Layla
Matematyka / Fizyka / Informatyka
Ilość artykułów: 51
Power off Coma
Piątkowy wieczór, dochodzi dwudziesta. Podjeżdżamy pod stalowowolski klub mc2. Biegiem do środka, bo zimno, pada i trampki przemokną. Jeszcze tylko gleba koleżanki na schodach i już jesteśmy. W środku pełno ludzi, ale udaje nam się jakoś przepchnąć praktycznie pod samą scenę. Ludzie w czarno - żółtych koszulkach skandują nazwę zespołu. Co jakiś czas zza drzwi wygląda uśmiechnięty wokalista zespołu. W końcu wychodzą i Coma rozpoczyna koncert.
Sumienie
Zacięły się. Drzwi od szafki się zacięły. Próbowałam na milion sposobów, ale zacięcie było nie do ruszenia. Na górze płakało jakieś dziecko, a gdzieś tam dalej szczekał pies. Słońce stawało się coraz większą, czerwoną kulą ognia. Ludzie, zmęczeni dniem, wracali do domów. Ptaki w gniazdach szykowały się do snu. Zdążyłam wypić kawę, dwie herbaty i nic. Nie ruszyło. Poszłam nawet po sąsiada, ale on powiedział tylko: zacięte.
Żyję, choć nie wiem dlaczego
Pana Mariana Kosiora poznałam już jakiś czas temu. Byłam wtedy sporo młodsza i za wiele jeszcze nie rozumiałam. Zrozumiałam jednak wystarczająco dużo, aby rozmowę z nim zapamiętać chyba na zawsze. Pan Marian pochodzi ze Lwowa. Kiedy zaczęła się wojna był niewiele starszy ode mnie, a jego życie kręciło się zapewne wokół tych samych spraw, co moje czy też innych nastolatków: rodzina, szkoła, znajomi. W kluczowym momencie życia wybrał jednak to, co najważniejsze: prawdę i wolność. Był polskim oficerem, ale zwycięstwa nie świętował w wolnej ojczyźnie, lecz w obskurnej celi tarnobrzeskiego Urzędu Bezpieczeństwa.
Dorastanie w ukryciu
Holandia pod okupacją niemiecką. Piekło szalejącej wojny. Ograniczanie wolności i redukowanie praw obywateli do minimum. Mieszkańcy żydowskiego pochodzenia uciekają do krajów neutralnych bądź też szukają usilnie możliwości ukrycia się na miejscu. Rodzina Franków mieszkająca w Amsterdamie należała właśnie do tych drugich. Przy życzliwej pomocy przyjaciół udało jej się znaleźć kryjówkę w oficynie jednej z kamienic, w której żyli potem w osiem osób, w głębokiej tajemnicy i bez możliwości wychodzenia na zewnątrz, przez całe dwa lata.
Powtórka z lektury
Gdy jest się małym brzdącem, głowę zajmuje człowiekowi głównie zabawa, oglądanie bajek i bieganie po podwórku. Gdy ma się kilka lat więcej, chodzi się na spacery z koleżankami i namiętnie obgaduje chłopaków. A gdy ma się już te naście lat, zaczyna się z sentymentem wspominać to rozkoszne wiszenie na trzepakach i przesiadywanie w tajnych bazach.
Między Hitlerem a Tedem Bundym
Rodney Alcala (urodzony w 1943 roku) ma wygląd sympatycznego, dojrzałego mężczyzny. Pasjonuje się fotografią. Wygląda trochę jak hippis, a trochę jak naukowiec. Młody, przystojny, bardzo inteligentny, długowłosy buntownik. Trudno się dziwić, że zaufało mu aż tyle kobiet. Przez 32 lata skutecznie wymykał się wymiarowi sprawiedliwości, ale jego czas wreszcie dobiegł końca.
Nie daj mi o sobie zapomnieć
Nie daj mi o sobie zapomnieć. Byłyśmy sobie przecież tak bliskie. Nie wykreślaj mnie ze swojego życia.
Nie pozwól, żeby dźwięk mojego imienia nie przyspieszał bicia twojego serca. Nie zapomnij o mnie.
Bądź.
Nita - cz. 2
Broń, którą dostała od Marcusa była całkiem dobra. Wystarczyło delikatnie pociągnąć za cyngiel, żeby wypaliła. Inga - czy raczej Nita - była zdziwiona, że poszło jej tak gładko. Nie zabijała od tak dawna. Ale jak te kilka ostatnich lat ma się do dwudziestu pozostałych, kiedy była szkolona na zawodową zabójczynię? Szło jej dobrze, nawet bardzo dobrze. Gdyby miała brata, nie musiałaby tego robić. Ludzie z konkurencji wykastrowali jej ojca, kiedy miała sześć miesięcy.
Nita - cz.1
Delikatny stukot wyrwał Ingę z głębokiego snu. Półprzytomna otworzyła oczy i spojrzała w okno. Krople bębniły bez wytchnienia o metalowy parapet okna w jej małym mieszkaniu na poddaszu, które nazywała „norą”, nie tylko ze względu na jego wymiary. Przekręciła się na prawy bok. Plecy piekły ją nadal po niedawnym usunięciu tatuażu, który upamiętniał Jego.
A mnie się nie chce
Wszystko się rozleniwiło. Rtęć w termometrze ostatkiem sił dobiła właśnie do dwudziestej kreski i dalej jakoś jej się nie chce. Ptaki latają teraz jakby niżej i wolniej. Trudno już sobie nawet przypomnieć, jak to było, kiedy słońce grzało niemiłosiernie i minutę po wyjściu spod prysznica znów byliśmy mokrzy. To znak: idzie jesień. Nic do niej nie mam. Przeciwnie. Nawet ją lubię. Zresztą jak każdą inną porę roku.