Nic już nie jest
Bez kwitnie za oknem. To już chyba wiosna, wiesz? Lubiłeś wiosnę.
Nie przyjdę dzisiaj – przepraszam. Nie mam nastroju? Nie, to nie to. Chciałabym przyjść, naprawdę, ale muszę nauczyć się żyć od nowa, nauczyć się składać słowa i myśli w logiczną całość. Przypomnieć sobie, jak wygląda słońce, jak się parzy herbatę i do czego służą słowa.
Bez kwitnie za oknem. Dwa miesiące temu powiedziałabym Ci, że ramy tego okna są białe. Dziś nie jestem tego taka pewna. Wszystko zależy od interpretacji. Z białego można łatwo zrobić czarne. Trudniej z czarnego zrobić białe, ale po jakimś czasie i to jest pestką. Szymborska mówiła (wiesz, że lubię Szymborską – jedna z niewielu rzeczy, która się od TAMTEGO dnia nie zmieniła): „wiem, jak ułożyć rysy na twarzy, by smutku nikt nie zauważył”. Ja też już wiem. Kiedy byłam mała, babcia mówiła mi, że wiosna to pora wróżek, które mieszkają w sercach kwiatów. Pamiętasz? Mówiła, że każdy ma swoją wróżkę. Moja chyba wzięła wolne, a do tego babcia jest smutna i szara.
Dziwna ta wiosna. Straciła na uroku, odkąd mnie zostawiłeś. Nie rozumiem Cię, wiesz! Jak tak mogłeś? Tak po prostu i te słowa: „Dawno temu i daleko stąd. Już tylko prawdy o mnie szukaj”.
Tak zwyczajnie odejść. A ja (naiwna?) szukam prawdy o tobie, prawdy o sobie, wróżki i wiosny. Radości nie szukam, czeka gdzieś tak jak uśmiech porzucony nie bez powodu jak niejeden człowiek. Tylko, jaki Ty mogłeś mieć powód? Nie byłam zła. Nie byłam trudna. Nie byłam, a teraz nie jestem żadna, nic już nie jest. Bez kwitnie za oknem – tak wiem, mówiłam Ci już o tym.
Jest wiosna, ale strasznie wieje. Ja? Ja jestem już tylko odbiciem w lustrze. A jakby tak zrobić dziurę w swoim świecie i uciec? Zupełnie jak ty? I wtedy ramy okna, których nie widzę, byłyby czysto białe. Sama sobie byłabym wróżką, a czas byłby tylko niezbędnym marzeniem.
Chyba jednak nie umiem. Ściany tego życia są takie twarde, że aż się dziwię, jak Tobie udało się je przebić. Więc, jak już mówiłam tato, nie przyjdę – przepraszam, ale na cmentarzu wieje dziś za mocno na moje nieuczesane myśli.
Komentarze [16]
2006-05-06 17:16
tak poczulam
2006-05-06 16:34
a co polka – zagrożona sie poczułaś. niech sie publikuje na zdrowie jej!
2006-05-06 15:48
No sama nie wiem co mam o tym myśleć. Nie rzuciło mnie to na kolana. szczerze mówiąc mało to przekonujące, taka tam melancholia nad niczym konkretnym.
2006-05-06 15:48
bo nie masz nadazac za moimi komentarzami tylko za tekstami skocznej, bo co aktualizacja to skoczna sie publikuje, ma dziewczyna zdrowie.
2006-05-06 11:45
ej polka nie bardzo nadazam za twoimi komentami. raz pozytywne a za chwile totalny pojazd. a moze ktos sie podszywa?
2006-05-06 11:39
ale wiesz taka faza ze moj nie zyje i nigdy bym takiego shitu o tym nie napisala.
2006-05-06 11:07
ku uściśleniu – mój tatuś żyje i ma się dobrze, tak samo jak reszta famili! :P
ale temat śmierci bliskich obcy mi nie jest.
2006-05-06 09:45
Przyznam, że czytając początek zrzedła mi mina. JEEEZU kolejne opowiadanie z cyklu ona go kochała a on ją opuścił. Ale rekompensuje mi go zakończenie. Sama się sobie dziwię ale podobało mi się. Duży plus za dobry motyw końcowy.
2006-05-05 20:46
teraz przeczytalam, dopiero. Tata ci umar?
2006-05-05 20:23
egzaminatorzy..? o co ci chodzi człowieku? nie rozumiem. i ostatniej wypowiedzi polki tez.
ps: tekst dobry.
2006-05-05 17:51
tak jak reszta chcę Cię mieć na wyciągnięcie ręki.
2006-05-05 17:26
szkoda ze egzaminatorzy ciebie wczesniej nie docenili
2006-05-05 17:19
bo ja wiem… mi się podoba…nawet bardzo … ale w kontekscie twej twórczosci jakieś takie wtórne
2006-05-05 14:55
Dla mnie świetne!