Przemyślenia mądrego człowieka
Co się dzieje z polskim hip-hopem? Przepowiednie Nasa i Kanye Westa o końcu gatunku mogą mieć sens w USA, gdzie ta muzyka istnieje od ponad 30 lat, ale w naszym kraju rap rozpędził się na dobre dopiero dekadę temu – i już dostaje zadyszki. Nie będę roztrząsał wszystkich najważniejszych tegorocznych premier – wystarczy spojrzeć na nowy album człowieka, który przed laty stał się prekursorem trueschoolu w Polsce, a dziś dotyka go ta sama przypadłość, co połowę sceny: nie potrafi wykrzesać z siebie odrobiny oryginalności. Oto Eldo i jego „Nie pytaj o nią”.
Już poprzednia płyta Leszka Kaźmierczyka, „27”, przyniosła kilka wtórnych kawałków, ewidentnych powtórzeń tematów z dawniejszych utworów, ale nadrabiała spójnością i klimatem. Zaskakiwała też przystępnością, zwłaszcza w porównaniu do wcześniejszego „Człowieka, który chciał ukraść alfabet”. Mam wrażenie, że przy najnowszej produkcji autor chciał połączyć ambitne brzmienie „CKCUA” ze świeżością elektroniki z „27” i pod tym kątem dobierał bity. Efekt jest niestety niezbyt imponujący.
Najgorsze, co spotkało tę płytę, to podkłady Zjawina. Ten producent ma swoich fanów, do których najwyraźniej zalicza się i Eldo, ale dla mnie jego dzieła są pozbawione jakiejkolwiek atmosfery. Klimatyczna w zamierzeniu syntetyka pomieszana z samplami, czyli coś w stylu obecnej twórczości Noona, tylko bez porównania gorsze. Zjawin, niestety, jest tylko rzemieślnikiem – a bez szans powodzenia aspiruje do bycia artystą. Wystarczy posłuchać bitu z otwierającego płytę „Zamiast wstępu”. Sampel (tudzież jego imitacja, ciężko mi powiedzieć) z genialnej ścieżki dźwiękowej Vangelisa do filmu „Rydwany ognia” wykorzystany został jako podstawa przeciętnego, chaotycznego podkładu. Profanacja.
Sytuację ratują na szczęście Szczur i Donde. Jeżeli ktoś ich podkładom zarzuci prostotę czy wręcz jakąś formę tandety, to nie będę się specjalnie mocno spierał – ale właśnie dzięki tej prostocie i wyraźnemu konceptowi słucha się ich naprawdę przyjemnie. Szczególnie polecam „Granice” – skądinąd także lirycznie jeden z najlepszych kawałków na albumie.
Jednak liryka – o zgrozo – jest ogólnie raczej słabym punktem tej płyty. Eldo, dotychczas gwarant znakomitych tekstów, tym razem nawet w momentach najlepszej formy nie zbliża się do poziomu prezentowanego przed laty. Niekiedy zwyczajnie idzie na łatwiznę – chociażby w przypadku „Twarzy”, mówiących o przemijaniu. Ile można słuchać na ten sam temat? Ale są i kawałki naprawdę dobre, chociażby wspomniane „Granice” („czasem nie wolno odpuścić i stanąć z boku / bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze niż spokój”), „Ten nonsens...” i singlowy „Nie pytaj o nią” (rzecz rzadka w polskim rapie, czyli przemyślana manifestacja patriotyzmu). Nieudanym eksperymentem był wybór dwóch bitów, wyjątkowo szybkich jak na Eldo. O ile na „Wszystko jedno?” prezentuje się jeszcze w porządku, o tyle połamany podkład do „Miasta gwiazd” obnażył techniczne niedoskonałości rapera, którego flow ukształtował się na „Eternii” i od tego czasu nie uległ wielkim zmianom.
Tak summa summarum – co otrzymaliśmy? Kilka dobrych tracków, kilka słabych; w kontekście dotychczasowych dzieł Leszka, całość sprawia wrażenie półproduktu, niedopracowanego i zrobionego trochę na siłę. Efekt przejścia do czysto komercyjnej wytwórni My Music? Ciężko powiedzieć, bo płyta nastawiona na przebojowość nie jest – ale wypada zdecydowanie poniżej oczekiwań i możliwości. Ale – jak napisał jeden z forumowiczów Ślizgu – po prostu miło czasem posłuchać mądrego człowieka. I na tym zakończymy.
Grafika:
Komentarze [15]
2009-01-07 23:02
dokładnie też tak jak Voy to postrzegam, i tak samo też nie mam nic do śpiewanych refrenów, dziwie się, że kolega Zielu nie dostrzega tej wyjątkowości utworu “Jednorazowo” ;p
2008-12-20 15:09
Przyznaję: “Jednorazowo” – choć może i stanowi jakąś tam obyczajową obserwację – to ujęciem tematu i formą chwilami zbliża się do estetyki hip-popowych love songów. Co mnie zasadniczo irytuje.
Choć do śpiewanych refrenów jako takich nic właściwie nie mam.
2008-12-19 20:57
jezuu jak to mnie drażni. jak jest refren śpiewany to od razu podobne do meza i 18 l. opamietajcie sie ludzie, dlaczego w USA nikt nie hejtuje kolaboracji raperów z wokalistkami, wokalistami?
2008-12-19 14:18
Wojciechu, sprawdź nute z nowej płyty Sokoła i Pona “Jednorazowo”, tematyka ciut inna, ale w tym refrenie autentycznie można znaleźć podobieństwo do hitów Meza. Pozdrawiam
2008-12-18 10:58
Sprzedał, nie sprzedał... Na pewno wykorzystał szansę zarobienia pieniędzy.
2008-12-17 22:07
nawoływać każdemu łatwo, ja Sokoła szanuję jak najbardziej, ale uważam, że w pewnych sytuacjach poprostu przesadził, dlatego rozumiem, jeśli ludzie wygłaszają opinie, iż Sokół się sprzedał.
2008-12-17 21:05
jeszcze brawo dla Voya za dobrą recenzję, napisaną fajnym językiem., widac poza tym znajomosc tematu. wiecej prosze:)
2008-12-17 19:38
A teraz nawija: “Czy to biznes, życie, street, mówię wam. / Nikt ci k***a nie da, jak nie weźmiesz sobie sam”. Łatwo nawoływać do stuprocentowej niekomercyjności, jak się żyje głównie za pieniądze rodziców i przy piwie planuje przyszłe, bogate życie.
Ludzie się zmieniają, poglądy się zmieniają. Trzy lata temu miałem hip-hop za żałosną muzykę. Czy teraz mam sobie wyrzucać, że nie okazałem się twardy i zupełnie zmieniłem zdanie?
2008-12-17 16:18
a co do Elda i tej płyty to się zgadzam z Twoim podsumowaniem.
2008-12-17 16:15
hehe kiedyś Sokół rapował “ Szczery hardcore bez buractwa i dancingu, na weselach nie będzie grania tych hitów “. Sam zdecydował żeby nagrać taki kawałek jak W Aucie, na Viva Comet też nie musiał jechał, wiec ja uważam, że Marcinek ma racje.
2008-12-17 15:50
marcintbg – widzisz jakieś podobieństwo między “W aucie” i hitami Meza? Bo fakt, że publika zrobiła z tego kawałka przebój, jeszcze o niczym nie świadczy. W końcu “Głuchą noc” też katowali na dyskotekach.
zlk – po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty po części muszę się z tobą zgodzić, część bitów Zjawina przypadła mi do gustu. Ale do “Granic” zrobił Donde, a nie – jak napisałeś – Szczur.
2008-12-16 22:19
a ja sie nie zgodze, mam zupełnie odmiennie zdanie w niektórych kwestiach.
primo – bity Zjawina. gdyby nie on i jego bity to dla mnie ta płyta byłaby wręcz niesłuchalna. zjawin to w tej chwili top5 wsrod prodcuentow polskich pod wzgledem stylu i brzmienia. “ty i ty” czy “opowiadam historię” – kapitalnie podkłady z klimatem jakim rzadko mozna znalezc w pl hip-hopie. duuuuuuuuuuuuużym minusem tej płyty są podkłady szczura i dondego – o ile szczur w “nie pytaj o nia” i w “granicach” dal fajny bit to dalej jest juz gorzej. wtórnie, ckliwie, nieciekawie. o dondem nie wspomne bo nie wiem jak on sie znalazl na plycie takiego rapera jak eldo. ogolem mowiac tez sie zawiodłem.
2008-12-16 21:24
... dla mnie ta plyta jest mistrzowska:)... nie sprzedajne TPWC, tylko kawałki w ktore mozna sie wsluchiwac.. i wsluchiwac:)
2008-12-16 19:49
ja niestety nie mogę nawet powiedzieć, ze jest mi to mało znane, iż gdyż jest mi to w ogóle nieznane. a teraz wybaczcie, pędzę poczytać papilotka