziewczyna spojrzała prosto w oczy ukochanego. – Podjęłam ryzykowną decyzję.
- Czyli jaką? - Mike'a miał złe przeczucia.
- Posłuchaj. Ja pozbyłam się całego mojego majątku – powiedziała jednym tchem, nie spuszczając z niego wzroku. - Co takiego zrobiłaś? - zapytał powoli z niedowierzaniem.
- Pozbyłam się całej mojej fortuny i nie mam już ani grosza.
- Dlaczego?!
- Ponieważ postanowiłam zacząć wszystko od początku, ale tym razem działać zupełnie inaczej, bo w końcu zrozumiałam, czego mi tak naprawdę w życiu brakuje. Ciebie, Mike.

Chłopak patrzył na nią nie kryjąc oszołomienia. Wydawało się, jakby zupełnie nie rozumiał języka, w którym mówiła do niego żona.

- Wiem, że to nie łatwo zrozumieć. Wiem, że do tej pory oboje wierzyliśmy, że w życiu najbardziej liczą się pieniądze, ale ja w końcu zrozumiałam, że to nieprawda Mike. Mnie tak naprawdę nigdy nie chodziło o fortunę. Tak naprawdę to nigdy nie marzyłam o tym, by wchodząc do sklepu mieć świadomość, że mogę sobie kupić absolutnie wszystko – mężczyzna wpatrywał się w nią osłupiały. - Zrobiłam to, bo już wiem, że resztę życia chcę spędzić z tobą. Chcę móc być z tobą przez całe dwanaście miesięcy, każdego roku. Budzić się i zasypiać blisko ciebie. /pliki/zdjecia/wart 3.jpgByć częścią twojego życia! Mike... Nie będziemy wiecznie młodzi. Sądzę, że i dla nadszedł czas, by założyć rodzinę, mieć swój dom i...

Nagle Mike wstał. Jego wcześniejszy pełen satysfakcji, pewności siebie i dumy uśmiech zniknął, ustępując miejsca grymasowi, który zwiastował bardzo negatywne emocje. Przeczuwał, że kiedyś nadejdzie taki moment i będzie zmuszony dokonać jakiegoś wyboru, ale nie przypuszczał, że to się zdarzy tu i teraz. Nadal nie był na to gotowy, ale został zmuszony do podjęcia jakiejś decyzji. Wstał i przez chwile gapił się bezmyślnie w menu leżące na stole. W końcu podniósł wzrok i spojrzał na żonę z nieukrywanym smutkiem i żalem, po czym wydukał.

- Ja... Ja muszę to sobie przemyśleć... - wziął swoją torbę i wyszedł bez słowa z restauracji.

Po opuszczeniu lokalu ruszył wąską uliczką w kierunku portu. Dla niego ten dzień się już skończył. Zdecydował wrócić tu za rok, licząc, że jego żona w międzyczasie zmieni zdanie. Choć kochał ją nad życie, to jednak pieniądze zawsze były u niego na pierwszym miejscu.

Mike po roku wrócił w to samo miejsce, do tej samej knajpy, lecz nie zastał tam już swej kobiety. Od Carola dowiedział się jedynie, że żona opuściła zapłakana lokal pamiętnego dnia tuż po nim i nigdy więcej nie pojawiła się w Gellemur. Nie pomogły listy i liczne błagania o drugą szansę. W końcu i do niego dotarło, co stracił.

Koniec

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 3.8
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 3.8 /4 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry