Rozmiar 0
Media zadecydowały. Chyba każda współczesna modelka chora jest na anoreksję, a modeling kojarzy nam się dziś przede wszystkim z tą właśnie chorobą. Widujemy te kobiety na wybiegach i nie raz słyszymy w mediach dyskusje o ich ciężkim życiu i wyniszczonych licznymi głodówkami ciałach. Czy powinnyśmy więc zazdrościć im tego, że spacerują nieustannie po cienkiej linie rozciągniętej pomiędzy zdrowiem a chorobą?
My, dziewczyny, takie już jesteśmy, że interesujemy się wyglądem i ubraniami. Może nie wszystkie, może tylko część, ale jednak. Zmierzam do tego, że niektóre z nas postawiły sobie za cel realizację takiego właśnie marzenia – wystąpić w pokazie mody. Zapewne chciałyby również znaleźć się na okładce któregoś z topowych pism świata mody, albo przynajmniej wziąć udział w sesji do któregoś z nich. Czemu miałyby tego nie chcieć? To przecież tylko marzenie. Marzenie do spełnienia. Wystarczy mocny charakter i ciekawa uroda , bo modelka musi przecież przyciągać wzrok (i to niekoniecznie klasycznym pięknem).
Zawód modelki istnieje od wielu lat, ale nigdy nie mówiło się o nim i nie mówi nadal jak o powołaniu. Czy nie czas zmienić wreszcie sposób patrzenia na tę profesję? Przecież to takie samo powołanie, jakie czuł w młodości dzisiejszy lekarz i z powodu którego wybrał medycynę, albo mechanik samochodowy, który w wieku 8 lat znał już wszystkie marki samochodów. Żałuję, że nie mam zbyt rozległej wiedzy na temat modelingu, a szczególnie tego z czasów Twiggy, bo wypadałoby w tym miejscu odnieść się dla porównania do modelek tamtego okresu. A ideał kobiety był wówczas inny. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie Twiggy. Delikatna, drobna, ale nie chuda.
Dziś to już nie wystarczy. Dziś modelka musi być bardzo szczupła, wręcz nieziemsko chuda. A wszystko chyba po to, aby zmieściła się w jak najmniejszej ilości materiału. Szkoda tylko, że żadna z nich nie zastanawia się nad tym, czy w tych wymyślnych strojach nie wygląda czasem po prostu zbyt groteskowo? Czy to takie fajne, gdy poły bardzo drogiego materiału owiewają łydki grubości mojego przedramienia, a masa fluidu na twarzy ukrywa fatalną cerę? A na dodatek te fantazyjne fryzury i makijaż. Po co to wszystko? Czy nie macie niekiedy wrażenia, że po tych wszystkich „upiększających” zabiegach kobieta przestaje wyglądać jak kobieta, a staje się - oczywiście na potrzeby kreatorów lub projektantów mody - jakąś hybrydą? Wchodzi na wybieg z twarzą wyzutą z jakichkolwiek emocji, nierzadko w butach „niebutach”, bo przecież te normalne służą do chodzenia i ratują nas od zniszczenia sobie stóp, a te z wybiegów zdają się swoją masywnością i wysokością zagrażać zdrowiu, a niekiedy chyba i życiu.
Rozmiar 0, tak się to teraz żartobliwie nazywa. Dlaczego? Dlatego, że w niektórych krajach rozmiar 34 to 6. Schodzimy więc kilka stopni w dół i mamy zero. W tym miejscu chciałabym przypomnieć postać Isabelle Caro, która zmarła rok temu w wieku 28 lat na najnormalniejsze w świecie przeziębienie, warząc w chwili śmierci około 30 kilogramów. Przywołajmy jej zdjęcia z kampanii „Nie – anoreksji”, które pojawiły się w 2007 roku na bilbordach we Włoszech tuż przed rozpoczęciem Mediolańskiego Tygodnia Mody. Isabelle zdecydowała się wystąpić podczas tej sesji nago, ukazując w całości swoje wychudzone, zdeformowane, kościste ciało. W wywiadzie dla włoskiego pisma modowego Vanity Fair zapewniała jednak o tym, że świadoma jest stanu swojego ciała: „To cierpienie, którego doświadczyłam, może mieć sens tylko wtedy, jeżeli pomoże ono komuś, kto wpadł w tę pułapkę, z której ja wciąż próbuję się wydostać”. Trzeba zaznaczyć, że Isabelle z tą okrutną i podstępną chorobą walczyła od 13 roku życia. Nie sądzę również, aby jej udział w tej sesji był jakimś chwytem marketingowym. To był bardziej protest zrozpaczonej kobiety, która na własnej skórze doświadczyła okrutnych praw świata modelingu. Myślę, że jej życie wyglądałoby inaczej, gdyby świat nie nakarmił jej ideałem niezwykle szczupłej kobiety spacerującej po wybiegu u Prady?
A przecież Coco Chanel zrobiła w latach 20 dla kobiet również bardzo wiele. Ubrała je w spodnie, skróciła im sukienki, zaproponowała sztuczną, tańszą biżuterię. Nie mam pojęcia, co spowodowało, że potrzeba zaistnienia w świecie mody wymusiła w między czasie aż takie zmiany? Od kobiety w sukni po kostki, do bilbordu ostrzegającego przed anoreksją. Coco nie próbowała jednak zmienić kobiet w mężczyzn, choć także szokowała ubierając je w spodnie i stylizując niekiedy na „chłopczyce”.
Czy powinniśmy przejmować się ciałem do tego stopnia? Przecież w bilansie życia liczy się to, jaki byłeś i co osiągnąłeś, a nie to, jak wyglądałeś – nieprawdaż?
Grafika:
Komentarze [44]
2011-11-13 22:50
potem jeszcze kobiety mówią, że mężczyźni to świnie. Nie dziwne, skoro tyją ponad 50 kilo i nikt na nie nie patrzy. To chyba normalne.
2011-11-13 22:48
OK, tuczcie sie ponad 55 kilogramow, ale potem nie placzcie gdy mezczyzna rozglada sie za inna, dobrze? I nie piszcie bzdur typu “kochanego cialka nigdy za wiele”, bo to taka sama brednia jak “pieniadze nie sa dla mnie w ogole istotne”.
2011-11-13 22:44
Ej, dobra co się dzieje tu w komentarzach bo ja już zgłupiałam :))
Skąd tu nagle tyle ludu?
2011-11-13 22:40
@Jan
ja bym je zaganial do jakiejs ciezszej roboty, raz w ramach zrzucania masy a dwa w ramach rownouprawnienia. najlepiej jakies roboty drogowe badz odkrywkowa kopalnia uranu.
2011-11-13 22:38
Te cięższe niż 60 kilo powinne mieć przymusowy nadzór szkonego dietetyka i wuefisty
2011-11-13 22:37
U nas w szkole dużo mamy takich powyżej 55 kilogramów. Co się teraz z tymi kobietami dzieję to ja nawet nie wiem.
2011-11-13 22:37
Jak można mieć więcej niż 55 kilo ?
2011-11-13 22:33
kobieta konczy sie na 40 kilo. powinniscie popatrzec w lustro i zadbac o linie. pani z 2 zdjecia jest juz w miare ale nadal troche za gruba.
2011-11-13 22:32
Lasiodora ty zła?
2011-11-13 22:26
Czekaj, już idę się odchudzać, zerwać z moim chłopakiem i szukać tego szanującego piękno idealnego mężczyzny dla którego liczyć się będzie tylko moja chuda pupa. Och i po drodze pójdę do mojej mamy powiedzieć jej, że nie jest kobietą, bo nie znam kobiet, które po 30 ważą 55 kilo zwłaszcza jeśli urodziły dzieci. Chłopcy i dziewczynki przytulcie ode mnie mamusie dla których tworzycie nową płeć. Jestem dumna.
2011-11-13 22:20
Kobieta, która przy 1.70 m ma powyżej 55 kg już nie jest kobietą. To mutant. Pogódźcie się z tym koleżanki.
Może w polsce znajdziecie jakiegoś grubego wąsatego Janusza, który was zaakceptuje, ale na człowieka kulturalnego i doceniającego piękno nie liczcie.
2011-11-13 22:14
przecież kobieta kończy się na 55kg
2011-11-13 22:14
No i zaczęły ujadać. może jakbyście zaczęły mniej jeść to ktoś by was zechciał.
Nawet mi was nie żal…
2011-11-13 21:55
Moim zdaniem dobrze jest ważyć 55 kilko, ale i 65 nie jest złe, a nawet bywa, że lepsze. Nie widzę powodu, by tworzyć uniwersalną wersję kobiety, pisz wymaluj dla uniwersalnego faceta, bo oni nie istnieją. Każdy lubi co innego. A kobiety o wadze 65 to nie przewalające się tłuste pasztety, ale przykładowo wysokie (170) siatkarki, bo przypominamy, że mięśnie troszkę ważą. 65 kilo ważyć też może kobieta z dużym biustem i szerokimi biodrami, bo ma takie uwarunkowanie genetyczne albo po prostu tak chce. Nie wszystkie pragniemy być bardzo szczupłe. Co do wypowiedzi Dawida R. to uważam, że Twoja dziewczyna chyba się nie cieszy z rodzaju uczucia jakim ją darzysz chyba, bo przecież, gdybyś ją kochał to czy nie lepiej byłoby pomóc jej schudnąć niż od razu brać ją w odstawkę skoro jej wygląd przestał cię zadowalać?
Jak zwykle skrajności, a szkoda, bo każdy ma coś do zaoferowania. Uprzedzając komentarze, tak mam kompleksy jak większość kobiet, ale nie chowam się pod kołdrą z paczką chipsów, lecz czuję się atrakcyjna, mieszcząc się w wyżej wymienionym przeze mnie przedziale. Dodam nawet, ze mam chłopaka, bo chyba dla niektórych stanowi to znacznik atrakcyjności.