Klerykalna drzemka
W polskim kościele instytucjonalnym panuje od lat głębokie przekonanie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Hierarchowie kościelni nie dostrzegają żadnych nieprawidłowości i nadużyć, a jeśli już zostaną zmuszeni do tego, aby coś dostrzec, to dostrzegają jedynie „intruzów”, którzy wyciągają na światło dzienne kościelne brudy, licząc po cichu, że i tak nikt w to nie uwierzy. Niezależnie zatem od tego czy rzecz dotyczy lustracji, kontrowersyjnych wypowiedzi ojca Rydzyka, politycznego zaangażowania Radia Maryja czy też przestępstw seksualnych popełnianych przez osoby duchowne, reakcja kościoła była i jest nadal taka sama. Zaprzeczanie i udawanie, że tak naprawdę, to nic złego się nie dzieje.
Statystycy kościelni informują, że w ostatnich latach alarmująco spada liczba powołań kapłańskich. Liczba wiernych uczestniczących w sakramentach i niedzielnej mszy świętej także raczej nie wzrasta. Ale, jak informują władze kościelne, jest to wynik „wrogiej” działalności przeciwników kościoła bądź też kreciej roboty niesprzyjających kościołowi mediów. A poza tym spokój i błoga cisza. Drzemka duchownych i ich dobre samopoczucie trwa nadal w najlepsze. Pod warunkiem wszak, że z tego przyjemnego stanu ducha nie wyrwie ich kolejny medialny news. A media, jak wszyscy wiemy, są z natury rzeczy niezwykle dociekliwe i uciążliwe. A to zaskoczą opinię publiczną informacją o problemie lustracyjnym jakiegoś wysoko postawionego w hierarchii duchownego, a to przyczepią się do niejasności finansowych w zarządzaniu dobrami kościelnymi, albo też wywleką na światło dzienne sprawę molestowania seksualnego ministrantów przez jakiegoś księdza. Ale i na to jest rada. Trzeba od razu uświadomić światu, że problemy, o których informują media, po prostu nie istnieją i są jedynie ich wymysłem. Gdy stanie się to już dla wszystkich jasne, przychodzi czas na drugą część spektaklu, czyli wskazanie winnych. Na ogół kościół obwinia w takich sytuacjach głównie tych, którzy zawinili najmniej, czyli tych, którzy podjęli próbę rozliczenia nieprawidłowości i nadużyć w obrębie tej instytucji. Dlaczego właśnie ich? Bo w wyniku ich działań, sprawy, do tej pory skrywane (czyli nieistniejące), stały się jawne, a co za tym idzie – należałoby się nimi zająć, przerywając słodką drzemkę. Jak się okazuje, jedynym dobrem, którego tak naprawdę bronią przedstawiciele kościoła, jest chyba nie najlepiej pojęty interes tej instytucji i może jeszcze „święty spokój” całego kleru. A gdy na domiar złego w wątpliwość poddany zostanie autorytet Stolicy Apostolskiej, szybkość działania duchownych zwiększa się (kwestia zmiany adresata oskarżeń), by nie narazić na szwank dobrego imienia i tej instytucji. Takie postawienie sprawy nie uwzględnia zatem nawet w najmniejszym stopniu interesu ofiar kościelnych nadużyć. Dobitnie uświadamiają nam ten stan rzeczy np. dokumenty lustracyjne. Zainteresowanie biskupów ogranicza się w takich sprawach do walki o zachowania dobrego imienia Kościoła, podczas gdy ofiarom odbiera się zazwyczaj prawo głosu. Co więc im pozostaje? Chyba tylko przebaczenie i zaakceptowanie faktu, że sprawcy ich nieszczęść nie poniosą raczej żadnej odpowiedzialności. Tak było również w przypadku głośnej przed kilku laty sprawy molestowania kleryków seminarium duchownego przez abp. Juliusza Paetza. Gwoli ścisłości przypomnę tylko, że duchowny ten w najgorętszej fazie tej afery przeniesiony został w stan nieczynny, czyli na emeryturę, aby po krótkiej przerwie powrócić do aktywnego życia kościelnego. Takie działanie wydaje mi się niezrozumiałe, ale pamiętajmy, że za wszelkimi „uchybieniami” kościoła stoją nie tylko bohaterowie afer, ale i wszyscy ci, którzy do nich dopuścili. Częstą są to ci sami ludzie, którzy dziś zamiatają sprawy pod dywan. Jak to robią? Powołują na przykład komisję do zbadania danej sprawy (żeby nie było, że nic się nie dzieje), utajniają wyniki jej pracy, a po wszystkim obwieszczają narodowi, że winnego po prostu nie ma. I wszystko znów jest w porządku. Niekiedy przeniesie się wprawdzie dla świętego spokoju danego duchownego (oskarżonego o jakieś nadużycia) na emeryturę, odczeka jakiś czas, ale tylko po to, by ponownie wprowadzić go w glorii chwały na salony. Wygląda więc to trochę tak, jakby w polskim kościele nikt tak naprawdę nie ponosił odpowiedzialności za swoje słowa i czyny, a celem wszelkich działań hierarchów było jedynie „usypianie” problemów.
Niechęć do działania, wypowiadania się, brania osobistej i publicznej odpowiedzialności za słowa lub decyzje, pozostaje kolejnym „znakiem rozpoznawczym” polskiego kleru. Listy Konferencji Episkopatu Polski formułowane są zazwyczaj tak, by przeciętny katolik nie bardzo rozumiał, jakie jest ich prawdziwe przesłanie. Ale niesprawiedliwością byłoby zapewne oskarżanie o brak zaangażowania w wyjaśnianie tych trudnych spraw samych duchownych, bo dokładnie na taką samą chorobę cierpią katolicy świeccy. Zdecydowana większość z nich traktuje parafię jako punkt, w którym można uzyskać usługi ślubno – pogrzebowe, sakramenty chrztu, komunii (czasami pierwszej i ostatniej) oraz bierzmowania.
Lekarstwem na istniejącą sytuację paradoksalnie może stać się kryzys. Szybkie reagowanie na pojawiające się sytuacje kryzysowe, izolowanie duchownych, którzy sprzeniewierzyli się swojemu powołaniu czy też wyciąganie konsekwencji wobec tych, którzy nie wypełniają powierzonych im zadań, może stać się najskuteczniejszą metodą budowania pozytywnego wizerunku Kościoła. A jeśli biskupi nie zechcą tego dostrzec, to jedyną nadzieją pozostaną świeccy. I tu rodzi się kolejne pytanie. Czy polskim katolikom będzie się jeszcze chciało działać i czy zechcą obudzić swoich pasterzy z klerykalnej drzemki?
Grafika:
Komentarze [61]
2009-10-27 17:50
Rozumiem, że argument beznadziejny to ten, na który nie jesteś w stanie odpowiedzieć. Brak Ci nie tylko wiedzy i kultury, ale też honoru, żeby przyznać się do braku argumentów. Zamiast tego wolisz mnie obrażać, co nie robi na mnie żadnego wrażenie i nie uda Ci się mnie sprowokować. Jeżeli nie masz już nic merytorycznego do powiedzenia, to jest to mój ostatni komentarz. Na twoje emocjonalne próby poniżania mnie najlepszą odpowiedzią będzie milczenie.
2009-10-27 16:39
Oj, chemistry. Tak jak ja według Ciebie jestem wypalony, tak Ty dla mnie jesteś .....
Moderator bardzo grubo przesadził, usuwając Twoje posty. Jeśli dostrzegł w nich niestowne wyrazy, mógł je przecież wykropkować i wszyscy byliby względnie zadowoleni.
Na naukowe argumenty nie odpowiadasz, bo zwyczajnie jeszcze brakuje Ci wiedzy i być może… argumentów.
Wszak emocje w dyskusji nie są żadnym argumentem. Nie dziwię się wcale, że ta wymiana zdań mocno Cię rozjuszyła, to normalny mechanizm obronny, ewolucyjna reakcja na coś, co odbierasz jako agresję. A dla Ciebie agresją jest każde twierdzenie podważające to, w co święcie wierzysz. Ale cóż, żeby zbudować nowe, lepsze, trzeba zburzyć stare, gorsze, nawet kosztem społecznych sprzeciwów.
Zauważyłem poza tym, że Twoja gorliwość w dyskusji chwilami przypomina zachowania pozorowane. Radzę przeczytać, co to jest, zanim ewentualnie odpowiesz, tu jest link:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Reakcja_upozorowana
Lepiej, żebyś nie używał słów, których znaczenia nie znasz (dla osób nieznających poprzednich postów; chemistry nie znał znaczenia słów: wychowanie autorytatywne i paranoja/paranoik).
2009-10-27 15:07
Jorg: Twoje argumenty są dla mnie na tyle beznadziejne, że nie potrafiły przekonać do pedałów chociażby połowy Polaków. Pedał pedałem zostanie i niech każdy rozpatrzy to wszystko sam. Dwóch liberałów nie zmieni oblicza całej Polski. Więc nich żyje normalna, zdrowa moralnie i antygejowska Polska! Precz ze zboczeniem. Dziękuję za publiczne ogłoszenie swojej “wyjątkowości” ehh… ble :/
2009-10-26 19:29
Chemistry, rozbawiasz mnie niesamowicie!
Usunięcie Twoich komentarzy jest moim zdaniem:
1) niesłuszne – niech każdy pozna styl wypowiedzi osoby przepełnionej wiarą i moralnością
2) na rękę Tobie, gdyż możesz z udawanym urażeniem wycofać się z dyskusji, nie odpowiadając na moje argumenty, z czym zresztą juz od kilku poprzednich postów miałes problem, bo niektóre moje wywody po prostu pomijałeś, jakby ich nie było.Dziękuję Ci za owocną dyskusję i Twoją kompromitację.
2009-10-26 19:13
I jeszcze jedno, co się tyczy moderatorów. Moim zdaniem usuwanie komentarzy takich, jakie zostały usunięte to zwykła żenada. Pozostwiając szereg argumentów mojego przeciwnika ideologicznego a wycinając moje stawiacie mnie na straconej pozycji. Czy to sprawiedliwość? Nie wydaje mi się. Więc rada dla wszystkich – nie piszcie nic o swoich uczuciach religijnych, każdy artykuł, nawet ten godzący w waszą wiarę i wyznanie poprzyjcie dobrą oceną i komentarzem wychwalającym autora. Ktoś przecież musi “pokazywać błędy”... Kościoła zwłaszcza… przede wszystkim Kościoła! Więc zakończę to wszystko stwierdzeniem, że artykuł zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Szkoda, że nie było ono pozytywne.
2009-10-26 19:04
Przykro mi patrzeć na moje, znikające komentarze :( Niestety nie mogę odpowiedzieć na Twoje argumenty, Moczo_absolwent gdyż jak sam widzisz spełnia się to co już wcześniej napisałem. Nawet tutaj, poglądy takie jak moje są najprościej w świecie usuwane. To bardzo smutne gdy stwierdzam, że nawet moderatorzy mogą być nieprzychylni katolikom i w jakiś sposób ich dyskryminować. Pomimo że moje wypowiedzi były dość agresywne (przyznaję) to nie widzę w nich niczego co w jakiś sposób naruszałoby zasady dyskusji. Nie znalazłem tam ani jednego wulgaryzmu a co do groźby to źle mnie zrozumiałeś. Nie miałem na myśli kogokolwiek straszyć, napisałem tylko abyś nie posuwał się tak daleko w wymyślaniu wulgarnych wyzwisk na katolików. To była taka prośba o ich nie stosowanie z “uderzeniem w stół” Jeśli chodzi o wyraz “chamstwo” to na tym polu mógłbyś nazwać mnie nieukiem gdyż rzeczywiście z ortografii nigdy dobry nie byłem jednak wypowiadanie się o mnie w podobny sposób nie znając mnie i nie mając innych podstaw jest chamstwem z Twojej strony. Wybaczcie cenzorzy ale żegnam się z Wami. Smutno mi tylko, że dyskusję przerwano. Bóg dla Ciebie, Moczo nie istnieje. Nie mam zamiaru Cię do Niego przekonywać gdyż jesteś już wypalony. Szkoda moich i Twoich nerwów. Póki ludzie Twojego pokroju są zaledwie odsetkiem w skali całego kraju, nie macie żadnego znaczenia dla nas, ludzi wierzących. Cieszę się i doceniam czym jest dla mnie Chrystus. Twoje “naukowe” spostrzeżenia dotyczące katolików i wyznawców jakichkolwiek religii zostawię bez komentarza. Niedługo wszyscy zobaczą do czego doprowadzają ludzie Twego pokroju – Zachód już “świeci przykładem” powolnej agonii. Dziękuję za uwagę i do zobaczenia ;)
2009-10-25 20:49
HEJ! MODERATOR USUNĄŁ DWA KOMENTARZE!!!
PROTESTUJĘ PRZECIWKO CENZURZE!!!
2009-10-25 20:46
Od początku uważałem Cię za nieuka, bo z moich doświadczeń w zetknięciu z osobami o poglądach podobnych do Twoich, wynika, że najczęściej wykazują się nieuctwem i ignorancją.
Jeśli chodzi o moje, jak to nazywasz “urojenia” to muszę przyznać, że nieistnienie Boga nie jest dla mnie sprawą tak oczywistą, jak dla Ciebie istnienie.
Urojenie natomiast jest patologicznym tworem myślowym, który w żaden sposób nie poddaje się racjonalnym argumentom. Nie dopuszczanie możliwości nieistnienia Boga jest natomiast wiarą o charakterze urojenia.
Co do mojej dawnej wiary, to była ona kiedyś “powierzchownie głęboka”; wierzyłem głęboko, nie zadając sobie pytań. Potem jednak poszedłem do liceum i do bierzmowania. Kiedy duszpasterze nie byli w stanie konkretnie odpowiedzieć na moje wątpliwości, zacząłem poszukiwać na własną rękę, a gdy poznałem już nieco doktryny Kościoła, to stwierdziłem, że to bujda na resorach. Od tamtej pory nadal próbuję szukać wiary; na codzień i od święta, jednak, jak to piszesz, na podstawie własnych przeżyć doświadczyłem tylko istnienia Południcy (uwierzyłem w nią, słuchając takiej pięknej piosenki Kazimierza Grześkowiaka pt. “W południe”, czy Twoje przeżycia też się wiążą z pięknymi pieśniami kościelnymi?).
A czy zasłaniam się chamstwem (nota bene pisze się przez “ch”, a nie “h”), kiedy nie mam argumentów? Nie znalazłem się teraz w takiej sytuacji, żeby nie mieć argumentów. Nazywając Cię nieukiem i ignorantem, po prostu stwierdziłem fakty.
A swoją groźbą, pozwól że zacytuję:
“Nie wywołuj więc lepiej niepotrzebnie wilka z lasu bo naprawdę możesz sprawić, że będzie nieprzyjemnie.”
Udowadniasz tylko, że religia jest rzeczą, która jest w stanie popchnąć człowieka do najbardziej obrzydliwych zbrodni. Bo przecież mając ze mną do czynienia oko w oko, zabiłbyś mnie bez mrugnięcia okiem, jak psa, czyż nie?
Co do sięgania do Starego, czy Nowego Testamentu, to muszę Ci powiedzieć, że nauczanie w nim zawarte jest chyba podstawą wiary chrześcijańskiej i warto byłoby w miarę współczesnych możliwości stosować się do zawartych tam wskazówek. Wcześniej jednak trzeba je znać.
A czym jest totalne zaufanie Bogu, rzeczywiście nie rozumiem i chyba nigdy mi się to nie uda, bo
wiara w Twoim wydaniu ma dla mnie charakter myślenia magicznego; jak dzieje się źle to Bóg wystawia na próbę, jak dzieje się dobrze, to jest to albo cud, albo skutek modlitwy. Myślenie magiczne należy do zaburzeń przeżywania i zdarza się u zdrowych psychicznie ludzi.
Ależ Ci psychiatrzy spiskują, nie?
Jeśli chodzi o mnie, to w życiu codziennym kierowanie się ufnością w Opatrzność Bożą skończyłoby się w sądzie. Dam przykład, dlaczego:
Pacjentowi choremu na zapalenie płuc podaję antybiotyk na chybił-trafił bez oznaczenia wrażliwości i modlę się, żeby zadziałało. Czy chciałbyś, żeby leczył Cię taki lekarz?
A co do nienarzucania swojej wiary, to nie chcę się specjalnie wtrącać, ale chyba niesienie dobrej nowiny to obowiązek każdego dobrego chrześcijanina. No, chyba że próbujesz przekonać kogoś do wiary po dobroci. Jeśli jednak robisz to w tak nieudolny sposób jak tutaj, to będziesz mało skuteczny.
2009-10-25 17:09
Akurat jeśli chodzi o Ciebie, to JESTEM bardziej wyedukowany, a Ty swoją religijną nieświadomość i nieznajomość powszechnie dostępnej wiedzy pokrywasz niezrozumiałymi dla siebie wyzwiskami. Czy wiesz co to w ogóle jest paranoja?
No i chciałbym zobaczyć konkretny przykład MOJEGO nieuctwa.Nazwałem CIEBIE nieukiem i ignorantem, bo wiedza na temat sposobów wychowania nie jest żadną wiedzą tajemną i wystarczy przejrzeć google, żeby się czegoś dowiedzieć. Ty jednak z miejsca pomyliłeś pojęcia, nawet nie sprawdzając ich znaczenia. To JEST konkretny przykład nieuctwa i ignorancji.
Nie nazywam Cię katolem, kato-szmatą i innymi wyzwiskami, Ty natomiast mnie określasz mianem gówna na powrózku, głupka i paranoika. Ja uderzam w Twoje braki, które możesz zmienić, a Ty próbujesz poniżyć moją godność.
Nie odpowiedziałeś merytorycznie na moje zarzuty, że nie znasz swojej religii, więc mniemam, że okazały się trafione. Widzę, że “szanujesz” oponenta w dyskusji, dopóki ten nie wykaże, że nie do końca wiesz, o czym rozmawiasz. Jeśli tak jest, to przemyśl to.
W ramach pouczenia, zakończę kolejnym cytatem autorstwa ks. Tischnera:
“Ateizm często pokazuje nam, że wierzymy nie w Boga prawdziwego, a w bożka.”
źródło:
pl.wikiquote.org/wiki/Józef_Tischner
2009-10-25 10:22
chemistry, proszę Cię, nie rób zamieszania! Jeśli nie odróżniasz wychowania permisywnego (tzw. bezstresowego) od autorytatywnego, to jesteś nieukiem i ignorantem, z resztą od poczatku za takiego Cię miałem.
Na resztę Twoich tez nie odpowiem. Zapewne nie wiesz, jaki jest stosunek św. Pawła do niewolnictwa i w której księdze “Nowego Testamentu” jest powtórzony starotestamentowy zakaz spożywania krwi, nie masz zapewne pojęcia, co jest zawarte w II księdze machabejskiej i dlaczego została tak późno włączona do chrześcijańskiego kanonu “Pisma Świętego” i dlaczego wbrew dogmatyce, słowo papieża nie zawsze jest nieomylne. Nie wiesz więc zapewne, w co wierzysz, a w takiej sytuacji dyskusja z Tobą mija się z celem. Dziękuję.
2009-10-25 10:21
I mylisz się bardzo utożsamiając religię z moralnością. Warto czasem zajrzeć do wikipedii (każde zdanie, które przytoczę ma w wikipedii przypis ze źródłem).
wśród generalnej populacji USA niewierzący stanowią 8%-14%, wśród więźniów odsetek ten wynosi 0,21%
63% populacji USA zezwala na użycie tortur, podczas gdy u osób świeckichodsetek ten wynosi 51%, wśród protestantów 65%, a wśród katolików – 72%
poparcie dla kary śmierci wśród protestantów wynosi 71%, wśród katolików 66%, a wśród osób bez religijnych preferencji – 57%
częstotliwość rozwodów wśród żydów wynosi 30%, wśród ewangelików 34%, wśród baptystów – 29%, wśród nawróconych chrześcijan – 27%, wśród protestantów głównego nurtu – 25%, wśród mormonów – 24%, wśród katolików i luteranów – 21%, wśród pozostałych chrześcijan – 24%, a wśród agnostyków i ateistów – 21%
2009-10-25 10:16
Oczywiście nie sposób się z Tobą nie zgodzić, że niż demograficzny jest poważnym problemem. Ale nie uzasadniałbym dużej dzietności tylko religijnością, ale też w dużej mierze po prostu niewiedzą na temat metod antykoncepcji. Być może masz rację, że świat w przyszłości należeć będzie do krajów takich jak Chiny, Indie, Iran albo Brazylia. Ale pozycja na świecie nie jest równoważna z poziomem życia, który jak dla mnie jest najważniejszy. Szwecja postawiła własnie na dobro swoich obywateli, a nie na politykę imperialną. Przeciwieństwem są USA – “supermocarstwo”, gdzie kryzys się rozpoczął i gdzie są duże problemy z ubóstwem, przestępczością i łamaniem praw człowieka. A jest to właśnie najbardziej religijny kraj Zachodu. Wikipedia prezentuje ciekawe mapki, gdzie stany najbardziej religijne pokrywają się z najbiedniejszymi i tymi, które wspierały niewolnictwo i segregację rasową.
2009-10-25 00:43
Pokazywanie za przykład Szwecji, której liczba ludności jest nieznacznie większa od 9mln i która to stale się zmniejsza jest totalną niekonsekwencją. Gdyby nie religia, wiele państw i narodów by upadło a ruchy zjednoczeniowe chociażby w Polsce pod zaborami czy w czasie rozbicia dzielnicowego nie miałyby miejsca. Twoje idee hedonizmu i konsumpcjonizmu jeżeli chodzi o normy moralne są nie na miejscu dla tak wyjątkowej istoty jak człowiek. Dlatego właśnie, przez takie myślenie obserwujemy to dzieje się na tym “cudownym” zachodzie. Spadek PKB obserwowany jest tam już od kilku lat, w większości krajów na długo przed kryzysem. Spadek liczby ludności także. Nie pisz więc, że narody konserwatywne, narody Europy wschodniej czy centralnej są zacofane czy że odstają od państw parszywej UE. W perspektywie czasu to do nich świat należy skoro zachodni liberałowie wymierają a ich gospodarki stoją w miejscu lub się kurczą. Proponuję zerknąć na roczniki statystyczne, dane z paru minionych lat a zobaczysz, że proces upadku kultury i narodów “zachodu” nasila się rok po roku.
2009-10-24 21:22
Rozwinę moją myśl.
Państwo, religia i obyczaje miały różny kształt na przestrzeni dziejów, w zależności od danej kultury, miejsca i czasu. Niektóre ginęły, niektóre znacznie zmieniały swój kształt. Konserwatyzm wcale nie dąży do “wartości odwiecznych, uniwersalnych”. Bo jeśli chcielibyśmy cofnąć się do korzeni ludzkości to mielibyśmy: brak państwa (anarchia), brak własności prywatnej (komunizm), religie animistyczne i prawo pięści. Konserwatyści tak naprawdę bronią porządku, który jest im na rękę, a zwią to jakąś tradycją albo wartościami naturalnymi, odwiecznymi. Jest to obłuda: podoba nam się obecna sytuacja – bronimy tradycji, zmiany to oszołomstwo. Nie podoba nam się – zmieniamy! Poza tym reprezentujesz sposób myślenia, że Twoje jest jedyne właściwie. Gdyby nie kolonializm, ciekawe gdzie dzisiaj istniałby katolicyzm, skoro Europa się laicyzuje, a Ameryki i Afryka byłyby rdzenne.
Co do pustki w mojej duszy, to nie mam pojęcia, o czym mówisz.