Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Wykorzystana – cz. 2   

Dodano 2009-03-06, w dziale opowiadania - archiwum

Dominika:

Impreza trwała w najlepsze. Wszystkie siedziałyśmy u Marcina w domu. Nie miałyśmy zbytnio co robić, więc wymyślałyśmy jakieś gry. Nie powiem, żeby były one jakoś specjalnie mądre. Ale najważniejsze, że było fajnie. Jak zwykle Julka siedziała przy stole sama i udawała, że jej to nie kręci. Od dziecka taka była. Szara i nudna. Ale to moja przyjaciółka. Podeszłam do niej, żeby ją zaprosić do zabawy.

- Julka, czemu tak siedzisz sama przy stole? Może przyjdziesz do nas?

- Kto tam jest? – zapytała.

- Wszyscy. Nawet chłopcy się z nami bawią.

- W co? – jej pytania były krótkie. Widać było, że nie ma najmniejszej ochoty.

- Gramy w karty. Nic szkodliwego.

Julka chwilę się zastanawiała, ale w końcu wstała od stołu i usiadła na dywanie, gdzie wszyscy grali w karty. Było naprawdę miło, ale do czasu. Zaczęliśmy pić wódkę i tylko moja przyjaciółka nie chciała. Ludzie zaczęli się wkurzać.

- Julka, czy ty zawsze musisz psuć każdą zabawę? – zasyczała Anka. Doma, po co ty ją tu przyprowadziłaś?!

Było mi bardzo głupio tego słuchać, ale rzeczywiście Julka była wkurzająca. Mogła się chociaż trochę napić. Zapłaciła w końcu za cały alkohol. Na początku myślałam, że żartuje, gdy zgodziła się zapłacić. Sytuacja zrobiła się napięta, gdy zaczęło brakować alkoholu. Marcin zrobił szybką składkę, ale nie było chętnego do pójścia do sklepu.

- Julka, możesz pójść? – zapytałam.

- Dlaczego ja? Przecież sama nie dam rady.

Za pół godziny alkohol był jednak na miejscu. Julka bardzo dobrze się spisała. Zawsze była uczynna. Ale nic by nie zrobiła, gdyby nie pomoc Adama, który z nią poszedł. On wiedział, co trzeba kupić.

- Jesteście w samą porę. Właśnie zabawa się rozkręca! – powiedziała Magda. Już nie mogliśmy się was doczekać!

- Ja jakoś nie mam ochoty się bawić – odparła Jula.

- W takim razie nie przeszkadzaj – powiedziała Anka. Chłopcy zróbcie coś.

Chłopcy wzięli Julkę i zamknęli ją na balkonie. To była przesada. Próbowałam coś zrobić, ale oni nie chcieli otworzyć drzwi. Ok... Jednej rzeczy nie zrobiłam. Sama nie próbowałam tych drzwi otworzyć. Graliśmy w całkiem zabawną grę. Połowa osób była już bez ciuchów. Każdemu odwalało po tylu wypitych kolejkach. Z przykrością stwierdziłam, że Julka zawaliła. Naprawdę zaczęłam żałować, że w ogóle ją tu zabrałam. Przynosiła mi wstyd. Jak zwykle zresztą...

Kiedy chłopcy wypuścili ją z balkonu, zaczęła zachowywać się co najmniej dziwnie. Wskoczyła w środek kółka, które tworzyły prawie nagie już osoby. Ja już nie grałam. Nie czułam się zbyt dobrze. Siedziałam i obserwowałam moja przyjaciółkę...

Julka:

Jak zwykle... Każda impreza była taka sama. Totalnie nudna. Oczywiście w oczach Domy, każda tego typu zabawa była wielkim wydarzeniem i trzeba było tam koniecznie pójść. Jak dla mnie, to była żenada pierwszego stopnia, połączona z piciem alkoholu, aż do zaliczenia zgonu. Może po prostu nie potrafiłam wczuć się w ten klimat.

Dominika próbowała na wszystkie sposoby zachęcić mnie do wspólnej zabawy. Naiwna. Myślała, że w ten sposób da mi do zrozumienia, że jej na mnie zależy. Dobrze wiedziałam jednak, że nie chciała się wstydzić, że nie umiem się tak bawić. Nie pomyślała, że wolę spędzać czas w miłym towarzystwie, a nie wśród śmierdzących wódką zboczeńców.

Zauważyłam, że w „stadzie” zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Ludzie stali się bardziej agresywni. Przyczyny ich zachowania nie trzeba było daleko szukać. Zwyczajnie zabrakło im alkoholu. Doma podeszła do mnie i zaczęła na mnie krzyczeć:

- Mogłabyś czasem popatrzeć, co się dzieję dookoła ciebie! Trzeba iść do sklepu po alkohol!

- Sama nie dam rady kupić i przynieść – odpowiedziałam spokojnie.

- Weź Adama. On zawsze dobrze wybiera – wtrąciła się Anka.

Poszłam z Adamem. Gdy wyszliśmy z klatki, mój towarzysz wyciągnął papierosa i zatrzymał się.

- Dlaczego tak stoisz? Rusz się! – powiedziałam.

- Sama dasz radę. Ja mam teraz przerwę. Umiesz wybrać.

- Ale Adam...

- Nie marudź. – powiedział zdecydowanie – Czekam na ciebie. W razie kłopotów dzwoń.

Sama musiała więc pójść do sklepu i przynieść wszystko. W połowie drogi było ciężko. chociaż wszystko wpakowałam do plecaka. Dzwoniłam do Adama po pomoc, ale on nie odbierał telefonu. Gdy podeszłam pod klatkę, zobaczyłam go, jak siedział na ławce. Powiedział tylko:

- Dobrze się spisałaś. Dzięki.

Gdy szliśmy po schodach wydawał mi się taki miły. Powiedział mi, że jestem ładna. Ale muszę nabrać więcej odwagi. Ciągle myślałam nad tym zdaniem.

W mieszkaniu Marcina wszyscy rzucili się na mnie, bo miałam plecak wypełniony różnymi trunkami. Ale nikt nie był łaskaw mi podziękować. Wszyscy, a w szczególności Doma, dziękowali Adamowi. Miałam dosyć. Widać tego popołudnia byłam przeszkodą numer jeden, bo Anka, której Doma zawsze była posłuszna, postanowiła zamknąć mnie na balkonie. Dobrze słyszałam, jak moja przyjaciółka się na to zgodziła. Powiedziała tylko „No, ok, Anka, zamknij ją, żebym nie słyszała jaka to jestem samolubna”. Chłopcy wzięli mnie za ręce i zatargali na balkon. Powiem szczerze, że nie było to specjalnie przyjemne. Ale tam miałam czas na przemyślenia.

Widziałam przez szybę, jak wszyscy dobrze się bawią. Patrzyłam na Domę, która co kilka minut zrzucała kolejne części ubrania. Nigdy nie była dobra w hazardzie. Znam ją przecież na wylot. Głośna, otwarta, miła dla niektórych. Nawet jeśli nie była pewna siebie, to udawała. Czuła, że jeśli pragnie czegoś bardzo, to nie może poprzestać na samym pragnieniu. Zawsze zastanawiałam się czy pijąc wódkę pije ją dla przyjemności, czy dlatego, że Anka tak robi. Jednak teraz doszłam do wniosku, że serio ją to kręci. Tak zrodziło się we mnie pytanie: dlaczego ja nie spróbuję? Chociaż raz w życiu mogłam się wyszaleć. Poczułam, że nadeszła ta chwila. Byłam w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie, z idealnymi do tego ludźmi. Z reszta Adam powiedział, że jestem ładna, ale brakuje mi odwagi. Miałam zamiar im pokazać, że się mylą.

Posiedziałam jeszcze chwilę rozmyślając nad moim losem. W końcu wstałam i zaczęłam dobijać się do drzwi. Otworzyli mi. Niewiele myśląc postanowiłam zabawić się w Domę. Dorwałam wódkę stojącą na stole i weszłam do środka kółka, gdzie ludzie grali w pokera. Głośno krzyknęłam, że gram z nimi. Byli zaskoczeni, ale w końcu na ich twarzach pojawił się uśmiech.

- W końcu zaczęłaś się bawić – powiedziała do mnie Anka.

Jej niebieskie oczy wpatrywały się we mnie wnikliwie, ale z pewną życzliwością. W końcu poczułam, że jestem doceniona. Doma siedziała gdzieś na uboczu. Nigdy nie lubiła konkurencji. A ja dziś miałam ochotę z nią powalczyć. Widziałam, jak gada z pewnym chłopakiem. Ja też miałam kogoś na oku. Dominika w relacjach damsko-męskich była o wiele dalej ode mnie. Ja zamierzałam ją dziś dogonić. Po prostu przeskoczyć granice...

CDN.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.1 /18 wszystkich

Komentarze [3]

~anonim
2009-03-06 23:14

bardzo mi sie podoba ;]
poza tym, dobry pomysł z przedstawieniem tego z dwoch perspektyw.

~Jorg
2009-03-06 17:32

Ciekawe, co będzie dalej. Tylko dlaczego Marcin?! :P

~anonim
2009-03-06 17:14

ciągnie się jak makaron.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry