Skoczuś
J. polski / Historia / WOK
Ilość artykułów: 42
Rozgrzeszenie na dobranoc
nieszczęśliwie mi – pomyślała
składając srebrnobiałe
skrzydła
do pudełka po butach
List do Świętego Mikołaja
Drogi (no w święta mimo przecen tanio nie wychodzisz) Święty (chociaż pewnie i na Ciebie jakaś teczka by się znalazła, albo ostatecznie jakieś taśmy prawdy) Mikołaju (no tu nie mam zastrzeżeń)!
Jak każde dziecko (kto powiedział, że nie można być dzieckiem w wieku lat 17, 18 czy nawet 45 lat?) piszę do Ciebie list.
Dziewczynka bez zapałek
Ta dziewczynka nie miała skrzydeł. Nie miała domu. Nie miała choinki. A to przecież święta, ba, wigilia. Co robić w taką noc, gdy nie ma się nikogo? Co powiedzieć i komu, gdy opuszczają nawet słowa? Te pytania, znała tak dobrze, jak i brak odpowiedzi na nie.
Koniec świata
dzisiaj Ludzie
są już niemodni.
wyginęli dawno temu
z ostatnim prawdziwym
wzruszeniem chwilą.
Z poważaniem do larwy wieczności
To nie będzie zwykły list o Tobie. To nie jest nawet list niezwykły do Ciebie. Tak wiem - zanim Ci o tym powiedziałam, już byłeś tego świadomy. To jedna z cech, których u Ciebie nie lubię: Pan Wszystkowiedzący, Wszechbędący, Wiecznietrwający.
Po drugiej stronie lustra
na ulicy
niezliczeni bogowie
sprzedają
żyletki i lustra
prawie nie potłuczone.
Różniły się niczym…
Założyła mundurek. Dziwne uczucie – być taką… jaką? Jednolitą kolorem, uporządkowaną krojem, spokojną wyglądem. Bez wyrazu. Ale cóż – ktoś wyżej tak postanowił, a ci niżej muszą się dostosować. Nie ma wyjścia. Wyszła.
Założył mundurek. Wygodny – niekoniecznie. Przyzwyczaił się do swoich dżinsów i luźnej bluzy. Czuł się jak palant, jak jakiś grzeczny, poukładany chłopiec z dobrego domu. Nie był nim. Ale to nie ważne. Dziś znowu spotkają się w szkole. Wyszedł.
Niebo - Piekło
Zabili mnie! Tak po prostu, w biały dzień, na ulicy. Spóźnię się na spotkanie w sprawie pracy. Ba, wcale tam nie dojdę! Jakiś idiota wyszedł ze sklepu i zaczął strzelać. Pech chciał (a może nie pech?), że trafił właśnie mnie. I to nie raz. Dwie kulki – jedna w serce, druga w płuco. Nie za młodo tak umierać w wieku lat trzydziestu? W sumie, póki jeszcze lecę (Właśnie. Nie wiem jakim cudem, ale lecę w stronę bliżej mi nieokreśloną) mam czas stwierdzić – byłem dobry.