Żyjesz na tym świecie
Z początku wierzysz w to, że jesteś pępkiem wszechświata. Wszystko jest dla ciebie, a świat leży u twych stóp. Myślisz, że tak będzie zawsze, a zło będzie omijać cię szerokim łukiem, aż do twojej śmierci.
Zostajesz wrzucony od razu na głęboką wodę. Ludzie cię opuszczają. Zostajesz sam na sam ze swoimi kłopotami. Znikąd żadnej pomocy, chociaż wołasz o nią. Okres twego szczęścia właśnie się skończył.
Podnosisz się. Jesteś na dnie. Bez rodziny, przyjaciół, znajomych. Całkiem sam. A wokół samo zło. Postanawiasz walczyć. Masz jeszcze ukrytą siłę w sobie. Tylko na jak długo ci jej wystarczy? Tydzień? Miesiąc? Rok? Całe życie? Wielu innych przed tobą upadło. Jednak ty postanawiasz zwyciężyć.
Powoli twoje życie wychodzi z czarnej otchłani rozpaczy. Byłeś na dnie, lecz odbiłeś się od niego. Coraz lepiej radzisz sobie z tym nieprzystępnym dla ludzi światem. Znajdujesz nową rodzinę i znajomych. Jednak ciągle jesteś czujny. Boisz się upadku na dno. I to cię ratuje w wielu sytuacjach. Wspinasz się coraz wyżej na drabinie społecznej.
Jesteś pewny swego. Znów świat klęczy u twych stóp. Jesteś panem i władcą wszystkiego. Egoizm cię zaślepia. Nie zauważasz gniewnych spojrzeń i cichych pomruków za twoimi plecami. Albo nie chcesz ich zauważyć. Z twojej czujności nie zostało nic. Jesteś na szczycie i patrzysz na wszystkich z góry. Czujesz się jak młody bóg.
Spadłeś. Znowu jesteś na dnie. Śmieją się z ciebie. Szydzą. A ty nie możesz nic zrobić. Czy masz siłę, by jeszcze raz zawalczyć? Dasz radę wspiąć się znów na sam szczyt? Spróbujesz chociaż?
Poddajesz się. Masz już dość. Zostajesz na dnie, by nie było więcej upadków. Żyjesz… ale, co to za życie. Twoja ponura, samotna egzystencja. Tkwisz w niej, nawet nie chcąc tego poprawić. No bo po co? Dla kogo? Ciebie to nie obchodzi. Ty nikogo nie obchodzisz. Żyjesz więc tym swoim pół-życiem z dnia na dzień, z godziny na godzinę, oczekując końca.
Umierasz. W końcu coś dobrego, tak myślisz. Koniec twojej egzystencji na tym ponurym padole. The End. Finito. I witaj życie wieczne, o ile istniejesz. Witaj piekło. Chociaż tam nie będziesz sam. Twoja dusza ucieka, twe ciało zostaje. Samotne, bez łzy na pożegnanie.
Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz. Tak było, jest i będzie…
Komentarze [13]
2009-10-17 14:52
urzekł mnie ten tekst.. ;)
2009-09-30 19:58
A mnie się ten zabieg stylistyczny podoba. Uważam że to całkiem dobry tekst.
2009-09-28 20:00
Wystarczy przecztać pierwsze zdanie z każdego akapitu i wie się dokładnie o czym jest tekst. Po co czas marnować?:)
2009-09-23 07:31
Miało by c opowiadanie, no ale…. :))
Dzięki za miłe słowa. A co do samego tekstu, to nie jestem niesczęśliwa xD Po prostu taki był pomysł^^ Poza tym o tym, co złe, najprościej pisać. Tyle chciałam, jeżeli chodzi o mnie^^
2009-09-22 13:07
mnie też podoba się!
2009-09-21 21:32
Biedne dziecko!
Do redakcji:
Może by tak na początku września jakoś selekcjonować chętnych na dziennikarzy? Bo ludzi, którzy nie mają nic do powiedzenia raczej tu nie potrzeba.
2009-09-21 21:04
Może i tekst typowy, ale mnie się podoba. Czekam jednak na cos bardziej pozytywnego ;)
2009-09-21 19:16
No tak, dziwne podporządkowanie.
Dość typowy tekst jak na pierwszaczkę: okres buntu, depresja, dojrzewanie. Ale nie martw się, widać pewien potencjał, a jutro też jest dzień, w końcu zza chmur wyjdzie słońce!
2009-09-21 16:29
Gratulacje! Trzymaj tak dalej!
2009-09-21 16:21
hmmmmm…
2009-09-21 16:09
jaki felieton!? jesteś nieszczęśliwa czy coś? nie no, powiedzenia czy coś tam.
2009-09-21 16:04
Felieton?
- 1