L.E.D.N.I.C.A. czyli jak zarażać dobrem
Zastanawiałam się, czy watro opisywać spotkanie, którego nie można podpisać “Woodstock”, choć jest równie rozreklamowane i gromadzi podobną ilość “wyznawców”. Tu pewnie wystąpi oburzenie, jak ja mogę porównywać imprezę WOŚPu do, jakby na to nie patrzeć, religijnego spotkania młodzieży! Nie będę analizować, bo Owsiaka i jego działalność znam czysto teoretycznie ( i dzięki uprzejmości współtowarzyszy – dziennikarzy opisujących to wydarzenie na łamach Lessera), a na polach lednickich mogłam stanąć i ocenić to, co mówią ludzie.
Szczerze powiedziawszy na początku myślałam, że to spotkanie gorliwych wyznawców religii chrześcijańskiej (patrz katolików), polegające na całodziennym staniu na baczność z przepisowo złożonymi rączkami na piersiach i klepaniu, często bezmyślnie, formułek nazwanych modlitwą. Owszem, wśród prawie 200 tys. młodych ludzi byli pewnie i tacy, ale ja jednak dostrzegłam coś zupełnie innego – żywą wiarę.
Jestem pewna, że niejedna babcia złapałaby się za głowę widząc szaleństwo lednicowych ludzi. Modlitwa zgromadzonych na polach była po prostu byciem sobą. Jeśli miałeś ochotę potańczyć- tańczyłeś, poskakać- skakałeś, pokrzyczeć- krzyczałeś, etc. Nie było nic narzucone z góry. Dostałeś plan dnia, ale tylko od ciebie zależało czy dostosujesz swoje “widzi mi się” do którejkolwiek z jego części.
Chyba jednak najpiękniejsze było to, że mimo mieszanki różnopaństwowej, różnośrodowiskowej i różnopoglądowej, można było porozmawiać praktycznie ze wszystkimi. Nikt nie patrzył na ciebie spode łba, nie wytykał palcem tego co robisz, albo czego nie zrobiłeś. Po prostu każdy uczestnik starał się wygrzebać ze swojego wnętrza to dobro, które gdzieś tam w nim drzemie i pokazać je otoczeniu.
Oczywiście, że były elementy które związane były typowo z religią, przede wszystkim sławny i charakterystyczny ołtarz w kształcie ryby (Ichtys) oraz wprowadzenie relikwii św. Wojciecha (które miałam możliwość widzieć w Katedrze Gnieźniejskiej ), wjazd figury Chrystusa Frasobliwego, który przemierzył drogę dziewięciu stacji wspominając postacie i wydarzenia historyczne mające wpływ na chrześcijaństwo Polaków ( m.i. Dobrawę, Bolesława Chrobrego, św. Jacka, skończywszy na Janie Pawle II). Również w tym roku młodzi z całej Polski chcieli szczególnie uczcić pamięć o Ojcu świętym, który corocznie kierował do nich przesłanie umacniające i dodające odwagi w świadczeniu o wierze.
“Spotkajmy się u Źródła” taki był temat Lednicy 2005. Miała ona przypomnieć wydarzenia sprzed ponad 1000 lat, czyli Chrzest Polski. Mieliśmy zostać symbolicznie pokropieni wodą z jeziora lednickiego, specjalnie w tym celu zamontowaną fontanną, lecz organizatorów uprzedził deszcz, który padał niemiłosiernie nie oszczędzając nikogo. Dzięki intensywnym opadom, które gromadziły ludzi pod nielicznymi parasolami, była możliwość poznania osób z różnych krańców naszej ojczyzny i zawiązania nowych znajomości, które czekają na Lednice 2006, by znów się spotkać, choć już niekoniecznie pod niewielkim kawałkiem płótna z drucianym szkieletem.
Zastanawiałam się nad minusami. Chyba jedynym minusem był nie duży telebim, który był widoczny tylko dla ludzi lokujących się w dwóch pierwszych sektorach od ołtarza. Ci, którym nie udało się przepchać i podejść dość blisko, zdani byli na reagowanie “z tłumem” domyślając się czemu towarzyszą poszczególne emocje.
Mogłabym pisać jeszcze drugie tyle wylewając swój zachwyt i podziw dla organizatorów i poszczególnych służb, dbających o porządek i ład wśród tylu tysięcy młodych. Ten, kto był, wie jak jest i zapewne wspomina 4 czerwca z podobnym do mnie sentymentem i niewymazywalnym wspomnieniem. Ten, kto się wybiera lub stanowczo krzyczy: “nie!”, nie potrzebuje moich słów, bo ma jakiś obraz wykreowany przez media czy społeczeństwo. Na pewno Lednice można “włożyć” w teczkę przygód i chwil dla których warto żyć! Warto, przekonaj się sam!
Komentarze [30]
2005-10-18 12:16
Paulinko! Mieć własne zdanie i być sobą wbrew dyżurnym hasłom i przejściowym pozom to jedna z miar człowieczeństwa.Poza tym płycizna, nawet ubrana w obcobrzmiące pseudouczone słowa zawsze będzie płycizną i miernotą. Autentyzm, a wiec i krytycyzm wzglądem siebie ma szansę na rozwój i doskonałość
2005-06-26 14:52
ej Paulina nie wyzywaj bo… widzisz? juz szatan sie pojawil !
2005-06-25 16:11
szatan
2005-06-25 14:48
czesc raczkujacym cynikom! i czesc tamtym drugim.
2005-06-24 19:01
Jasne, że nie cham!!!I nawet znasz zasady ortografii…Też fajnie…Znów chylę czoła…
2005-06-24 15:29
:] a chrzescijanin to nie cham!!! pozdrawiam cie serdecznie!!!
2005-06-24 13:45
:D czekamy na nastepne dziecko.
2005-06-24 13:00
Aha…A kolesiem- “de” się nie przejmuj!Załapało biedactwo trochę nowych słów i musi komuś o tym powiedzieć. Przemilczmy…“Łosie są wśród nas”!!! Pozdrawiam “de”- ale ty “mądry” jesteś, chylę czoła!
2005-06-24 12:55
Paulinka! Powinnaś wiedzieć z czego sie cieszę. Jesteś jednym z pierwszych moich oazowych “dzieci” i kurde w dodatku jakim udanym:)...Mam nadzieję, że kiedyś dorobisz się swoich, zrestzą chyba jestem tego pewna. PA
2005-06-23 15:34
;]
2005-06-22 21:48
przekonałem się sam!! artykuł bomba!! teczka przygód mi tak zgrubła że prawie się przewraca, pewnie przez tą bombę!! moj ciasny umysł zrobił się jeszcze węższy i lepiej opina moje sexowne ciało!! ŁAAAŁ.
2005-06-22 21:05
Naprawde słownik by sie przydal…i to nie mnie
2005-06-22 20:57
zlo to moje drugie imie.
2005-06-22 19:44
sed libera nos a malo