Ciężkie życie humanisty
Kim jest dziś humanista? Kiedyś był to człowiek wszechstronnie wykształcony, o rozległych zainteresowaniach, nieograniczający się tylko do jednej dziedziny. Był to ktoś nieustannie ciekawy świata, korzystający z każdej okazji do poszerzenia swojej wiedzy o nim. Jednak współcześnie pojęcie to zmieniło trochę znaczenie. Dziś coraz rzadziej utożsamia się humanistę z człowiekiem inteligentnym.
Kiedy mówi się o humanistach, to większości ludzi niemal natychmiast przychodzi na myśl leniwy uczeń, który panicznie boi się nauk ścisłych. Często jest to niestety skojarzenie słuszne (choćby nasza klasa), ale nie powinniśmy generalizować. Przyznajemy, że większość z nas, młodych ludzi uważających się za humanistów, matmy, mówiąc delikatnie, jakoś nie lubi. Nie znaczy to jednak, że jesteśmy ludźmi bez ciekawych zainteresowań i planów na przyszłość. Społeczeństwo tkwi jednak w głębokim przekonaniu, że na rynku pracy nie ma dla nas miejsca, a wiedza, jaką zdobywamy, jest niepraktyczna i w zasadzie niepotrzebna. A zatem zdaniem wielu nie poradzimy sobie w obecnym świecie, w którym króluje technologia i nauki ścisłe. No cóż, my uważamy jednak, że nie będzie aż tak źle i nie widzimy naszej przyszłości aż tak pesymistycznie.
Czy zastanawialiście się choćby nad wkładem humanistów w szeroko rozumianą kulturę? Długo wyczekiwane przez wszystkich przedstawienia teatralne, filmy, opery, koncerty, to przecież efekt ich pracy. Dzięki nim dostrzegamy piękno, możemy choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości i uświadamiamy sobie istnienie głębszego sensu naszego życia. Tak naprawdę to właśnie oni kształtują nasze życie. To dzięki ich niezwykłemu potencjałowi intelektualnemu uginają się półki w bibliotekach, repertuary kin są coraz bogatsze, a portale społecznościowe kipiące natłokiem informacji. To oni zachęcają innych ludzi do głębszych refleksji i sprawiają, że życie nie jest jedynie monotonnym wykonywaniem obowiązków. To właśnie oni dzięki swojej wyobraźni potrafią przełamać codzienną rutynę. Czy to mało?
Na co dzień obserwujemy jednak ostrą krytykę humanistów. Ostatnio wpadł nam w ręce artykuł Sławomira Mizerskiego pt. "Co ma robić humanista". Wspomniany autor pisze w swoim tekście, że: „humaniści bardzo chcą pracować, ale niestety z powodu posiadanego wykształcenia nie nadają się do żadnej pracy, którą im się proponuje (...). Trudno mi zrozumieć, o co tym ludziom w życiu chodzi, co ciągnie ich do tak desperackiego kroku, jakim jest podjęcie studiów humanistycznych (..).” Mocne słowa. Dla pana Mizerskiego humanista to człowiek słaby, zdesperowany, bez konkretnego celu w życiu. Prawda jest jednak nieco inna. To właśnie humanistów wyróżnia ambicja. Choć dobrze o tym wiedzą, jak trudno będzie im osiągnąć postawione sobie cele, to mimo wszystko z nich nie rezygnują.
Co najmniej połowa naszych znajomych z klas biologiczno-chemicznych wybrała ten profil, gdyż planują w przyszłości studia medyczne. Ich problem polega jednak na tym, że nie są do końca pewni, czy tego tak naprawdę chcą. Skusiły ich wysokie zarobki i możliwość szybkiego znalezienia pracy. A gdzie w tym wszystkim są marzenia? I to właśnie sprawia, że naszym zdaniem nie można ich określać jako ludzi ambitnych. Pracowitych - owszem tak (nie łatwo jest dostać się na medycynę), ale nie ambitnych.
Grace: W gimnazjum miałam taką sytuację, że byłam jedyną osobą w gronie moich znajomych, która deklarowała wybór profilu humanistycznego. Patrzyli na mnie, jak na jakiegoś dziwoląga i mówili: "No i co ty po tym humanie będziesz robiła? Jaka przyszłość cię czeka? Nie wygłupiaj się, idź na biol –chem!". Mówiłam im macie rację, ale przecież to najłatwiejsza z możliwych ścieżek - nauka przedmiotów ścisłych wbrew własnej woli, tylko po to, by łatwiej było znaleźć w przyszłości pracę. A co z ambicją i podążaniem za swoimi marzeniami? Myślę, że i tak wszystko zależeć będzie od naszego zaangażowania i wiary we własne możliwości. Poza tym ważne jest także to, aby pozostać przy własnych planach i być kreatywnym, a to powinno przynieść efekt.
Wilder: Ja również spotkałem się z bardzo wieloma opiniami, że human to dziś strata czasu. Gdy opowiadałem znajomym o swoich planach na przyszłość, patrzono na mnie tak, jakbym się przyznał, że jestem satanistą. Ja jednak nigdy z nich nie zrezygnowałem. Nie chciałem iść na biol-chem czy mat-fiz, gdyż nigdy nie interesowały mnie studia techniczne. Wiedziałem i wiem nadal, że ciężko będzie mi zaspokoić moje humanistyczne ambicje, ale jestem gotowy na pokonywanie trudności, by w końcu osiągnąć wymarzony sukces. Pewnie łatwiej byłoby mi w życiu coś osiągnąć, gdybym wybrał wspomniane profile lub poszedł do technikum, jednak nie byłoby to absolutnie to, czego tak naprawdę w życiu chcę. Zrezygnować z marzeń, znaczy dla mnie tyle, co przegrać.
Statystyki mówią, że humaniści to gwałtownie zmniejszająca się grupa społeczna. Z każdym rokiem odnotowuje się coraz mniejszą liczbę zainteresowanych studiami humanistycznymi. Ba, ogranicza się również liczbę kierunków humanistycznych na uczelniach i liczbę przyjmowanych na nie studentów, a otwiera się za to coraz to bardziej wydziwione kierunki techniczne. Ludzie wolą mieć bowiem konkretną specjalizację i umiejętności, bo zakładają, że będzie im później w życiu łatwiej znaleźć pracę. Biorąc po uwagę powyższe przykłady, sądzimy, iż w dzisiejszych czasach trzeba być naprawdę odważnym, aby być humanistą, gdyż taka edukacja tak naprawdę nigdy się nie kończy. Powszechne jest stwierdzenie, iż kierunki humanistyczne są łatwiejsze od tych ścisłych. My tego nie potwierdzamy. Wymaga się od nas bowiem znajomości faktów z wielu dziedzin, a jak czegoś nie wiemy, to natychmiast słyszymy, że żadni z nas humaniści... My nie możemy specjalizować się tylko w jednej dziedzinie. My wciąż musimy poszerzać nasze horyzonty.
Badania wyraźnie wskazują, iż większość pracodawców "chce, by uczelnie kładły większy nacisk na pomaganie studentom w rozwijaniu pięciu kluczowych cech: krytycznego myślenia, rozwiązywania złożonych problemów, pisania, wysławiania się i stosowania nabytej wiedzy w rzeczywistych sytuacjach". Z tego można by wysnuć wniosek, że edukacja humanistyczna, to jednak wcale nie taki zły pomysł. W jednej ze swoich prac Hanushek, Woessmann i Zhang dowiedli, że człowiekowi o konkretnej specjalizacji trudniej jest dostosować się do zmieniających się nieustannie realiów.
Zapytaliśmy o zdanie w tej kwestii naszego polonistę, prof. Grzegorza Kociubę oraz nasze koleżanki i naszych kolegów z klasy III E (maturalna klasa humanistyczna).
Zdaniem naszego wychowawcy humanista ma niezwykłą zdolność do przeprofilowania się na inny kierunek, tzn. dorobienia sobie jakiejś profesji. Dzieje się tak dlatego, że humanista jest człowiekiem elastycznym i ma otwarty umysł. Posiada też pasje, rozwija je i nigdy nie zatrzymuje się w miejscu, no bo przecież jest świadom, jak wiele jest jeszcze rzeczy do odkrycia!
Od naszych starszych kolegów i koleżanek, humanistów, usłyszeliśmy natomiast coś takiego: „Nasza klasa to szczególny przypadek. W porównaniu do innych jesteśmy jak ogromna paleta farb, która może stworzyć wybitny koloryt, gdzie inni to tylko szkolne plakatówki. Życie będzie nas testowało wśród niemałych drak". Zadaliśmy im także pytania o rynek pracy i ich ambicje. Dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy. Powiedzieli nam choćby coś takiego: „Jako humaniści jesteśmy ponad zwykłe ludzkie potrzeby, takie jak sen i jedzenie. Żywimy się kosmiczną energią i poezją, siłę czerpiemy z powieści pozytywistycznych, a odpoczywamy dyskutując o egzystencjalizmie”. Zapytaliśmy ich i o to, czy dobrze jest dziś być humanistą? Jedna z odpowiedzi nas urzekła: „Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie te przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które, by tak rzec, pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Życie to śpiew, taniec i miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo. Jak ty to robisz? Skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste. To umiłowanie życia sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro... kto wie, może oddam się pracy społecznej lub będę sadzić... marchew. Dlaczego nie?”. Doczekaliśmy się jednak także kilku poważniejszych odpowiedzi. Nasi starsi koledzy uważają, że sytuacja na rynku pracy jest obecnie trudna dla wszystkich i tak naprawdę to nie ma znaczenia, czy ktoś jest na biol-chemie, czy też na humanie. Gdy zapytaliśmy ich, czy nie żałują dziś, że trzy lata temu nie wybrali np. mat-fizu, usłyszeliśmy taką wypowiedź: „Ekonomia nie leży w kręgu naszych zainteresowań, a doczesność ani trochę nas nie inspiruje. Posiadanie ciała to żadne usprawiedliwienie dla szaleńczego wyścigu szczurów. O wschodzie słońca posilamy się profetyczną wizją końca wielkich historii oraz pandemii gorączki konsumpcjonizmu. Gdy dzień chyli się ku końcowi, sycimy nasz głód indywidualizmu dramatycznym monologiem wywołanym triumfem szufladek i schematów.” Tym samym dowiedzieliśmy się, że mimo wszystko warto wybrać profil humanistyczny, bo większość tych ludzi, którzy tak właśnie zrobili, nie żałuje dziś swojej decyzji, mimo kiepskiej sytuacji na rynku pracy.
Jednak ów rynek nie jest jedynym problemem humanisty. Największym, ale nie jedynym. My, uczniowie klas humanistycznych, mamy często wrażenie, że nasze życie to ustawiczna walka w obronie naszego dobrego imienia, które niemal każdego dnia wystawiane jest na ciężką próbę. Wymaga się od nas zorientowania w każdej dziedzinie. Mało tego, wywiera się na nas presję, byśmy byli lepsi od innych klas. A gdy nie potrafimy sprostać stawianym nam wymaganiom, posądza się nas o kompletny brak kompetencji. W klasach o innych profilach, czegoś takiego nie ma. Uczniowie mogą swobodnie powiedzieć, że czegoś nie wiedzą i nauczyciel, o ile nie jest to pytanie na ocenę, puści im to płazem, ale nie u nas. Nie, nie, humaniści na taki luksus pozwolić sobie nie mogą. Przyznanie się do niewiedzy grozi natychmiastowym wykluczeniem z grona humanistów. Ryzyko jest zatem spore. Nie możemy oczywiście popadać także w jakieś samouwielbienie. Bywają bowiem pytania, na które wstyd nie znać odpowiedzi, jeśli ktoś chce się tym mianem określać. Nasz żal dotyczy przede wszystkim ww. niesprawiedliwości. Gdy pytamy znajomych z innych profili, to mówią nam, że nie spotkali się z wypominaniem im ich, że tak się wyrazimy, „tożsamości profilowej”. Dlaczego więc tylko my musimy zmagać się z tym problemem. Jesteśmy dopiero na początku naszej przygody z naukami humanistycznymi i niemożliwością jest byśmy umieli wszystko, ale zapewniamy, że naszą niewiedzę staramy się uzupełniać.
JJest jeszcze nadzieja na poprawę naszej nieciekawej sytuacji. Okazuje się, że szykuje się pewnego rodzaju rewolucja; zaczyna się doceniać prawą półkulę mózgu, odpowiedzialną za myślenie kreatywne i artystyczne. Mile widziane są dziś umiejętności dyskutowania, rozwiązywania trudnych sytuacji, logicznego myślenia i innowacyjności, a także znajomość języków. Firmy wolą zatrudnić kogoś, kto wniósłby pewną świeżość, coś nowego, a więc człowieka pomysłowego, który jest dobry w kontaktach międzyludzkich. Ceni się też psychologów. Ich zadaniem jest nauczanie pracowników np. sposobu odpowiedniego argumentowania czy publicznego występowania. Dlaczego tak się dzieje? Jak pisze Tygodnik Powszechny, „przechodzimy od logicznej, opartej na komputerach ery informacyjnej do ery, w której będą liczyły się przede wszystkim kreatywność, innowacyjność, empatia i myślenie kompleksowe. Dlatego też powinniśmy skupiać się na rozwoju zmysłów pochodzących z prawej półkuli - zdolności do projektowania, opowiadania, komponowania i współodczuwania, zabawy oraz wydobywania sensu". Ta nowa era wydaje się niesamowicie interesująca, inna, lepsza - pracę będzie łączyło się z zabawą, a ludzie będą poszukiwać we własnym życiu czegoś więcej, bowiem ich kreatywne myślenie zaprowadzi ich w świat marzeń i ich realizacji.
Nadszedł czas na optymistyczne podsumowanie. "Humaniści nic nie umieją, ale i tak są lepsi od nie-humanistów, bo ci nic nie umieją, a dodatkowo nic nie rozumieją"!
Źródło:
- Tygodnik Powszechny (felieton pt. "Druga śmierć Neandertalczyka")
- http://natemat.pl/...
Grafika:
Komentarze [20]
2020-07-13 19:22
Moją pasją są książki, lingwistyka (angielski, niemiecki, rosyjski, staro-cerkiewno-słowiański), piszę artykuły dla szkolnej gazetki, więc nazywam się humanistką! Przedmioty ścisłe nie są moją dobrą stroną, ale! Poświęcam dużo uwagi na rozwiązywanie zadań, bowiem przyświeca mi ważny cel w życiu, jakim jest dobre zdanie matury. To ważna cecha humanisty. Ponadto prawdziwy humanista dostrzega w codziennym życiu rządzące nami prawa biologii, fizyki czy matematyki, ja dostrzegam je też w muzyce (gram na pianinie i gitarze), podobnie jak w tańcu (zajęcia z Jackson’s Style). Zgadzam się : należy oddzielić ziarna od plew, humanistów z prawdziwego zdarzenia od tych “pseudo”, których humanizm się kończy na twierdzeniu : “nie umiem matematyki” i oglądaniu netflixa.
2014-05-18 19:16
Zmywak Zmywak
2014-04-10 20:26
Więc human nic nie pomoże,
Smutno mi, Boże!
2014-04-06 16:15
Drodzy Humaniści!
Na samym początku chciałbym przekazać wyrazy współczucia ze względu na wasze “ciężkie życie”. Nie ulega wątpliwości że to właśnie Wy- humaniści jesteście kwiatem młodzieży polskiej. Mało powiedziane! Jesteście wręcz śmietanką towarzyską tego całego świata.- To tak w ramach żartu dla rozbawienia publiczności. Przejdźmy do konkretów drodzy “HUMANIŚCI”. Osobiście jestem uczniem TECHNIKUM, zapytawszy was co sądzicie o tego typu szkole, odpowiedzielibyście- “Tam to sam margines” lub “EJ NO ŻAL!” (jak to na HUMANISTĘ przystało). I w tym miejscu moi drodzy, zaczyna się mój śmiech w waszą stronę. Z pogardą mogę rzec że jesteście śmieszni mówiąc że macie “ciężkie życie” bo tak na prawdę wasze “humanistyczne” 3 lata to bite 3 lata leżenia do góry brzuchem. Jedyne co musicie to zdać maturę- na dokładnie 30%, brzmi horrendalnie, czyż nie? Taka jest smutna prawda. Poruszmy teraz temat tego zwykłego szarego ucznia klasy TECHNIKALNEJ, który wcale nie grzeszy rozumem, po 4klasie musi zdać egzamin zawodowy na dokładnie 75%. Spójrzcie na tą różnicę. Od tych ludzi czegoś się wymaga. Do tego, poruszmy jeszce temat “ZAWODÓWEK” Do których V.M ma zamiar was wysyłać-osobiście uważam że za bardzo w was uwierzył mówiąc że nadajecie się do jakiejkolwiek zawodówki. Wasze ręce przez zazwyczaj 16,17 czy też 18 lat waszego życia nie trzymały żadnych narzędzi. Rzucacie pogardliwe spojrzenia w stronę fryzjerek z “kozy”, ale to one będą brały pieniądze za wasze fryzury. To one wyciągną ręce po wasze pieniądze. Hola hola, jakie pieniądze? Przecież z zasiłku nie starczy nawet na jedzenie. A o przyjemnościach-zapomnijmy. Zastanawiam się niejednokrotnie gdzie uciekł wasz zmysł logicznego myślenia? kiedy wasi rodzice popełnili błąd? Pokuszę się o tezę że po prostu nie zwracali na was większej uwagi. Nie było przy was nikogo kto przedstawiłby wam co liczy się w obecnym świecie. Decydowaliście zazwyczaj sami, gdyby waszym rodzicom zależało na waszej przyszłości myślę że zasililibyście kręgi profilu “MAT-FIZ”.Jak to mówią, nic straconego. I mam nadzieje ze ciężką pracą którą w końcu odkryjecie, dotrzecie do tego co jest coś warte w tym świecie.
Oprócz tego całkowicie popieram V.M w swoim komentarzu pomimo tego że nie do końca jestem w stanie zrozumieć jej poetycki język :D
2014-04-06 14:11
O widzisz, dzieki Twojej odpowiedzi przypomnialam sobie w ogóle o tym filmie. Musze przyznac, ze ani troche nie skojarzylam tej wypowiedzi kogos z klasy III e z tym z czym powinnam, mimo ze film jest mi znany. Niemniej jednak poslugowanie sie cytatami z filmu nie do konca uwazam za zreczna riposte. A za znawce w dziedzinie kinematografii sie nie podaję. :p A co do wspomnianego utozsamiania nie rozumiem oburzenia, bo pisalam o zalozeniach artykulu i o samym artykule i “humanistach” jakich u nas w szkole jest wiecej niz Grace i Wilder. Poczucie sie dotknietym i jeszcze tlumaczenie z nieswiadomoaci dotyczacej pozniejszego efektu koncowego za III e czy profesora Kociube niepotrzebne. Nie o nich chodzi a o poglad na samych siebie tych niby humanistycznych mas, ktorych przedstawicielami tu akurat sa autorzy artykulu – artykułu, którym tylko potwierdzili to co chcieli tak odeprzec :p
2014-04-06 13:27
Prosze… nie nazywajmy pseudo-dziennikarzy humanistami :0 bo to tak jakby żaby do ludzi porównywać ...
2014-04-06 12:22
Twoja wiedza na temat kinematografii kuleje. Nie wierzę, że jest ktoś, kto nie zna monologu Otisa, który zawsze stanowi zręczną ripostę :P
Zresztą, III e opowiedziała tylko na kilka pytań autorów tekstu, nie mając pojęcia, jak będzie wyglądał efekt końcowy ich pracy. Tak samo jak prof. Kociuba. Bez sensu byłoby utożsamianie tych osób z całością (odrobinę naiwnego) artykułu, pod którym podpisują się Grace & Wilder, a nie wszyscy humaniści z tej szkoły ;)
2014-04-05 18:07
Drodzy „humaniści”, z przykrością muszę stwierdzić, iż wasza prawa półkula (z której korzystania się tak szczycicie) was zawiodła. Poniżej postaram się wykazać czemu ;p
Przede wszystkim półkula ta odpowiedzialna jest za KREATYWNOŚĆ, a chyba nie zbyt kreatywnym jest posługiwanie się utartymi sloganami i frazesami wyjętymi z broszurki o pozytywnym myśleniu typu wiara w siebie, dążenie do wyznaczonych sobie celów (nigdzie nie sprecyzowanych jakich, ale wszędzie zapewnienia jak wiele możecie ich mieć), kochanie życia, cenienie ludzi wyciągających pomocną dłoń, pogoń za marzeniami. Poza kreatywnością, półkula ta obsługuje ZDOLNOŚĆ POROZUMIEWANIA SIĘ. Nie chodzi tu o znajomość wielu słów (autorzy tekstu w istocie dysponują ich szerokim wachlarzem), ale o sensowność przekazywanych treści. Widzicie drodzy, co najmniej ciężko musi być porozumieć się z kimś, kto na pytanie jak dziś jest być humanistą odpowiada, ze ani źle ani dobrze, zbaczając z odpowiedzią na to co sobie ceni w życiu (odpowiadając ze ludzi – moc wzruszeń) idąc tak poprzez wyznawane wartości i docierając do tego skąd czerpie radość (oczywiście z życia – łezka się w oku kręci jakże się to koło zatoczyło). Dla dobra ogółu tej osobie nie polecałabym nawet wspomnianego sadzenia marchwi, a budowania maszyn tym bardziej.
CND.
Co do całości artkułu zaś, zamiast logiki wypowiedzi widzę tu jedynie bełkot, niespełnionych, usiłujących nazwać jakoś swoją nijakość osób, które pomyślały, że skoro ani tu ani tu to może są humanistami. Błąd. To co najwyżej „humaniści”, którym do humanistów bardzo, ale to bardzo daleko. Radzę więc zrewidować pogląd na samych siebie. Za artykuł dzięki, bo sporo można było się pośmiać choćby z tego, że najwyraźniej odnieśliście drodzy „humaniści” wrażenie, że ktokolwiek wymaga od was więcej niż od innych, ba, że w ogóle ktoś miałby mieć wobec was jakieś oczekiwania. I tu kolejne rozczarowanie, pozycja na końcu peletonu, jaką mistrzowsko utrzymujecie, nie popycha do stawiania wam jakichkolwiek oczekiwań, a tym bardziej tych wygórowanych. A jeśli i temu minimum, jakie jest na was narzucone z racji bycia uczniami, nie jesteście w stanie sprostać to musze powiedzieć, że wstyd. Próbujcie więc dalej, tak jak to w tym artykule czynicie, zatuszować własną nieudolność mówieniem o swych niesamowitych aczkolwiek nie sprecyzowanych nijak zdolnościach i skarżąc się na wymagania ponad siły. Może ktoś się „zlituje” i zacznie wymagać od was tyle co od innych profilów, tym samym pomagając wam w zmienieniu szkoły na zawodówkę, skoro nawet profil humanistyczny to dla was za duży ciężar. A co do wymagań i tym podobnych rzeczy to widzicie drodzy, od jakiegoś czasu matematyka jest obowiązkowa na maturze i na większości uczelni właśnie humanistycznych wysoko punktowana. Dlaczego? Bo pozwala odsiewać ziarno od plew. Tych, którzy będą umieli choćby logicznie myśleć, a nie tylko zachłystywać się pseudo-wzniosłymi myślami zapisanymi na “Lesserze”. Na koniec rada. Jeśli usiłujecie wpasować się w określenie humanista, to pomyślcie o wymaganiach rektorów uczelni na jakie zapewne się wybieracie i weźcie do roboty, bo sama wiara w siebie (przesadna w tym wypadku) i oczywiście w to, że dzięki samym marzeniom czegokolwiek dokonacie może się okazać zgubna.
2014-04-03 19:25
Tekst w porządku, na 4. Ale chciałbym podzielić się pewną refleksją na temat klaunów (w związku z załączonym obrazkiem). Czy nie uważacie, że pod tą maską pudru i uśmiechu kryje się coś mrocznego, jakaś siła niezaprzeczalnie wroga człowiekowi? Osobiście uważam twarz klauna za w pewnym sensie za najbardziej przerażający obraz na świecie. Gdy zobaczyłem to zdjęcie, poczułem się tak, jak gdyby piekło, które dawno temu uznałem za bajeczkę dla niegrzecznych dzieci, wysłało na ziemię swojego posłańca.
2014-04-03 17:39
Kto nie był humanistą za młodu, ten na starość będzie skur...
2014-04-02 22:10
aż zacytuję tu wybitnego profesora chemii:
“Najpierw trzeba stać się humanistą, żeby móc zostać inżynierem”
2014-04-02 21:13
A sztandar ludu jest czerwony.
2014-04-02 20:50
Bardzo dobry Prima Aprilisowy żart.
2014-04-02 20:40
“My, uczniowie klas humanistycznych, mamy często wrażenie, że nasze życie to ustawiczna walka w obronie naszego dobrego imienia, które niemal każdego dnia wystawiane jest na ciężką próbę. Wymaga się od nas zorientowania w każdej dziedzinie. Mało tego, wywiera się na nas presję, byśmy byli lepsi od innych klas. A gdy nie potrafimy sprostać stawianym nam wymaganiom, posądza się nas o kompletny brak kompetencji. W klasach o innych profilach, czegoś takiego nie ma. Uczniowie mogą swobodnie powiedzieć, że czegoś nie wiedzą i nauczyciel, o ile nie jest to pytanie na ocenę, puści im to płazem, ale nie u nas. Nie, nie, humaniści na taki luksus pozwolić sobie nie mogą.”
Pozazdrościć wrażeń, ale ktoś kawę w Macu musi nalewać. Ciekawe podejście do problemu, dlatego 3.