Piętno wojny, piętno walki w słusznej sprawie
- Ruszać mi się migiem. Prędzej, prędzej! Uciekać stąd. Wróg na linii okopów! Nie zdążymy! Skład amunicji! Czołgi! Kompaaaaaani! Ratuj się kto moż...... Urwane zdanie, niejasny kontekst, utracona myśl, kłębiły się w umyśle Jana Strwosza.
W tamtym momencie nie zdawano sobie sprawy, że piętno walk pozycyjnych doprowadzi do swoistej rzezi, która poskutkuje w większym stopniu armageddonem emocjonalnym, aniżeli przychylnym uśmiechem Fortuny. Dlaczego jednak tak bardzo zabiegano o łaskę Fortuny?
Fortuna. Wizja wygranej nad uciemiężeniem i uzależnieniem od mocarstw, starających się wyeliminować ostatnie pokłady polskości i zagłuszyć dumną nutę "Mazurka Dąbrowskiego". Rok 1914 wycisnął do ostatniej kropli wyimaginowany chwilą dekoncentracji świat wizji, zamierzeń i planów na przyszłość. Wojna - zło niekonieczne...
O tamtych mrocznych chwilach przypominało Strwoszowi jego kalectwo. Utracona noga. Niepełnosprawność. Czy bowiem z utratą części własnego ciała Strwosz nie utracił i tych ludzkich aspektów? Gdzie się podziała jego odwaga? Odwaga, której kiedyś nawet stado wygłodniałych wilków nie zdołałoby zniechęcić do trwania... A może owe wilczury pastwiące się nad szkieletem niepoddającej się Rzeczpospolitej wyżarły do cna resztki mięsiwa prawdy i cielesności polskiego oręża?
***
"[...] Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbijemy."
Szabla. Twór materialny. Środek przemocy. Zapalnik agresji... Walka na śmierć i życie uświadamiała każdemu walczącemu w słusznej sprawie, nicość ludzkiego istnienia wobec ogromu celów zamierzonych i uwikłanych w państwowość danej strony świata. Swoista kontemplacja Jana objaśniła mu nieco dokładniej, dlaczego opuścił wówczas ciepły dom, kochającą rodzinę, a przede wszystkim dziewczynę. Miała na imię Anna Wiktoria. Myśląc o kobiecie, którą zostawił, w szczególny sposób zwracał uwagę na drugi człon jej jakże zacnego imienia. Wiktoria. Zwycięstwo. Ileż to razy na granicy własnej odporności, granicy własnego człowieczeństwa, tłumaczył sobie, iż należy walczyć mimo wszystko. Mimo utrapień i słabości. Tak bardzo siebie teraz nienawidził. Za beznadziejną sytuację obwiniał właśnie siebie. Piętnował swój umysł poczuciem winy. Nieraz, w okopach, zalewał się łzami nad swoim położeniem i prosił Boga o spokojną śmierć w duchu oczyszczenia z grzechów. Teraz tylko Stwórca utrzymywał go przy życiu. Tylko On. Gdyby Jan mógł z własnej inicjatywy zadecydować o sobie, to już dawno śpiewano by mu "Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci". Ale nie! Nie po to tam był. W tym konkretnym miejscu i czasie. Otrzymał misję, którą należało wypełnić. Miał pomóc, strzelać, walczyć, a później doznawać niedołężnego życia (pomimo młodego wieku). Tułając się po zabłoconych, wilgotnych i zimnych schronach, modlił się często o wstawiennictwo. W małej sakiewce nosił również zdjęcie pięknej dziewczyny - Anny. Zrobił je tamtej wiosny, kiedy to natura odradzała się z zimowego terroru.
***
"Od nagłej, a niespodziewanej śmierci wybaw nas Panie".
1918. Sidła "demona, który kosą strąca szeregi istnień" zatrzasnęły się. Teraz emanują już jedynie na kartach historii. Ale i tak w sposób znaczący! Modlitwy, skamlenia, prośby do Najwyższego nie poszły na marne. Polska nie zginęła! Radość, szczęście? A może trud i znój? Strwosz przesuwał te rozmyślania na odległą przyszłość. Teraz ważne było tylko to, co mamy. Na bok broń, granaty! Cieszmy się. Polska odzyskała niepodległość. W imię Boga i Honoru. Niech żyje Wolność i Zwycięstwo! Niech żyje... Powrót do domu, do rodziny, do dziewczyny.
***
Ale na Jana nikt nie czekał. Represje, ból, tęsknota, rozłączyły wszystkich członków jego rodziny. Nikt z bliskich nie mógł podzielać jego radości. Jako bohater, który pokonał znoje, z nadzieją spoglądał na kolejny dzień. Jego rodzina została zesłana na prace przymusowe. Nikt nie wiedział dokąd. Dokumenty zaginęły. Anna Wiktoria zmarła z przyczyn niewyjaśnionych z punktu widzenia "zwyczajnego zjadacza chleba". Dom rodzinny - zniszczony, emanował pustką i chłodem jesiennego poranka.
***
Jan Strwosz spędził ostatnie lata życia w domu opieki społecznej. Pracownicy tej instytucji bardzo często narzekali na jego zamiłowanie do samotności. Nigdy nie zezwolił na obejrzenie albumu, z którym przekroczył progi tegoż budynku. Srogim okiem spoglądał na współczujące mu kalectwa osoby. Nikt z jego otoczenia nie wiedział tak naprawdę, jak wyglądała jego przeszłość. Uznany za "szaleńca z albumem" pożegnał się z życiem 01.02.1939r. Miał zaledwie 53 lata.
***
Jego mogiła znajduje się najprawdopodobniej na jednym z wiejskich cmentarzy. Miejscowi ludzie, gdy ich o to spytać, wskazują zawsze na stary, brzydki, porośnięty mchem grób, na którym trudno już nawet odczytać pojedyncze litery. W dzień Wszystkich Świętych nie pali się na nim ani jeden znicz. Grób straszy zaniedbaniem, ale na skorodowanym krzyżu dostrzec można napis: "Jeszcze Polska nie zginęła".
Grafika:
http://m.onet.pl/_m/a9186dc8ee861a6ede9f48195e7e2501,14,1.jpg
http://www.wigry.win.pl/las/rys/bitwa_archiw-sz.jpg
http://www.greendevils.pl/konflikty/konf_xx_wieku/xx_2ws.gif
Komentarze [38]
2009-02-06 18:36
Pozostaje nam cieszyć się z miejsca i czasu, w których żyjemy. Może niektórzy lubią wojskowe klimaty, ale mnie to zupełnie nie pociąga. Jak najdalej od wojska =]
2008-05-05 09:35
Jak na pierwszy tekst to naprawdę obiecująco:P heh. Fajne, no ciekawe- a to najważniejsze :P
2008-03-06 20:59
Bardzo fajne opowiadanie na 6
2007-11-22 17:26
ojojoj… nie wiedziałem że piszesz do lessera chłopaku. Congratulations, ale mi sie tekst nie podoba. Bezdenny, ale napisany naukowym językiem
2007-11-22 17:15
No niestety poprę Voy-a. Test może i sprawia wrażenie, ale raczej na ludziach dla których teksty w większości podręczników “mądrze wyglądają’. Nie zaprzeczę że nie masz zdolności, ale póki co chyba źle z nich korzystasz bo świetnie owijasz niektóre rzeczy w bawełnę, zamiast przekazać właściwą treść, ale jak najbardziej życzę sukcesów w tworzeniu kolejnych tekstów. Pozdrawiam!
2007-11-20 23:12
rolex to po prost cool!!! trzymaj tak dalej
2007-11-18 21:29
Aha, nawet nie wiesz jak bradzo bym chciał za coś stepić, ale nie ma się do czego przyczepić :( Mogę się wyżywać co najwyzej, ze nie przyszedł w czwartek na spotkanie. Wychłosatmy cię, Voy!
2007-11-18 21:03
Jak brakuje argumentów, to najeżdża się na rozmówcę. Zawsze tak jest. Nie masz nic na obronę, więc wziąłeś się za obrabianie mnie.
Gdzie ja ci nie pozwoliłem go krytykować? Gdzie? Pokaż mi, bo nie widzę.
2007-11-18 20:26
Rybosomie, mów wprost, że Voy to twój kolega i nie dość, że sam go nigdy nie skrytykujesz, to jeszcze nie pozwalasz go krytykowac postronnym.
Voyu, sam się przyznałeś do zazdrości. Sam napisałeś, że jedziesz po gościu nie tylko, bo napisał słaby tekst, ale też bo dostaje dobre oceny od czytających. Co ci do opini innych? Jak dla mnie zazdrość w najbrudniejszej postaci.
2007-11-18 19:59
Idąc twoim tokiem rozumowania, “znawco”, sam też nie możesz oceniać. Najpierw zostań dziennikarzem, potem doprowadź swoje teksty do perfekcji i oceniaj innych.
Mogłeś dać więcej wykrzykników, miałbyś większą siłę perswazji.
2007-11-18 16:25
Zabójczo się podpisałeś, drogi kolego. Sam nick budzi respekt. :)
Rzecz w tym, że każdy ma prawo do oceny cudzej twórczości – niezależnie od tego, na jakim poziomie stoi jego własna. Gdybyśmy nie byli redaktorami, zaatakowałbyś nas pewnie w ten sposób: “napiszcie coś sami, zamiast się wymądrzać”.
Uczepiłem się tego tekstu, bo nie da się go czytać ze zrozumieniem bez zażenowania, a tymczasem grono czytelników składa autorowi hołd. Emanowanie swoistym piętnem armageddonu jesiennego poranka nie czyni opowiadania dobrym. Wprost przeciwnie.
2007-11-18 16:00
Hej nie róbcie z tego tekstu jakiegoś filmu sensacyjnego trzymającego w napięciu! Teksty są różne. Jedne lepsze, inne dobre. Nie patrzcie na cudze prace tylko przez obraz swoich możliwości. Nie podsumowujcie czyjegoś talentu. “Redaktorzy” najpierw popatrzcie na swoje teksty, poprawiajcie je, a od innych wara!!! Jak osiągniecie perfekcje w swoich tekstach- poprawiajcie inne.
PS. Powyższe jest jedno z najlepszych jakie dane było mi czytać. W porównaniu z innymi jest na wysokim poziomie.
2007-11-18 10:56
Akurat on nie ma czego zazdrościć.
Kiedy widzę na Lesserze kolejne opowiadanie to mam dość. Ale nie w tym rzecz. To jest nawet niezłe, ale zdecydowanie nie podzielam zachwytów. Mnie nie trzymało w napięciu. Powiedziałbym, że jest kolejne z wielu. Zgadzam się co do potworków. Od początku nowego roku zastanawiam się, co się dzieje z komentarzami. Kazdy tekst jest wychwalany pod niebiosa. O ile kiedys pisaliśmy artykuł o chamstwie, to teraz można napisać o przymilaniu. Ludzie, tu nie chodzi o to, żeby każdego chwalić! Róbcie tak dalej, a przypominam redaktorom, że na warsztaty nie ma kto przyjść.
PS. Nie psujcie tylko świeta awansu.
2007-11-17 23:07
Voy, ty jesteś po prostu szalenie zazdrosny.:-((((Napisze chłopak lepszy tekst od twojego a ty starasz się go od razu skrytykować. nieładnie, oj nie.