opowiadania - Archiwum
List
Gdybyś powiedziała mi kiedyś, że ja – twardziel, strasznie silny szczeniak będę kiedyś płakać na oczach innych, roześmiałabym Ci się w twarz. Nigdy, nikomu nie pokazywałem tego, co czuję. Emocje to mój wewnętrzny, głęboko ukryty świat. Niedostępny nikomu. Tam dopiero zrzucam wszystkie maski, jakie mam dla ludzi. Tam obnażam się do krwi. Tylko ci, którzy przeniknęli przez dwadzieścia trzy mury mojej samotni, mogli dostrzec skrawek mej prawdziwej twarzy. Twarzy małego przestraszonego chłopca.
3 Ona Anonimowa 2005-03-04
Tik - Tak
Tik tak, tik tak. W pustym pokoju cykanie zegara jest tak głośne. Rozbrzmiewa niczym dzwon Zygmunta. Zdajesz sobie sprawę, że już dłużej tego nie wytrzymasz, że za chwilę zaczniesz wyć, kopać, gryźć... Tak bardzo byś chciała wtulić się w jego silne, bezpieczne ramiona. Poczuć kosmyki jego włosów pod opuszkami palców, chłonąć jego zapach… Ale już nigdy tego nie poczujesz! Nigdy już nie złożysz pocałunku na jego nabrzmiałych ustach. Nigdy już...
4 Ona Anonimowa 2005-02-22
Miłość pseudopoetki.
Szybko wbiegła po schodach, trzasnęła głośno drzwiami. Jeszcze chwilę stała o nie oparta. Podbiegła do okna i westchnęła. Stała ze wzrokiem utkwionym w męskiej sylwetce, która powoli znikała w szarej listopadowej mgle. Zdjęła płaszcz, zaparzyła sobie ciepłą herbatę (obowiązkowo z cytryną i dwoma łyżeczkami cukru). Następnie zgodnie z obietnicą zasiadła do maszyny…
8 Ona Anonimowa 2005-02-08
To, co umiera, zmartwychwstaje.
Gwałtownie usiadła na łóżku. Krople potu spływały jej po twarzy, serce kołatało jak szalone, czuła na policzkach gorące łzy. Znowu to samo… Ten sam nocny koszmar. Walczyła z nim od kilku tygodni, jednak on dalej z uporem maniaka wracał, by co noc męczyć ją, dręczyć...
Muszę z tym skończyć raz na zawsze – pomyślała.
6 Ona Anonimowa 2005-02-08
Wujaszek
Janek przeciął jezdnię i wkroczył na koślawy chodnik. Przed drzwiami baru „Cudowne bytowanie” zawahał się. Ojciec, który mu towarzyszył, pokiwał głową.
-Daremnie tracisz czas na walkę wewnętrzną – powiedział.
-Tym razem zwycięży zło. Janek spojrzał mu w oczy. Dostrzegł w nich głębokie przekonanie, poparte ogromem doświadczeń. Weszli.
Opowiadanie w realiach NANOAge
Robert stał przy oknie ze swoim ciężkim pistoletem maszynowym. Prawą ręką rozchylał pancerne żaluzje. Za oknem dzień jak codzień. Pustą ulicą od czasu do czasu przejeżdżał policyjny samochód. To tu, to tam można było dostrzec cienie, otulone w szare płaszcze, przemykające chodnikiem, unikające ludzkiego wzroku. Po dziurawym, nienaprawianym od wieków asfalcie, popychane wiatrem sunęły niczym duchy sterty brudnych papierów i innego śmiecia.