Wszystko przemija i na dobre się odmienia
W przypadkowym składzie dziennikarskim, skojarzonym przez los, przedstawiamy Wam rozmowę, którą mieliśmy okazję przeprowadzić z intrygującym człowiekiem, artystą, krakowskim poetą i bardem, który w dniu swoich 51 urodzin odwiedził Tarnobrzeg. I choć uważa się on bardziej za poetę, to w swoim dorobku artystycznym ma ponad dziesięć płyt. Paweł Orkisz, bo o nim tu mowa, jest autorem wielu popularnych piosenek studenckich i nastrojowych ballad (m.in. harcersko-żeglarski hit: "Przechyły"). Otrzymał też wiele nagród i wyróżnień na festiwalach i przeglądach piosenek.
Lesser: Zaczniemy od pytania o pana czasy szkolne. Jakim był pan uczniem ? Jak wspomina pan ten okres swojego życia?
Paweł Orkisz: Ja akurat miałem to szczęście albo nieszczęście być bardzo zdolnym i totalnie leniwym uczniem. Zawsze uchodziłem za takiego gościa, który z przedmiotów ścisłych miał piątki i to zupełnie bez wysiłku. Starałem się uważać na lekcjach, bo to jest najważniejsze. Ktoś tłumaczy, ja uważam, słucham i nie mam później problemu. No, ale zadań domowych, to po prostu nie odrabiałem i zazwyczaj dostawałem dwa. Wtedy było to równoznaczne z dzisiejszą jedynką. Zajmowałem się wszystkim i niczym. Chodziłem po drzewach, kochałem się w dziewczynach…, byłem najzupełniej normalnym dzieciakiem. W ostatniej klasie musiałem przysiąść fałdów i tak dostałem się na studia. Jestem w końcu poważnym facetem, który robi to co trzeba. No, a jak nie trzeba...
Lesser: Pana muzyka, to emocje. Skąd bierze pan odwagę aby pokazać światu to, co panu w sercu gra, to przecież takie trudne ?
Paweł Orkisz: Myślę, że to wynika z poczucia własnej wartości, wewnętrznej siły. Siły, która pozwoliła mi zagrać wiele koncertów. Pamiętam jak grałem kiedyś pod publikę, bo i takie piosenki piszę. Chciałem iść na łatwiznę i pośpiewać z ludźmi, rzeczy łatwe, przyjemne, a dziś przyjechałem tu do was pokolędować. Pytaliście o odwagę... Myślę, że to jest to coś, co pozwala mi bez obaw wyjść na scenę. To świadomość. Artysta musi wiedzieć, co chce innym przekazać. Ja to po prostu wiem i to mi bardzo pomaga.
Lesser: W muzyce, którą pan wykonuje, dostrzec można wpływy innych wykonawców?
Paweł Orkisz: Tak. Wzoruję się przede wszystkim na rosyjskich bardach - Okudżawie i Wysockim. Bardzo lubię poezję Agnieszki Osieckiej. Ogromnym szacunkiem darzę również Seweryna Krajewskiego.
Lesser: Dowiedzieliśmy się przed chwilą, że organizatorem dzisiejszego koncertu kolęd był poseł Kłeczek. Czy pana to nie dziwi?
Paweł Orkisz: Nie wiedziałem o tym. Natomiast każdy koncert ktoś musi zorganizować i sądzę, że poseł SLD nie zaprosiłby młodzieży na koncert kolęd. Nie przeszkadza mi zatem, że poseł PIS-u przyłożył do tego rękę, ponieważ poglądy PIS-u bliskie są moim. Nie znaczy to jednak, że są identyczne, ale uznajemy podobne wartości.
Lesser: Czy często grywa pan trasy koncertowe?
Paweł Orkisz: Bywa różnie. Ja jeszcze nie jestem na tyle popularnym artystą, abym mógł sobie planować trasy koncertowe. Często jest jednak tak, że otrzymując zaproszenie na koncert w danej miejscowości w czwartek, a w innej w sobotę. Usiłuję wówczas załatwić sobie również trzeci koncert w pobliskiej miejscowości, tak aby zagrać coś w piątek. Zwykle bywa to jednak tak, że to ludzie do mnie dzwonią z propozycjami koncertów, a ja je po prostu przyjmuję.
Lesser: Najwspanialszy moment w pana życiu?
Paweł Orkisz: No cóż, to rodzinne wydarzenie. Dwudziestopięciolecie małżeństwa. Nie dawano obchodziliśmy z żoną tę rocznicę. Zamówiliśmy sobie mszę w naszym kościele parafialnym. Zaprosiłem przyjaciół do restauracji. Było dwadzieścia kilka osób. Siedzieliśmy przy ogromnym stole i każda z nich wstawała i dziękowała nam za to, co daliśmy im w życiu. To było fantastyczne przeżycie. Nasze małżeństwo nie było łatwe, wielokrotnie wisiało na włosku. Ja jestem artystą, żona jest artystką. Temperamenty mamy szalone. No może się nie bijemy, ale czasami rzucilibyśmy to wszystko w diabły. Warto jednak przetrwać te trudne chwile... Jest sens, jest fajnie, jest cudowanie, sami widzicie, że tryskam szczęściem.
Lesser: Jak zaczęła się pana przygoda ze sceną? Kiedy wpadł pan na pomysł, aby wyjść na scenę i śpiewać własną poezję?
Paweł Orkisz: Powiem tak, w sercu narodziła się taka potrzeba. Wszystko zaczęło się w czasie studiów (przyp. red. Paweł Orkisz studiował na Politechnice Krakowskiej). Jak widzicie nigdy nie jest za późno. Nie trzeba czuć się zdołowanym faktem , że ma się 19 lat i nic się jeszcze nie opublikowało. Przyjdzie i na to czas. Jak przyjedziecie na studia do Krakowa, to szybko zorientujecie się, że tu się wiele dzieje. Są konkursy poetyckie, blogi poetyckie, konkursy piosenek itd. Miałem szczęście, że trafiłem w to miejsce. Jak pojechałem raz na giełdę piosenki do Szklarskiej Poręby, to pojechałem później i drugi raz i pomyślałem sobie wówczas, a może tak coś sam napiszę? I tak się zaczęło. Muzyka zawsze grała mi w sercu. Jeśli chodzi jednak o muzykę, to ja jestem takim dobrym rzemiechą. Nie artystą, tylko zwyczajnym rzemieślnikiem. Potrafię zagrać na weselu, przyjęciu, pogrzebie, na mszy i to jest takie moje rzemiosło.
Lesser: Czy przyjedzie pan jeszcze kiedyś do Tarnobrzega?
Paweł Orkisz: Zaproście mnie! Ja uważam, że jak się raz gdzieś przyjedzie, to trzeba tam później koniecznie wrócić, bo zawsze się tam paru fanów zostawi, a o nich należy dbać.
Lesser: A na koniec naszej rozmowy chcielibyśmy poprosić o jakieś poetyckie przesłanie do nas - dzisiejszej młodzieży.
Paweł Orkisz: Wszystko przemija i na dobre się odmienia. Kiedyś napisałem taką piosenkę: „Trzymaj się, morda do góry, jeszcze pożyjesz, jeszcze przytyjesz, jeszcze nie jeden uśmiech przytulisz, nie jeden kielich wypijesz” Będzie dobrze. Jeszcze będzie dobrze…”
Lesser: Nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć dalszych sukcesów artystycznych.
Komentarze [5]
2006-02-23 15:02
drogi skoczusiu… odpowiem ci jednym pięknym słowem… SIORP :D
P.S. Mylisz mnie z “Masywną Brwią” :D
2006-02-22 19:50
Byłam na dwóch koncertach pana Orkisza. Jest fascynujący jako człowiek i jako artysta. Nie ma wielu artystów, którzy prócz mądrego wykonywania swojego rzemiosła umieją jeszcze mądrze żyć. Panu Orkiszowi się to udaje. I za to go cenię.
Trzeba poprosić pana Kazimierza, żeby zaprosił go do Tarnobrzega na koncert po raz czwarty:)
Dobre pytania, cieszę się, że zrobiliście ten wywiad właśnie z nim:)
2006-02-22 16:11
oj Jugosku Ty nasz bi,metro,homo i wogóle :P
2006-02-21 22:23
a tak niejugosowo: piosenki są fajne… ale tylko do ogniska na mym boskim obozie żeglarskim… bo w TDK spotkałem się z najbardziej żenującym koncertem roku ;)
2006-02-21 22:20
ohoho przechyły i przechyły
ohoho za falą fala mknieeeeeeee
Qrde… niedługo drównam Bożenie
Em….jeeeeeee. Komentarz na zakończenie: JUGOS NA PREZYDENTA !! !! !!PS
Bycie królem diabłogejów mi NIE wystarcza… bo jak na razie to mam królestwo z jednym obywatelem – mną.
- 1