You'll never walk alone
W wielkim futbolu nie było ich od 2010 roku, kiedy to pod wodzą trenera Rafy Beniteza zajęli siódme miejsce w lidze. Klub był wówczas niesamowicie zadłużony. Czołowi gracze odchodzili masowo, a na ich miejsce pojawiali się inni, znacznie mniej znani. Od 23 lat nie zdobyli tytułu mistrza Anglii, a w rozgrywkach europejskich wstąpili po raz ostatni w 2011 roku (Liga Europy). Teraz wracają na szczyt.
FC Liverpool jest moim zdaniem najbardziej utytułowanym klubem na wyspach brytyjskich. W swoim dorobku klub z Anfield Road ma już 18 tytułów mistrza Anglii, 7 razy wygrał FA Cup (Puchar Anglii), a 8 razy Puchar Ligi Angielskiej. 5 razy zawodnicy tego klubu zdobyli Puchar Europy (tyle samo co Bayern Monachium), ustępując pod tym względem jedynie Realowi Madryt (9) i AC Milan (7). W obecnym sezonie piłkarze Liverpoolu błyszczą jednak jak za dawnych lat. Aktualnie, na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek, zajmują pierwsze miejsce w tabeli z ogromnymi szansami na końcowy sukces. Osobiście chciałbym, aby to Chelsea wygrała ligę, ale mam świadomość, że The Reds zasługują na mistrzowski tytuł w tym sezonie jak mało kto. Steven Gerrard i spółka przez ostatnie cztery lata nie mieli jednak łatwo.
Dwa sezony zajęło obecnemu trenerowi, Brendanowi Rodgersowi, skompletowanie drużyny. Objął on zespół po Kennym Dalglish'u, który nie potrafił zmobilizować zawodników do walki. Dopiero Brendan pokazał, jak ogromny wpływ na zespół może mieć dobry trener. Fantastycznie potrafił zmotywować wszystkich swoich zawodników (w przeciwieństwie do choćby Davida Moyesa). Pozbył się także z zespołu graczy, którzy jego zdaniem nie tylko nie podzielali jego koncepcji, ale i nie rokowali na przyszłość. Z zespołu odeszli za jego kadencji tacy zawodnicy jak np. Andy Carroll (najdroższy zakup w historii klubu i największy niewypał), Jonjo Shelvey czy Stewart Downing. Życie pokazało, że miał rację. W ich miejsce sprowadzono natomiast takich graczy jak Philippe Coutinho, który ewidentnie marnował się w Interze, czy też Daniel Sturridge, który okazał się najlepszym transferem za jego kadencji. Miejsce w pierwszej jedenastce wywalczył sobie również skrzydłowy Raheem Sterling, jeden z największych młodych talentów w ekipie The Reds i w całej angielskiej piłce. Coraz częściej piłkarz ten porównywany jest do legendy klubu Michaela Owena. W jego grze widać dziś ogromną pewność siebie. Bez wątpienia pomogło mu zaufanie Rodgersa i konsekwentne wystawianie go do pierwszego składu. Irlandczyk planuje jeszcze zakup Mateo Kovacicia z Interu, a media spekulują o możliwym transferze Jakuba Błaszczykowskiego z Borussii Dortmund. Jeśli do tego dojdzie, to na pewno będziemy mieli okazję oglądać mecze The Reds również na polskich kanałach sportowych.
Liverpool strzelił w obecnym sezonie najwięcej goli w Barclays Premier League (96 – przyp. red.). 50 goli zdobył najlepszy duet napastników na wyspach, czyli SAS - Luis Suarez (30) i Daniel Sturridge (20), którzy przewodzą aktualnie w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi. Zwykle do historii piłki nożnej przechodziły tercety, takie jak np. Rijkaard - Gullit - van Basten z Milanu, czy też Bale - Benzema - Ronaldo (BBC), ale w tym sezonie to SAS rządzi moim zdaniem na europejskich boiskach. Suarez został sprowadzony z Ajaksu Amsterdam, który od lat szkoli najlepszych zawodników w Europie. Nie jest to grzeczny chłopiec i ma na swoim koncie liczne wybryki. Zapewne wszyscy pamiętamy wydarzenie z ubiegłego roku, gdy podczas meczu ugryzł w rękę obrońcę Chelsea Branislava Ivanovicia albo też jego perfidną interwencję w ćwierćfinałowym meczu MŚ w RPA w 2010 roku, gdy uratował swoją drużynę (Urugwaj) przed utratą gola, wybijając piłkę z bramki rękami w 120' minucie meczu. Piłkarz ten ma jednak niesamowite wyczucie piłki niezwykłą łatwość zdobywania goli, a to ceni się wśród napastników najbardziej. Sturridge ma z kolei ogromne doświadczenie wyniesione z innych angielskich gigantów, takich jak Manchester City czy Chelsea. Jako że z angielskich zespołów najbardziej lubię Chelsea, boli mnie to, że tak łatwo oddali The Reds takiego goleadora, którego znakiem firmowym jest tzw. "Riding the wave", czyli po prostu fala. Gołym okiem widać, że pomiędzy tymi piłkarzami jest jakaś chemia, a wspólna gra sprawia im ogromną radość. Obydwaj zostali wybrani do jedenastki roku PFA (Stowarzyszenie Zawodowych Piłkarzy), w której pojawił się jeszcze z ich zespołu Steven Gerrard. Już niedługo będzie ich można zobaczyć po przeciwnych stronach boiska, ponieważ 19 czerwca w Sao Paulo Anglia zmierzy się na mundialu z Urugwajem.
Obrona The Reds pozostawiała w ostatnich latach wiele do życzenia, jednak od tego sezonu widać znaczną poprawę w jej grze. W zeszłym sezonie drużynę opuścił Jamie Carragher, zawodnik, który w L.F.C rozegrał 737 meczów. W jego miejsce pozyskano słowackiego obrońcę Martina Škrtela, który kapitalnie wywiązuje się ze swojej roli. Słowak strzelił już w tym sezonie 7 goli, co jest nadzwyczaj dobrym wynikiem jak na środkowego obrońcę. Dla porównania Fernando Torres z Chelsea strzelił w BPL...4 gole, a jest bądź co bądź napastnikiem. Škrtel tworzy wraz z Danielem Aggerem parę stoperów, która dla wielu przeciwników jest nie do przejścia. Odkryciem tego sezonu jest także młody, dobrze zapowiadający się lewy obrońca Jon Flanagan. Niezłą robotę wykonuje też belgijski bramkarz, zmiennik Thibaut Courtoisa w reprezentacji Belgiii, Simon Mignolet. I choć ma on na swoim koncie w tym sezonie 44 puszczone gole, to jednak uważam, że naprawdę nieźle zastępuje na tej pozycji wypożyczonego do Napoli Jose Reinę. Wydaje mi się nawet, że gdyby Hiszpan wrócił dziś na Anfield, to zostałby automatycznie posadzony na ławie, tak jak przed laty Jerzy Dudek. W defensywie Liverpoolu kulą u nogi jest dziś tylko reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej Kolo Toure, który w obecnym sezonie odpowiada za wiele straconych przez drużynę bramek.
The Reds zaczęli grać na takim poziomie, jakiego oczekiwali od nich kibice, którzy po raz ostatni mieli okazję cieszyć się z sukcesu swojej drużyny w międzynarodowych rozgrywkach podczas finału LM z Milanem w Stambule w 2005 roku. Szykuje się jednak wielki powrót tego zespołu do europejskiej czołówki i myślę, że godnie zastąpi on w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów Manchester United.
Grafika:
Komentarze [1]
2014-05-05 11:13
matko, jak bramkarz może mieć gole na koncie… pisze się puszczone bramki, albo stracone gole czy coś w tym stylu, ale nie sugeruj że strzelił 44 gole :O… Poza tym jak klub może być najbardziej utytułowany TWOIM ZDANIEM? albo on jest najbardziej utytułowany, albo nie. W statystyce nie ma subiektywności. Nie rób wiochy w licealnej gazecie, reprezentujesz gimbazjalny poziom.
- 1