Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Wilk z Hollywood   

Dodano 2014-12-13, w dziale inne - archiwum

Kilkanaście dni temu, a dokładnie siedemnastego listopada, rocznicę swojego przyjścia na świat świętował jeden z najwybitniejszych twórców filmowych w historii – Martin Scorsese. Wieść ta dotarła do mnie trochę po czasie, jednak uważam, że nigdy nie jest za późno, aby opisać karierę tak wspaniałą i bogatą w arcydzieła. Scorsese urodził się w 1942 roku, pierwszy pełnometrażowy film wyreżyserował w 1967 i od tamtego czasu zrobił ich ponad dwadzieścia.

/pliki/zdjecia/scor1.jpgScorsese przyszedł na świat w Nowym Jorku. Jego rodzice byli dziećmi imigrantów z Sycylii. Dzielnica, w której przyszło się wychowywać przyszłemu mistrzowi kina, opanowana była przez włoską mafię. Dom małego Martina otaczał świat gangsterskich porachunków, zbrodni i kościelnych procesji. On sam nie uczestniczył w zabawach z rówieśnikami (był astmatykiem) i cały świat tak zwanego „Przedpiekla” obserwował z okna. Owe obserwacje wywarły ogromny wpływ na jego karierę. Motyw mafii pojawia się w jego najlepszych filmach i często jest motywem przewodnim. Przez długie lata obserwował każdego dnia zdegenerowany świat przestępczy, dlatego tak doskonale udało mu się uchwycić go w filmach. Dzięki swojej astmie uniknął przymusu wkroczenia w świat przestępczy, a zamiast tego został ministrantem. W tym czasie uczestniczył w projekcjach filmowych razem z księdzem i to prawdopodobnie właśnie wtedy jego serce zaczęło bić dla kina. Jego rodzina była jedną z pierwszych w bloku, która zakupiła telewizor i od tej pory kino miał również w zaciszu salonu. W tamtym okresie młody Martin wiedział już, że albo zostanie reżyserem, albo księdzem. Ze względu na rodziców i środowisko w jakim żył, łatwiej było mu zrealizować to drugie. Najpierw uczęszczał do katolickiej szkoły średniej św. Patryka, a następnie do gimnazjum katedralnego. Po roku nauki relegowano go jednak z tej drugiej, gdyż nie skupiał się na pracy. Sutanna nie pasowała jakoś do artystycznej osobowości Scorsese’go. Tak więc po krótkim flircie z Bogiem zwrócił się w stronę Hollywood. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Nowojorskim łatwo było mu znaleźć pracę w zawodzie.

Jego pierwszy pełnometrażowy film „Kto puka do moich drzwi?” wygrał festiwal filmowy w Chicago, jednak sukcesu komercyjnego nie osiągnął. Pierwszy duży sukces artystyczny przyszedł rok później wraz z filmem „Ulice nędzy”. Jedną z głównych ról zagrał tam młody Robert De Niro i to właśnie wtedy zaczęła się współpraca najsłynniejszego w historii kina duetu aktor-reżyser. Był to pierwszy projekt Scorsese’go, w którym widać było jak wielki talent kryje się w tym niewysokim człowieku. Świetnie poprowadzony, dynamiczny i przede wszystkim bardzo realistyczny obraz mafii z dzieciństwa reżysera, ominął co prawda rozdanie najważniejszych nagród, jednak nie było to adekwatne z oceną krytyków. Ci przyjęli film entuzjastycznie. „Tak więc pierwszy sukces już jest, teraz tylko iść z falą” – pomyślał wtedy z pewnością początkujący Martin. Jak pomyślał, tak zrobił i z rekomendacją samego Francisa Forda Coppoli wziął się za film „Alicja już tu nie mieszka”. Grająca w nim tytułową rolę Ellen Burstyn uhonorowana została później Oscarem, a takiej reklamy jak nagroda akademii filmowej kupić się po prostu nie da. Scorsese nie próżnował i dwa lata później wypuścił do kin prawdziwą bombę – „Taksówkarza”. /pliki/zdjecia/scor2.jpgDopiero ten film pokazał światu nieprzeciętny talent jego twórcy, co poskutkowało Złotą Palmę na festiwalu w Cannes i czterema nominacjami do Oscarów (ówczesna gala przeszła do historii, gdyż wybitny obraz artystyczny Scorsese’go musiał – ku zaskoczeniu wielu krytyków - uznać wyższość również bardzo dobrego, ale jednak o dwie klasy słabszego „Rocky’ego”). Jest to obraz, który ciężko streścić w kilku zdaniach. Zagłębienie się w psychologię postaci aż w takim stopniu pojawiało się co prawda w Hollywoodzkich produkcjach już wcześniej, ale co by nie mówić było to ewenement. Scorsese prowadzi akcje powoli, zmierzając do krwawego finału. Bezkompromisowo ukazuje przemoc na ulicach Nowego Jorku widzianą z okna taksówki prowadzonej przez nieobliczalnego weterana z Wietnamu. Popis możliwości aktorskich dał tutaj De Niro, a pierwszą poważną rolę zagrała Jodie Foster. Po tym wielkim sukcesie przyszedł czas na rozczarowanie. Musical „New York, New York” był porażką i nie spodobał się ani widzom ani krytykom. Nie oznaczało to od razu końca kariery, ale trzeba było szybko wrócić na właściwe, wyznaczone przez „Taksówkarza” tory. I tak się wkrótce stało. Wystarczyło poczekać trzy lata. 1980 rok to dla kina data bardzo ważna, właśnie za sprawą Martina Scorsese i jego najlepszego filmu, a mowa tu o „Wściekłym Byku”. Biografia Jake’a La Motty (boksera, mistrza wagi średniej) to film jakiego dotąd, a może nawet i później, Hollywood nie widziało. Żaden reżyser nie przykładał wcześniej aż takiej wagi do formy, jak zrobił to Scorsese. Genialne i bardzo nowatorskie prowadzenie kamery nadało opowiadanej mrocznej historii niezwykłej dynamiki, doskonale ją podkreślając. La Motta był bykiem na ringu i po za nim. W scenach walki mamy prawdziwą operatorską orgię. Szybkie zbliżenia, oddalenia, okrążanie ringu i ukazywanie walczących z kilku perspektyw na jednym długim ujęciu odpowiadało ciosom, jakie zadawali sobie aktorzy. Do historii kina przeszło przede wszystkim jedno ujęcie. La Motta powala przeciwnika, a ten padając, w obiektywie kamery pozostaje cały czas w pionie. Widz ma wtedy wrażenie, że upada razem z nim. Upadek jest notabene ważnym wątkiem tego filmu. Nasz sadystyczny bokser bez skrupułów bije swoją żonę, jakby ta była jednym z jego przeciwników w ringu. Film kończy się sceną, gdy opuszczony, otyły La Motta siedzi przed lustrem i ćwiczy przemowę, cytując fragment o upadłym bokserze z filmu „Na Nabrzeżach”. Scorsese posłużył się w tym obrazie swoim zmysłem narratorskim. Zwłaszcza, gdy ukazuje rodzinne sceny La Motty ze swoją nową żoną i z bratem. Wycisza wtedy dialogi i puszcza samą muzykę, na ekranie pojawiają się sceny z radosnych chwil rodzinnych, ukazane w kolorze (cały film jest czarno-biały), a na przemian z nimi kadry z walk z podpisami i ponownie kadry w czerni i bieli. Takich świetnych i oryginalnych rozwiązań jest w tym filmie znacznie więcej i głównie dzięki nim sam obraz, jak i jego twórca, na stałe zapisali się w kanonie klasyków. Stało się to również za sprawą Roberta De Niro, który stworzył tutaj chyba swoją najlepszą kreację.

/pliki/zdjecia/scor3.jpgPo tak wysoko ustawionej poprzeczce osiągnięcie nawet w połowie takiego sukcesu jak „Wściekły byk” było niezwykle trudne. Ale lata 80-te były dla Scorsese’go bardzo udane. Solidny i chwalony „Król komedii”, nagrodzony za reżyserie w Cannes „Po godzinach”, czy oscarowy „Kolor pieniędzy” podtrzymały reputację jednego z najlepszych reżyserów Hollywood. Powtórzenie sukcesu „Wściekłego byka” było trudne, ale - jak się okazało - nie niemożliwe. A okazało się tak dziesięć lat po premierze biografii La Motty. Martin powrócił do tematu dobrze znanego mu z dzieciństwa i tak oto powstali „Chłopcy z ferajny”. Film ten bardzo często porównywany jest dziś do „Ojca chrzestnego” Coppoli. Oba dzieła są szczegółowym obrazem mafii, ale każdy innej. W „Ojcu chrzestnym” mamy pokazaną mafię sycylijską, założoną przez włoskich emigrantów. W „Chłopcach z Ferajny” mamy natomiast mafię irlandzką, która swój styl życia i prowadzenia interesów kopiowała jedynie od bardziej wpływowej mafii włoskiej, a prawdziwych Włochów było tam jak na lekarstwo. I choć film Scorsese w tej konfrontacji z Coppolą wypada słabiej, to pod jednym względem ma przewagę. Jego obraz jest oparty na faktach, a dodatkowe doświadczenia z dzieciństwa reżysera, sprawiły, że „Chłopcy z ferajny” są bardziej realistyczni od serwującego nam mitologiczny obraz włoskich gangsterów „Ojca chrzestnego”. Zanim nastał dwudziesty pierwszy wiek Scorsese zrobił jeszcze kilka znakomitych filmów: „Ostatnie kuszenie Chrystusa”, „Przylądek strachu”, „Wiek niewinności” oraz ponownie gangsterskie „Kasyno”.

Karierę Scorsese’go można by podzielić na okres sprzed „Chłopców z Ferajny” i po nim, gdyż widać wyraźną różnicę stylów filmów z tych dwóch okresów. W tych późniejszych, poczynając od „Chłopców…”, mamy szybsze prowadzenie akcji, podkręcanie atmosfery urozmaiconym, niejednolitym soundtrackiem, stworzonym ze starych piosenek, a krótkie ujęcia idą tu na przemian z długimi. Styl ten jest typowo „scorsesowski” i często potem podrabiany. We wcześniejszych filmach dostrzega się przede wszystkim różnicę w wykorzystaniu muzyki. Dawniej Scorsese wykorzystywał utwory skomponowane na potrzeby filmu, ale specyfika ujęć była inna. Wtedy korzystał raczej wyłącznie z tych dłuższych, przez co filmy były wolniejsze i miały bardziej dramatyczny styl.

Jedną z cech, które wywyższają Scorsese’go nad innych wielkich mistrzów, jest fakt, jak zareagował na starość i nadejście XXI wieku. Większość reżyserów na starość traci impet, a ich talenty słabną, czego efektem są filmy niedorównujące poprzednim. U Martina jest inaczej. Z początkiem nowego stulecia i z siwymi włosami na głowie wypuścił do kin „Gangi Nowego Yorku”. Raz jeszcze mafia okazała się dla niego bardzo ważna. Ale w tym filmie mamy zupełnie inną mafię, nie mającą nic wspólnego z Włochami, a akcja dzieje się w czasie wojny secesyjnej. Obraz ten to absolutna uczta dla oczu, film doskonały technicznie, ze świetnym odwzorowaniem okresu historycznego i znakomitą pracą operatorską. Scorsese ponownie podkręca nastrój szybkim montażem, świetnymi ujęciami i znakomicie dopasowanym soundtrackiem. Był to powrót do najlepszej reżyserskiej dyspozycji, a także początek drugiej wielkiej współpracy Scorsese’go z aktorem – tym razem Leonardo DiCaprio. Ta współpraca przyniosła efekty w postaci tak znakomitych filmów jak „Aviator”, „Infiltracja”, „Wyspa tajemnic” i ostatni póki co film wielkiego mistrza „Wilk z Wall Street”.

/pliki/zdjecia/scor4_0.jpg„Wilkiem…” mógłby tak naprawdę zakończyć swoją karierę (oby tak się nie stało). Film ten idealnie podsumowuje bowiem całą jego twórczość. Ze scen, w których bohaterowie są naćpani, ze scen orgii, w których pada więcej przekleństw niż we wszystkich filmach rocznie, Scorsese stworzył historię. Udowodnił, że fabułę opowiada się za pomocą aktorów, montażu i przede wszystkim kamery. Dzięki swojemu zmysłowi technicznemu pokazał historię ludzi zdegenerowanych do granic. To był jego cel i mimo wulgarnej powłoki ani na chwilę nie traci go sprzed oczu. Nie każdy jego film był tak wulgarny, ale każdy dopieszczał wizualnie. Jako jeden z bardzo niewielu reżyserów zrozumiał, że film to sztuka wizualna, połączenie formy z fabułą. Zrozumiał, że najskuteczniej przykuje uwagę widzów, gdy te dwa elementy się będą dopełniać. Dopieszczał swoje filmy zabawą z kamerą, muzyką i montażem (przy większości filmów współpracował z wybitną montażystką Thelmą Schoonmaker). Uczy młodszych reżyserów, żeby dbali o wygląd swojego działa, a nie tylko o jego zgodność ze scenariuszem. Miejmy nadzieję, że nauka ta nie pójdzie na marne i młodzi będą brać z niego przykład. I teraz, nawet gdy świeczki na torcie przestały już dymić, mówimy 100 lat mistrzu!

Postanowiłem stawić czoła trudnemu wyzwaniu i opracować swój ranking najlepszych filmów mistrza Scorsese. Spośród tylu znakomitych dzieł trudno wybrać dziesięć najlepszych, ale zaryzykowałem, a moja lista przedstawia się następująco:

10. „Ulice nędzy” – (1973 r.) opowieść o dwóch gangsterach starających się zyskać pozycję w przestępczym światku małej Italii.

9. „Aviator” – (2004 r.) biografia Howarda Hughesa, potentata lotnictwa i twórcy filmowego.

8. „Hugo i jego wynalazek” – (2011 r.) historia sieroty mieszkającego w zegarze, który rozwikłując tajemnicę pamiątki po ojcu odkrywa prawdę o twórcy sztuki filmowej. Prawdopodobnie najpiękniejszy hołd dla X muzy od czasu „Cinema paradiso”.

7. „Gangi Nowego Jorku” – (2002 r.) młody Amsterdam wraca po latach do Nowego Jorku by zemścić się na wpływowym przywódcy rządzącego miastem gangu za zabójstwo ojca.

6. „Ostatnie kuszenie Chrystusa” – (1988 r.) ogłoszony antyreligijnym, portret Jezusa bardziej jako człowieka niż syna bożego.

5. „Infiltracja” – (2006 r.) remake hongkońskiego filmu z 2002 roku o podwójnym życiu szpiegów, jednego z policji i drugiego z mafii. Za ten film Scorsese dostał jedynego w karierze Oscara, co w jego przypadku jest kpiną, bo zasłużył na co najmniej trzy (ale ciężko traktować poważnie nagrody które za najlepszy film uznają „Operacje Argo”. Dlatego nikt tą obrazą bardzo się nie przejmuje).

4. „Wilk z Wall Street” – (2013 r.) kolejna biografia w karierze Scorsesego, tym razem przedstawił życie maklera giełdowego, narkomana i oszusta Jordana Belforta.

3. „Taksówkarz” – (1976 r.) weteran z Wietnamu zatrudnia się jako taksówkarz, jeżdżąc po Nowym Jorku obserwuje zepsutą stronę miasta złożoną z prostytutek, alfonsów i dilerów. Po spotkaniu z nastoletnią prostytutką postanawia jej pomóc.

2. „Chłopcy z Ferajny” – (1990 r.) obraz mafii nowojorskiej drugiej połowy dwudziestego pierwszego wieku, inspirowanej mafią sycylijską, ukazany za pomocą historii Henry’ego Hilla jednego z jej członków.

1. „Wściekły Byk” - (1980 r.) historia Jake’a La Motty, boksera i sadysty, który swoją siłę i złość wyładowywał na żonie.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /24 wszystkich

Komentarze [2]

~nokey
2014-12-24 13:04

Zazdroszczę wiedzy za zakresu kinematografii i lekkiego pióra! Tekst czyta się niezwykle przyjemnie, a obranie sobie tego wspaniałego twórcy jako temat jest nie lada wyzwaniem, które wykonałeś perfekcyjnie! Okrąglutka 6-czka ;)

~skss
2014-12-14 23:38

słabe

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry